piątek, 31 maja 2013

Rozdział 20


Violetta
-Bardzo mi przykro-zaczął lekarz-Nie udało nam się go uratować...
-Co!?
-Bardzo mi przykro...
-Nie! To niemożliwe! Leon... Nieeeeee!!!
   To był tylko sen...
-Wszystko w porządku?-dziewczyny usiadły obok mnie.
-Miałam straszny koszmar... że Leon...-rozpłakałam się.
-Cii... To tylko sen... Z Leonem na pewno wszystko jest w porządku...-powiedziała Cami.
   Po chwili przyszedł lekarz.
-Co z Leonem?
-Wszystko jest w porządku-odetchnęłam z ulgą-Pan Leon Verdas jest w tej chwili w śpiączce farmakologicznej...
-Jak to w śpiączce!?-zaczęłam panikować.
-Spokojnie Violetta-uspokajały mnie dziewczyny.
-Pacjent miał poważny uraz głowy, nie było innego wyjścia.
-Jak długo będzie w tej śpiączce?-powiedziałam już trochę spokojniejsza.
-Tego nie wiemy... Najdłużej 6 miesięcy...-powiedział lekarz.
-6 miesięcy?-powiedziałam smutnym i cichym głosem.
-Pan Verdas ma bardzo silny organizm, więc myślę, że wybudzi się szybciej.
-Czy możemy do nie go wejść?-zapytałam.
-Tak, ale niech wejdzie tylko jedna osoba...
-Dobrze, idź Viola-powiedziała Fran.
-Ja też chciałem...-zasmucił się Andres.
-Andres!-krzyknęła Cami.
-No co? Dobra, już będę cicho...
   Weszłam do sali. Leon leżał z zabandażowaną głową...
Leon
-Leon... To wszystko moja wina... Przepraszam... Tak bardzo cię kocham...-usłyszałem głos Violetty. Chciałem jej powiedzieć, żeby się nie martwiła, że to nie jej wina, ale nie mogłem wydobyć z siebie głosu... Czułem, jak łzy Violetty spadają mi na dłoń... Tak bardzo chciałbym się podnieść i ją przytulić, ale nie mogę się ruszyć...
-Wszystko będzie dobrze, Leon... Tylko się obudź... Proszę... Musisz się obudzić! Musisz! Leon...-Violetta cały czas płacze, a ja nie mogę nic zrobić!-
Leon...Musisz się obudzić... Słyszysz?-chciałem jej powiedzieć, że słyszę ją i bardzo ją kocham, ale nadal nic nie mogłem zrobić...
-Wiesz, że uratowałeś mi życie? Mam tylko złamaną rękę... Gdyby nie ty... mogłoby się stać coś o wiele gorszego... Tak bardzo cię kocham, Leon...-wtedy usłyszałem czyjeś kroki.
-Violetto-usłyszałem głos mamy-Wszystko będzie dobrze... Nie płacz.
Violetta
   Do sali weszli rodzice Leona. Pani Verdas mnie przytuliła i powiedziała, żebym się nie martwiła.
-Idź do domu, odpocznij...-powiedział tata Leona.
-Wolałabym zostać tutaj...
-Violetto, przyjdziesz jutro, a teraz musisz trochę odpocząć i złożyć zeznania na policji.. Kierowca okazał się groźnym przestępcą, którego od dawna szukają.
-Dobrze...-powiedziałam i wyszłam z sali.
-Violetta? Wszystko w porządku?-spytała Fran, wtedy pojawił się mój tata.
-Violetto! Nic ci nie jest?-spytał troskliwie tata.
-Nie, ale... Leon jest w śpiączce...-przytuliłam się do taty.
-Chodź, pojedziemy do domu...
-Muszę złożyć zeznania na policji...
-Dobrze, najpierw złożysz zeznania, a potem pojedziemy do domu i odpoczniesz-powiedział tata i wyszliśmy ze szpitala.

Posterunek policji:

-Dzień dobry-powiedziałam-Przyszłam złożyć zeznania...
-Violetta Castillo?-upewnił się policjant.
-Tak, to ja.
-Proszę, usiądź sobie-powiedział i wskazał mi miejsce.
-Dziękuję-powiedziałam, gdy usiadłam.
-Zacznijmy od początku.
-Dobrze... Zadzwonił do mnie tata, powiedział mi, żebym wróciła już do domu...-zaczęłam opowiadać.
-Zdenerwowałaś się?-zapytał policjant patrząc w swój notesik.
-To prawda... Tata ostatnio bardzo mnie kontroluje, a ja chciałam spędzić trochę czasu z przyjaciółmi, z Leonem...
-Leon Verdas? To twój chłopak?
-Tak... Byłam zła, ale nic nie mogłam zrobić, więc postanowiłam pójść do domu. Chciałam przejść przez przejście dla pieszych. Było zielone światło, ale i tak spojrzałam się, czy nie jedzie jakiś samochód...
-Zauważyłaś coś?
-Nie, właśnie nie... Nie wiem skąd wziął się ten samochód... Widziałam tylko jedno auto, które stało i czekało na zielone światło.
-Weszłaś na jezdnię, i co dalej?-dopytywał policjant.
-Weszłam i usłyszałam tylko głos Leona... Chciał mnie ostrzec przed tym samochodem... Podbiegł do mnie i...-rozpłakałam się.
-Wtedy doszło do tego wypadku?
-Tak...-pociągnęłam nosem i otarłam łzy-Leon mnie uratował... Gdyby nie on... Czy to prawda, że ten kierowca to przestępca?
-Tak, jest poszukiwany od dwóch miesięcy. Jest oskarżony o porwanie szantaż... Na szczęście jest już w areszcie i czeka na sprawę w sądzie.
-To wszystko? Mogę już iść?-zapytałam.
-Tak, jeśli mielibyśmy jeszcze jakieś pytania, to skontaktujemy się z tobą.
-Do widzenia-wstałam i wyszłam.
   Tata czekał na mnie w samochodzie
-I co?-spytał.
-Nic, powiedziałam im wszystko i tyle-powiedziałam, usiadłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi samochodu.
  Pojechaliśmy do domu. Czekali tam na nas Ramallo, Olga i Angie. Wypytywali się o wszystko... Miałam dość opowiadania w kółko o tym samym...
-Tato, przebiorę się tylko i zawieziesz mnie z powrotem do szpitala. Dobrze?
-Nie wiem, czy do jest dobry pomysł...-zaczął tata.
-Co!? Tato!-zdenerwowałam się.
-Violu, twój tata ma rację... Jutro pojedziesz do Leona.
   Pobiegłam szybko do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.
"To był najgorszy dzień w moim życiu... Leon uratował mi życie... i teraz jest w śpiączce, a ja nie mogę do niego jechać, bo tata nie uważa tego za dobry pomysł. Do cholery! Nikt nie rozumie, że ja chcę być teraz przy Leonie! Dlaczego!? Pojadę do niego jutro i nikt mnie od Leona nie zabierze! Tak bardzo go kocham... On musi się wybudzić z tej śpiączki...:
   Zasnęłam. Gdy się rano obudziłam, miałam nadzieję, że to tylko zły sen, ale niestety... Umyłam się, ubrałam i zeszłam na śniadanie.
-Dzień dobry Violetto. Jak spałaś?-zapytał tata.
-Cześć, źle.. W ogóle nie mogłam zasnąć...
-Zjedz śniadanie, musisz mieć siły...-powiedziała Angie.
-Yhym.
Camila
   Umówiłam się z Carlosem w Resto Bandzie. Chciałam mu powiedzieć, że nie mogę pojechać do jego rodziców... 
-Cześć kochanie-powiedział i pocałował mnie. 
-Cześć-zamówiliśmy dwa koktajle truskawkowe.
-O czym chciałaś rozmawiać?-zapytał.
-Bo... Ja...-nie wiedziałam, jak mam mu to powiedzieć. Bardzo mu zależało na tym wyjeździe...
-Wykrztuś to z siebie-powiedział, łapiąc mnie za rękę i uśmiechnął się.
-Ja...-wtedy kelner przyniósł nasze koktajle-Dziękujemy.
-Dziękujemy-powtórzył Carlos.
-Carlos, ja nie mogę pojechać jutro do twoich rodziców...-powiedziałam to.
-Co? Dlaczego nie?-zapytał zdziwiony.
-Wiesz, że Leon jest w szpitalu... Moja przyjaciółka mnie teraz potrzebuje... Przepraszam.
-Dobra... Muszę już iść... Zobaczymy się, gdy wrócę od rodziców-powiedział oschle-Cześć Camila.
-Poczekaj...
   Nawet się nie pożegnał...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Oto rozdział 20
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, 
ale miałam dużo spraw na głowie...
Dzisiaj przejechałam z kuzynką
ok. 15 km rowerem i jestem wykończona.
Chciałam Wam bardzo podziękować,
bo wejść jest już ponad 10 000!
;**


*Angelika*


niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 19


Leon
   ... zobaczyłem nadjeżdżający samochód! Violetta go nie zauważyła...
-Violetta!-krzyknąłem i pobiegłem w jej stronę.
-Leon! Leon, nic ci nie jest?-podbiegła i kucnęła przy mnie.
-Nie płacz kochanie...-powiedziałem cicho i otarłem jej łzy-Bardzo cię kocham...
Violetta
-Leon! Nie zamykaj oczu! Proszę... Leon! Leon!-wołałam, ale on mnie już nie słyszał. 
-Proszę się odsunąć-usłyszałam głos. Ratownicy podeszli do Leona.
-Czy coś się pani stało?-zapytał jeden z ratowników.
-Nie...Znaczy... Boli mnie trochę ręka.., ale to nic...-powiedziałam drżącym głosem.
-Proszę pokazać...-powiedział i dotknął mojej lewej ręki.
-Ałć!
-To chyba złamanie... Proszę, pojedzie pani z nami.
   Wsiadłam do karetki pogotowia. Jeden z ratowników usztywnił mi rękę. Potem przenieśli Leona na noszach do karetki.
-Nic mu nie będzie, prawda?-zapytałam.
-Nie ma zagrożenia życia, ale musimy zrobić badania.
Francesca
   Poszłam do pracy... Wiedziałam, że spotkam się tam z Marco. Przynajmniej będziemy mogli porozmawiać...
-Cześć Marco-powiedziałam, gdy weszłam-Musimy porozmawiać...
-Nie mam teraz czasu, pracuję...-powiedział tak oschle, jakby nigdy nic między nami nigdy nie było.
    Ja nic nie odpowiedziałam, zabrałam się do pracy. Przez cały ten czas Marco nawet się na mnie nie spojrzał... 
-"Może ma inną... a to był tylko pretekst, żeby zrzucić na mnie winę"-na myśl przychodziły mi różne czarne scenariusze... Gdy skończyliśmy pracować, podeszłam do niego.
-Marco... Chcę z tobą pogadać-zaczęłam.
-O czym ty chcesz rozmawiać Francesca?-zapytał, ale nawet się na mnie nie spojrzał...
-O nas-powiedziałam.
-Fran...-powiedział Marco i spojrzał się na mnie. Nareszcie spojrzał mi w oczy!-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteś zakochana w tym... Tomasie?
-Bo nie jestem! Nie kocham Tomasa, kocham ciebie!-powiedziałam-Kiedyś byłam w nim zakochana, ale to było dawno i nieprawda! Skąd w ogóle się o tym dowiedziałeś?
-Powiedziała mi o tym taka blondynka... Jakaś Lucyna...
-Ludmiła?
-Tak, Ludmiła! Mówiła, że się za nim uganiasz i że jesteś z nim... w ciąży...
-Co!?-zdziwiłam się-Uwierzyłeś jej...
-Nie... Ja po prostu... Nie wiedziałem, co mam myśleć...
-Ludmiła zrobi wszystko, żeby zniszczyć czyjeś szczęście... To zwykła jędza!
-Więc... To, co mówiła... To kłamstwo?-zapytał i złapał mnie za rękę.
-Oczywiście, że tak! Ja nigdy bym cię nie okłamała...-powiedziałam i mocno ścisnęłam jego rękę-Kocham tylko ciebie...
   Marco się uśmiechnął i mocno mnie przytulił. Jestem szczęśliwa, nareszcie wszystko sobie wyjaśniliśmy... Wszystko na nowo zaczyna się układać!

W szpitalu:

Violetta
   Siedzę w szpitalu. Jestem załamana... Zadzwoniłam do Fran.
-Halo? Viola? Nie uwierzysz, co się stało. Pogodziłam się z Marco! Viola.... Co się stało? Ty płaczesz?
-Leon...-rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Co? Co Leon?
-Leon jest w szpitalu... To wszystko moja wina!
-Jak to!? Już do ciebie jadę.
   Francesca się rozłączyła. Założono mi gips. Przez miesiąc będę chodziła z gipsem... Cudownie! Po chwili podszedł do mnie lekarz.
-Proszę powiedzieć, jak się pani nazywa, ile ma pani lat-zapytał lekarz.
-Nazywam się Violetta Castillo, mam 17 lat-powiedziałam zapłakana.
-Kogo mamy powiadomić o wypadku?
-Tatę... Germana Castillo.
-Możesz podać mi nr telefonu?
-Oczywiście-lekarz zapisał numer na kartce-A co z Leonem?
-W tej chwili trwają badania...
-Ale czemu jest nieprzytomny?-zapytałam, pociągając nosem.
-Wszystko będzie dobrze, proszę się nie martwić... Może mi pani powiedzieć, jak on się nazywa?
-Leon Verdas, ma 18 lat. Już dzwoniłam do jego rodziców, zaraz tu będą... Kiedy już będzie coś wiadomo?
-Jak się skończą badania... Jak tylko coś będę wiedział, dam pani znać.  
-Dziękuję...-usiadłam na ławce. 
   Po chwili przyszła Fran, Cami, Nata, Maxi i Andres.
-Violu? Co z Leonem?-zapytała Fran. Dziewczyny usiadły koło mnie, a chłopacy stali.
-Nie wiem... Nic nie wiem. Robią mu jakieś badania...-powiedziałam drżącym głosem.
-Wszystko będzie dobrze...-pocieszała mnie Nati.
-Jak do tego doszło?-spytała Cami.
-To wszystko moja wina... Bo nie zauważyłam tego samochodu...
-Jakiego samochodu?
-Byłam bardzo zła na tatę-zaczęłam-Kazał mi wracać do domu, więc poszłam. Byłam taka zła, że przechodziłam przez ulicę i nie zauważyłam nadjeżdżającego samochodu. Gdyby nie Leon, to... mogłoby mi się stać coś o wiele gorszego niż... ta złamana ręka.
-Mój Boże... 
-Co zrobił Leon?-spytał Andres.
-Leon... podbiegł i mnie uratował... Potem stracił przytomność-wybuchłam płaczem.
-Nie płacz Violetta... Wszystko będzie dobrze-przytuliła mnie Fran-Na pewno nic mu nie będzie...
-Pani Castillo-podszedł do mnie lekarz-Cz przyjechali już rodzice pana Verdas?
-Jeszcze nie...-odparłam-Wiadomo już co z nim?



---------------------------------------------------------------------------------------------------------


Oto rozdział 19
Jak wam się podoba?
Złożyliście mamom życzenia?



*Angelika*


sobota, 25 maja 2013

Rozdział 18

Następnego dnia:

W Studio 21:

Violetta
   Jak tylko weszłam do studio, dziewczyny od razu do mnie podbiegły.
-Violu! Opowiadaj!-zaczęła Fran.
-O czym? 
-Jak się pogodziliście?-zapytała Cami.
-Normalnie...-powiedziałam.
-No powiedz nam!
-Po zajęciach pójdziemy do Resto i tam pogadamy, ok?
-Ok, Fran też nam musi opowiedzieć o swojej randce z Marco...-powiedziała Cami.
-Miałaś randkę? I nic mi nie powiedziałaś!? No wiesz...
-O, idzie romeo... My już pójdziemy, zobaczymy się później, paa-dziewczyny poszły a Leon przyszedł.
-Cześć-pocałował mnie w policzek-Tęskniłem...
-Cześć-uśmiechnęłam się do niego.
-Pójdziemy gdzieś po zajęciach?-zapytał.
-Po zajęciach umówiłam się z dziewczynami w Resto...-powiedziałam, a Leon westchnął.
-To o 17.00. Ok?
-Dobrze.
-Przyjdę po ciebie do Resto...
   Poszłam z Leonem na zajęcia, przez cały czas trzymał moją rękę... Fajnie było patrzeć na zdziwioną Ludmiłę... Jej plan nie wypalił.
   Poszłyśmy do RestoBandu. Wszystko im opowiedziałam, patrzyły z zaciekawieniem. Bardzo się cieszyły, że jestem szczęśliwa. Mam najlepsze przyjaciółki na świecie!
 -No Fran, teraz twoja kolej-powiedziałam
-To była najlepsza randka w moim życiu...-zaczęła Francesca-Marco zabrał mnie do takiego pięknego miejsca. Było wspaniale! Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, śmialiśmy się... Oglądaliśmy gwiazdy...
-Byliście tam przez noc?-zapytała Cami.
-Tak...-Fran się uśmiechnęła i zarumieniła.
-Zrobiliście TO?-zapytała cicho Camila, a Francesca znów się uśmiechnęła i jeszcze bardziej zarumieniła-No nie mów...
-Cieszę się twoim szczęściem-powiedziałam i przytuliłyśmy się.
-Ja też chcę wam o czymś opowiedzieć...-powiedziała Cami.
-O czym? Mów!-powiedziała Fran.
-Kiedy was nie było w studio... Ja... i Carlos... My się całowaliśmy!-powiedziała uśmiechnięta
-To cudownie Cam!-powiedziałam.
   Cami opowiadała nam, jak to cudownie było spędzić cały dzień z Carlosem. Długo rozmawiałyśmy... Potem zobaczyłam Leona.
-Cześć-powiedział, usiadł koło mnie i pocałował mnie w policzek.
-Już 17.00?-zapytałam zdziwiona, po czym spojrzałam na zegarek. Była godzina 16.59.
-My już pójdziemy-powiedziała Fran-Do zobaczenia później Violu, cześć Leon.
   Pożegnały się i poszły.
-To, co robimy?-zapytałam i przytuliłam się do Leona.
-A co chcesz?
-Nie wiem... Może po prostu się przejdziemy...-zaproponowałam.
-Jak sobie życzysz.
   Poszliśmy. Usiedliśmy na naszej ławce i rozmawialiśmy.
-Kocham cię...-powiedział Leon po chwili.
-Wiem... Ja ciebie też-powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam, wtedy dostałam sms-a.
-Tata do mnie napisał... On nie ma co robić! Ciągle mnie tylko kontroluje!-zdenerwowałam się.
-Spokojnie... Twój tata się o ciebie troszczy.
-Dziękuję za taką troskę...-powiedziałam z sarkazmem-Napisał, żebym już wracała, bo jest późno, przecież nie ma jeszcze dziewiętnastej!
-Odprowadzę cię...
   Wstaliśmy i Leon odprowadził mnie do domu.
-Przyjdę jutro po ciebie-powiedział i pocałował mnie.
-Dobrze, do jutra.
Camila
   Tak bardzo się cieszę... Spotykam się z Carlosem. Jestem taka szczęśliwa! On mnie rozumie... Zaprosił mnie na tydzień do Madrytu, do jego rodziny... Nie mogę się doczekać, jak opowiem o tym dziewczynom! Pojutrze wyjeżdżamy! Trochę się denerwuję... W końcu poznam jego rodziców... Ciekawe, jak mnie przyjmą? Co, jak im się nie spodobam? Carlos mówi, żebym się nie przejmowała, ale co ja mogę? Chcę dobrze wypaść...
   Cieszę się, że wszystkie cztery jesteśmy szczęśliwe i mamy najlepszych chłopaków na świecie! Dostałam sms-a od Fran.
"Cami, mam problem... Możemy jutro pogadać? Fran"
Odpisałam jej.
"Jasne, nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze ;)"
   Ciekawe, co się stało...
Franscesca
   Jestem załamana... Pokłóciłam się z Marco... On dowiedział się, że byłam zakochana w Tomasie... i zrobił mi scenę zazdrości! Jak on może!? Przecież dobrze wie, że tylko on się liczy... Już dawno skończyłam z Tomasem.., bo dołączył do Ludmiły, jest teraz taki sam... 
   Napisałam sms-a do Violi i do Cami, że chcę pogadać. Mam nadzieję, że mi coś poradzą... Jest mi bardzo przykro, że Marco mi nie ufa...
Violetta
   Jak tylko weszłam, tata zaczął mnie wypytywać, gdzie byłam, co robiłam, z kim i czemu tak późno wracam.
-Byłam na spacerze z Leonem. Jest dopiero 19.00. Jak wracałam później to się nie czepiałeś! O co ci chodzi!?-pobiegłam do swojego pokoju.
   Powrócił dawny tata... Tylko dlaczego? Przecież już wszystko było dobrze... Tata zgodził się na mój związek z Leonem, nie kontrolował mnie, aż do teraz... Co się stało?
   Dostałam sms-a od Fran. Napisała, że ma problem i chce jutro pogadać... Odpisałam jej, żeby się nie przejmowała i że jutro wszystko nam opowie. Biedna Fran... Ciekawe, co się stało... Pewnie coś z Marco... A może Fran... jest w ciąży? Mój Boże... Nie, to na pewno nie to...
   Wciąż byłam zła na tatę, ale postanowiłam odpuścić. Może ma po prostu zły humor, przejdzie mu. Zjedliśmy kolację i poszłam do swojego pokoju. Przez jakiś czas rysowałam, a potem przebrałam się w piżamę, umyłam się i poszłam się położyć.

Następnego dnia:

Francesca
   W nocy nie zmrużyłam oka... Ciągle myślałam o Marco... Jestem już w studio i czekam na dziewczyny. Najpierw przyszła Cami z Carlosem, a chwilę później Viola z Leonem. Obie pocałowały chłopaków i powiedziały, że zobaczą się później. Potem podeszły do mnie.
-Hej Fran, co się stało? Czemu płaczesz?-przytuliły mnie.
   Opowiedziałam im o wszystkim... O tym, że Marco mi nie ufa itd.
-Fran, nie przejmuj się... Wszystko będzie dobrze-pocieszała mnie Viola. 
-Jest zazdrosny, a to dobry znak-powiedziała Cami.
-Porozmawiaj z nim.
-Tak, Viola ma rację. Musicie sobie wszystko wyjaśnić...
-Co tu wyjaśniać!? On mi po prostu nie ufa!?
-Nie, on cię kocha i dlatego jest zazdrosny...
-Dobra... Chodźmy na zajęcia-powiedziałam ocierając łzy.
   Poszłyśmy. W ogóle nie mogłam się skupić...
Violetta
   Biedna Fran... Bardzo to wszystko przeżywa... Ona go tak bardzo kocha! Na pewno wszystko się ułoży, wierzę w to! Chcę, żeby moja przyjaciółka była szczęśliwa.
-O czym tak myślisz?-zapytał Leon i pocałował mnie.
-O Fran... Pokłóciła się z Marco-powiedziałam zamyślona.
-Nie przejmuj się, na pewno się pogodzą, idziemy do Resto?
-Tak, chodźmy-złapałam go za rękę i poszliśmy.
   Byliśmy już przed RestoBand'em, kiedy zadzwonił telefon. To tata.
-Słucham?
-Violetta, natychmiast wracaj do domu! Gdzie ty jesteś, przecież skończyłaś już zajęcia?
-Tato! Jestem z Leonem. 
-Nie interesuje mnie to! Masz przyjść do domu! W tej chwili!
-Ale tato!
-Nie dyskutuj ze mną!
   Rozłączyłam się. 
-Co jest?-zapytał Leon.
-Mój tata... Znowu się mnie czepia! Od wczoraj znowu mnie kontroluje! Nie zniosę tego, każe mi wracać do domu...-powiedziałam zdenerwowana.
-Nie denerwuj się... Odprowadzę cię-Leon złapał mnie za rękę, ale mu się wyrwałam. 
-Jak możesz być taki spokojny!? Sama dojdę do domu...-powiedziałam i poszłam.
Leon
-Kochanie, poczekaj...-dogoniłem ją.
-Pójdę sama, ty też masz mnie za małą dziewczynkę!?
-Nie... Kochanie-uśmiechnąłem się.
-Bawi cię to!?
   Zdenerwowana poszła dalej. Przechodziła przez ulicę, kiedy nagle...


----------------------------------------------------------------------------------------------------------


Oto rozdział 18
Jak Wam się podoba?
Tylko ja wiem, co tam się stało!
Haha!
Wy dowiecie się dopiero jutro!



*Angelika*

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 17


Francesca
   Marco jest cudowny! Śmialiśmy się, rozmawialiśmy, znowu się śmialiśmy... W końcu się ściemniło... Postanowiliśmy, że tu przenocujemy. Oglądaliśmy gwiazdy, potem poszliśmy do chatki i zasnęliśmy. To był cudowny dzień! Nigdy go nie zapomnę.
Violetta
   Siedziałam w swoim pokoju, płakałam i pisałam w pamiętniku:
"To był najgorszy dzień w moim życiu... Wierzę Leonowi, że nagranie zostało zmontowane, żebym myślała, że Leon nigdy mnie nie kochał, ale nie możemy być razem, bo Ludmiła zawsze coś wymyśli, żeby nas poróżnić, a ja za bardzo go kocham, żeby to znosić... I choć wątpię, że kiedyś uda mi się zapomnieć wszystkie te piękne chwile z nim spędzone, to postaram się..."
   Poszłam spać.

Rano:

   Gdy się obudziłam, myślałam, że wczorajszy dzień był tylko koszmarem, ale gdy już się umyłam i ubrałam, zrozumiałam, że to się stało naprawdę... Poszłam do studia. Spotkałam tam Camilę i Francescę... 
-Violu, tak nam przykro...-powiedziały i przytuliły mnie.
-Już wiecie?-zapytałam.
-Leon nam o wszystkim powiedział...-powiedziała Fran.
-Violu, nie powinnaś tego robić. Przecież kochasz Leona...-powiedziała Camila.
-Najbardziej na świecie... ale nie zniosę Ludmiły i jej kłamstw... Nie chcę dłużej cierpieć...-rozpłakałam się.
-Myślisz, że jak zerwiesz z Leonem, to nie będziesz cierpiała. Dobrze wiesz, że trudno będzie ci o nim zapomnieć...
-Wiem...
   Dziewczyny próbowały mnie przekonywać, że źle robię, ale ich nie słuchałam. Poszłyśmy na zajęcia z Pablo. Leon przez cały czas na mnie patrzył... Ja też na niego zerkałam... Tak bardzo go kocham! Muszę o nim zapomnieć...
   Po zajęciach Leon podszedł do mnie.
-Violu-złapał mnie za rękę-Kochanie... Nie rób nam tego, proszę...
-Leon... Jest mi już dość ciężko... Nie utrudniaj mi tego...
   Poszłam, ale uświadomiłam sobie, że zostawiłam klucze w szafce, więc wróciłam i usłyszałam rozmowę Ludmiły i Leona.
-I co Leon? Nie uwierzyła ci? Tak mi przykro-powiedziała Ludmiła.
-Violetta mi wierzy.
-Tak? To dlaczego nie jesteście razem?
-Nie twoja sprawa! Zniszczyłaś mi życie!-powiedział zdenerwowany Leon.
-Ja?-zapytała zdziwiona.
-Po co to zrobiłaś!? Dlaczego kłamiesz i uprzykrzasz nam życie!?
-Nie przesadzaj, Leon. I tak by się wam nie ułożyło... Wyświadczyłam ci przysługę.
-Wiesz co? Zamknij się! Nie mam ochoty z tobą rozmawiać! Nigdy nie zapomnę ci tego, że przez ciebie straciłem kobietę,która jest dla mnie wszystkim!-Leon poszedł.
Ludmiła
-Takie podziękowanie za pomoc?-poszłam do Tomasa.
-Tomi!-rzuciłam mu się na szyję-Myślę, że się udało...
-To cudownie! Violetta mu nie wierzy?
-Podobno mu uwierzyła, ale nie chce z nim być... chce być z Leonem, bo ciągle ktoś, to znaczy my-zachichotałam-chcemy ich rozdzielić. Słyszałam jak Camila rozmawiała z Francescą.
-Pewnie sobie znalazła lepszego.
-Myślę, że nie, bo widzę, że oboje są smutni... Myślę, że ona nie 
   Wróciłam do domu. Przez cały czas myślałam o Leonie... Nie potrafię o nim zapomnieć...Poszłam do swojego pokoju... Zaczęłam płakać, oglądałam wszystkie zdjęcia z Leonem... Przypominałam sobie różne sytuacje...





           To zdjęcie dostałam od Cami. 

Wtedy sobie przypomniałam, jak wyglądał mój pierwszy pocałunek...  


violetta-y-leon
Dostałam je od Fran i Cami na 17 urodziny

Pamiętam jak razem śpiewaliśmy...





Teraz siedzę i myślę o tym, jak bardzo kocham Leona i jak bardzo za nim tęsknię.
Niestety muszę o nim zapomnieć...

   Położyłam się na łóżku i płakałam... Po chwili zobaczyłam, że koło mnie usiadł Leon...
-Leon? Jak tu wszedłeś?-spytałam.
-Angie mnie wpuściła, ale nie ważne... Przyszedłem tu, bo nie mogę bez ciebie żyć-złapał mnie za rękę-I sądząc po tych zdjęciach, ty też ciągle o mnie myślisz. Mylę się?
-Nie, ale...
-Pamiętam, jak dałem ci to zdjęcie... Ja naprawdę jestem przystojny....-uśmiechnęłam się











-Leon...
-"Leon bardzo cię kocham, nie mogę o tobie zapomnieć. Nie chcę zapomnieć. Damy sobie radę z Ludmiłą i całą resztą, która sprzeciwi się naszemu związkowi. Bądźmy szczęśliwi." To chciałaś powiedzieć?
-Leon...
-Tak, wiem, że mam ładne imię, ale nie musisz ciągle tego mówić-zaśmiałam się, a on się usmiechnął.
-Jesteś bardzo skromny-powiedziałam i wstałam z łóżka. Podeszłam do okna.
-I za to mnie kochasz-powiedział, podszedł do mnie i mnie objął.
-Powinieneś mi pomóc zapomnieć, a nie przypominać mi, jak bardzo cię kocham-ścisnęłam jego dłoń-ale my nie możemy być razem...
-A ty dalej swoje.

No soy ave para volar,
Y en un cuadro no se pintar

Leon zaczął śpiewać...

No soy poeta escultor.
Tan solo soy lo que soy.

Uśmiechnęłam się...

Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.

Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tu ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.

Dołączyłam się do niego, a on się uśmiechnął.

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.

-Możemy malować, kolorami duszy. Możemy krzyczeć. Możemy latać nie mając skrzydeł. Być słowami mojej piosenki. I wyrzeźbić mnie w twoim głosie-zacytował słowa "Podemos"-Możemy być razem szczęśliwi, możemy wszystko. Daj nam szansę...
   Nic nie powiedziałam, tylko się uśmiechnęłam i rzuciłam się Leonowi na szyję. Leon bardzo mocno mnie przytulił. Tak bardzo go kocham! I pomyśleć, że mogłam go stracić...
-Kocham cię-powiedział i delikatnie mnie pocałował.
-Ja ciebie też-przytuliłam się do niego.
-Wiesz, że i tak byś o mnie nie zapomniała?
-Nie? Jesteś pewien? Możemy to sprawdzić...-powiedziałam i odsunęłam się od niego.
-Lepiej nie-przysunął się i mnie przytulił.
-Wiem, że bym o tobie nie zapomniała.
-A nie mówiłem? W końcu jestem taki...
-Skromny!-dokończyłam za niego
-To też...-uśmiechnął się.
-Ty też byś o mnie nie zapomniał?-spytałam.
-Jeszcze pytasz? Oczywiście, że bym zapomniał...-spojrzał z boku na moją reakcję.
-Ej!-popchnęłam go, potem Leon mnie popchnął, tylko że ja poleciałam na łóżko, ale nie byłam taka głupia i pociągnęłam go za sobą.
-Żartowałem-powiedział leżąc obok mnie-O tobie nie da się zapomnieć...
-Bardzo cię kocham-powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam.
-Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił...-leżeliśmy tak przytuleni do siebie, trzymając się za ręce przez chwilę.
-Leon?
-Tak, kochanie?
-Co by było gdybyś znalazł sobie inną dziewczynę, w której byś się zakochał?-powiedziałam smutno.
-O czym ty mówisz? Taka sytuacja nigdy nie będzie miała miejsca, liczysz się tylko ty i to się nigdy nie zmieni-powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Na pewno?-upewniłam się.
-Oczywiście, obiecuję-mocno się do niego przytuliłam.
-Kocham cię...
-Ja ciebie też...
   Dostałam sms-a od Fran:
"Pogodziliście się?"
   Odpisałam jej:
"Tak! ;)"
-Muszę już iść...-powiedział Leon, próbując wstać, ale mu nie pozwoliłam.
-Jeszcze nie...-powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-Muszę...
-To idź sobie-udałam obrażoną i odwróciłam się.
   Leon wstał, podszedł do mnie z drugiej strony, kucnął i mnie pocałował.
-Nie musisz się od razu obrażać...-powiedział Leon.
-Pff-wstałam i podeszłam do okna, Leon zaczął się śmiać-Z czego się tak śmiejesz!?
-Z ciebie... Pięknie wyglądasz, nawet kiedy się złościsz...-powiedział i mocno mnie przytulił.
   Westchnęłam. Złapałam go za rękę i poszłam go odprowadzić.
-Nie tak szybko!-powiedziałam.
-Wolniej się już nie da, nawet nie wyszliśmy z twojego pokoju-uśmiechnął się.
-Widzę, że bardzo chcesz już sobie pójść-spuściłam głowę, bo wiedziałam, że mnie wtedy pocałuje... Zawsze tak robi. Nie pomyliłam się, Leon delikatnie mnie pocałował.
-Jesteśmy już na schodach. No, no, jestem z ciebie dumny...
-O, już się pogodziliście, widzę-zauważyła Angie.
-Tak, jakieś 3 godziny temu....-wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
   Odprowadziłam Leona do drzwi.
-Do zobaczenia jutro-powiedziałam.
-Do jutra-powiedział i pocałował mnie w policzek.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 17
Trochę dużoo Leonetty...
Jeszcze dzisiaj dodam 18 rozdział :)


*Angelika*

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 16


Następnego dnia:

Violetta
   Wstałam i zjadłam śniadanie. Jak miło jest patrzeć na szczęśliwą Angie i tatę... Oby szybko wzięli ślub. W końcu będą mieli dziecko... Po śniadaniu usłyszałam dzwonek do drzwi.
-To na pewno Leon! Pa tato, pa Angie-pobiegłam otworzyć.
-Cześć-Leon mnie pocałował.
-Hej. Idziemy?
-Tak, chodźmy.
   Poszliśmy do studio. Przez całą drogę Leon opowiadał mi, jak bardzo za mną tęsknił. Jestem szczęściarą, że mam takiego chłopaka...

W Studio 21:

Ludmiła
-Tomas, masz to, o co cię prosiłam?-zapytałam, a Tomas podał mi nagranie-Świetnie, kocham cię!
   Rzuciłam mu się na szyję, a potem poszłam do gołąbeczków...
Violetta
   Weszliśmy do studio trzymając się za ręce. Leon jeszcze nie skończył opowiadać, jak bardzo za mną tęsknił...
   O nie... Ludmiła idzie w naszą stronę...
-Cześć Leon-powiedziała uśmiechnięta.
-Czego chcesz?-zapytał Leon.
-Kochanie, nie chcę już dłużej udawać... Musimy powiedzieć Violetcie prawdę...
-Ludmiła, o czym ty mówisz?-zapytałam zdziwiona, ale wciąż byłam pewna, że ona chce nam dokuczyć...
-O tym...-wtedy włączyła nagranie:
   "Wiesz, że dla mnie liczy się tylko Ludmiła! Myślałaś, że mógłbym pokochać kogoś takiego jak Violetta?"-potem usłyszałam szyderczy śmiech Leona. Łzy leciały mi strumieniami.... Po śmiechu nastała cisza...
-Ta cisza, to dlatego, że Leon mnie pocałował...-uśmiechnęła się Ludmiła.
-Co ty pleciesz Ludmiła!? Violu... to nie tak... Ona kłamie!
-Naprawdę tak bardzo za mną tęskniłeś?-zaśmiałam się smutno, zaczęłam płakać i wybiegłam ze studio...
   Usiadłam zapłakana na ławce.... na naszej ławce.... Tu pierwszy raz się całowałam... To Leon... To z Leonem pierwszy raz się całowałam... To z nim przeżyłam najpiękniejsze chwile swojego życia...  A teraz się okazało, że to wszystko... było jednym wielkim kłamstwem!
Leon
-Po co to wszystko, Ludmiła!? Dlaczego kłamiesz!?-zdenerwowany wybiegłem ze studio...
   Szybko pobiegłem szukać Violetty. Gdzie ona może być? Wiem... Od razu przyszła mi na myśl nasza ławka... Tyle wspomnień się z nią wiąże, Viola na pewno tam jest...
   Nie myliłem się...
Francesca
   Jestem bardzo szczęśliwa... Dziś nie idę do Studio 21. Marco powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Umówiliśmy się o 10.00 w Resto Band. Jest 9.30. Jestem już gotowa, nie mogę się doczekać... Marco przyszedł chwilę po mnie...
-Cześć Fran, ślicznie wyglądasz-powiedział i pocałował mnie.
-Cześć, dziękuję-powiedziałam, a Marco wyciągnął z za pleców bukiet róż.
-Proszę, to dla ciebie... Piękne kwiaty dla pięknej dziewczyny...-powiedział Marco, on jest taki romantyczny... Bardzo go kocham!
-Dziękuję Ci, jesteś kochany-wstawiłam kwiaty do wazonu. Usiedliśmy jeszcze na chwilę przy stoliku i piliśmy koktajl.
-To, co będziemy robić?-zapytałam bardzo zaciekawiona...
-Nie mogę ci powiedzieć, bo wtedy nie byłoby niespodzianki...-powiedział i złapał mnie za rękę.
   Poszliśmy najpierw na spacer po parku i dłuugo rozmawialiśmy...
-Kiedy pójdziemy tam, gdzie ta cała niespodzianka?-zapytałam, cieszyłam się jak mała dziewczynka, która wiedziała, że za chwilę dostanie lizaka i nie mogła się doczekać, kiedy to będzie.
-Cierpliwości kochanie, cierpliwości... Jesteśmy w drodze-powiedział obejmując mnie.
Violetta
   Jak on mógł mi to zrobić!? Dlaczego!?
-Dlaczego?-mówiłam sama do siebie zakrywając twarz dłońmi. Nie wiedziałam, że Leon jest tu i mnie słyszy...-Ja go tak bardzo kocham... Najbardziej na świecie... a okazuje się, że on jest zwykłym draniem. Dlaczego?
-Violu...-podniosłam głowę i zobaczyłam Leona, usiadł koło mnie-Uwierz mi, to, co usłyszałaś na nagraniu jest przeciwieństwem tego, co powiedziałem... Kochanie...
-Nie mów do mnie kochanie! Jak mogłeś mnie oszukiwać!?-wybuchnęłam płaczem.
-To nieprawda, uwierz mi...Kocham cię, tylko ty się dla mnie liczysz...
-Nie kłam!-wstałam z ławki chciałam pójść, ale Leon złapał mnie za rękę.
-Violu... Jak mam ci udowodnić, że mówię prawdę?
-Puść mnie...-powiedziałam.
   Chciałam iść, ale Leon mocno mnie trzymał, wstał i przytulił mnie... Chciałam mu się wyrwać, właściwie to nie chciałam, ale musiałam. Leon nie pozwolił mi się od niego oderwać. Szybko przestałam się bronić, bardzo chciałam, żeby mnie trzymał w swoich ramionach i nigdy nie wypuścił...
-Violu, kocham tylko ciebie... Proszę, musisz mi uwierzyć... Nigdy nikogo bardziej nie kochałem-Leon już mnie nie trzymał.
-Leon, ja za bardzo cię kocham.., żeby móc patrzeć, jak każdy chce nas rozdzielić...-powiedziałam, usiadłam na ławce i ponownie zakryłam twarz dłońmi.
-Nikt nas nie rozdzieli, jeśli będziemy sobie nawzajem ufać...-usiadł koło mnie.
-Myślisz, że ci nie ufam? Gdybym ci nie ufała nie siedziałabym tutaj z tobą, próbując to wyjaśnić, tylko pobiegłbym do domu i nie chciałabym cię widzieć... Co miałam pomyśleć, kiedy usłyszałam, że kochasz tylko Ludmiłę i że nigdy byś nie pokochał kogoś takiego, jak ja... Miałam być szczęśliwa i myśleć, że świata poza mną nie widzisz? Co ty byś pomyślał? Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie te słowa zabolały...-kiedy powiedziałam, że bardzo mnie to boli, zobaczyłam, jak Leonowi spływa łza po policzku.
-Dowiem się, kto nam to zrobił, kto zmontował to nagranie...-Leon mocno mnie przytulił-Oprócz Ludmiły musiał być ktoś jeszcze... Wierzysz mi, że ja tak nie powiedziałem?
-Wierzę-odparłam cicho, a Leon podniósł mój podbródek, otarł moje łzy i delikatnie mnie pocałował.
-Kocham cię-powiedział i znów mocno mnie przytulił.
-Ja też cię kocham, ale... Leon nie widzisz, że ciągle ktoś chce nas poróżnić... Ja nie zniosę więcej tego bólu... Myy... nie możemy być razem...-powiedziałam i wybuchnęłam płaczem.
Francesca
-Daleko jeszcze?-spytałam zniecierpliwiona.
-Boże, jakaś ty niecierpliwa. Spokojnie, jeszcze chwila.
   Po chwili zadzwonił do mnie telefon. To Cami, odebrałam.
-Tak?
-Fran, czemu nie ma cię w studio?-zapytała.
-Dzisiaj mnie nie będzie jestem z Marco...
-Aaa.. Rozumiem... Randka?-zapytała Cami.
-Tak, tylko że nawet nie wiem, gdzie idziemy...-powiedziałam.
-Oooh... Uwielbiam niespodzianki... To takie romantyczne... Fran, gdybyś wiedziała, co tu się dzisiaj wydarzyło...
-Co? Co takiego?-zapytałam bardzo zaciekawiona.
-Nie chcę ci psuć randki, jak będziesz w domu to daj znać, wpadnę do ciebie i wszystko obgadamy. Buziaki!-Camila się rozłączyła.
-Kto to? - spytał Marco.
-Camila... Daleko jeszcze?
-O niee... Znowu się zaczyna... Już niedaleko, proszę, przestań pytać...
   Po 5 min. byliśmy już na miejscu. Marco pokazał mi piękną polanę i domek. Byłam zachwycona, co
chwilę mówiłam, jak tu pięknie i jak bardzo mi się tu podoba...
-Pięknie tu...
-Wiem...-powiedział Marco i mnie pocałował.
"Jestem najszczęśliwsza na świecie"-pomyślałam.
Violetta
-Co?-widać, że Leon bardzo się zasmucił-Nie mów tak, kochanie...-mocno mnie przytulił.
-Tak bardzo cię kocham, ale...-powiedziałam.
-Żadne ale-pocałował mnie-Nie pozwolę, żeby jakaś Ludmiła zepsuła nasze szczęście... 
-Leon...-zaczęłam, ale mi przerwał.
-Cii-złapał mnie za rękę-Wszystko będzie dobrze... Obiecuję ci... Zrobię wszystko, żebyśmy byli szczęśliwi... Zobaczysz, będziemy najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem! Obiecuję!-uśmiechnęłam się, kiedy to powiedział.
-Chciałabym...
-Tak będzie, zobaczysz-kiwnęłam przecząco głową.
-Nie Leon, nie możemy...
-Nie... Nie mów tak, proszę...-z jego pięknych oczu poleciały łzy.
-Kocham cię... i wiem, że to będzie trudne.., ale jakoś spróbuję zapomnieć-pocałowałam go i wstałam z ławki, ciągle trzymając jego dłoń-Żegnaj...
   Puściłam jego dłoń i poszłam... Gdy się odwróciłam, zobaczyłam, że Leon siedzi na ławce i zakrywa rękoma swoją twarz... Po chwili stanął mi na drodze Leon... Złapał mnie za rękę.
-Violu... Nie rób tego...-powiedział.
-Leon...-powiedziałam drżącym głosem.
-Za bardzo cię kocham, żeby cię stracić...
-Mi też jest ciężko...
-Więc dlaczego chcesz zakończyć to, co jest między nami?
-Nigdy nikogo tak nie kochałam....-spuściłam głowę, a Leon podniósł mój podbródek i mnie pocałował.
-Jesteś miłością mojego życia... Nie mogę cię stracić...-spojrzał mi głęboko w oczy-Kochanie...
-Przepraszam... Nie mogę....
   Pobiegłam do domu.
-Violu, czemu płaczesz-zapytała Angie, ale ja jej nie słuchałam tylko pobiegłam do swojego pokoju.
   Angie przyszła do mnie. Wszystko jej opowiedziałam.



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 16
Myślę, że jest wystarczająco długi.
Może już jutro będzie następny,
ale nic nie obiecuje,
bo mam dużo na głowie.


*Angelika*

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 15

Następnego dnia:

W studio 21:

Violetta
-Hej dziewczyny-przywitałyśmy się
-Hej, jak tam randka? - zapytała Fran.
-Świetnie, a u was?-spytałam. 
-To samo, było cudownie. Prawda Nat?
-Zgadzam się, może po zajęciach pójdziemy do Resto Bandu i pogadamy, co?-zaproponowała Nat.
-Dobry pomysł, Cami idziesz z nami?-zapytała Francesca.
-Ok-zgodziła się Camila.
   Po zajęciach szłyśmy z dziewczynami do Resto. 
-No, to która zaczyna opowiadać-spytałam.
-Ty zaczynaj, jesteśmy ciekawe, co przygotował dla ciebie twój romeo...
-Przygotował piknik...-Fran i Nat zaczęły się śmiać.
-Ja też miałam piknik-powiedziała Nat, która nadal nie mogła opanować śmiechu.
-Ja też-powiedziała Fran, która także bez przerwy się śmiała.
-Naprawdę?-ja też zaczęłam się śmiać.
-Opowiadaj dalej-powiedziała Francesca.
Camila
   Dziewczyny są naprawdę szczęśliwe... Bardzo się z tego cieszę, tylko że... jest mi trochę przykro, bo ja jako jedyna jestem samotna... One tak się śmieją, że nawet nie zauważyły, ze wyszłam z Resto...
   Usiadłam na ławce... i zaczęłam płakać... Wtedy podszedł do mnie jakiś chłopak...
-Cześć, coś się stało?-zapytał, a kiedy podniosłam wzrok... zakochałam się.
-Nie... nic się nie stało-powiedziałam ocierając łzy.
-W porządku... Jestem Carlos, a ty?
-Camila...
-Uczysz się w Studio 21-zapytał.
-Tak, skąd wiesz?
-Widziałem cię tam kilka razy... Też będę się tam uczył. Przeprowadziłem się tu z Madrytu i powiedzieli mi, że nie muszę iść na przesłuchania-powiedział.
-To świetnie-powiedziałam i uśmiechnęłam się, wtedy zadzwonił do niego telefon.
-Przepraszam, muszę już iść...-wstał i powiedział nie odrywając wzroku od ekranu.
-To do zobaczenia w studio, tak?
-Tak, do zobaczenia-pochylił się i pocałował mnie w policzek.
   Wróciłam do dziewczyn, one ciągle rozmawiały o randkach...
-Dziewczyny! Nie uwierzycie, co się stało...-powiedziałam i usiadłam na swoim miejscu.
-Cami? Gdzie ty byłaś?-zapytała zdziwioina Nat. Żadna nie zauważyła, że wyszłam...
-"Fajnie, że kogoś obchodzę..."-pomyślałam-Wyszłam się przejść... ale nie ważne... Zgadnijcie kogo poznałam...
-Mów-zniecierpliwiły się.
-Ma na imię Carlos i jest taki przystojny...
-Poprosimy jeszcze raz to samo-powiedziała Fran do kelnera-Opowiadaj dalej.
   Wszystko im opowiedziałam. Miłość od pierwszego wejrzenia... Naprawdę zaczynam w to wierzyć... Ale... przecież on nie czuje tego, co ja... W końcu znamy się niecałe 2 godziny...
Violetta
   Cami poznała chłopaka! Bardzo się cieszę... Myślę, że coś z tego będzie... Rozmawiałyśmy dalej o randkach i o Carlosie, kiedy przyszli chłopacy. Leon usiadł koło mnie i pocałował na przywitanie. Maxi i Marco zrobili to samo... Cami siedziała i na pewno myślała o Carlosie, przez cały czas bawiła się słomką.
-O czym rozmawiacie?-spytał Leon, a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
-O was-powiedziała Fran nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
   Po godzinie rozmawiania i śmiania się Leon odprowadził mnie do domu.
-Będę tęsknił-powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
-Kocham cię-szepnęłam mu do ucha.
-Nie tak bardzo jak ja... Przyjdę po ciebie jutro.
-Do jutra.
Leon
   Odprowadziłem Violettę do domu. Teraz idę do siebie. Zaraz... Czy to... Ludmiła? Co ona tutaj robi?
-Leon!-powiedziała jakby naprawdę cieszyła się na mój widok...
-Ludmiła, czego chcesz?
-Nie rozumiem, dlaczego jesteś dla mnie taki nie miły... Przecież ja chcę tobie pomóc...
-Nie chcę twojej pomocy! A teraz przepraszam spieszę się do domu...
-Leon! Przecież ja dobrze wiem, że nie kochasz tej całej Violetty, wiem, że tylko ja się dla ciebie liczę, więc po co te kłamstwa? Powiedzmy sobie wyraźnie, że ty nigdy o mnie nie zapomniałeś...
-Ludmiła! Dobrze wiesz, że dla mnie liczy się tylko Violetta! Nie kocham cię! Nigdy nie kochałem! Myślałaś, że mógłbym pokochać kogoś takiego jak ty, Ludmiła?-zaśmiałem się i poszedłem do domu.
Angie
   Bardzo źle się czuję... Boli mnie brzuch... Nie chciałam nikomu mówić, bo wiem, że to nic poważnego... ale niestety Germana nie da się oszukać... 
-Angie? Co ci jest?-spytał troskliwie.
-Nic...
-Przecież widzę...
-Brzuch mnie tylko trochę boli
-Trochę!? Przecież ty się ledwo ruszasz, Angie! Jedziemy do szpitala...
-Nie, German nic mi nie jest. Nie przesadzaj...-powiedziałam.
-Angie, jedziemy do szpitala-pomógł mi wstać.
   German pojechał ze mną do szpitala. Lekarz mnie zbadał.
-I co, doktorze?-spytał German.
-Z dzieckiem wszystko w porządku, ale pana żona nie powinna się przemęczać-żona? Ten lekarz myśli, że jesteśmy małżeństwem
-Co mamy robić?
-Najlepiej, aby leżała cały dzień w łóżku i odpoczywała...-powiedział lekarz-jakby bóle się powtarzały, to proszę się ze mną skontaktować.
-Dobrze, do widzenia.
   Wróciliśmy do domu.
-Dopilnuję, żebyś jutro nie ruszała się z łóżka. Będziesz cały dzień odpoczywała...-powiedział German.
-Przesadzasz...
-Nie przesadzam, tylko cię kocham-pocałował mnie.

