poniedziałek, 3 lutego 2014

4. ~ Przypadkowe spotkanie...

*

 Serce biło jej bardzo szybko. Nie mogła uwierzyć, że wreszcie będzie mogła porozmawiać z przyjaciółmi, wszystko im wytłumaczyć i poczuć ich wsparcie, którego bardzo potrzebowała. Tak bardzo chciała ich znowu zobaczyć, a teraz wiedziała, że to się może stać szybciej niż myśli... Violetta była bardzo szczęśliwa, gdy tylko usłyszała głos Natalii. Wiedziała, że teraz wszystko się zmieni... na lepsze.
- Halo? - powtórzyła Natalia - Lena, jesteś tam?
- N-nie - odpowiedziała, gdy doszła do siebie - Tu Violetta.
- Violetta? Jak to Violetta? - nie dowierzała Hiszpanka. 
- Naty, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię słyszę. Muszę wam wszy... - powiedziała uradowana, ale dziewczyna jej przerwała.
- My nie podzielamy twojego szczęścia. Jak mogłaś nam to zrobić?! Jak mogłaś zrobić to Leonowi?! 
   Violetta była bardzo zdziwiona, nie wiedziała, co powiedzieć. Słowa Natalii bardzo ją zraniły, ale doszła do wniosku, że ona też ich zraniła. Zraniła ich swoim zniknięciem, ale przecież napisała tyle listów, w których wszystko wyjaśniła. Może to nie wystarcza? Naty ma rację obwiniając ją?
- Co? Naty, ja przecież... Przecież nie chciałam. Napisałam Wam...
- Nie chciałaś?! Przez pół roku się nie odzywałaś! Nie mieliśmy pojęcia, co się z tobą dzieje, martwiliśmy się, a ty? Nic cię to nie obchodziło! Nawet nie wiesz, przez co przeszliśmy... Nawet nie wiesz, co musiał przechodzić Leon... Zdajesz sobie sprawę z tego, że go najbardziej skrzywdziłaś? Zniszczyłaś go!
- Co? O czym ty mówisz, Naty? Ja...
- Dobrze wiesz, o czym mówię... Mam do ciebie tylko jedną prośbę, Violetta. Nie wracaj.
   Rozłączyła się. 
   Violetta była nieco zdezorientowana. Nie rozumiała, co się przed chwilą stało. Wiedziała jedno. Nie tak wyobrażała sobie tą rozmowę. 
- Co jest, Vilu? - zapytała Lena - W porządku? Co ci powiedziała Naty?
   Dziewczyna tylko pokręciła głową, oddała telefon dziewczynie i wyszła ze szkoły. 
   Dopiero teraz dotarły do niej słowa Natalii. "Pół roku się nie odzywałaś" Jak to nie? Przecież pisała listy, setki listów, ale nigdy nie dostała odpowiedzi...
   Zabolało ją, że oni nie chcą, by wracała. Przecież... Przecież są przyjaciółmi. Tak się nie zachowują przyjaciele, ale... Może Natalia ma rację? Może, jeśli Violetta wróci, to jeszcze bardziej ich zrani, zrani Leona... Tego nie chce. Nie wybaczyłaby sobie.
   Najbardziej dręczą ją słowa, że zraniła Leona. Nie rozumiała.... Do niego wysłała najwięcej listów. Do niego, do Francesci i do Angie. Jak to możliwe, że po tym, co tam napisała oni uważają, że nie dawała znaku życia, że miała ich gdzieś? Może Leon po prostu przestał ją kochać? Tak bardzo chciałaby cofnąć czas i przeżyć na nowo ten koszmarny dzień, w którym stało się tyle złego. Ale nie mogła. Myliła się myśląc, że wszystko będzie okej, że wszystko się ułoży, że będzie szczęśliwa. 
   Tak bardzo tęskniła za Leonem... Chciała go zobaczyć. Potrzebowała go. A on? Czy on jej potrzebuje? "Zniszczyłaś go."
- Co to znaczy? - zapytała sama siebie. 
   Nie znała odpowiedzi. 
   Przechadzała się ulicami Madrytu. Szła zapłakana, nie zważając na ciekawskich przechodniów przyglądających się jej. Nie potrafiła powstrzymać łez. Ten ból, którego dnie potrafiła opisać łamał jej serce na milion kawałków... Tęsknota za Leonem, za jego ramionami, za jego pocałunkami z każdą chwilą coraz bardziej ją zabijała...
   Czy może być jeszcze gorzej? 
   Zamyślona wpadła na pewnego chłopaka...
- Jak łazisz?! - "Jednak może." Pomyślała.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię.
*

- Jak to Violetta dzwoniła? - spytała Francesca wchodząc do Studia razem z Marco.
   Podeszli do przyjaciół zdezorientowani. Nie wiedzieli, co stało się przed chwilą. Czyżby Włoszka się przesłyszała? To wszystko było jakieś dziwne, ale dziewczyna miała nadzieję, że to wszystko prawda, że Violetta znalazła sposób, żeby się z nimi skontaktować i tak zrobiła.
- Dzwoniła z telefonu Leny. Sama byłam zdziwiona - odpowiedziała Naty, przytulona do Maxiego.
- I co? Co mówiła? - pytała Ludmiła.
- Wiesz... Nic konkretnego, ale była szczęśliwa... Po tym wszystkim i tak się cieszyła. Jak ona śmie? - powiedziała smutno Natalia - Powiedziałam jej, że skrzywdziła nas, a przede wszystkim Leona. Poprosiłam, żeby nie wracała, ale teraz... Teraz mam wyrzuty sumienia... Może nie powinnam jej tak traktować?
- Dobrze postąpiłaś. Leon nie powinien od nowa tego wszystkiego przechodzić, jeśli znów zechciałoby się jej nas opuścić. To nasza przyjaciółka, ale tak będzie lepiej - powiedział Maxi przytulając do siebie dziewczynę.
- Tak, chyba zgadzam się z Maxim - powiedziała Camila, a gdy tylko zobaczyła zniesmaczoną minę przyjaciółki, spojrzała na nią smutnym wzrokiem i wytłumaczyła się - Fran, wiem, że bronisz Violi, ale tak będzie lepiej dla nas wszystkich. Lepiej po prostu o niej zapomnieć i przestać się przejmować.
- Jak możesz tak mówić?! - zdenerwowała się Francesca i wybiegła z pomieszczenia. Zaraz za nią wybiegł Meksykanin.
- Nie przejmuj się Cam, ona ochłonie - pocieszał ją Broduey - W końcu zrozumie, że Violetta się zmieniła i
już nie jest tą samą dziewczyną, co kiedyś...
- Nie chcę się przez nią kłócić z Fran...
- Nie będziesz. Jeszcze się pogodzicie. Wszyscy się pogodzimy - powiedział Maxi.
   Dla wszystkich są to bardzo trudne przeżycia. Francesca nie rozumiała zachowania przyjaciół, a oni nie rozumieli zachowania Francesci. Nie chcieli się sprzeczać, ale każdy miał swoje racje, tylko nie wszyscy je szanowali. Bardzo chcieli, żeby wszystko wróciło do normy, żeby znów mogli cieszyć się życiem, a nie cały czas denerwować się zaistniałą sytuacją.
*

