niedziela, 14 września 2014

11.~ Żegnaj Madrycie!

*

- Jak to miała wypadek? Co jest do cholery?!
   Nie rozumiał, co się dzieje. Violetcie coś się stało? Był rozdarty... Przed znajomymi trzymał się zdania, że nie obchodzi nic, co jest związane z Vilu, ale gdy był sam myślał o niej, gdy grał, myślał o niej, gdy śpiewał myślał o niej, gdy spał myślał o niej, gdy się budził myślał o niej... I nie przestawał, mimo że bardzo chciał...
   Spojrzał na ich wspólne zdjęcie i postanowił i przez głowę przeleciało mu mnóstwo myśli i wspomnień. Bez względu na wszystko, nigdy nie pozwoliłby, żeby Violetcie działa się krzywda. Martwił się o nią. Pierwszy raz bez żadnych wątpliwości martwił się o nią... Wiedział, że jeszcze o niej nie zapomniał...
   Leon zadzwonił do Francesci. Nie obchodziło go już nic, poza tym, żeby Violetta była cała i zdrowa, ale nie chciał, żeby przyjaciółka od razu wiedziała, że cały czas pamięta...
- Halo, Fran? Co jest? - zapytał próbując okazać jak najmniej zainteresowania. Ale przed Francescą nie musiał udawać, ona i tak wiedziała. To, że zadzwonił już wiele znaczyło.
- Leon, możemy się spotkać? Wszystko ci wyjaśnię, okej? - zaproponowała.
- Niech będzie... Za 15 min. w parku?
- Pasuje, to do zobaczenia.
   Rozłączył się.
   Chciał jak najszybciej dowiedzieć się, co się dzieje...


*

   Violetta siedziała w swoim pokoju i zastanawiała się, czy o czymś nie zapomniała, bo nie miała zamiaru wracać do Madrytu po jakieś rzeczy... Nie chciała widzieć ojca. Po raz pierwszy w życiu miała na niego totalnie "wylane". Jeszcze nigdy nie była na niego tak wściekła jak teraz. Zawsze próbowała zrozumieć jego postępowanie i jakoś jej się to udawało, ale teraz? Teraz miarka się przebrała... Tego było już za wiele. Coś w niej pękło... I to tak poważnie. Nienawidziła go.
   W sumie, nie dało się określić jej aktualnego stanu psychicznego... Była rozdarta. Zdradził ją jej ojciec, człowiek, któremu powinna ufać bezgranicznie... Ale ona już nie potrafiła... Nie po tym wszystkim. Czuła się samotna. Przyjaciele byli daleko, a ona nawet nie wiedziała, czy jeszcze nimi są... Poza Francescą, na którą mogła liczyć nawet na odległość, ale to nie było to samo. Leon? Szkoda słów. Violetta przede wszystkim myślała tylko o nim. Tyle, że wciąż się łudziła, że on wcale się tak nie zmienił... Miała nadzieję, że Francesca przesadzała i że jak wróci, to wszystko będzie jak dawniej, że będą razem... Szczęśliwi... Ale w głębi duszy wiedziała, że to niemożliwe, że nie będzie tak łatwo. Rzeczywistość była inna.
   Tak strasznie tęskniła...
   Za Leonem.
   Za przyjaciółmi.
   Za Angie.
   Za Studiem.
   Za domem.
   Za Olgą i Ramallo.
   Za tym szczęściem, którego nie poczuła ani razu będąc w Madrycie.
   Zastanawiała się tylko, ile jeszcze będzie musiała znieść, żeby wreszcie jej życie poskładało się w jedną całość, bo jak na razie, żadne z części do siebie nie pasowało. Ile jeszcze będzie czekać? A co jeśli to w ogóle nie nastąpi?
   Wzięła walizki i poszła pożegnać się z tatą.
- Wracam do Buenos Aires, tato - powiedziała oschle.
- Jak to? Już? Nie! Nie zgadzam się, Violetto!
- Tato, ty nie możesz już mi niczego zakazać! Jestem dorosła zapomniałeś?
- Violetto, popełniasz błąd...
- Nie, to ty cały czas je popełniasz! Nie widzisz tego, że mnie krzywdzisz?! - zdenerwowała się. German nie odpowiedział, więc dodała. - Jeśli chociaż trochę mnie kochasz, to oddaj mi wszystkie listy, które schowałeś... Proszę.
   Westchnął.
- Będę przesyłał Ramallo pieniądze na rachunki za dom, będziesz mogła tam zamieszkać - powiedział podając Violetcie wszystkie listy jakie wysłała. Było ich mnóstwo. Dziewczyna z trudem wcisnęła je do walizki.
- Dziękuję, pa tato.
- Nie pożegnasz się? - powiedział, po czym przytulił córkę tak, jak to zawsze robił. - Kocham cię, córeczko.
- Ja ciebie też tato... Mimo wszystko. Papa.
   I wyszła. Pojechała na lotnisko.

   "To już koniec. Wreszcie wracam do domu! Zobaczę się z Leonem. Mam się bać? Jak zareaguje? Nie mogę się doczekać, aż go zobaczę. Tak strasznie za nim tęskniłam...
    Zaraz wsiadam do samolotu.
   Żegnaj Madrycie!"

*

   Włoszka bała się spotkania z Leonem. Chciała, żeby wiedział, jak wyglądało zniknięcie Violetty, jak do tego doszło, lecz nie widziała innego sposobu, jak okłamanie go... Inaczej Leon nie chciałby jej słuchać. Miała jednak wątpliwości. Są przyjaciółmi, a Leon jest na etapie, w którym nikogo nie słucha, ani nie rozumie. Jego reakcja nie będzie miła...
   Ale cóż, jak już się powiedziało 'A', to trzeba powiedzieć i 'B'...
- Cześć, Leon - przywitała się z nim, a Leon usiadł koło niej na ławce.
- Cześć, powiesz mi, co się stało? Jaki wypadek, o co chodzi?
- Violetta wracała z Germanem i Marią do domu... Była szczęśliwa, miała Ciebie, nas, a w pewnym momencie na drodze stanęła im ciężarówka i zderzyli się z nią. Tamtego dnia...
- Czekaj, ty nie mówisz o tym, co się stało teraz...
- Nie, Leon, to było niecały rok temu...
- Co? Okłamałaś mnie?!
- Przepraszam, ale nie miałam innego wyjścia. Musisz to wiedzieć, musisz! - Leon wstał. - Proszę, Leon wysłuchaj mnie, a potem zrobisz, co zechcesz...
- Nie, Fran. Nie chcę o niej słuchać, rozumiesz?!
- Zarzucasz mi kłamstwo, a sam robisz to przez cały czas jak i w tej chwili. Przestań wreszcie unosić się dumą i posłuchaj mnie!
   Miała rację. Okłamywał wszystkich, okłamywał samego siebie. To go przerosło, ale było jeszcze coś. Tak bardzo chciał wiedzieć, co się wtedy stało. Teraz miał okazję... Ale nie skorzystał...
- Fran, wiem, że chcesz dobrze, ale ja naprawdę nie chcę o niej gadać... Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie. Kiedy ona wraca?
- Pewnie późną nocą, więc zobaczymy ją jutro.
   Leon pokiwał głową i poszedł. Francesca westchnęła...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest 11 :**
Przepraszam, że tyle musieliście czekać, 
ale miałam mało czasu
i ciągle mi czegoś brakowało w tym rozdziale...
Co chwila, coś zmieniałam...
Nadal uważam, że czegoś tu brakuje, 
ale postanowiłam już dłużej Was nie męczyć. xd.

Do następnego :*
Obawiam się, że trochę sobie poczekacie ;/ 

Los quiero muchooo ♥
Amgiee

poniedziałek, 1 września 2014

10.~ Niech nie wraca...

*

- Angie! Angie, możemy porozmawiać? - poprosiła zdyszana Francesca. Obie z Violettą ustaliły, że Angeles to jedyna osoba, która może im pomóc.
- Pewnie, Fran, ale za chwilę, okej?
- Dobrze, ale chodzi o Violę - powiedziała szybko.
- O mój Boże! Rozmawiałaś z nią? Wszystko z nią dobrze? - pytała zszokowana nauczycielka.
- Tak, tak. Wszystko z nią w porządku, chociaż nie do końca.. - zawahała się. - Oh, to długa historia...
- Dobrze, idź do sali od muzyki, a ja zaraz do ciebie dołączę. Muszę jeszcze coś załatwić z Pablo, okej?
   Francesca ruszyła w stronę sali. Był tam Leon i tym razem, bez żadnej dziewczyny u boku. Siedział
smutny, komponował.
- Cześć, Leon - powiedziała, a on tylko spojrzał na nią i wrócił do poprzedniego zajęcia - Nie chcę ci przeszkadzać, ale...
- To nie przeszkadzaj.
- Chciałeś wiedzieć. Z Violettą wszystko okej... Fizycznie... Bo psychicznie już trochę gorzej... Słuchaj, ona... - mówiła, póki jej nie przerwał.
- Nie interesuje mnie to - powiedział oschle, nawet na nią nie patrząc.
- Chciałeś, żebym ci powiedziała...
- I powiedziałaś. Wszystko z nią dobrze, więcej mnie nie interesuje. Teraz już mi nie przeszkadzaj.
   "To i tak dobrze", pomyślała Francesca, ale miała nadzieję na coś więcej. Myślała, że będzie chciał wiedzieć, co z Violą, dlaczego wyjechała, dlaczego się nie odezwała... Dobrze, że chociaż wykazuje trochę troski o nią...
- Leon, ona prosiła, żebym ci przekazała...
- Przestań! - teraz odstawił gitarę i akordy na bok i spojrzał na włoską przyjaciółkę - Już dawno zakończyłem ten rozdział, więc daruj sobie, okej?!
   Wstał i wyszedł z sali, ale zatrzymał się w drzwiach i odwrócił.
- Jeśli nie zrobisz tego ze względu na przyjaźń ze mną, to zrób to przez wzgląd na Violettę. Jeśli jest tak jak mówisz, jeśli się nie zmieniła, to też ją to boli, a będzie bolało jeszcze bardziej.
- O czym ty mówisz?
- Niech nie wraca.
   I wyszedł. Mimo, ze w głębi duszy chciał wiedzieć wszystko, co wydarzyło się tamtego dnia, gdy zniknęła. Chciał wiedzieć, dlaczego, ale... Nie odważył się. Wolał, żeby zostawiła ich wszystkich w spokoju. Jest dobrze tak, jak jest... Bez niej. Niech nie wraca.
   Nie mogła uwierzyć... Francesca nie mogła zrozumieć zachowania Leona, jego myśli, poglądów... Czyżby się myliła? Czyżby mu rzeczywiście nie zależało? Nie... Myśli o niej. Na pewno myśli, tylko...
   Biła się z myślami... Nie wiedziała, co robić, co myśleć... Są dwie opcje.
   Albo Leon zapomniał o Violetcie i dlatego nie chce jej widzieć.
   Albo robi to, bo nie chce znowu cierpieć, ani nie chce, żeby ona cierpiała, bo wciąż ją kocha i wie, że gdy ją zobaczy to zwariuje.
   Francesca liczyła na tę drugą opcję.
- Już jestem! - Angie wbiegła do sali jak opętana.
   Z jej twarzy nie dało się wyczytać żadnych uczuć. Były ze sobą zmieszane...
Trochę tęsknoty.
Trochę strachu.
Trochę miłości.
Trochę szczęścia i radości.
Trochę zdezorientowania.
Trochę zaskoczenia.
Trochę niedowierzania.
   Biedna Angie... Wszyscy przeżywaliśmy to na swój sposób. Tak, czy inaczej Violetta strasznie namieszała w naszym życiu, ale to nie jej wina. A Angie? Angie jest jej ciotką i kolejny raz straciła siostrzenicę. To ją bardzo bolało, a teraz, gdy wie, że może ją odzyskać, jest przeszczęśliwa...
- Mów, o co chodzi, Fran. Co z nią? To wina Germana, prawda? Wiedziałam. On zawsze musi coś namieszać... Nie rozumiem, dlaczego on cały czas ją krzywdzi. To straszne. Myślałam, że już było dobrze, a on stwarzał tylko takie pozory i znowu mi ją zabrał... - Angie mówiła szybko i ani myślała zwolnić, mimo że Francesca cały czas próbowała ją uspokoić.
- Angie, poczekaj. Spokojnie... Może ja opowiem?
   Po chwili, gdy nauczycielka trochę ochłonęła, Francesca zaczęła mówić. Opowiedziała wszystko to, co mówiła jej Violetta, włącznie z planem, który wymyśliły. Nie był to jakiś niesamowicie tajny i niezwykły plan, a po prostu sposób na powrót do domu. A mianowicie chodziło o to, żeby Violetta mogła zamieszkać u Angie, ponieważ Olga i Ramallo po ich zniknięciu, wyprowadzili się...
- To jak? Pomożesz nam?
- No jasne, że tak! Ale... Martwi mnie jedna rzecz... Przecież od czasu jej zniknięcia, wszyscy ją znienawidzili, bo wyjechała bez słowa zostawiając wszystkich, a przede wszystkim Leona... Przecież widzą jak to na niego wpłynęło i uznali ją za winną tego wszystkiego. Dopiero niedawno to wszystko ucichło, ale boję się, że jak ona wróci, to będzie jeszcze gorzej, a Violetta będzie tylko cierpiała...
   Angie miała rację. Oni nawet mieli za złe Francesce, że broni przyjaciółki... Co teraz będzie? Co zrobi Leon? Jak zareaguje na jej przyjazd? Znowu będzie cierpiał? Angie i Fran bały się tego, co może nastąpić...    Pierwszy raz Angie była skłonna zgodzić się z Germanem, że Vilu będzie szczęśliwsza w Madrycie, ale wiedziała, że bez Leona też będzie cierpiała... Tak źle i tak niedobrze... Ale jeśli Violetta chce wrócić, to Angie zrobi wszystko, by jej pomóc. Miała nadzieję, że wszystko dobrze się skończy, że Leon zrozumie i wybaczy dziewczynie.
   Oby wszystko dobrze się skończyło...
   Francesca zastanawiała się, jak przemówić do Leona... Co zrobić, żeby jej wysłuchał, żeby dowiedział się, co się stało... Chciała coś zrobić, żeby zrozumiał, że to nie wina Violetty... Chyba znalazła sposób.

*

   Leon wrócił do domu. Nie rozmawiał z nikim. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać, nikogo słuchać. Chciał być sam. Ciągle zastanawiał się, czy dobrze robi. Czy dobrze robi, nie chcąc dowiedzieć się prawdy... Może byłoby łatwiej? Ale co jeśli nie? Verdas czuł, że jeśli Violetta wróci to nie zdoła o niej zapomnieć.. Był tego pewien, dlatego bał się spotkania z nią...
   Po chwili dostał esemesa... Od Francesci.

   Miała wypadek.
Fran.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest i dziesiątka!
Jak obiecałam,
jest wrzesień jest i rozdział! ;D
No.
Zaczyna się szkoła, więc wiecie z czym to się wiąże, nie?
Rozdziały nie będą pojawiały się często...
Na początku może nie będzie tak źle, ale potem jak zacznie się nawał, 
to nie będę miała niestety czasu...
Idę do liceum, więc chcę się przyłożyć, rozumiecie?

No, to jak tam na rozpoczęciu?
Znowu szkoła... ;/
Damy radę!
Piszcie, co tam u Was?

Do następnego!

Los quiero ♥
Angiee

niedziela, 10 sierpnia 2014

9.~ To wszystko jego wina!

*

- Fran, nawet nie wiesz, jak dobrze cię słyszeć... - powiedziała, a emocje wzięły górę... Wszystkie wspomnienia, wszystko, co ich łączyło i to, co ich rozdzieliło, ta tęsknota, ten ból, a teraz niezwykła radość. - Strasznie cię przepraszam, was wszystkich przepraszam... To nie było celowe Fran, po prostu nie mogłam zostawić taty. Za bardzo cierpiał, a ja razem z nim. Nie miałam jak się z wami skontaktować, ale pisałam listy, cały czas pisałam - mówiła tak szybko, że nie dało się jej zrozumieć, a łzy leciały jej po policzkach, nie potrafiła ich zatrzymać. 
- Uspokój się, Vilu - to dziwne, były tak daleko od siebie, a jednak Violetta czuła bliskość przyjaciółki, czuła ją tutaj, w Madrycie, mimo, że była w Buenos Aires - Niczym się nie przejmuj. Zacznij od początku, bo nic nie rozumiem. Co się stało na twoich urodzinach?
   Wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić. To jednak nie był sen. To się dzieje naprawdę. Tu i teraz. Nie mogła w to uwierzyć... Wyjaśniła jej wszystko po kolei. Od wypadku, po spotkanie z Federico. Francesca słuchała jej bardzo uważnie, ale wciąż miała wiele pytań.
- Ale pisałam do was. Najczęściej do ciebie i Leona. Nie miałam numeru, bo telefon się zniszczył i nic nie dało się z niego wydobyć, ale pisałam listy. Cały czas. Zaraz po pogrzebie mamy napisałam do Leona. Potem do ciebie. Do wszystkich napisałam. Ale nie dostałam odpowiedzi, czemu?
- Nie płacz, Vilu. Strasznie mi przykro. Teraz już rozumiem... Wiedziałam. Zawsze wiedziałam, że nas nie zostawiłaś, że coś się stało, ale... Jakie listy, Violetta? Ja nic nie dostałam i z tego co wiem, Leon, Cami, ani nikt inny też nic nie dostali...
- Jak to? - pytała z niedowierzaniem. Jak to możliwe? - Nie rozumiem... Fran, przysięgam, że je wysłałam. Naprawdę... Milion razy...
 - Spokojnie, wierzę ci. Ale nie oczekuję, że oni uwierzą... Wiesz, odkąd nie dawałaś znaku życia, wszyscy myślą...
- Wiem. - przerwała jej Violetta - Federico mi wszystko powiedział... Dziękuję ci, że byłaś cały czas po mojej stronie... Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę.
- Ja też się cieszę. Nie wiesz, jak bardzo. Zadzwoniłaś, a czekałam na ten telefon pół roku. Wiedziałam, że w końcu znajdziemy sposób, żeby się skontaktować. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, Vilu. Ufam ci i wiem, że byś mnie nie oszukała. Znam cię i czułam, że coś się stało, bo byś nas nie zostawiła, prawda?
- Dziękuję. Znasz mnie lepiej niż ja sama - zaśmiała się - Nigdy bym was tego ni zrobiła. Potrzebuję was wszystkich i strasznie tęsknię. Niestety, nadal nie rozumiem, co z tymi listami... Chyba, że... Jezu... Czekaj, a... Tata?

*

   Czy to możliwe? Czy German byłby do tego zdolny? Zdolny, by znowu zranić swoją córkę? By znowu ją okłamywać? By znowu przyczynić się do jej rozstania z Leonem? Do rozstania z przyjaciółmi? Czy byłby zdolny znowu przyczynić się do jej nieszczęścia? Sprawić, że Violetta cierpi? Że cierpi Leon? Że cierpią znajomi? Czy byłby zdolny poświęcić dobre relacje z córką dla chorych ambicji?
   Violetta w głębi duszy miała nadzieję, że istnieje jakieś racjonalne wyjaśnienie zniknięcia listów bez udziału taty... Ale jednocześnie wiedziała, że to nieprawda... Była wściekła. Po raz kolejny się zawiodła... To wszystko jego wina!
- Niszczysz mi życie! - rano, jak tylko dziewczyna zobaczyła się z ojcem po prostu nie wytrzymała. 
- Może "dzień dobry"? - powiedział jakoś specjalnie niewzruszony German.
- W ogóle cię to nie interesuje, prawda? Masz gdzieś, jak się czuję! Masz gdzieś moje zdanie! Zawsze miałeś... Nienawidzę cię! - wybuchła.
- Violetta! Nie waż się tak do mnie mówić! Jestem twoim ojcem! 
- Ojcem?! Śmieszne... Ty to nazywasz bycie ojcem?! Nie zasłużyłeś na mój szacunek, tatusiu... - ostatnie słowo wypowiedziała ironicznie. Zaczęła mu wszystko wyrzucać. Słyszała tylko, jak tata wykrzykiwał jej imię, by się uspokoiła, ale ona nie miała nawet zamiaru. Nie zaważała na to. - Jak mogłeś?! Powiedz, jak mogłeś znowu mi to zrobić?! Tylko, że teraz już przegiąłeś, tato... Nie dość, że od dziecka byłam oszukiwana, to jeszcze robisz mi to, gdy jestem już dorosła! Miałam nadzieję, że już będzie dobrze, a ty znowu to zrobiłeś! Dlaczego?! Dlaczego chowałeś te listy?!
- Jakie listy? - po jego minie można było wywnioskować, że kłamie...
- Nie udawaj, że o niczym nie wiesz! Tato! Chociaż raz powiedz prawdę!
- Violetta... - westchnął - Jak będziesz dorosła, to zrozumiesz, że to dla twojego dobra. Uwierz mi.
- Nie. Już nie. A wiesz, co mnie najbardziej boli? Że ja, mimo że jestem już dorosła i mogłam spokojnie wrócić do domu, zostałam tu z tobą... Zostałam, bo mnie potrzebowałeś, a ja potrzebowałam ciebie po kolejnej stracie mamy, ale ty jak zwykle mnie zawiodłeś... Przez ciebie omal nie straciłam przyjaciół! Właściwie... Straciłam. Mam tylko i aż Francescę. Leona też straciłam... To wszystko twoja wina! Teraz jestem już pewna! Wracam do domu! - pobiegła do pokoju, nie zwracając uwagi na wołania ojca.
- Violetta! Violetta, wracaj! Natychmiast! - ale nie słuchała.
   Była wściekła bardziej niż kiedykolwiek. Miała mu za złe... To wszystko jego wina! Ale czemu? Nie rozumiała, dlaczego ojciec tak ją krzywdzi... Dlaczego? Przecież ją kocha... 
   Zaczęła się pakować.

