niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 9


Violetta
   Następnego dnia poszłam do Leona, żeby mu powiedzieć o wyjeździe... Zadzwoniłam do drzwi.
-Violetta-ucieszył się Leon.
-Cześć-powiedziałam uśmiechając się, a Leon pocałował mnie w policzek-Chcę z tobą porozmawiać.
-Nie strasz mnie...Wybrałaś Tomasa?-zapytał ze smutkiem.
-Nie, nie... Nikogo jeszcze nie wybrałam, chciałam ci powiedzieć, że wyjeżdżam na 2 tygodnie do Madrytu. Przez ten czas wszystko przemyślę...
-Wyjeżdżasz?
-Tak...-wtedy wszedł Tomas.
-Puka się!-zdenerwował się Leon.
-Muszę ci coś powiedzieć, Leon-powiedział Tomas.
-Mów, ale szybko, bo jestem zajęty.
-Violetta już ci pewnie mówiła, że to mnie kocha-powiedział pewny siebie.
-Co!?-krzyknął Leon.
-Nie! To nieprawda! Ja nic takiego nie mówiłam!
-Ja was lepiej zostawię samych-powiedział i wyszedł, a my nawet nie zauważyliśmy, że sobie poszedł.
-Jak mogłaś? Mówiłaś, że musisz się zastanowić, że nie podjęłaś decyzji... Okłamałaś mnie... Tymczasem Tomasowi mówisz, że go kochasz...
-Nie Leon, to nieprawda! Powiedziałam mu to samo, co tobie wtedy na ławce, że nie wiem, co czuję...
-Po co Tomas miałby kłamać!? Violetto, lepiej będzie jak już sobie pójdziesz...-powiedział, a głos mu drżał.
-Ale Leon, ja...-powiedziałam i łzy mi spływały po policzku.
-Idź...-Leon otworzył mi drzwi.
-Wyjeżdżam jutro o 15.40-powiedziałam z nadzieją, że przyjdzie...
   Próbowałam później do niego dzwonić, ale nie odbierał...
Francesca
   Mój pierwszy dzień w pracy z tym boskim chłopakiem... Jestem taka szczęśliwa! 
-Cześć-powiedziałam.
-Cześć-odpowiedział i uśmiechnął się.
-Co mam robić?-spytałam.
-Na początek możesz wynieść śmieci, zmyć podłogę...-patrzyłam zdziwiona, a Marco zaczął się śmiać-Żartuję. Przez chwilę popatrz na mnie, a potem sama będziesz mogła obsługiwać kasę.
-Dobrze.
   Mój pierwszy dzień w pracy był świetny, a Marco jest taki słodki... Kocham go! Co ja wygaduję? Przecież to mój szef...
German
-Jade, spakowana?-spytałem.
-Nie, kochanie. Ja nie mogę jechać, bo wszystkie moje ubrania się skurczyły...
-Kupię ci nowe w Madrycie-powiedziałem.
-Nie kupisz, bo słyszałam w telewizji, że wszystkie sklepy są zamknięte.
-Dobrze, więc nie chcesz jechać?
-Nie mogę. Wolę zostać tutaj-powiedziała Jade.
-Dobrze, więc masz tu pieniądze i kup sobie potrzebne ubrania.
-Dziękuję kochanie.

Następnego dnia:

Violetta
   Spakowałam się. Wzięłam też ze sobą naszyjnik od Leona i jego zdjęcie oraz zdjęcie Tomasa.    
   Opowiedziałam o wszystkim Angie. Ona mnie pocieszyła wiadomością, że Jade nie jedzie. Jest chociaż jakiś plus. Ciągle miałam nadzieję, że Leon odbierze w końcu telefon ode mnie, ale niestety... 
   Po śniadaniu poszłam pożegnać się z dziewczynami. Fran opowiedziała mi o Marco-miłości jej życia. Cieszę się, że chociaż jej się układa... Opowiedziałam im o sytuacji z Leonem. Pocieszały mnie, mówiły, że Leon się zdenerwował, bo mnie kocha, ale przejdzie mu jak trochę ochłonie... Pożegnałam się z nimi i wróciłam do domu.
   O godzinie 15.15 byliśmy już na lotnisku. Czekałam i czekałam, ale Leona nie było... 
-Violetto, musimy już wsiadać, za 6 min. samolot odlatuje-powiedziała Angie, a potem zauważyła, że jestem smutna-Czekasz na Leona?
-Tak, ale on już chyba nie przyjdzie-Angie mnie przytuliła.
-Nie płacz. Wszystko będzie dobrze.
   Byłam smutna, Leon nie przyszedł... Nie mogłam dłużej na niego czekać musiałam wsiadać do samolotu...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 9
Rozdział 10 dodam jeszcze dzisiaj, 
bo jutro mam przedstawienie
i nie będę miała czasu.
PS
Trzymajcie kciuki, żebym nie zapomniała tekstu...



*Angelika*


1 komentarz: