sobota, 26 października 2013

Rozdział 67


Ludmiła
   Wspaniale! Prawie nikogo nie ma w Studiu... Okej, rozumiem, że jest początek roku i jest trochę zamieszania ze względu na przesłuchania i w ogóle, ale żeby opuszczać zajęcia? Mimo, że po korytarzach kręci się mnóstwo osób, bez moich przyjaciół jest tak dziwnie pusto. Moich przyjaciół... Jak to ładnie brzmi... I pomyśleć, że jeszcze przed wakacjami nikogo nie mogłam tak nazwać... Cieszę się, ze już wszystko jest dobrze, ale chyba nadal nikt nie może się przyzwyczaić do tego, że nikogo nie obrażam, nie poniżam, nie wykorzystuję... Widzę to po tym, jak na mnie patrzą... To takie nieprzyjemne uczucie wiedzieć, że każdy uważa mnie za żmiję. Mam nadzieję, że to minie...
   W tej chwili mam poważniejsze problemy, a mianowicie Federico... On jest jakiś... Nie da się z nim wytrzymać! Jest taki pewny siebie. Mówią, że podobny do mnie, ale ja tak nie uważam. Jest denerwujący. Nie wiem nawet, co mi się w nim podoba, że nie mogę przestać o nim myśleć...
   Do sali wszedł Pablo i reszta nauczycieli. Mieli coś ogłosić. Ciekawe co... Może chodzi o nowych uczniów? No nieważne. Zaraz się dowiemy.
- Witajcie, moi drodzy... - spojrzał na nas - Gdzie są wszyscy? Widzę, że tylko połowa raczyła przyjść...
- Tak. Violetta łazi gdzieś z Leonem, Francesca z Marco, Camila z Broduey'em, a Naty i Maxi... gdzieś osobno... Kochane gołąbeczki... Zemszczę się za to, że zostawili mnie na pastwę losu z nim - wskazałam na Federico - Z nim się nie da wytrzymać!
- Ludmiła, nie przesadzaj. Zazdrościsz mi mojego talentu, skarbie - powiedział uśmiechnięty i założył ręce na pierś, a ja się zaśmiałam.
- Akurat ja to nie muszę ci niczego zazdrościć. Wszyscy dobrze wiemy, że jestem tu najbardziej utalentowana!
   Federico chciał coś odpowiedzieć, ale nie zdążył, bo przerwał mu Gregorio.
- Dobra, dobra. Dosyć tego. Wy musicie się męczyć ze sobą, a ja za wami. Musimy to jakoś przeżyć.
- Dobrze, więc przejdźmy do rzeczy - zaczął Pablo - W tym roku podjęliśmy współpracę z pewnym programem telewizyjnym. Nazywa się "You-mix" Więcej powie wam prowadzący program Mar... Mar...
- Marotti! - krzyknął jakiś facet wchodząc na scenę. Miał na sobie rzucający się w oczy niebieski szal.
- Tak, tak. Martotti.
- Marotti. Ma-rot-ti! Marotti!
- A co ja powiedziałem?
- Nieważne. Jestem Marotti i prowadzę program "The You-mix" - facet zaczął nam opowiadać o programie, w którym będziemy mogli wystąpić - "Talenty 21". Wytłumaczył nam zasady. Nagrodą będzie trasa koncertowa i nagranie płyty. Zgłaszać można się w ciągu trzech dni.
- Oczywiście ja wygram! - krzyknęliśmy razem ja i Fede.
- Nie, ja! - sprostowałam.
- Chyba śnisz, złotko! - i tak kłóciliśmy się przez resztę dnia. 
Violetta
   Wróciliśmy na tor.
- Macie miny, jakbyście się chcieli zaraz pozabijać... - powiedziała Lara, gdy nas zobaczyła, po czym zwróciła się bezpośrednio do mnie - Co przeskrobał?
- Dlaczego uważasz, że to moja wina? - oburzył się Leon.
- Hmm... Niech pomyślę... Bo jesteś facetem!?
- Dokładnie. Nic dodać nic ująć - odezwałam się.
- Poddaję się... Ale i tak wiem, że jestem idealny!
- Tak, tak. Idź już lepiej pokazać swojej dziewczynie, jak jeździsz.
- Tylko uważaj na siebie - ścisnęłam mocniej jego dłoń.
- Nie martw się, Violu - pocałował mnie w policzek i poszedł na "Start", po czym wsiadł na tę maszynę i założył kask...
   Nie powiem, że się nie przejmowałam, bo bałam się jak cholera. Gdyby coś mu się stało... Nie. Nie chcę nawet o tym myśleć... Nie przeżyłabym tego...
   I ruszył... Jechał bardzo szybko, raczej pędził, a ja patrzyłam na to wszystko ze strachem w oczach, ale jednocześnie z podziwem. Jestem szczęśliwa, że Leon chce rozwijać swoją pasję. Naprawdę podziwiam go za jego odwagę i determinację, ale mimo wszystko bałam się...
   Lara stała obok mnie i mierzyła Leonowi czas, co jakiś czas uspokajając mnie.
- Leon wie, co robi - mówiła - Nie martw się. Jest jednym z najlepszych, Violetto.
- Wiem, ale mimo wszystko trochę się denerwuję...
- To normalne, przecież go kochasz, ale patrząc strony samej jazdy, to Leon jest w stanie wygrać mistrzostwa. Powinnaś być z niego dumna.
- Jestem. Nie wątpię w to, że Leon jest najlepszy i z całą pewnością zajmie pierwsze miejsce! Wspaniale śpiewa, tańczy... Teraz jeszcze jeździ... W ogóle jest taki cudowny... - rozmarzyłam się.
- Co ta miłość robi z człowiekiem... - westchnęła Lara.
- A ty? Nie jesteś zakochana?
- Ta... W motorach. Nie no, jest taki jeden, ale... To nie wypali.
- Dlaczego nie? Nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz...
   Lara wcale nie jest taka zła, jak myślałam... Fajnie mi się z nią rozmawia, ale nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego właśnie ona mi się przyśniła? Jest w kimś zakochana, więc niemożliwe, żeby chciała zniszczyć mój związek z Leonem. Nic nie rozumiem...
   Leon dojechał na metę i wrócił do nas. Od razu rzuciłam mu się na szyję.
- No stary, pobiłeś swój rekord. Coraz lepiej ci idzie! - stwierdziła.
- Się wie! W końcu jestem taki wspaniały!
- Jakbym słyszała Violettę! - wtedy zaczęła mnie przedrzeźniać - A Leon jest taki cudowny! I taki idealny!
- Ja tak nie mówię! - zaprotestowałam.
- Ale bardzo podobnie!
   Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, głównie o mistrzostwach Leona, a potem on odprowadził mnie do domu.
Lara
   Jest mi smutno... Dziwnie się czuję po dzisiejszym dniu, ale przecież nie mogłam jej powiedzieć, że chłopak, który mi się podoba to Leon... Oni są taką ładną parą... Nie mogę tego zniszczyć... Nie jestem taka! Ale to nie moja wina, że się w nim zakochałam... Mimo wszystko, nic nie mogę z tym zrobić... Leon jest przy niej szczęśliwy... Widać, że świata poza sobą nie widzą. Nie mogę im o tym powiedzieć. Nie mogę. Wystarczy mi, że będę mogła obserwować, jak jeździ, jak się śmieje... Nie chcę mu zniszczyć życia. Violetta wydaje się bardzo miła i zasługuje na szczęście, a ona i Leon najwidoczniej są dla siebie stworzeni... No cóż...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 67
Jak Wam się podoba?
Następny w piątek albo w sobotę :)

Angiee

sobota, 19 października 2013

Rozdział 66


Francesca
   Kiedy Pablo zawołał mojego chłopaka, zaczęłam się stresować, ale wiedziałam, że wszystko będzie dobrze, bo Marco śpiewa wspaniale! Jestem pewna, że mu się uda. Weszłam za nim do sali.
- To mój chłopak! - powiedziałam uśmiechnięta - Śpiewa genialnie!
   Angie uśmiechała się, a Beto nie wiedział, o co chodzi.
- Dobrze Marco. Będziesz śpiewał "Entre tu y yo"? - zapytał Pablo.
- Tak - odpowiedział, a Beto włączył muzykę.  
   Marco zaczął śpiewać.To było takie piękne! Śpiewał do mnie i dlatego jestem jeszcze bardziej zachwycona!
   Mam cudownego chłopaka, który na pewno się dostanie! Nie mam, co do tego żadnych wątpliwości.
   Gdy skończył śpiewać uśmiechnęłam się do niego, a nauczyciele powiedzieli, że teraz ma się udać do sali Gregorio, gdzie będzie tańczył.
   Poszliśmy tam. Ten chłopak, co śpiewał dla Violi już tam był. Chyba nazywa się Diego. A więc Diego, Marco i reszta chłopców, chcących dostać się do Studia zaczęli tańczyć to, co kazał im Gregorio. Był wyjątkowo niemiły! Chociaż... Nie. Powinnam powiedzieć, że był taki, jak zwykle. Mimo wszystko każdemu poszło świetnie, ale Marco był zdecydowanie najlepszy!
Violetta
   Leon nie odebrał, więc spróbowałam jeszcze raz. Mój humor jak na razie się nie poprawił... Usiadłam na ławce. Po jakimś czasie usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To Leon. Nareszcie.
- Leon. Dzwoniłam do ciebie.
- Wiem. Przepraszam, kochanie. Dopiero teraz to zauważyłem. Coś się stało? - zapytał.
- Nie... Po prostu jest mi trochę smutno. Chciałam cię zobaczyć... Gdzie jesteś?
- Na torze. 
- Co? Jak to na torze? - zdziwiłam się.
- Na torze motocrossowym - zamurowało mnie. Leon nic mi nie mówił, że interesują go motory... - Kochanie, jesteś tam?
- Tak... Tak, jestem... Po prostu nigdy o tym nie wspomniałeś i jestem trochę zdziwiona..
- Wiem, wszystko ci opowiem, ale wiesz co, tu nic nie słychać... Przyjdę do ciebie za chwilę. Dobrze?
- Nie, ja przyjdę. Chcę zobaczyć, jak ci idzie. Gdzie to jest? - zapytałam, a Leon wytłumaczył mi drogę. To niedaleko.
   Rozłączyłam się i poszłam w stronę toru... Po rozmowie z Leonem mój humor wcale się nie poprawił... Martwię się, przecież jazda na motorze jest niebezpieczna... Nie przeżyję, jeśli coś mu się stanie... Nawet nie chcę o tym myśleć!
   Po 5 minutach byłam już na miejscu. Od razu zaczęłam szukać wzrokiem mojego chłopaka. Stał przy motorze ubrany w czerwony kombinezon i z kaskiem w ręku. Rozmawiał z jakąś dziewczyną. Gdy podeszłam bliżej zorientowałam się, że była to Lara... Nie, tylko nie ona, pomyślałam. Czemu Leon nie powiedział mi, że to ona go w to wciągnęła? Wszystko przez tą dziewczynę! Dlaczego ona musi wtrącać się w moje życie!?
- Hej. Już jesteś - powiedział Leon i pocałował mnie w policzek.
- Cześć - przywitała się Lara.
- Cześć - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie. Nie chciałam być niemiła, ale nie potrafiłam udawać, że ją lubię. Starałam się po prostu nie okazywać mojej niechęci do tej dziewczyny, przecież jeszcze nic złego nie zrobiła i mam szczerą nadzieję, że to tylko moje obawy...
- Chodź, przejdziemy się - zaproponował Leon i chwycił moją dłoń.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytałam, gdy już trochę się oddaliliśmy.
- Dopiero wczoraj zacząłem jeździć. Znaczy... Jeździłem już wcześniej, zanim cię poznałem, ale przestałem, gdy zacząłem uczyć się w Studio. Musiałem wybrać. Wybrałem muzykę. Teraz myślę, że mogę pogodzić te dwie pasje.
- A Lara?
- Co Lara?
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że tu pracuje? - wyjaśniłam.
- Również dopiero wczoraj się o tym dowiedziałem, ale... Czekaj.. - zatrzymał się i spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami - Jesteś zazdrosna?
- Nie! Oczywiście, że nie! - zaprzeczyłam i odwróciłam wzrok.
- Oczywiście, że jesteś! Ale o Larę? Ona nawet nie jest moją przyjaciółką! Jest bardziej... kolegą.
- I dobrze. - powiedziałam, ale zorientowałam się, że jednocześnie przyznałam się do tego, że jestem zazdrosna, więc szybko to sprostowałam - Nie jestem zazdrosna!
- Tak, tak. Wmawiaj sobie... - Leon śmiał się ze mnie, a ja wciąż próbowałam mu wytłumaczyć, że nie jestem zazdrosna. Nic to nie dawało...
- Leon! - krzyknęłam w końcu.
- No co? Prawdę mówię!
- Dobra, jak widać nie da się z tobą w tej chwili rozmawiać... Cześć - rzuciłam i już chciałam odejść, ale Leon złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Kochanie, nie oszukujmy się. Wiem, że jestem wspaniały - wywróciłam oczami - ale nie masz powodów do zazdrości...
- No wiem! I dlatego nie jestem zazdrosna! Po prostu... Po prostu nie lubię tej Lary...
- To jest to samo, skarbie.
- Nieprawda - zaprzeczyłam.
- Więc czemu nie lubisz Lary? Przecież jej nie znasz?
- Bo... bo... Oj, Leon! Miałeś mi pokazać jak jeździsz a nie gadać o bzdurach! - pociągnęłam go za rękę i ruszyliśmy w stronę toru.
- To jest wymigiwanie się od odpowiedzi, co jest równoznaczne z przyznaniem się do winy.
- Jakiej winy? Zazdrość to nic złego.
- Czyli jednak! Wiedziałem, że w końcu zmiękniesz! - zaśmiał się triumfalnie.
- Ja... Nie, ja... - nie wiedziałam, co odpowiedzieć - Ughh! - szybkim krokiem wróciłam na tor, a Leon zaraz za mną. Okej, jestem zazdrosna, ale to nie moja wina... Leon po prostu uwielbia się ze mną kłócić, wiedząc, że ma rację i przypominając jaki to jest wspaniały. Świetnie! Mój chłopak jest zakochany w sobie i do tego z wzajemnością! Wytrzymać z nim to nie lada wyzwanie! Ale co ja poradzę na to, że tak bardzo go kocham?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 66
Jak Wam się podoba?
Jakoś dostałam weny i chyba jeszcze dzisiaj napiszę 67, 
ale oczywiście będę taka wredna i dodam go dopiero za tydzień!
No chyba, że będę miała bardzo dobry humor, ale wątpię...
Pożyjemy, zobaczymy.
Komentujcie, ludzie <33

Angiee

wtorek, 15 października 2013

Rozdział 65


Marco
- Marco, proszę... Wypełnij ten formularz - Fran przez dwie godziny macha mi kartką przed twarzą i gdera, żebym zapisał się do Studia.... - Zrób to dla mnie...
- Fran, daj mi spokój. Mówiłem, że nie chcę.
- Dlaczego nie? Śpiewasz wspaniale! To dla ciebie wielka szansa! - Francesca wciąż coś mówiła, ale przestałem jej słuchać... Zauważyłem tego faceta, który wtedy próbował porwać moją dziewczynę... Szczerze? To myślałem, że już sobie odpuścili, bo od jakiegoś czasu nie dawali znaku życia... Ten koleś uśmiechał się szyderczo i patrzył na Fran w taki sposób, że miałem ochotę mu przyłożyć...- Marco!? Słuchasz mnie w ogóle? - zaczęła mi pstrykać palcami przed oczami.
- Dobra. Zapiszę się do Studia! - zrobiłem to dlatego, bo chcę mieć moją dziewczynę cały czas na oku. Ona wciąż nie jest w stu procentach bezpieczna, więc muszę być przy niej. Fran zaczęła piszczeć z zachwytu i pocałowała mnie.
- Kocham cię! Kocham cię! Kocham cię! Wypełnij to - podała mi formularz, a ja usiadłem na pobliskiej ławce, wpisałem potrzebne dane i złożyłem podpis. Gdy wstałem, tajemniczego mężczyzny już nie było - Idziemy do Studia!
Diego
   Ta dziewczyna jest bardzo ładna... Spodobała mi się, ale ten gościu... to chyba jej chłopak. Patrzyła na niego tak, jak kiedyś będzie patrzyła na mnie...
   Czekam teraz na przesłuchanie. W każdej chwili mogą wyczytać moje nazwisko. Mam nadzieję, że się dostanę, bo wtedy będę mógł być bliżej Violetty. Czekając na swoją kolej, usłyszałem dźwięk mojego telefonu. "Tomas"...  Odebrałem.
- Cześć, stary nie mogę teraz rozmawiać... - zacząłem, ale mi przerwał.
- Umówiliśmy się, że oddasz mi przysługę, pamiętasz?
- Dobra, czego chcesz? Czekam na przesłuchania do tej szkoły, o której gadaliśmy.
- Świetnie się składa! Obyś się dostał... W Studio 21 jest pewna dziewczyna... Ładna, miła i pięknie śpiewa. Ma na imię Violetta... - mówił Tomas. Czy ja mam wrażenie, czy mówi o tej dziewczynie?
- Violetta? Poznałem jedną przed chwilą - opisałem ją przyjacielowi i okazało się, że właśnie o nią mu chodziło. Mamy więc pewien cel... Sprawić, by cierpiała... Mi zawsze się udaje, więc tym razem nie może być inaczej! Ona jest śliczna, więc przy okazji nieźle się zabawię!
- Diego - usłyszałem - czekamy.
- Muszę kończyć - rozłączyłem się i wszedłem do sali, by dać czadu na przesłuchaniach!
Francesca
   Poszliśmy do Studia. Chciałam tam być jak najszybciej, żeby Marco nie zmienił zdania... Z nim nigdy nic nie wiadomo. Gdy tylko weszliśmy do budynku, szukałam wzrokiem Pabla.
- Pablo! - zawołałam i podbiegłam do niego.
- Francesca, nie teraz. Zaczynają się przesłuchania i muszę iść... - już miał odchodzić, ale go zatrzymałam, przecież musiałam jak najszybciej to załatwić ze znanych nam wszystkim Marcowych powodów...
- To formularz zgłoszeniowy mojego chłopaka Marco - powiedziałam szybko podając dyrektorowi wypełnioną kartkę formatu A4.
- Zostałem zmuszony... - wtrącił Marco, a ja walnęłam go w ramię, co nie uszło uwadze Pablo, który natychmiastowo się uśmiechnął.
- Dobrze Marco, masz może przygotowaną jakąś piosenkę? Bo jeśli chcesz, możesz wystąpić już dzisiaj. Mamy mało kandydatów w tym roku...
- Tak! - krzyknęłam - On chce!
- Ale ja... - zaczął Marco, ale zgromiłam go wzrokiem, więc ten tylko westchnął - Mogę zaśpiewać "Entre tu y yo"...
- Poczekaj więc na swoją kolej, niedługo cię zawołamy.
   Poszliśmy do sali od muzyki i przećwiczyliśmy piosenkę. Bardzo się cieszę, że Marco już dzisiaj będzie zdawał. Na pewno się dostanie! Przecież to mój chłopak! Myśl, że będziemy się uczyć w tej samej szkole i będziemy mieli możliwość spędzania ze sobą jeszcze więcej czasu, sprawia mi wielką radość. Już się nie mogę doczekać!
Violetta
   Przechodziliśmy z Leonem przez korytarz i nagle podbiegła do nas podekscytowana Francesca.
- Violu! Violu! Chodź szybko! Nie uwierzysz! - chwyciła mnie za rękę i pociągnęła gdzieś, wołając do Leona - później ci ją oddam! - spojrzałam na niego zrezygnowana i poszłam za przyjaciółką.
- Gdzie mnie tak ciągniesz Fran?
- Marco dziś zdaje do Studia! - krzyknęła rozentuzjazmowana.
- Jak to dziś!? - zdziwiłam się - Przecież dopiero co nie mogłaś go do tego przekonać!
- Chodź!
   Szybkim krokiem poszłyśmy pod salę, w której odbywały się przesłuchania. Marco już tam czekał razem z Ludmiłą i Camilą. Drzwi były uchylone i słychać było czyjś śpiew.
- Słyszysz Fran!? - Marco wskazał na salę - W co ty mnie wpakowałaś?
   Podeszłam bliżej, a zaraz za mną dziewczyny. Ujrzałam chłopaka, którego spotkałam dziś rano. Ma naprawdę dobry głos...
   Gdy on mnie poznał obrócił się w moją stronę i zaczął do mnie śpiewać.

Y es que yo soy así
Mi vida es alocada
Siento que voy a mil 
Contigo todo cambia

Y es que yo soy así
Con solo una mirada
Vas a quedar de mi
Por siempre enamorada

   Czułam się dziwnie... Chłopak, którego dopiero poznałam śpiewał dla mnie piosenkę o miłości... Angie spoglądała to raz na Diego, to raz na mnie i uśmiechała się, a ja za każdym razem gromiłam ją wzrokiem...
- Dziękujemy ci, Diego - powiedział Pablo, patrząc w swoją kartkę i coś w niej zapisując.
- Tak, zadzwonimy do ciebie, jeśli dostaniesz rolę... - wtrącił Beto, ale Pablo mu przerwał.
- Beto! To nie casting do filmu, tylko przesłuchanie do szkoły muzycznej...
- Ach... Nie... bo ja myślałem, że... - zaczął się jąkać i upuścił wszystkie papiery, a my zaśmialiśmy się cicho.
- Wyniki pojawią się już jutro - powiedziała Angie, a Diego wyszedł z sali.
- Jak mi poszło? - zapytał.
- Świetnie! Wspaniale! - odpowiedziała Lu, a Cam potwierdziła jej słowa.
   Ja z kolei nie wiedziałam, co powiedzieć. Głos ma bardzo ładny, ale czułam się niezręcznie, gdy śpiewał patrząc mi prosto w oczy. Gdyby to Leon śpiewał, to co innego, ale Diego nie jest Leonem i nigdy nie będzie tak wspaniały, jak on.
- A ty? Co myślisz, Violetto?
- Ładnie - odpowiedziałam tylko patrząc w inną stronę. Po chwili zauważyłam, że dziewczyn już nie było. No świetnie! Zostawiły mnie z nim samą... - Muszę już iść...
- Poczekaj! - złapał mnie za nadgarstek - Może wybierzesz się ze mną na spacer?
- Diego... Ja mam chłopaka - odpowiedziałam i odsunęłam się od niego.
- Przepraszam. Ja... Nie wiedziałem - odpowiedział zmieszany.
- W porządku - odpowiedziałam, lekko się uśmiechnęłam i poszłam. Dziwnie się czułam w jego towarzystwie... Żeby poprawić sobie humor zadzwoniłam do Leona.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 65
Jak Wam się podobał?
Przepraszam, wiem, że miał być wczoraj, 
ale cały dzień spędziłam u przyjaciółki, a potem nie miałam weny, żeby coś napisać.
Obiecuję Wam, że następny będzie w sobotę :)
Komentujcie, kochani :D

Angiee

sobota, 12 października 2013

Finał Violetta 2 !


Koniec "2 sezonu Violetty"!

Właśnie się zakończył 2 sezon "Violetty" w Argentynie.
Od momentu, gdy Vilu zaczęła śpiewać "Soy mi mejor momento" płakałam do końca odcinka, a jak Leon ją pocałował ryczałam i ryczę do teraz!

Dodaję Wam filmik "Soy mi mejor momento"


I końcowa piosenka z beso Leonetty na końcu!

 

Te dwie najbardziej mi się podobają i ciągle to oglądam!!!
Besoooo!
Coś czuję, że dzisiaj nie zasnę!

I jeszcze "Salta" chłopaków

                           

Szkoda, że zabrakło "Nuestro Camino"...
i Angie...

Oprócz tego finał drugiego sezonu był wspaniały!
A Wam jak się podobał?

Angiee

piątek, 11 października 2013

Rozdział 64


Violetta
   Po chwili do mojego pokoju weszły dziewczyny. Zamknęłam pamiętnik i przywitałam się z nimi.
- To co? Babski wieczór? - zapytała rozentuzjazmowana Francesca - Spokojnie. Przekupiłam twojego tatę moim "Tiramisu".
   Zaśmiałyśmy się i dołączyła do nas Camila.
- Cami? A ty nie z Broduey'em? - zdziwiłam się.
- Przecież musiałam się dowiedzieć, dlaczego zemdlałaś. Przecież nie uwierzę w śpiewkę, że to tak po prostu. Ja nie Leon.
   Moje przyjaciółki poszły się przebrać w piżamy. Wróciły po 15 min. 
- No! Opowiadaj! - rozkazała Ludmiła.
- Dziewczyny, pamiętacie ten mój sen z urodzin Leona? 
- Tak, ale co to ma do rzeczy? - zapytała Fran.
- No właśnie ma... 
   Opowiedziałam im o tym, że Lara jest dziewczyną z mojego snu i dlatego zrobiło mi się słabo. Były bardzo zdziwione. Dziewczyny też nie miały pojęcia, dlaczego mi się śniła, ale utrzymują, że to nic poważnego... Ja również mam taką nadzieję. 
- Dobra, koniec o mnie! Teraz pogadamy o... - zastanowiłam się chwilę - Lu! Interesuje mnie, dlaczego nie chcesz pogadać z Fede... Przecież to na odległość widać, że mu się podobasz!
- Cicho! - uciszyła mnie blondynka - Bo usłyszy!
- Przynajmniej wreszcie poważnie pogadacie... - odezwała się Cami.
- To nie takie proste... Federico... - zaczęła Lu i w tym momencie do pokoju wszedł Federico z gitarą.
- Rozmawiacie o mnie? Jak słodko! Chcę posłuchać! - powiedział i uśmiechnięty usiadł koło nas.
- Fede... Po co tu przyszedłeś? - zapytałam.
- Chciałem z wami pośpiewać, ale wolę słuchać jak rozmawiacie o mnie. Kontynuujcie. Nie przeszkadzajcie sobie. Jakby mnie nie było...
- Chyba śnisz! - krzyknęłyśmy wszystkie.
- To może pośpiewamy - zaproponowała Ludmiła, a Federico zaczął grać i śpiewać. 
   Po chwili dołączyłyśmy do niego. Lu wpatrywała się w niego jak w obrazek... Ciekawe, czy on to zauważył... Oni muszą być razem! Są dla siebie stworzeni! Gdy Federico śpiewał, Ludmiła była w innym świecie. To takie piękne. Jej miny nigdy nie zapomnę...
   Szturchnęłam przyjaciółkę, żeby się ocknęła.
- Federico, wiesz, że cię uwielbiam - zaczęłam - ale idź już sobie!
- Dobra, już dobra... Ale tak dla pewności... Uwielbiasz mnie bardziej od Leona? - zapytał, a ja rzuciłam w niego poduszką.
- Chyba śnisz! - krzyknęłam, a on w tym czasie rzucił tą poduszkę w naszą stronę.
   I tak zaczęła się bitwa na poduszki! Po chwili do pokoju wbiegła Angie.
- Co to za hałas!? - krzyknęła - Bitwa na poduszki! I twojej ukochanej ciotki nie zaprosiłaś!?
   Ciocia dołączyła do nas i razem świetnie się bawiliśmy. Przez moment pomyślałam, że z Leonem zabawa byłaby jeszcze fajniejsza, ale dziewczyny i Fede nie pozwoliły mi za długo o nim myśleć, bo poduszki latały po całym pokoju, a ja nie chciałam oberwać w głowę.
   Po 15 min. zaciętej walki zmęczeni opadliśmy na łóżko. Gdy Angie pomogła nam uwolnić się od Fede, dokończyłyśmy naszą rozmowę.
- Lu, musisz z nim pogadać! - zachęciłam.
- Viola ma rację. Patrzysz na niego tak, jak ona na Leona - wtrąciła się Fran.
- Albo jak Fran na Marco!
- Czy Cami na Broduey'a!
- To jest miłość! - krzyknęłyśmy razem.
- Dajcie mi spokój! Pogadajmy lepiej o Camili - zaproponowała Ludmiła, a my niechętnie się zgodziłyśmy i zaczęłyśmy rozmowę o Brazylijczyku, który skradł serce naszej przyjaciółki. Rozmawiałyśmy tak przez długi czas. To o Camili i Broduey'u, to o Marco i Fran, to o mnie i Leonie i oczywiście o Fede i Lu. Nawet nie zauważyłyśmy jak szybko zleciał ten czas. Uwielbiam moje przyjaciółki!  Z nimi nie da się nudzić! Gdy zorientowałyśmy się, że jest już środek nocy, położyłyśmy się spać. W końcu jutro idziemy do Studia.

Następnego dnia:

   Po śniadaniu z moimi wspaniałymi przyjaciółkami i Federico, który nie dawał nam spokoju cały ranek, ruszyłyśmy w drogę do szkoły muzycznej. Gdy weszłyśmy, zaczęłam szukać Leona. Wtedy wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię...
- Nie, to ja przepraszam - uśmiechnął się do mnie - Jestem Diego.
- Violetta.
- Uczysz się tu? - zapytał.
- Tak.
- No racja. Taka ładna dziewczyna musi mieć wiele talentów - uśmiechnęłam się. Takie samo zdanie wypowiedział Leon, gdy się poznaliśmy (Rozdział 1)Pamiętam każdą chwilę z nim spędzoną. Tak bardzo go kocham! To zdanie w ustach Diego nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, jak gdy mówił to mój Leon... Już wtedy, pierwszego dnia, gdy się spotkaliśmy się w nim zakochałam... Nie wiem, dlaczego. Po prostu, Leon jest wspaniały.
- Dziękuję.
- Za pół godziny mam przesłuchanie. Przyjdziesz? - zapytał.
- Wiesz... Nie wiem...
- No, nie daj się prosić.
- Zastanowię się, a teraz muszę już lecieć. Pa! - pożegnałam się i poszłam szukać Leona.
   Zauważyłam go przy sali od muzyki. Podbiegłam do mojego chłopaka i rzuciłam mu się na szyję, on natomiast pocałował mnie w policzek.
- Chodź - złapał mnie za rękę i pociągnął do sali.
   Podszedł do keyboardu i zaczął grać piosenkę "Voy por ti". Uwielbiam słuchać jak on pięknie śpiewa...

Es por lo menos que parezco invisible
Y solo yo entiendo lo que me hicistes
Mirame bien, dime quien es el mejor!

Po chwili dołączyłam do niego i śpiewaliśmy już razem.

Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veras mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti

   Gdy skończyliśmy śpiewać przytuliłam się do niego, a on objął mnie ramieniem.
 - Kocham cię - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Ja ciebie bardziej - uśmiechnął się i pogładził mnie po policzku, po czym pocałował.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 64
Jak Wam się podoba?
Następny może dodam w niedzielę, ale wątpię, bo jadę do Gdańska na "Violettę" :D
A jutro muszę iść do szkoły!
Skandal!!!
Jak nie będzie rozdziału w niedzielę, to w poniedziałek będzie na 100%,
bo mamy wolne :D

Angiee

środa, 9 października 2013

Tweet Tini + Info o Violetta 3


Jestem pewna, że każdy z Was już wie o pięknym tweecie Martiny do nas - polskich tinistas 

Nie wiem, jak Wy, ale ja, gdy to zobaczyłam nie mogłam w to uwierzyć i momentalnie się rozpłakałam.
Minęły dwie godziny zanim doszłam do siebie i w końcu zasnęłam.
Cieszmy się, że Tini o nas pamięta!

Przejdźmy do rzeczy.
Chciałam napisać tego posta, bo zauważyłam pewną nowinę, która każdego na pewno ucieszy na temat 3 sezonu "Violetty", a mianowicie na tt Tini, nasza idolka "podała dalej" tego tweeta.
Oznacza to, że w kwietniu przyszłego roku rozpoczyna się kręcenie Violetta 3 !!! 

Stwierdzam, że jest to prawda, ponieważ Martina nie przekazywałaby go dalej, gdyby nie było to zgodne z prawdą.

Cieszmy się więc z tego powodu!

Angiee

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 63


Leon
- Leon... Słabo mi... - powiedziała cicho Violetta i oparła się o mnie, mocno trzymając moją dłoń.
- Kochanie, co ci jest? - zmartwiłem się i objąłem ją, by nie upadła - Usiądź.
- Nic mi nie jest, po prostu... Trochę kręci mi się w głowie... - odpowiedziała słabo. Kucnąłem przy niej, nie puszczając jej dłoni. Angie podała Violetcie butelkę wody - Dziękuję - powiedziała upijając łyka.
- Lepiej? - spytałem i pogłaskałem ją po policzku, a ona delikatnie się uśmiechnęła.
- Tak. Już dobrze..
Violetta
   Ta dziewczyna... To dziewczyna z mojego snu... (Link do rozdziału ze snem Violetty) Dlatego tak się tym przejęłam i zrobiło mi się słabo... Ale nie miałam zamiaru mówić o tym Leonowi, to nie miało sensu...
- Na pewno wszystko dobrze? Może odprowadzę cię do domu?
- Nie, Leon. Wszystko jest w porządku - uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam. Postanowiłam nie pokazywać mojej niechęci do tej dziewczyny i zobaczyć, co znaczył ten sen i dlaczego akurat ona się w nim pojawiła - Jestem Violetta. Miło mi cię poznać - powiedziałam i wyciągnęłam rękę do siostrzenicy Pablo.
- Lara - na widok tej dziewczyny chce mi się płakać, a muszę wciąż się uśmiechać. Ta cała Lara przywitała się ze wszystkimi, a każdy po kolei się przedstawił.
- Kochanie, jesteś blada... Powinnaś odpocząć - powiedział Leon i złapał mnie za rękę - Może jednak odprowadzę cię do domu...
- Leon, za bardzo się przejmujesz... Nic mi nie jest. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo - zaśmiałam się.
- Mieć takiego chłopaka, to skarb, Violetto - powiedziała Lara.
- Wiem o tym - uśmiechnęłam się dumnie i mocno przytuliłam do Leona. Chciałam jej pokazać, że Leon jest mój i ma się od niego trzymać z daleka. To trochę dziwne, ale nie moja wina, że przez ten sen nie myślę racjonalnie i jestem trochę zazdrosna...
- W końcu jestem taki wspaniały!
- Jasne, jasne! Verdas, ale ty wiesz, że nikt oprócz Violetty tak nie uważa? - odezwał się Fede.
- Zamknij się, kaleko! Jesteś po prostu zazdrosny!
- Nie mam już gipsu, ślepy jesteś?
- Ty jesteś kaleką na umyśle!
- Skończcie już! Idziemy do Resto? - zaproponowałam.
- Ja nie mogę, Violu. Umówiłam się z Marco, ale przyjdę do ciebie wieczorem, ok? - wiedziałam już o co jej chodzi. Wczoraj powiedziałam dziewczynom o moim śnie. Jeszcze nie miałyśmy okazji o tym pogadać. Ciekawe, jak zareaguje, jak się dowie, że Lara to dziewczyna ze snu...
- Ja też nie mogę, ale wieczorem będę na pewno. Tylko niech Leon da ci spokój - powiedziała Ludmiła, a on spojrzał na nią z wyrzutem - Lecę, pa! - przytuliłyśmy się, a reszta uczniów studia patrzyła na nas ze zdziwieniem. No tak, przecież jeszcze przed wakacjami Lu była wstrętną manipulantką... - Patrz, Vilu, jestem taka piękna, że wszyscy mi się przyglądają. Niczym gwiazda! Do zobaczenia! Ludmiła wychodzi! - pstryknęła palcami i poszła.
- No tak... Pewne rzeczy nigdy się nie zmienią - powiedziała Fran, a my się zaśmialiśmy - Ja też już lecę!
   Leon odprowadził mnie do domu i dopytywał, dlaczego zrobiło mi się słabo, czy coś jadłam... Bla, bla bla. On czasem zachowuje się, jak mój tata... Ale i tak ich kocham! Umówiliśmy się, że nie powiemy o niczym mojemu nadopiekuńczemu i czasem nieznośnemu tacie, bo niepotrzebnie by się denerwował... Wystarczy, że Angie wie. Uwielbiam moją ciocię!