----------------------------------------------------------------------------------------------

Jest i 9 rozdział.
Trochę krótszy i więcej dialogów, ale chciałam, 
żebyście się trochę nacieszyli dobrym obrotem spraw,
zanim coś namieszam... :D

Teraz tak.
Tłumaczę, dlaczego jest dzisiaj, a nie we wtorek.
BO.

Znalazłam pracę na ostatnie 3 tyg. sierpnia
i jest to dla mnie świetna okazja do zarobienia trochę hajsu,
rozumiecie? :D

Ale ta praca jest daleko, więc wyjeżdżam i tam będę nocować.
Nie ma tam internetu.
A ja pracuję 14 godzin, więc mam tylko czas na spanie,
ale oczywiście, jak będę miała jakiś pomysł, to zapiszę na tel,
jak tylko znajdę czas, ok?

Więc do końca wakacji niestety nie będzie rozdziału ;c
Znalazłam tę pracę wczoraj, a teraz właśnie wyjeżdżam
(jest 5.53, więc doceńcie to, że wstałam specjalnie szybciej, żeby ten rozdział dokończyć)

Więc.
Trzymajcie kciuki :)
i do zoba we wrześniu ♥

Los quiero!
Angiee

sobota, 9 sierpnia 2014

8.~ Czy to już ten czas?

*

   Koncert Federico. Wszyscy niecierpliwie oczekiwali jego wejścia na scenę. Fani byli uradowani, a przyjaciele oglądali go w telewizji. Violetta natomiast miała okazję zobaczyć go na żywo. Po raz kolejny. W sumie, wiedziała jak śpiewa i w ogóle... Ale bardzo się cieszyła, bo wiedziała, że go to uszczęśliwia, a skoro on spełnia marzenia, to ona cieszy się z jego szczęścia, a przy okazji z miłą chęcią posłucha jego głosu.
- Tu jesteś! Wszędzie cię szukałem - powiedział przedzierając się przez grono wielbicielek - Violetta, mam dla ciebie miejsce w pierwszym rzędzie, żebyś mogła mnie obejrzeć z bliska. W końcu jestem gwiazdą.
   Zaśmiali się oboje.
- Oczywiście, dziękuję. 
- Jesteś smutna? 
- Dzwoniłam do Francesci... Nie odebrała.
- I? Co ty, poddałaś się?! Dzwoń, aż do skutku! Ale nie teraz, zaraz się spóźnimy - pociągnął ją i pobiegli "za kulisy". 
   Violetta pomogła mu się przyszykować i poszła usiąść na swoje miejsce, czekając na występ przyjaciela. W końcu wyszedł na scenę, a fani zaczęli go oklaskiwać i krzyczeć jego imię. 
- Dobry wieczór, Madryt! Jak się macie, kochani? - usłyszał głośny odzew - Ostatnio dużo się dzieje w moim życiu, ale myślę, że wychodzi mi to na dobre. Napisałem kolejną piosenkę - znowu aplauz i głośne piski młodych dziewcząt - Napisałem ją specjalnie dla pewnej dziewczyny... Nazywa się "Rescata mi corazón".Ludmiła, to dla ciebie, skarbie... - uśmiechnął się do kamery i zaczął śpiewać.
Tej nocy pomyślałem, 
aby pójść Cię poszukać.
Żebyś była gotowa na dziesiątą.
I zaprosić cię na kolację.
I do tych miejsc, gdzie Cię nigdy nie zabierałem.
W świetle księżyca wyjawić Ci życzenie.

Na brzegu morza powiem Ci słowa miłości.
Pójdziemy tańczyć bardzo blisko siebie.
I o godzinie, w której księżniczki się zakochują
pozostawisz pokój, żebyśmy zostali sami.

Dziś mogę umrzeć z miłości!
Uratuj moje serce!
Zostań ze mną.
Chodź ze mną, Chodź ze mną!
Yeah, yeah!
Uuuu!
Zostań ze mną!
   Federico zawsze dedykował jakąś piosenkę Ludmile, ale nikt nie spodziewał się, że napisze dla niej własną piosenkę. Chociaż, w sumie... Jednak to musiało kiedyś nastąpić. Był w niej zakochany po uszy.
   Koncert trwał już dość długo, a oni ciągle chcieli więcej. On wciąż śpiewał. Był zmęczony, ale  nie przestawał, bo wiedział, ile to znaczy dla jego fanek, które ciągle tylko krzyczały: "Bis, bis!" 
   Violetta czuła jak niszczy się jej słuch od tych wrzasków, ale słuchając przyjaciela, mogła na chwilę przestać myśleć o zmartwieniach... 
   Po paru godzinach koncert dobiegł końca. Wszystkim było najwyraźniej smutno z tego powodu. Ciągle chcieli więcej, ale pogodzili się z tym. Teraz zaczęło się rozdawanie autografów.
"To też potrwa z godzinę" - pomyślała Violetta, ale skorzystała z okazji i postanowiła wykorzystać ten czas, słuchając rady Federica, na telefon do przyjaciółki. - "Może wreszcie się uda".
   Zadzwoniła. Raz. Drugi. Trzeci. Nic. Zajęte. Ale już wiedziała, że nie może się poddać, więc zadzwoniła kolejny raz.
- Halo? - usłyszała głos Francesci. Nareszcie, pomyślała i ucieszyła się bardzo. Nie mogła uwierzyć, że to się dzieje naprawdę, że wreszcie słyszy głos przyjaciółki i ma okazję z nią porozmawiać. Od pół roku nie miały kontaktu... Pół roku. A teraz? Teraz wszystko nagle może się zmienić... - Halo? - powtórzyła Włoszka.
- Ha - halo? Fran? - powiedziała na wpół przytomna, jeszcze zszokowana całą sytuacją.
- Jezus Maria... Violetta? - dziewczyna również nie dowierzała. Obie były tak oszołomione, a jednocześnie tak szczęśliwe... Czy to już ten czas? Czas na rozmowę, na wyjaśnienia, na odnowienie relacji z przyjaciółmi? Czy to już ten czas? Czy tylko sen?

*

   Wszyscy przyjaciele także oglądali występ Fede. Ludmiła również. Dziewczyna czekała na moment dedykacji równie mocno jak na poprzednich koncertach Włocha, ale gdy tylko usłyszała, że napisał dla niej piosenkę, ledwo ustała na nogach. Piosenka była piękna, błyszczała prawie tak samo jak Ludmiła, a Blondynka poczuła się doceniona bardziej niż kiedykolwiek. Wzruszyła się i jak po każdym koncercie, zadzwoniła do niego. Na początku się nie dodzwoniła, ale wiedziała, że przez co najmniej pół godziny  będzie zajęty autografami.
   Zadzwoniła godzinę później.
   Odebrał.
- Halo?
- Ładna piosenka dziękuję.
- Dziękuję, skarbie. Wiedziałem, że ci się spodoba.
- E, nie przeginaj. - zaśmiała się - Żadne "skarbie". Długo jeszcze będzie trwała ta trasa?
- Niecałe pół roku... Nie martw się, ja też tęsknię, skarbie...
- Ale... Ja nie tęsknię, pff. Tak tylko pytam... I nie mów do mnie "skarbie"!
- Nie denerwuj się, złość piękności szkodzi, nie mówiłem ci? - bardzo lubił się z nią droczyć. Ona też to lubiła, tylko... Tylko jeszcze tego nie wiedziała...
- Do widzenia, Federico...
- Jak ja uwielbiam z tobą rozmawiać... - westchnął uradowany - Nie rozłączaj się. Będę już grzeczny...
- Jakoś ci nie ufam...
- A powinnaś... Wiesz, może uda się przyspieszyć trasę, ale nie obiecuję.
- Tak? - zapytała rozentuzjazmowana, ale szybko zorientowała się, że za bardzo się ucieszyła i powtórzyła bardziej obojętnie - tak? Aha... No to... Dobrze.
   Federico zaśmiał się.
- Też się cieszę, ale jak mówiłem, nie obiecuję, bo z tym nigdy nie wiadomo... Po prostu mam nadzieję, że się uda chociaż trochę to przyspieszyć. Szybciej bym cię wtedy zobaczył.
   Była zachwycona tym, jak on do niej mówił. Sprawiał, że czuła się wyjątkowo, ale jak to Ludmiła, oczywiście próbowała to zatuszować... Tęskniła za nim bardzo i jeszcze ten cały stan przejściowy bardzo ją denerwował. Chciałaby móc już mu powiedzieć, co do niego czuje, jak bardzo go kocha, ale nie mogła. Bała się, chociaż nie wiedziała  nawet czego... Nic praktycznie nie stało im na przeszkodzie do bycia razem, tylko ona. Tylko jej upór.
   A może to już czas? Żeby powiedzieć mu prawdę?
Bała się jak zareaguje? Nie, przecież wiedziała, że on wie o wszystkim.
Bała się, że coś się zmieni? Nie, przecież każda zmiana w tym wypadku, mogłaby być jedynie pozytywna.
Bała się, że będzie cierpieć? Nie, przecież się kochają i zależy im na sobie i oboje o tym wiedzą.
Bała się, że coś ich rozdzieli? Nie, przecież jak na razie to tylko ona stawia opór.
   Więc? Czy to już ten czas?

--------------------------------------------------------------------------------------------------

Więc. TADAM!
Oto rozdział 8.

Podoba się?
Trochę więcej Fedemiły :) 
Bo nie może się przecież wszystko ciągle kręcić wokół Violetty, c'nie?

Wiem, że była taka osoba, której nie podoba się ten parring,
ale mam nadzieję, że przywyknie,
bo nawet w serialu (3 sezon, nwm, czy oglądacie) tak jest.
Więc przepraszam, jeśli cię trochę zanudziłam, ale...
Nie mam żadnego usprawiedliwienia. xd
Pozdrawiam ♥

Dobra, czytałam komentarze pod siódemką
i naprawdę bardzo się cieszę :)
Nawet nie wiecie, jaką radość sprawiają mi Wasze komentarze,
szczególnie takie, że cieszycie się, że wróciłam i wgl...
Teraz jestem pewna, że nie żałuję, że wróciłam :*

Mam pewien problem z odpowiadaniem na te komentarze,
(chyba coś z laptopem nie tak, ale poproszę brata, żeby się tym zajął :))
dlatego podziękuję Wam tutaj ♥

olivia blanco
Anonimek
Fiolet Verdas
janina kowalska
Andżelika .
LilDevil
karciaa;**
Lodovica
Anonimek

Dziękuję, to bardzo miłe, co piszecie i to m.in dzięki Wam tutaj jestem :)
Kocham Was i mam nadzieję, że o tym wiecie ♥

Dzisiaj idę do babci na 3 dni, ale rozdziały mam już prawie napisane,
także będę sobie na tel. zapisywać, a potem tylko przepiszę na bloggera i bd git :)
Następny rozdział jakoś wtorek/środa.

Los quiero!
Angiee


czwartek, 7 sierpnia 2014

7.~ To wszystko przeze mnie...

*

   Czy musi tak być? Naprawdę? Miała wrażenie, że to jest ukartowane... Że los to wszystko sobie wymyślił i stawia jej cały czas kłody pod nogi... Violetta miała tylko nadzieję, że je przeskoczy...
- Nie przejmuj się - pocieszał ją. - Jeszcze znajdziesz sposób, żeby się z nimi skontaktować...
- Nie, Fede! - krzyknęła. Była jednocześnie zdenerwowana i zrozpaczona. - Tak jest zawsze. Zawsze coś stoi na przeszkodzie, żebym mogła porozmawiać z przyjaciółmi. Oni są dla mnie najważniejsi. Francesca... Le-on.
   Teraz już nie wytrzymała. Wtuliła się w przyjaciela i rozpłakała. Czuła się bezpiecznie, ale tęskniła... Tęskniła bardziej niż kiedykolwiek. Wiedziała już, że wszystko jest nie tak... Nie tak, jak powinno... Kiedy dowiedziała się, że jej najlepsza przyjaciółka przez ten cały czas wierzy i ufa, że stało się coś, co przeszkodziło w spotkaniu, w rozmowie, w wyjaśnieniach, ale czuła... Bała się, że i Francesca kiedyś pęknie i też ją znienawidzi... 
   Najbardziej boli ją to, że Leon cierpi... Cierpi przez nią... Znała go jak nikogo innego i mimo że był silny to w głębi duszy był smutny, ale nie dał tego po sobie poznać, dlatego stał się... taki... To przez nią. Miała wyrzuty sumienia. To przez nią. A co jeśli jej już nie wybaczy? Co jeśli nic nie będzie takie, jak kiedyś?
- Słuchaj, wiem, że cię to boli, że jest ci ciężko, ale masz już numer. Jak tylko tata odda ci telefon, będziesz mogła zadzwonić i wszystko wyjaśnić. Fran cię wysłucha. Na pewno.
   Miał rację. Francesca i Federico byli teraz jedynymi osobami, na których mogła liczyć. Była tego pewna. Po chwili pocieszania, poczuła się lepiej. Wierzyła, że wszystko dobrze się skończy. 
- Muzyka. - Powiedział Włoch i chwycił do ręki gitarę. - Zawsze pomaga.
   Uśmiechnął się i zaczął grać. Wtedy zapomnieli o wszystkim i dali się pochłonąć melodii Ser mejor
- Dobra, kochana. Ja muszę już niestety lecieć...
- Co? Juuż? - zapytała ze smutkiem.
- Tak, mam próbę przed koncertem. Przepraszam. Ale zadzwoń do mnie jak tylko pogadasz z Fran. Tu masz mój numer. Tylko nie zgub. 
   Pocałował dziewczynę w policzek i zniknął za drzwiami.
   Następnego dnia, występ Federico. Obiecała, że przyjdzie. Wiedziała, że potem on wyjedzie w dalszą trasę, a ona zostanie tutaj. Sama. Znowu sama. Bez przyjaciół.

*

   Następnego dnia znowu to samo. Rutyna. Dziewczyna zdążyła już się przyzwyczaić do takiego biegu zdarzeń, co nie zmienia faktu, że bardzo ją to dręczyło. Tęskniła. Tęskniła za dawnym Studiem, za dawnymi przyjaciółmi... Bolało ją to. Bardzo.
- Cześć - powiedziała smutno.
   Nikt nawet nie zauważył, że Włoszka jest zdołowana. Wszyscy to wiedzieli, ale nie przyjmowali do wiadomości. Oswoili się z tym. Myśleli, że tak już będzie. 
- Cześć - odpowiedzieli.
   Już nawet nie rozmawiali tak, jak kiedyś. Ich przyjaźń przybrała inny, dziwny stan, którego nikt nie potrafił wyjaśnić. Czy to zachowanie można było nazwać przyjaźnią? Nie wiedziała, ale coraz częściej zadawała sobie to pytanie...
   Po zajęciach razem z Marco poszli na spacer. Minęli Leona z kolejną dziewczyną u boku. Francesca już nawet nie miała siły się z nim o to wykłócać, ani tłumaczyć mu, że nie powinien tak robić... Nie miała na nic siły. Na nic. Nawet nie potrafiła cieszyć się z czasu spędzonym z chłopakiem. Nie miała ochoty się z nim kłócić, ani okazywać mu uczuć. Wszystko ją dołowało. Czy to źle? Czy ich miłość wygasa?
- Nie powinnaś się tak tym wszystkim przejmować, Fran. Nie zmienisz tego, co ma nadejść, więc nie zamartwiaj się - pocieszał ją.
- Tak, wiem. Masz rację. - Przytaknęła, mimo że w środku myślała inaczej i chciała bronić swoich przekonań. Niestety... Po prostu straciła ochotę na wszystko. Miała nadzieję, że to minie, ale cóż... To wciąż trwało...
   Usiedli na ławce i siedzieli w ciszy. 
- To minie, zobaczysz - pocieszał ją. Nawet Meksykanin nie miał ochoty się z nią ani kłócić, ani prawić jej kazań. I nie dlatego, że wiedział, że z upartą Włoszką nie wygra, tylko dlatego, że wiedział, że nie miała na to siły... - Muszę już iść. Zobaczymy się później. Pa - pocałował ją w czoło i poszedł.
   Nastała cisza. Cisza, która po raz kolejny pojawiła się w jej życiu. Cisza, do której przywykła. Cisza.
Cisza... którą przerwał telefon od obcego numeru. Nie odebrała. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Szczególnie, że był to ktoś, kogo nie znała.
   Siedziała smutna przez dłuższą chwilę, a potem podszedł do niej nie kto inny jak Diego. Nie znała go za bardzo. Był nowy, a Violetta nie mówiła o nim za dobrze. W sumie, nikt nie wiedział zbyt wiele, oprócz tego, że był przyjacielem Marco z dzieciństwa.
- Co tu robisz? - zapytała.
- Zauważyłem, że jesteś smutna, coś się stało? 
- Wszystko. Ale nie mam ochoty o tym gadać.


*

   Violetta smutna położyła się na łóżko i otworzyła pamiętnik. Zaczęła pisać.
   "Ehh... Czuję się winna tego wszystkiego... Próbuję się usprawiedliwiać, ale wiem, że gdyby nie ja, to wszystko byłoby inaczej...
   Kolejny sen, w którym słyszę tylko jedno imię. Leon.
   Kolejny dzień. Tutaj. Bez nikogo. Federico też niedługo będzie musiał mnie zostawić. A tata? Nie jest żadnym pocieszeniem... 
   Dzwoniłam. Jak tylko odzyskałam telefon, zadzwoniłam. Francesca nie odebrała. Nie odebrała... Dlaczego cały czas dzieje się coś, co oddala mnie od przyjaciół, od Leona? Dlaczego?
   Dlaczego ja muszę cierpieć? Dlaczego tata musi cierpieć? Dlaczego oni muszą cierpieć? 
   To wszystko przeze mnie."


------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PRZEPRASZAM

Po prostu stało się coś, co nie pozwoliło mi na myślenie, ani na nic...
Do tej pory jak o tym myślę, to zbiera mi się na płacz...
Ale nie będę o tym pisać, bo jest mi ciężko.
Mam nadzieję, że zrozumiecie.

Na początku myślałam, że skończę z pisaniem.
Że napiszę jakąś notkę, ze przepraszam i że nie mogę.
Albo że po prostu usunę
lub już nie wrócę, ale.
ALE.

Przeczytałam te wszystkie komentarze.
Te wszystkie wiadomości na mailu.
Te wszystkie wiadomości na twitterze.

Przeczytałam je dzisiaj. Jakąś godzinę temu.
I postanowiłam wrócić.
Mało się poryczałam. xd.
I napisałam rozdział i macie. :)
Zaraz wezmę się za następny. :)
Dodam jutro albo pojutrze.

Tak bardzo się cieszę, że się martwicie, 
że oczekujecie na nowy rozdział itd. itd.
To słodkie i bardzo miłe.

Dlatego jestem. 
Dla Was.
Kocham Was i nic na to nie poradzę.

Powiem tak.
Było ciężko, musiałam przeczytać kilka ostatnich rozdziałów
i odtworzyć sobie moją historyjkę
i na nowo ciągnąć to dalej.
Masakra. Napracowałam się.
Mam wielką nadzieję, że to docenicie.

TO TYLE.
Los quiero ♥

Angiee


niedziela, 23 lutego 2014

6.~ A już miało się udać...

*

- Bateria mi padła.
    Czyli jeszcze trochę sobie poczekam, pomyślała Violetta.
- Chodź do mnie, to sobie podładujesz - powiedziała i razem z Federico ruszyła w drogę do jej nowego, strasznego, pustego, smutnego domu - Dobra, może pogadajmy o czymś, co mnie nurtuje od pół roku... Co z tobą i Lu? Rozmawialiście?
- Wiesz... - powiedział cicho - Bo ja ten... Chciałem i w ogóle.. Ale... No jakoś tak wyszło...
- Fede! - krzyknęła - Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ona musi teraz cierpieć.. Ty zresztą też... Mylę się?
- Słuchaj, ja wiem, że ty uważasz, że ona też coś do mnie czuje, ale to jest niemożliwe. Przecież... Nie, niemożliwe. Niemożliwe i tyle.
- No błagam cię, bzdury gadasz. Byś pogadał, a nie tchórzysz...
- Co? Ja? Ja, Federico Renzo i miałbym się wstydzić rozmawiać z dziewczyną? - zaśmiał się nerwowo.
- Dobra, dobra. Jak z nią nie pogadasz, to będziesz żałował.
*

   Kiedyś diva, przemądrzała, zarozumiała diva, która nie liczyła się ze zdaniem innych "mniej utalentowanych, gorszych" ludzi, udawała szczęśliwą, ale w głębi duszy czuła, że czegoś jej brak. 
   Dzisiaj dobra, pomocna, miła i uprzejma, dobra diva. Zna swoją wartość, pewna siebie, ale na dobry sposób. Lekko smutna, stęskniona za pewnym chłopakiem, próbująca udawać, że daje sobie radę, ale już nie wychodzi jej to tak, jak kiedyś. W środku szczęśliwa, mimo wszystko jest szczęśliwa, bo może być sobą, prawdziwą sobą i poznała kogoś wyjątkowego, na kogo czeka z niecierpliwością.
   Ona, Ludmiła Ferro. 
- Ludmi, tęsknisz za Federico?
- Co? Ja? Fran, nie żartuj. - zaśmiała się.
- Przecież wiem, że chciałabyś go zobaczyć. Zresztą nie tylko niego, Violettę też. Mi też ich brakuje. Może i się kłócicie, i to strasznie, ale to z miłości... Jeśli tego nie wiesz, to wie to twoje serca. Jego nie oszukasz, Ludmiła. Rozum możesz okłamać, możesz nim manipulować, ale serca nie oszukasz. 
   Francesca poklepała Blondynkę po ramieniu i uśmiechnęła się pokrzepiająco. 
- Będzie dobrze - powiedziała i odeszła.
   Ma rację? Ma. Ona chyba zawsze ma rację, ale... Ludmile ciężko się do tego przyznać. Wie, że uczucia biorą górę, ale czuje, że nie powinno tak być. Może się myli? Może, ale nie jest jeszcze gotowa do tego, by
się przyznać do miłości, by się przyznać do uczucia, które przepełnią ją całą, do tęsknoty tak strasznej, że nie potrafi skupić się na niczym. Wszystko przypomina jej jego. Wmawia sobie, że to chwilowe i że to nie przez tego chłopaka. Oszukuje rozum, a serce... Serce mówi "Kochasz" i co noc, w każdym kolorowym śnie krzyczy to imię. Federico.
   Chciałaby porozmawiać z Violettą. Chciałaby posłuchać jej rad, chciałaby pomilczeć z nią i wypłakać się. Tęskni, ale ona ją zostawiła... Znowu? Przecież Vilu taka nie jest... Ferro nie mogła w to uwierzyć. Sama nie rozumiała. Nie rozumiała niczego, co się stało. Niczego. Wiedziała jedno. Jest jakiś powód. Tylko jaki? Może Fran ma rację, że coś się stało... Zawsze jest jakiś sposób, żeby się skontaktować... Może nie chciała? A... Może nie mogła? Jest jakiś powód.
*

- Tato, nie uwierzysz, kogo spotkałam! - krzyknęła uradowana, wchodząc do domu,
- Violetta, nie mam teraz czasu. Pracuję.
   Jak zawsze, pomyślała. German siedział przy stole w salonie i nawet nie spojrzał na córkę i jej towarzysza. Był wpatrzony w walające się po całym stole kartki z ważnymi danymi.
- Ale spotkałam Federico. - powiedziała, a ojciec gwałtownie podniósł głowę. Był zdziwiony, zszokowany, zaskoczony. Nawet się nie uśmiechnął.
- Dzień dobry, Federico. Miło cię znowu widać - powiedział starając się być miłym, ale wyszło jak zwykle - oschle i ponuro.
- Dziękuję za entuzjazm - powiedziała pod nosem, ciesząc się, że tata nie usłyszał jej słów. Był zbyt zamyślony.
- Witam. Mnie również miło pana widzieć. Cieszę się, że was tu znalazłem. To przeznaczenie - zaśmiał się.
- Możliwe... - odpowiedział i wrócił do pracy.
   Przyjaciele poszli na górę. Szybko podłączyli telefon do ładowarki.
- Pisz - podał numer telefonu do Francesci. Violetta zapisała go na kartce. Następnie Federico nacisnął zieloną słuchawkę i usłyszał sygnał. Pierwszy, drugi...
- Halo, Federi... - nagle się rozłączyło...
- Co jest? - uderzał otwartą dłonią w telefon.
- Prąd. 
- Co prąd?
- Najwidoczniej korki wysiadły i prąd się wyłączył... Zadzwońmy z mojej. Jest naładowana. Potem powiem tacie, żeby to naprawił. Zresztą na pewno już się tym zajmuje.
   Wystukała w telefonie numer zapisany na kartce i już miała zadzwonić, ale drzwi nagle się otworzyły. Do pokoju wparował tata Violetty i wyrwał jej telefon z ręki. 
- Tato! - zdenerwowała się i zdziwiła jednocześnie - Oddaj mi telefon!
- Ja... - jąkał się - Przepraszam, ale muszę... Muszę pilnie zadzwonić... Prąd wysiadł, a ja... Padła mi bateria, a muszę szybko zadzwonić. Praca jest ważniejsza, kochanie. - pocałował córkę w czoło i wyszedł z pokoju. 
   Violetta opadła zrezygnowana na łóżko.
- A już miało się udać...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zdążyłam.
Musicie być bardziej cierpliwi... 
Cieszę się, że czekacie na rozdział, ale spokojnie.
Przecież obiecałam, a zawsze dotrzymuję słowa :)
Nie jest super długi, ale krótki też nie jest :))
Mam nadzieję, że się podoba <3

Angiee

niedziela, 16 lutego 2014

5.~ Coraz bliżej rozwiązania zagadki...

*

- Leon, musimy porozmawiać.
   Stanowczość Francesci zawsze przyprawiała wszystkich o dreszcze, ale w tym momencie Leon miał to gdzieś. Nie interesowało go, co ma do powiedzenia jego przyjaciółka, jeśli ich relacje można nazwać przyjaźnią... To skomplikowane. Byli przyjaciółmi, ale po odejściu Violetty to się zmieniło... Jednak wczoraj zachowywali się jak przyjaciele, a teraz?
- Co jest?
   Teraz znowu Leon Verdas przybrał postać oschłego podrywacza. Aktualnie przytulał jakąś ładną brunetkę, którą Francesca widziała po raz pierwszy. I najwidoczniej chłopak nie miał zamiaru zwracać większej uwagi na Włoszkę, ponieważ był zajęty dziewczyną i nawet nie spojrzał na Fran.
- Sami - powiedziała dając do zrozumienia kolejnej zabawce Leona, żeby odeszła.
- Zobaczymy się później - mrugnął do brunetki, pocałował ją, a ta poszła w stronę sali Beto. - Fran, jeśli zamierzasz mnie pouczać, to daruj sobie, okej? Pomogłem ci z Marco. Tyle.
   Chłopak założył skrzyżowane ręce na piersi i podniósł lewą brew, co wyglądało zabawnie, choć wcale nie miało tak być. Francesca powtórzyła ten ruch, przedrzeźniając przyjaciela. Zawahała się. "Powiedzieć mu? A może nie?". Chciała by wiedział, ale nie była pewna, jak zareaguje... Co jeśli znowu będzie miał nadzieję i zawiedzie się? Nie chciała patrzeć ten ból w jego oczach, który widziała po wyjeździe Violetty. Leon od początku udawał twardziela, ale nie udało mu się oszukać przyjaciółki.
- Nie przyszłam, żeby cię przekonywać - powiedziała wreszcie - Chcę, abyś coś wiedział.
- Dobra, miejmy to już za sobą. Veronica na mnie czeka. Mów. Szybko.
- Violetta dzwoniła.
   To imię. Imię, które chyba już zawsze będzie tak na niego działało. Zaniemówił. Włoszka w jego oczach widziała coś dziwnego... Po części szczęście, a po części złość, rozczarowanie, obojętność... Może rzeczywiście byłoby lepiej, gdyby o niej zapomniał i cieszył się życiem bez Violetty? Ale czy to możliwe? Czy inna dziewczyna może dać mu szczęście? Dać mu taką miłość, jaką dała mu Violetta? Nie. Tylko ona, tylko Vilu może sprawić, żeby na jego twarzy znowu pojawił się szczery uśmiech.
- Co z tego? - rzucił obojętnie.
- Leon... Przestań udawać, że cię to nie interesuje. Kochasz ją, a ona ciebie. Jest w...
- Nie chcę słuchać o Violetcie! - przerwał jej Leon. - Mam dość. Dlaczego po prostu nie zostawicie mnie w spokoju? Violetta to przeszłość. - chciał odejść, ale Francesca stanęła mu na drodze.
- Nie chcesz nawet wiedzieć, co u niej?
- Wszystko z nią okej, prawda? - zapytał. "Wiedziałam, jednak się martwi", pomyślała Fran.
- Tak, na to wygląda - Leon spojrzał na nią pytająco - To Naty z nią rozmawiała, nie ja, ale jak tylko się z nią skontaktuje, a teraz będzie to już łatwiejsze, to dam ci znać.
- Nie. Nie chce nic o niej wiedzieć. Wystarczy, że powiesz mi, czy ma się dobrze.
   Odszedł.
- Muszę się z nią skontaktować. - postanowiła - Koniecznie.
*

- Jak to wypadek? - zdziwił się Federico.
- Jechaliśmy samochodem, a jakiś samochód wyprzedzając nas zderzył się z ciężarówką i tak jakoś uderzył w nas. To były ułamki sekund i już niczego nie pamiętałam... - powiedziała cicho Violetta i dodała smutno - Moja mama tam zginęła...
- Co? - przytulił ją - Tak mi przykro. Dlaczego nie wróciłaś? Przecież jesteś już dorosła.
- Wiem, ale nie mogłam go zostawić... Tata nie wróci. Nie chce wrócić, a ja... Bardzo chcę, ale nie zostawię go teraz samego. Nie mogłabym. Nawet nie wiesz, jak on to przeżywa... Po raz kolejny ją straciliśmy, ale teraz... Teraz mama już nie wróci... Mamy tylko siebie. Nie mogę go tu zostawić.
- Masz jeszcze nas - powiedział, a Violetta pokręciła przecząco głową.
- Przed chwilą rozmawiałam z Naty... - zatrzymała się na chwilę, po czym ze łzami w oczach mówiła dalej. - Oni mnie nienawidzą, Federico. Nie chcą, żebym wróciła.
- Nieprawda, Vilu. Też z nimi rozmawiałem. Okej, może są trochę źli i rozczarowani, ale to dlatego, że nie znają prawdy...
- Nie chcą mnie znać. Nie chcę, żeby cierpieli. Skrzywdziłam ich.
- Mówisz o Leonie? Naty ci powiedziała? To, że stał się chamem i podrywaczem, to nie jest twoja wina...
- Co? - zdziwiła się dziewczyna. Federico opowiedział jej o zachowaniu Leona. Była zszokowana. Już rozumiała, co Natalia miała na myśli mówiąc, że go zniszczyła. Ma rację - To wszystko moja wina.
- Nie możesz tak myśleć. Oni nie mają racji. Musisz im wszystko powiedzieć. Zrozumieją. Przyjaciele zawsze rozumieją. Zobaczysz - pocieszał ją chłopak.
- Dla nich już nie jestem przyjaciółką.
- Nie mów tak. To prawda, że wszyscy zwątpili w twoją uczciwość, ale jest jedna osoba, która ciągle próbuje dowiedzieć się prawdy na temat twojego zniknięcia... - Violetta spojrzała na niego pytająco - Francesca. Kłóci się ze wszystkimi, żeby cię bronić.
- Naprawdę? - zapytała z nadzieją w głosie - Ale... Dlaczego nie odpisała na moje listy? Pisałam do wszystkich. Nikt nie odpisał. Nikt, Fede.
- Coś jest nie tak... Nie mówili nic o żadnych listach. Zaraz wszystko wyjaśnimy. Zadzwonię do Fran i przy okazji podam ci jej numer. Teraz już będziecie mogły się skontaktować.
   Violetta czuła się szczęśliwsza. Wiedziała, że jest już coraz bliżej. Coraz bliżej Francesci, przyjaciółki, za którą tak bardzo tęskniła... Coraz bliżej rozwiązania zagadki...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Proszę i przepraszam.
Wiem, że musieliście długo czekać,
a do tego rozdział jest krótki, ale wybaczcie. 
Skręciłam kostkę, jestem chora, a jutro idę do szkoły...
Nie wiem, jak to wytrzymam, ale jakoś dam radę.
Następny będzie na czas, obiecuję <3

Jak tam TC Lodo? Podobał się?
Czy Wy też uważacie, że ona jest cudowna, wspaniała, niezwykła i idealna?
Toda Polonia ama Lodo <3

Besos,
Angiee





środa, 5 lutego 2014

Dziękuję :**


Kochani moi!

Dziękuję Wam za ponad 200 000 wyświetleń <3
Dzisiaj mija 9 miesiąc tego bloga, więc dziękuję za to, że ze mną jesteście :**

Rozdział w weekend :)

Zapraszam do głosowania: LINK

Angiee

poniedziałek, 3 lutego 2014

4. ~ Przypadkowe spotkanie...

*

 Serce biło jej bardzo szybko. Nie mogła uwierzyć, że wreszcie będzie mogła porozmawiać z przyjaciółmi, wszystko im wytłumaczyć i poczuć ich wsparcie, którego bardzo potrzebowała. Tak bardzo chciała ich znowu zobaczyć, a teraz wiedziała, że to się może stać szybciej niż myśli... Violetta była bardzo szczęśliwa, gdy tylko usłyszała głos Natalii. Wiedziała, że teraz wszystko się zmieni... na lepsze.
- Halo? - powtórzyła Natalia - Lena, jesteś tam?
- N-nie - odpowiedziała, gdy doszła do siebie - Tu Violetta.
- Violetta? Jak to Violetta? - nie dowierzała Hiszpanka. 
- Naty, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię słyszę. Muszę wam wszy... - powiedziała uradowana, ale dziewczyna jej przerwała.
- My nie podzielamy twojego szczęścia. Jak mogłaś nam to zrobić?! Jak mogłaś zrobić to Leonowi?! 
   Violetta była bardzo zdziwiona, nie wiedziała, co powiedzieć. Słowa Natalii bardzo ją zraniły, ale doszła do wniosku, że ona też ich zraniła. Zraniła ich swoim zniknięciem, ale przecież napisała tyle listów, w których wszystko wyjaśniła. Może to nie wystarcza? Naty ma rację obwiniając ją?
- Co? Naty, ja przecież... Przecież nie chciałam. Napisałam Wam...
- Nie chciałaś?! Przez pół roku się nie odzywałaś! Nie mieliśmy pojęcia, co się z tobą dzieje, martwiliśmy się, a ty? Nic cię to nie obchodziło! Nawet nie wiesz, przez co przeszliśmy... Nawet nie wiesz, co musiał przechodzić Leon... Zdajesz sobie sprawę z tego, że go najbardziej skrzywdziłaś? Zniszczyłaś go!
- Co? O czym ty mówisz, Naty? Ja...
- Dobrze wiesz, o czym mówię... Mam do ciebie tylko jedną prośbę, Violetta. Nie wracaj.
   Rozłączyła się. 
   Violetta była nieco zdezorientowana. Nie rozumiała, co się przed chwilą stało. Wiedziała jedno. Nie tak wyobrażała sobie tą rozmowę. 
- Co jest, Vilu? - zapytała Lena - W porządku? Co ci powiedziała Naty?
   Dziewczyna tylko pokręciła głową, oddała telefon dziewczynie i wyszła ze szkoły. 
   Dopiero teraz dotarły do niej słowa Natalii. "Pół roku się nie odzywałaś" Jak to nie? Przecież pisała listy, setki listów, ale nigdy nie dostała odpowiedzi...
   Zabolało ją, że oni nie chcą, by wracała. Przecież... Przecież są przyjaciółmi. Tak się nie zachowują przyjaciele, ale... Może Natalia ma rację? Może, jeśli Violetta wróci, to jeszcze bardziej ich zrani, zrani Leona... Tego nie chce. Nie wybaczyłaby sobie.
   Najbardziej dręczą ją słowa, że zraniła Leona. Nie rozumiała.... Do niego wysłała najwięcej listów. Do niego, do Francesci i do Angie. Jak to możliwe, że po tym, co tam napisała oni uważają, że nie dawała znaku życia, że miała ich gdzieś? Może Leon po prostu przestał ją kochać? Tak bardzo chciałaby cofnąć czas i przeżyć na nowo ten koszmarny dzień, w którym stało się tyle złego. Ale nie mogła. Myliła się myśląc, że wszystko będzie okej, że wszystko się ułoży, że będzie szczęśliwa. 
   Tak bardzo tęskniła za Leonem... Chciała go zobaczyć. Potrzebowała go. A on? Czy on jej potrzebuje? "Zniszczyłaś go."
- Co to znaczy? - zapytała sama siebie. 
   Nie znała odpowiedzi. 
   Przechadzała się ulicami Madrytu. Szła zapłakana, nie zważając na ciekawskich przechodniów przyglądających się jej. Nie potrafiła powstrzymać łez. Ten ból, którego dnie potrafiła opisać łamał jej serce na milion kawałków... Tęsknota za Leonem, za jego ramionami, za jego pocałunkami z każdą chwilą coraz bardziej ją zabijała...
   Czy może być jeszcze gorzej? 
   Zamyślona wpadła na pewnego chłopaka...
- Jak łazisz?! - "Jednak może." Pomyślała.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię.
*

- Jak to Violetta dzwoniła? - spytała Francesca wchodząc do Studia razem z Marco.
   Podeszli do przyjaciół zdezorientowani. Nie wiedzieli, co stało się przed chwilą. Czyżby Włoszka się przesłyszała? To wszystko było jakieś dziwne, ale dziewczyna miała nadzieję, że to wszystko prawda, że Violetta znalazła sposób, żeby się z nimi skontaktować i tak zrobiła.
- Dzwoniła z telefonu Leny. Sama byłam zdziwiona - odpowiedziała Naty, przytulona do Maxiego.
- I co? Co mówiła? - pytała Ludmiła.
- Wiesz... Nic konkretnego, ale była szczęśliwa... Po tym wszystkim i tak się cieszyła. Jak ona śmie? - powiedziała smutno Natalia - Powiedziałam jej, że skrzywdziła nas, a przede wszystkim Leona. Poprosiłam, żeby nie wracała, ale teraz... Teraz mam wyrzuty sumienia... Może nie powinnam jej tak traktować?
- Dobrze postąpiłaś. Leon nie powinien od nowa tego wszystkiego przechodzić, jeśli znów zechciałoby się jej nas opuścić. To nasza przyjaciółka, ale tak będzie lepiej - powiedział Maxi przytulając do siebie dziewczynę.
- Tak, chyba zgadzam się z Maxim - powiedziała Camila, a gdy tylko zobaczyła zniesmaczoną minę przyjaciółki, spojrzała na nią smutnym wzrokiem i wytłumaczyła się - Fran, wiem, że bronisz Violi, ale tak będzie lepiej dla nas wszystkich. Lepiej po prostu o niej zapomnieć i przestać się przejmować.
- Jak możesz tak mówić?! - zdenerwowała się Francesca i wybiegła z pomieszczenia. Zaraz za nią wybiegł Meksykanin.
- Nie przejmuj się Cam, ona ochłonie - pocieszał ją Broduey - W końcu zrozumie, że Violetta się zmieniła i
już nie jest tą samą dziewczyną, co kiedyś...
- Nie chcę się przez nią kłócić z Fran...
- Nie będziesz. Jeszcze się pogodzicie. Wszyscy się pogodzimy - powiedział Maxi.
   Dla wszystkich są to bardzo trudne przeżycia. Francesca nie rozumiała zachowania przyjaciół, a oni nie rozumieli zachowania Francesci. Nie chcieli się sprzeczać, ale każdy miał swoje racje, tylko nie wszyscy je szanowali. Bardzo chcieli, żeby wszystko wróciło do normy, żeby znów mogli cieszyć się życiem, a nie cały czas denerwować się zaistniałą sytuacją.
*

   Podniosła wzrok i zauważyła dobrze znaną jej postać. W pierwszej chwili nie wiedziała, co się dzieje, nie wierzyła własnym oczom, ale ucieszyła się. Cieszyła się jak małe dziecko. Właśnie ujrzała swojego przyjaciela. Federico. Czy to znak? Przeznaczenie? Spotkali się właśnie tutaj, w Madrycie, gdy nic jej się nie układało.
- Fede! - krzyknęła i rzuciła mu się na szyję - Co ty tu robisz?
- Ja jutro mam tu koncert, ale co ty tu robisz? Płakałaś? - pytał, ale po chwili wszystko do niego dotarło - Słyszałem o wszystkim. Dlaczego wyjechałaś?
- To nie tak, Federico. - odpowiedziała smutno - Mogę ci o wszystkim opowiedzieć, jeśli masz chwilę.
- Jasne, to co? Idziemy na lody?
   Zgodziła się. Kupili sobie dwa lody truskawkowe i usiedli na pobliskiej ławce. 
   Violetta była bardzo szczęśliwa, że wreszcie może się komuś zwierzyć i to komuś takiemu, jak Federico. Oni zawsze byli ze sobą bardzo blisko, zawsze dobrze się dogadywali i wspierali siebie nawzajem, gdy jeszcze mieszkali razem. Dziewczyna czuła się jakby odzyskała część jej dawnego życia. Zapomniała o tym, że ma zaraz zajęcia. Teraz cieszyła się, że spotkała przyjaciela.
   Federico również cieszył się, że spotkał przyjaciółkę. W głębi duszy wiedział, że zaraz dowie się prawdy, że będzie już w stu procentach pewien, że ich przyjaciele nie mieli racji obrażając Violettę. Wiedział, że już niedługo wszystko się wyjaśni.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Może być?
Byłam bardzo zajęta, ale udało mi się znaleźć chwile, by coś naskrobać :)
Skończyły mi się ferie i czas wracać do szkoły...
Niestety, teraz będę miała mniej czasu na pisanie, 
więc rozdziały będę dodawać raz w tygodniu,
a przynajmniej się postaram :))

Ten rozdział jest 100 postem na tym blogu.
Dziękuję Wam bardzo za to, że wciąż ze mną jesteście.
Wiem, że często to mówię, ale wiecie, że Was kocham, co nie?

To tyle,
przypominam o głosowaniu LINK
Dziękuję Wam <3

Teraz zmykam na kółko teatralne :D

Angiee

czwartek, 30 stycznia 2014

Głosowanie "Blog Roku 2013"


Hej, kochani <3

Od dzisiaj (30.01.2014r.) od godz. 15.00 do 6.02.2014r.
trwa głosowanie na Blog Roku 2013


Wysyłajcie swoje głosy pod numer 7122 
w treści wpisując numer bloga, czyli K00525

KOSZT: 1,23zł brutto (1zł + VAT)

 Poprawna treść wiadomości SMS powinna zawierać wyłącznie kod bloga (K00525).W treści wiadomości SMS nie są dozwolone żadne inne znaki.

Głosujący mogą wysłać nieograniczoną liczbę wiadomości SMS, przy zastosowaniu zasady, że z jednego numeru telefonu można oddać po jednym głosie na dany blog. Po oddaniu głosu na dany blog z danego numeru telefonu, możliwe jest oddanie z wykorzystaniem tego numeru telefonu, głosu na inne blogi. Każdorazowe kolejne wysłanie SMS pod numer 7122 powoduje ponowne pobranie opłaty w wysokości 1,23 zł brutto.

 W jednym SMS-ie można oddać głos tylko na jednego bloga.

Za wszystkie głosy bardzo dziękuję ♥
Kocham Was ♥

Więcej informacji na temat konkursu znajdziecie TU
Regulamin konkursu oraz głosowania SMS znajdziecie TUTAJ

Angiee

środa, 29 stycznia 2014

3. ~ Halo?

*

   Francesca postanowiła posłuchać rady Leona i spędzić czas z Marco. Chciała na chwilę zapomnieć o zmartwieniach i skupić się tylko na niej i na chłopaku, którego bardzo mocno kocha.
- Marco! - Włoszka podbiegła podekscytowana do chłopaka - Mam dla nas niespodziankę!
- Tak? Jaką? - zapytał obojętnie zamykając szafkę.
- Oj, Marco przepraszam, okej? Nie chciałam, żeby tak wyszło, przecież wiesz... Nie gniewaj się.
- Nie gniewam się, po prostu denerwuje mnie to, że nie zwracasz na nic uwagi... Nie interesuje cię kompletnie nic poza Violettą... - Francescę zabolały te słowa, ale w głębi duszy wiedziała, że jej chłopak ma trochę racji.
- Marco, przecież wiesz, że martwię się o nią! Szkoda, że nie możesz zrozumieć... - nie dokończyła, bo przerwał im Leon.
- Ej, ej ej! Spokojnie - uciszył ich chłopak i westchnął - Wy sobie beze mnie nie poradzicie... Stary, ona cię przeprasza, ty przepraszasz ją i cały dzisiejszy dzień nie myślicie o Violetcie. Idziecie na piknik. - rozkazał Leon i podał parze koszyk.
- Skąd ty to wytrzasnąłeś? - zapytała zdziwiona dziewczyna.
- Nie musisz dziękować - powiedział szybko i odwrócił się, aby odejść, ale rzucił jeszcze - i żeby nie było... Tylko dzisiaj. Nie mogę. Przepraszam, Fran.
   Odszedł.
- Czyli jednak nie wróci, Marco... Jednak nie.
- Wróci. Cierpliwości. - Francesca patrzyła na chłopaka zdezorientowana - Nie myśl o tym teraz. Idziemy na piknik, co nie? - złapał dziewczynę za rękę i wszyli na zewnątrz.
   Para leżała na kocu w swoich objęciach, co chwila zajadając się smakołykami z koszyka. Marco grał na gitarze i śpiewał razem z dziewczyną. Tak okazywali sobie uczucia. Muzyką. 
   Wreszcie mogli o wszystkim zapomnieć. Chociaż dzisiaj. Ona była dla niego najważniejsza na świecie, a on dla niej. Chcieli się nawzajem uszczęśliwiać, a nie ranić. Francesca przechodzi teraz trudne chwile. Przejmuje się przyjaciółką, a Marco chce być przy niej i wspierać ją. Jemu też brakuje Violetty. Wszystkim jej brakuje, ale teraz liczą tylko oni. Oni i ich miłość.  
*

   Violetta jeszcze nigdy nie czuła się tak samotna. Ma tylko ojca, zapracowanego ojca. Chciałaby, żeby ktoś ją przytulił. Straciła mamę, po raz kolejny... Nie ma przyjaciół, Leona, babci, Olgi, Ramallo, Angie... 
   Sama w nowym miejscu. Szkoła zawsze kojarzyła jej się z przyjaznym miejscem, do którego chciała uczęszczać. Teraz czuje do niego niechęć. Gdy weszła do tego budynku, jej uwagę przykuły nudne, szare ściany ze zdjęciami nauczycieli. Przypomniało jej się kolorowe Studio21, Angie - jej osobista nauczycielka, która potrafiła nauczyć ją geografii, której Violetta szczerze nie znosiła, siedziała z nią przy kosmicznych liczbach i pierwiastkach... Angie potrafiła opowiadać o królach z dynastii Piastów, czy Jagiellonów tak, że Violetta nie zasypiała, a nawet zaczęło ją to interesować, ale co najważniejsze Angie to jej ciocia i  najlepsza przyjaciółka, której jej teraz bardzo brakuje... Przypomniała sobie też przyjaciół, których każdy mógł jej zazdrościć i najwspanialszego chłopaka na świecie. Tak bardzo chciała znów ich wszystkich zobaczyć...
   Tęskniła za Leonem. Bała się, że już kocha jej tak, jak kiedyś... "Minęło pół roku, co jeśli już o mnie zapomniał?", myślała. W sumie, to by się nie zdziwiła, Leon jest najprzystojniejszym chłopakiem w Studiu, przynajmniej według niej... Ale prawdą było, że każda dziewczyna się za nim oglądała, ale on nie zwracał nie nie uwagi. Dla niego liczyła się tylko Violetta... Właśnie liczyła... Wszystko mogło się zmienić. Na pewno się zmieniło... Mimo tych wszystkich złych myśli zaprzątających jej głowę, Violetta nadal go kochała i marzyła by znów się z nim zobaczyć, pocałować go, przytulić... O niczym innym nie myślała od pół roku... Poza tatą, bo to z jego powodu wciąż jest w Madrycie...
   Nie potrafiła się tu odnaleźć, szczególnie, że nikogo nie znała, zupełnie nikogo... Zamyślona szła korytarzem i przypadkowo wpadła na pewną dziewczynę.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię.
   Dziewczyna była średniego wzrostu i miała ciemne blond włosy. Violetta miała wrażenie, że już się kiedyś poznały... Nie mogła sobie jednak przypomnieć, gdzie i kiedy.
- Nie to ja przepraszam. Jestem Lena - blondynka wyciągnęła dłoń w kierunku Violetty.
- Lena. Siostra Naty? - spytała i podała dziewczynie dłoń, a ta tylko przytaknęła - Pamiętasz mnie? Jestem Violetta, przyjaźnię się z Naty.
- A tak - przeciągnęła - Już pamiętam. Widziałyśmy się raz i to przez skype'a, a ty mnie poznałaś?
- Mam pamięć do twarzy - odpowiedziała uśmiechnięta.
   Wreszcie miała kogoś, z kim mogła porozmawiać. Do tego miała wrażenie, że będąc blisko Leny, mogła w jakiś sposób być blisko przyjaciół. Dziewczyny dobrze czuły się w swoim towarzystwie i dużo rozmawiały.
- Dlaczego nie jesteś w Argentynie?
   Violetta opowiedziała Lenie, jak znalazła się w Madrycie, opowiedziała jej o wszystkim, co się wydarzyło, opowiedziała o wypadku, opowiedziała o tym, dlaczego musi tu zostać i o tym, jak bardzo tęskni za Buenos Aires... Potem, żeby nie myśleć, rozmawiały o muzyce, ale Violetta nie potrafiła nie myśleć... Tak bardzo chciała wrócić... Czuła się zamknięta w Madrycie, bała się, że nie znajdzie wyjścia i nigdy nie zobaczy już przyjaciół...
- Lena, mogę cię o coś prosić? - Violetta wpadła na pewien pomysł - masz numer do Naty, prawda?
- Pewnie! Chcesz do niej zadzwonić? - dziewczyna wyjęła z kieszeni telefon i wyszukała w kontaktach numer do siostry, potem podała komórkę koleżance - Proszę.
- Dziękuję - gdy Violetta zobaczyła na wyświetlaczu imię "Natalia" uśmiechnęła się i poczuła, że teraz wszystko może się jakoś ułożyć - Od pół roku nie mogłam się z nimi skontaktować...
- Halo?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I jest.
Podoba się?
Mam już pomysł na następny rozdział, 
ale dzisiaj jadę do przyjaciółki na noc i dopiero w piątek może coś napiszę.
Jeśli mi się uda, to w niedzielę dodam. 
Cierpliwości.

Los quiero <3
Angiee

sobota, 25 stycznia 2014

Blog Roku 2013


Dobra, jak wszyscy, to czemu nie ja?
Pewna dziewczyna imieniem Marta napisała do mnie maila, 
w którym przekonała mnie do wzięcia udziału w konkursie.
Po co? Nie wiem, ale postanowiłam jej posłuchać i spróbować.
Dziękuję Ci, Marto <3

W żadnym wypadku nie chodzi o wygraną, ale o zabawę :)

Tu możecie zobaczyć nominacje mojego bloga → LINK
Kod (potrzebny do głosowania): K00525

Konkurs polega na wybraniu 14 zwycięskich blogów: Bloga Roku 2013, 2 Wyróżnień Głównych, 10 Najlepszych Blogów 2013 roku w 10 kategoriach tematycznych oraz Bloga Blogerów. Wyboru dokonacie bezpośrednio Wy sami - w głosowaniu oraz specjalne Jury, w skład którego weszły osobowości ze świata kultury i mediów.

Konkurs będzie przebiegać w czterech etapach:

I ETAP - Zgłaszanie blogów do konkursu
II ETAP – Nominowanie blogów – głosowanie SMS
Wszystkie zgłoszone blogi przejdą do II etapu Konkursu. Będzie on polegać na głosowaniu SMS. W jego efekcie do kolejnego etapu konkursu przejdą blogi, które otrzymają największą liczbę głosów.
III ETAP – Ocena nominowanych przez Jury oraz wybory Bloga Blogerów
Dzięki głosowaniu w poprzednim etapie w każdej z 10 kategorii tematycznych powstanie lista 10 najwyżej ocenionych blogów. Zostaną one poddane ocenie Kapituły Konkursu.
IV ETAP - Gala

Więcej o konkursie → TUTAJ

Z góry dziękuję wszystkim za głosy :)
Kocham Was bardzo <3

Muchas gracias!

Kochani!

Chciałabym Wam bardzo podziękować za 100 obserwatorów!

Dziękuję
za to, że czytacie moje wypociny, 
za to, że nadal ze mną jesteście
i za to, że jest Was coraz więcej!

To dla mnie naprawdę wielkie szczęście <3
Kiedy zakładałam tego bloga, nie sądziłam, że będzie Wam się podobało to, co piszę :)
Kocham Was!



piątek, 24 stycznia 2014

Liebster Blog Award 5


5 raz mój blog ma do czynienia z LBA
Trochę to męczące, ale żeby nie było bardzoooo się cieszę :)


Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym na blogu) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Dziękuję Wam za nominacje <3
Zostałam nominowana przez: 
Lodovica
Margaret :**
ALekajżurcz.misiak
Kinga Blanco
Borkoś Blanco
Monia Kalinowska
[EDIT]
CATVANG

Lodovica:
1.Twoja ulubiona postać z serialu Violetta?

Leon, Francesca, Violetta, Ludmiła, Marco, Federico, zresztą wszystkie postacie są wspaniałe <3

2.Leon vs. Diego?
Leon <3
3.Tini vs. Lodovica?
Lodovica <3
4.Jakie jest twoje największe marzenie ?
Poznać Jorge i Lodovicę, wyjechać do Argentyny... i wiele, wiele więcej :)
5.Co sądzisz o moim blogu?
Podoba mi się historia, którą opisujesz :)
6.twój ulubiony kolor?
Fioletowy i niebieski
7.Angie vs. Esmeralda?
Angie <3
8.Twój ulubiony film ?
Titanic, Igrzyska Śmierci
9. Twój ulubiony sport?
Siatkówka
10. Najlepszy dzień tygodnia?
Waham się pomiędzy czwartkiem a piątkiem.
11.Twój ulubiony blog to?
Hmm, jest ich sporo... 
Wszystkie, które czytam :)
Na chwilę obecną najbardziej interesuje mnie blog Xenii Verdas i blog Alex Thirlwall

Margaret :**:
1. Grasz na jakimś instrumencie?
Gram na keyboardzie.
2. Chciałabyś być sławna?
Trudne pytanie... W moim przypadku odpowiedź brzmi  "i tak i nie", ponieważ chciałabym być aktorką, ale bycie sławną jest męczące, więc nie do końca, ale świadomość, że masz fanów, dla których jesteś wzorem do naśladowania jest nie wiem jak to nazwać, ale rozumiecie, co nie?
3. Twój pierwszy blog. (Jaki czytałaś)
http://leonetta-opowiadanie.blogspot.com/
4. Jak chciałabyś mieć na imię?
Szczerze to zawsze chciałam mieć na imię, jak moja mama Violetta, teraz szczególnie. xdd. Ale ogólnie lubię swoje imię :)
5. Czy uważasz że Violetta jest dziecinna?
W pewnych sytuacjach jej zachowanie jest dziecinne, ale myślę, że to przede wszystkim wina Germana, bo on na nic jej nie pozwala... Uważam, że w 2 sezonie Violetta wydoroślała.
6. W obecnej sytuacji, jaka panuje w Violetta 2. Po czyjej jesteś stronie? Leona czy Violett?
Jestem po stronie Violetty, bo ona próbuje walczyć o Leona.
7. Jak myślisz. Czy Tomas powróci w 3 sezonie?
Nie mam pojęcia.
8. Na co masz ochotę? xD
Na Jorge... xd. 
9. Na czym piszesz rozdziały? (laptop, telefon,komputer stacjonarny, tablet itd)
Ogólnie na laptopie, ale czasem jak jestem daleko i mam jakiś pomysł, to zapisuje go na telefonie.
10. Czy ty też uważasz że Dubbingi w violettcie sa naprawdę kiepskie?
Nie. Z początku przerażał mnie dubbing Diego, ale już się przyzwyczaiłam i powoli przyzwyczajam się do Marco. Jakoś daję radę :)
11. Leonetta vs. Naxi vs. Marceska
Leonetta, Naxi, Marcesca. xdd. 

ALekajżurcz.misiak:
1. Kogo chciałabyś/chciałbyś poznać z serialu Violetta?
Ale chodzi o aktorów, czy postacie?
2. Twoje drugie imię?
OSTRZEŻENIE!
Przy czytaniu odpowiedzi proszę o niespożywanie napojów, ani żadnego rodzaju posiłków. Nie odpowiadam za szkody wyrządzone po przeczytaniu odpowiedzi tj. zawał itp. Różnego rodzaju pretensje proszę zgłaszać do mojej mamy, a wyrazy współczucia chętnie przyjmę.
Olimpia
3. Wolisz Fioletowy czy zielony? (ja szczerze powiem nie umiem wybrać)
Fioletowy.
4. Komin czy szal?
Noszę szal, ale chyba wolę komin.
5. Chomik czy pies?
Pies :)
6. Paryż czy Londyn.
Hmm... Chyba Paryż (miasto zakochanych), ale Londyn też <3
7. Co sądzisz o moim blogu?
Jest ciekawy.
8. Kiedy odkryłaś/eś mój blog.
Po Twoim komentarzu.
9. Jakiego koloru masz obudowę telefonu?
Czarny.
10. Co twoim zdaniem jest romantyczne?
Oj, dużo rzeczy.... Jestem romantyczką. 
Np. spacer po plaży o zachodzie słońca, napisanie piosenki dla ukochanej osoby, piknik pod gwiazdami i wiele, wiele więcej.

Kinga Blanco:
1, Jak masz na imię?
Angelika
2. Dokończ zdanie: Przyjaciel jest... 
... częścią rodziny, którą sam sobie wybierasz.
3. Jakim województwie mieszkasz?
Pomorskie.
4. Wymarzone ferie?
Nie wiem.
5. Leciałaś kiedyś helikopterem? Jeśli nie to chciałabyś?
Nie, boję się... xd. Turbulencje itd.
6. Czy dałabyś pieniądze na jakiś cel dobroczynny?
Oczywiście, że tak.
7. Chciałabyś przefarbować włosy? Jeśli tak to na jaki kolor?
Nie, nie mam zamiaru niszczyć swoich włosów.
8. Em mi mundo vs Nel mio mondo?
Nie potrafię wybrać.
9. Jesteś otwarta na nowe znajomości?
Tak.
10. Jeśli byś miała wybrać dziewczynę dla Andresa to byłaby to?
Nie mam pomysłu.

Borkoś Blanco:
1. Jaką masz ksywkę ????
Mówią na mnie Angie.
2. Twoje hobby ?
Śpiewanie (czyt. fałszowanie), granie na keyboardzie i granie w przedstawieniach (aktorstwo)
3. Ile masz lat ???
15
4. Data urodzin ????
17.12
5. Ulub. postać z Violetty.
Już wcześniej pisałam - kocham wszystkie.
6. Jaki jest twój idol ???
Jest wspaniały, idealny. 
7. W jakim województwie mieszkasz ????
Pomorskie.
8. Gdybyś miała się przeprowadzić za granicę to gdzie ???
Argentyna
9. Kogo wybrałabyś jako siostrę z Violetty ???
Francesca lub Violetta.
10. Ulub. przedmiot ???
Że w szkole? WF, chemia, polski.
11. Opisz siebie w 3 słowach :D
Miła, zabawna, idealna ------> widzicie? jakie poczucie humoru. xd.

Monia Kalinowska:
1.Kraj do którego chciałabyś wyjechać?
Argentyna
2.Lubisz się śmiać?
Uwielbiam.
3.Masz rodzeństwo?
Tak.
4.Lubisz zwierzęta?Jak tak,to jakie?
Lubię większość zwierząt.
5.Naty czy Ludmiła?Dlaczego?
Ludmiła - jest taka idealna, że aż wcale. Bez niej nie byłoby serialu.
6.Co robisz w wolnym czasie?
Słucham muzyki i kaleczę uszy innych domowników i sąsiadów. xd.
7.Ulubiony gatunek filmowy.
Komedia romantyczna, ewentualnie horror :)
8.Diegoletta czy Diemiła?
Ani to ani to.
9.Ulubiona książka?
Oj, dużo ich.
10.Co jest Twoim największym marzeniem?
Być aktorką, śpiewać i wyjechać do Argentyny.
11.Należysz do jakiegoś fandomu?
Oczywiście.

[EDIT]

CATVANG:
1. Co robisz gdy widzisz nowe komentarze pod nowym rozdziałem?
Uśmiecham się i z chęcią je czytam :)
2.Dlaczego piszesz bloga z opowiadaniami?
Ponieważ lubię pisać, zwłaszcza że nikt nie mówi mi co i jak, sama mogę wszystko ustalić :)
3.Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się nad usunięciem lub zawieszeniem bloga?
Nie.
4.Co Ci sprawia największą frajdę?  
Miłość, na którą los długo każe mi czekać. xd. Muzyka, pasja :) Rozmowa z moją przyjaciółką. <3
5. Lubisz pisać rozdziały?
Uwielbiam, ale czasami jestem zmęczona lub nie mam weny i wtedy nie mam ochoty, ale to się rzadko zdarza i mam nadzieję, że tak pozostanie :)
6. Skąd pomysły na rozdziały?
Trudne pytanie... Różnie. Czasami sen (rzadko), czasami jakaś sytuacja z życia, ale głównie pracuje moja wyobraźnia i to jej zawdzięczam moje opowiadanie. :D
7. Co Cię zainspirowało do stworzenia tego bloga?
Po prostu. To się stało z dnia na dzień. Czytałam inne blogi i pomyślałam: "Spróbuję, co mi szkodzi" i tyle stało się.
8. Co robisz gdy ktoś skrytykuje Twoje pisanie?
Zależy, co rozumiesz pod pojęciem krytyka... Jeśli chodzi o taką ludzką, konstruktywną krytykę, to biorę sobie dane słowa do serca i staram się pracować nad wadami, a jeśli chodzi o zwykłe hejty, to mam je gdzieś :D
9. Co Ci się najbardziej podoba w Twoim blogu?
Nie mam pojęcia :)
10. Największe marzenie odnośnie bloga? 
Hmm... Nie zastanawiałam się nad tym. Wszystkie się już spełniły :)
11.Co zmieniłabyś w swoim blogu?
Chyba szablon, ale jestem kiepska w projektowaniu szablonów. xd.

Zapomniałam nominować. xd.
A więc:
1. habla-si-puedes.blogspot.com
2. leonietta.blogspot.com
3. vilu-y-leon.blogspot.com
4. leonetta-opowiadanie.blogspot.com
5. ludmila-i-federico-forever.blogspot.com
6. story-violetta.blogspot.com
7. suzanstory.blogspot.com

Moje pytania:
1. Twoje marzenie?
2. Jak masz na imię?
3. Jortini vs. Tiniter?
4. Jortini vs. Jortephie?
5. Co najbardziej lubisz w pisaniu bloga?
6. Ulubiony kolor?
7. Ulubiona liczba?
8. Wymarzony prezent?
9. Ile masz lat?
10. Ulubiony parring z "Violetty"?
11. Drugie imię?

Dziękuję Wam wszystkim za nominacje <3
Besos,
Angiee