   Podniosła wzrok i zauważyła dobrze znaną jej postać. W pierwszej chwili nie wiedziała, co się dzieje, nie wierzyła własnym oczom, ale ucieszyła się. Cieszyła się jak małe dziecko. Właśnie ujrzała swojego przyjaciela. Federico. Czy to znak? Przeznaczenie? Spotkali się właśnie tutaj, w Madrycie, gdy nic jej się nie układało.
- Fede! - krzyknęła i rzuciła mu się na szyję - Co ty tu robisz?
- Ja jutro mam tu koncert, ale co ty tu robisz? Płakałaś? - pytał, ale po chwili wszystko do niego dotarło - Słyszałem o wszystkim. Dlaczego wyjechałaś?
- To nie tak, Federico. - odpowiedziała smutno - Mogę ci o wszystkim opowiedzieć, jeśli masz chwilę.
- Jasne, to co? Idziemy na lody?
   Zgodziła się. Kupili sobie dwa lody truskawkowe i usiedli na pobliskiej ławce. 
   Violetta była bardzo szczęśliwa, że wreszcie może się komuś zwierzyć i to komuś takiemu, jak Federico. Oni zawsze byli ze sobą bardzo blisko, zawsze dobrze się dogadywali i wspierali siebie nawzajem, gdy jeszcze mieszkali razem. Dziewczyna czuła się jakby odzyskała część jej dawnego życia. Zapomniała o tym, że ma zaraz zajęcia. Teraz cieszyła się, że spotkała przyjaciela.
   Federico również cieszył się, że spotkał przyjaciółkę. W głębi duszy wiedział, że zaraz dowie się prawdy, że będzie już w stu procentach pewien, że ich przyjaciele nie mieli racji obrażając Violettę. Wiedział, że już niedługo wszystko się wyjaśni.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Może być?
Byłam bardzo zajęta, ale udało mi się znaleźć chwile, by coś naskrobać :)
Skończyły mi się ferie i czas wracać do szkoły...
Niestety, teraz będę miała mniej czasu na pisanie, 
więc rozdziały będę dodawać raz w tygodniu,
a przynajmniej się postaram :))

Ten rozdział jest 100 postem na tym blogu.
Dziękuję Wam bardzo za to, że wciąż ze mną jesteście.
Wiem, że często to mówię, ale wiecie, że Was kocham, co nie?

To tyle,
przypominam o głosowaniu LINK
Dziękuję Wam <3

Teraz zmykam na kółko teatralne :D

Angiee

17 komentarzy:

  1. Wspaniały! Ale Naty dowaliła...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow fajny rozdział :)
    Cudownie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, jak każdy, jest niepowtarzalny <3
    Wiedz, że czytam każdy twój rozdział, ale nie komentuję, przepraszam :(
    Czekam z niecierpliwością na next <3
    Twoja wierna fanka :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super:-)
    Mnienajbardziej interesuje co się stało z tymi listami??
    Czyżby Herman??
    Czekam na next:-*:-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialnyy <3
    Czekam na nextaa <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział
    Szkoda że Nati nie pozwoliła Violettcie się wytłumaczyć
    Nadzieja w Fede...
    Czekam na kolejny rozdział
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny!
    Szkoda, że Naty nie dała Vilu dojść do słowa i od razu ją ochrzaniła.. Ale teraz cała nadzieja w Fede, na pewno wszystko się wyjaśni! ;)
    Gratuluje 100 postów, my też Cię kochamy!! <3
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. genialny! jak dobrze, że Vilu spotkała Federico, on przynajmniej jej wysłucha i może wszystko się wyjaśni, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Szkoda tylko, że Ci wszyscy przyjaciele Violi tak szybko w nią zwątpili i pomyśleli, że się zmieniła i ma ich gdzieś! :(
    Dziwi mnie strasznie jedna rzecz o co chodzi z tymi listami...

    OdpowiedzUsuń
  9. super rozdział. czytam twojego bloga on początku ale nigdy nie dodaje komentarzy sorki
    proszę cię dodaj już next bo jestem tego wszystkiego bardzo ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  10. http://violettaapolskaa.blogspot.com/ zajrzycie? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bosko
    Ale nie pojmuje co sie stalo z tymi listami...?
    No! Fede <3
    Moze sprawy dzieki niemu poprawia sie chociaz w minimalnym stopniu

    Czekam ze zniecierpliwieniem ma next
    Zycze weny czasu i checi na napisanie go!

    ~Madziuś <3

    OdpowiedzUsuń