Wieczorem:

   Siedziałam w swoim pokoju i myślałam o Leonie... I tej dziewczynie... Niepotrzebnie się przejmuję, ale nie potrafię inaczej... Otworzyłam pamiętnik.
   "Lara... Tak się nazywa dziewczyna z mojego snu... To siostrzenica Pablo. Trochę się boje, bo co jeśli ten sen się spełni... Leon jest dla mnie najważniejszy i nie wiem, czy zniosłabym nasze rozstanie... Szczególnie z powodu tej całej Lary... Za bardzo go kocham. Leon jest całym moim światem!
   Chwilę jeszcze rozmyślałam o Leonie. Naprawdę nie lubię tej dziewczyny. Ta zazdrość jest nie do zniesienia. Ale postanowiłam się tym nie przejmować i kolejny raz otworzyłam pamiętnik. Przeglądałam wszystkie strony związane z Leonem, czyli 99% mojego pamiętnika.
-"Leon jest taki wspaniały" - było napisane - "Tak bardzo go kocham" "Jest taki czuły i troskliwy"
   Tak, Leon nigdy nie zrobiłby mi czegoś tak okropnego! Przecież on mnie kocha! Jest na to za wspaniały! Nie mam się czym przejmować.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 63
Udało mi się go napisać :)
Staram się nadrabiać sceny z Leonettą. 
Coś mi chyba nie wychodzi...
Rozdział jest krótszy niż zwykle, ale musicie mi wybaczyć.
Następny w piątek lub sobotę!

Angiee

sobota, 5 października 2013

Rozdział 62


Leon
   Wymyśliliśmy już z chłopakami nazwę: All for you. Podoba mi się. Jest prawie tak wspaniała, jak ja! Gdy skończyliśmy gadać o sprawach dotyczących naszego zespołu, poprosiłem Lucę, żeby włączył jakiś wolny kawałek, a następnie podszedłem do Violetty, która siedziała przy barze i poprosiłem ją do tańca. Ona uśmiechnęła się do mnie i chwyciła moją rękę.

Naty
- Wiem, Maxi... Ja też ciebie kocham, ale... Chyba powinniśmy zostać przyjaciółmi...
   Bardzo ciężko było mi wypowiadać te słowa, bo Maxi jest dla mnie najważniejszy na świecie i bardzo mi na nim zależy, ale to wszystko jest dla mnie zbyt trudne. To dzieje się za szybko...
- Co?
- Tylko na chwilę. Ja po prostu potrzebuję czasu... To wszystko, co się stało sprawia mi wielki ból i nie potrafię teraz... - spuściłam głowę, nie wiedziałam, co powiedzieć. Tak bardzo chciałam go teraz przytulić i pocałować, ale nie mogłam... - Rozumiesz, prawda?
- Wiem, to moja wina. Nie chciałem, żeby tak to wyszło... Mam nadzieję, że niedługo wszystko się ułoży. Przepraszam cię, kochanie...
- W porządku, nie obwiniaj się - pocałowałam go w policzek i wróciłam do baru.
   Gdy weszłam do RestoBand'u wszyscy tańczyli. Tak pięknie to wyglądało... Szczególnie Leon i Violetta. Są taką piękną parą... Patrzyli sobie głęboko w oczu i było w nich widać wielką miłość. Jak oni się kochają, pomyślałam. Usiadłam przy barze i obserwowałam wszystkich popijając truskawkowy koktajl.
   W końcu do zakochanych par dołączyli Federico i Ludmiła. Fede poprosił ją do tańca i zaznaczył, że jest to tylko przyjacielski taniec. Ale kto tańczy wolnego z przyjaciółką? To tylko wymówka... Na dodatek kiepska... Tych dwoje ma się ku sobie, wyraźnie widać, że coś do siebie czują, ale nie chcą się do tego przyznać...

Tydzień później:

Violetta
   Dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego w Studio21. Te wakacje bardzo szybko zleciały, ale bardzo się cieszę, że wracamy do szkoły. Wszystko się układa! Szkoda tylko, że Naty i Maxi wciąż są tylko przyjaciółmi, ale mam szczerą nadzieję, że to się zmieni. To samo z Lu i Fede. Ona mówi mi, że coś do niego czuje, on tak samo, ale rozmawiać nie chcą... Nie pojmuję tego! Tomas wyjechał do Madrytu. Okazało się, że ma tam dziewczynę... Ludmiła nie przejęła się tym, w końcu teraz interesuje ją tylko Federico. Jeśli chodzi o mamę, to odkąd telewizja dowiedziała się o jej powrocie, gnębi ją pytaniami, czy planuje powrót do kariery muzycznej. Muzyka jest dla niej bardzo ważna i uważam, że powinna robić to, co kocha. W przyszłym tygodniu ma przyjechać chłopak Camili - Broduey. Cieszę się, że w końcu go poznam. Cam nie może przestać o nim gadać... To się robi nudne. 
   Wstałam po ósmej, ubrałam się, umyłam i zeszłam na dół na śniadanie. Federico od rana był uśmiechnięty. Cieszył się, że będzie się uczył w studio i pewnie dlatego, że będzie spędzał więcej czasu z Ludmiłą, ale oczywiście się do tego nie przyznaje. Po śniadaniu, razem z Angie i Fede poszliśmy do studia.
   Po chwili byliśmy już w Studio21. Nigdzie nie mogłam znaleźć Leona...
- Widzieliście Leona? - pytałam wszystkich napotkanych ludzi.
- Nie - odpowiadali, a ja szukałam dalej. Dzwoniłam, ale nie odbierał... Przyznam, że trochę się zmartwiłam.
- Violetto, choć już. Zaczyna się rozpoczęcie roku - powiedziała Ludmiła i pociągnęła mnie do sali. Pablo właśnie zaczynał swoje przemówienie.
- Witam wszystkich w nowym roku szkolnym. Nie będę was zanudzał, więc przejdę do rzeczy. W wakacje odbywały się przesłuchania i wybraliśmy już nowych uczniów studia. Powitajmy - Pablo zaczął wymieniać osoby zupełnie mi nieznane, a na końcu tych, których już znałam - Federico - zaczęliśmy klaskać - I Broduey!
   Camila
   Broduey!? Jak to Broduey!? Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę... Byłam taka szczęśliwa! Nawet nie wiedziałam, że zapisał się do Studia! Zaczęłam piszczeć z radości, a gdy Broduey podszedł do mnie rzuciłam mu się na szyję.
- Miałeś przyjechać dopiero za tydzień!
- Wiem, niespodzianka! - uśmiechnął się.
- Długo tu jesteś? - wypytywałam.
- Jakieś 3 dni...
- I nic mi nie powiedziałeś!?
- Chciałem ci zrobić niespodziankę - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- To moi przyjaciele - po kolei wszystkich przedstawiłam, a oni przywitali się z moim chłopakiem.
- Miło mi was poznać. Przepraszam, muszę iść na chwilę, zaraz wracam - Broduey wyszedł, a ja byłam cała w skowronkach i nie mogłam przestać się uśmiechać. Jestem taka szczęśliwa.
- Przesłuchania dalej będą się odbywały, więc serdecznie wszystkich zapraszam - mówił Pablo - A teraz, żeby uczcić pierwszy dzień szkoły na scenie wystąpią... All for you! - krzyknął i nagle zaczęła grać melodia "Are you ready for the ride". Na scenę wyszli chłopacy i zaczęli śpiewać i tańczyć. Broduey też tam był! Przyjęli go do zespołu?
Violetta
   A więc tu się podziewał mój Leon, pomyślałam i wsłuchałam się w piosenkę. Gdy skończyli zeszli ze sceny.
- Dziękujemy bardzo All for you i jeszcze raz zapraszam wszystkich na przesłuchania. 
   Po chwili podszedł do mnie Leon.
- Ładnie to tak nie odbierać ode mnie telefonów? - zapytałam z wyrzutem.
- Przepraszam, byłem zajęty. Nie słyszałem, jak dzwoniłaś.
- No, niech ci będzie... - powiedziałam, po czym zwróciłam się do chłopaków - Byliście świetni. Jednak to był dobry pomysł, abyście założyli zespół.
- Oczywiście, że dobry, bo mój! - stwierdził Leon, a my zaczęliśmy się śmiać.
- Ale nie musiałeś się tak przytulać do tych dziewczyn... - spojrzałam na niego z wyrzutem i znowu zaczęliśmy się śmiać.
   Rozmawialiśmy przez chwilę, a potem postanowiliśmy iść do domu. Gdy już mieliśmy wychodzić, do sali wbiegła dziewczyna. 
- Wujku! - krzyknęła i przytuliła się do Pablo.
- Cześć, już przyjechałaś? - zapytał, a ona kiwnęła głową - Dzieciaki, poznajcie moją siostrzenicę - powiedział, a ona odwróciła się twarzą do nas. Nie mogłam w to uwierzyć. Nagle zrobiło mi się dziwnie słabo...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 62
Ta dam!
Jak Wam się podoba?
Jak tam spam dla Mechi na tt?
Miejmy nadzieję, że jej urodziny mijają szczęśliwie :)
Może, powtarzam, może...
rozdział 63 pojawi się jutro pod wieczór, bo mam teraz wenę :D
Ale niczego nie obiecuję.


Angiee

Urodziny Mercedes Lambre! (EDIT)

Mercedes Lambre!

Jak zapewne wiecie, nasza idolka - Mechi, obchodzi dzisiaj urodziny!
Na kanale Sary znajdziecie filmik przygotowany przez nią specjalnie na ten dzień!
Ja również wzięłam udział w akcji i wysłałam zdjęcie.
Teraz pozostaje tylko spamować na Twitterze Mechi !

Dla przypomnienia:
Mercedes Lambre - Argentyńska aktorka, grająca rolę Ludmiły w serialu "Violetta" emitowanym na Disney Channel. Urodziła się 5 października 1992r. Dzisiaj obchodzi 21 urodziny. 




Wszystkie Mechistas! :
Spamujmy do niej na twitterze linkiem do filmiku, który podałam wyżej.
Niech zobaczy, że ją kochamy!
Przecież chcemy, żeby na jej twarzy wykwitł szeroki uśmiech, gdy zobaczy prezent od nas, prawda?
A więc spamujcie!

Feliz cumple, Mechi!

EDIT:
Znalazłam zdjęcie z urodzin naszej wspaniałej Mercedes :)


Angiee