Ludmiła
   Tak! Wszystko idzie zgodnie z planem... Poszłam do Tomasa.
-Hej Tomi-powiedziałam i pocałowałam go.
-Cześć, Ludmi.
-Mam tu nagrane jak Leon mówi, że mnie nie kocha, że dla niego liczy się tylko ta... krowa Violetta. Bla bla bla-powiedziałam i podałam mu nagranie.
-A co ja mam z tym zrobić?-spytał zdziwiony.
-Tomi, ty musisz zmontować to nagranie tak, żeby wyglądało na to, że Leon mówi, że nie kocha Violetty, tylko mnie... Rozumiesz?
-Aaa... Tak, teraz już wszystko rozumiem... Jesteś wspaniała, kochanie!
-No wiem! Na kiedy dasz radę to zmontować?-zapytałam.
-To nie będzie trudne... Do jutra zdążę.
-Świetnie! Do zobaczenia.
   Tak! Nareszcie ich rozdzielę... Ta miłość nie potrwa długo... Koniec Leonetty! Violetta nigdy nie wybaczy Leonowi, że ją oszukiwał... Jutro w studio pokaże jej to nagranie ! Już nie mogę się doczekać! Tylko... W co ja się jutro ubiorę? Muszę wyglądać olśniewająco! Zresztą... i tak już jestem idealnie piękna... Ale ładna sukienka nie zaszkodzi... Jutro będzie wspaniały dzień...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 15
Znalazłam notatki, włożę je do pamiętnika, tam nie zginą.
Do końca tego tygodnia 
będę dodawała rozdziały co dwa dni,
bo mam egzaminy próbne...
Potem postaram się,żeby rozdziały były codziennie.



*Angelika*


niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 14


Violetta
   Jestem taka szczęśliwa, pogodziłam się z Leonem... Tak bardzo go kocham... Leon jest taki kochany, słodki, romantyczny. On jest idealny! Nie wiem, co bym bez niego zrobiła... 
   Leon zaplanował dla nas na dzisiaj randkę... Już się nie mogę doczekać! 
   Odłożyłam pamiętnik i poszłam do Angie.
-Angie?
-Tak, Violu?
-Wy macie zamiar wziąć ślub?-spytałam.
-Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy...
-Jak się czujesz?
-Dobrze, dziękuję.
-To dziecko, to będzie moje rodzeństwo i jednocześnie kuzynostwo...-zaśmiałam się.
-Tak, rzeczywiście-zaczęłyśmy się śmiać.
   Rozmawiałyśmy prawie 2 godziny. Powiedziałam jej, jak bardzo się cieszę, że ona i mój tata są razem... Mówiłam jej też o Leonie i o naszej dzisiejszej randce. Razem zastanawiałyśmy się nad tym, co Leon przygotował dla mnie...
   Potem poszłam do Fran.
-Hej Fran!-przywitałam i przytuliłam ją.
-Hej, pogodziliście się?
-Tak, mamy dzisiaj randkę.
-Świetnie! Gdzie idziecie?
-Nie wiem, to podobno niespodzianka... A co z Marco?
-Myy.... jesteśmy razem!
-To cudownie!-przytuliłyśmy się.
-Za godzinę jesteśmy umówieni.
-No to nie przeszkadzam...
   Wróciłam do domu i przygotowywałam się do spotkania z Leonem.
Francesca
   Przyszedł po mnie Marco i poszliśmy na piknik, który przygotował. Rozmawialiśmy... On jest taki kochany, nie mogę się doczekać jak opowiem o wszystkim Cami i Violi.
Swoją drogą ciekawe, jak udała się randka Violi... Ciekawe, co Leon dla niej przygotował... Violetta jest z nim taka szczęśliwa... Tak jak ja z Marco...
   "Musimy zaplanować podwójną randkę!"-pomyślałam.
Leon
   Już wszystko przygotowane... Ciekawe, czy jej się spodoba... Mam nadzieję, że tak... Muszę iść po Violettę...
Violetta
   Tym razem Leon nie będzie musiał na mnie czekać... Jestem już gotowa. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. 
   "Jaki punktualny"-pomyślałam.
-Hej-pocałowaliśmy się.
-Hej, proszę, to dla ciebie-Leon wręczył mi bukiet kwiatów, moich ulubionych-tulipanów.
-Dziękuję.
-Już gotowa? 
-Tak. Widzisz? Ja też potrafię być punktualna...-powiedziałam.
-Nie wątpię.., że czasem ci się zdarzy...-za to dostał po głowie. Potem zaczęliśmy się śmiać.
-Ślicznie wyglądasz-powiedział. Miałam na sobie jasną sukienkę w kwiatki i buty na obcasach, no i oczywiście naszyjnik z naszymi inicjałami L&V , który zawsze noszę (pamiętacie Violetta dostała go od Leona na jej urodzinach).
-Dziękuję-poszliśmy.
Maxi
   Zaprosiłem dzisiaj Natalię na randkę. Przygotowałem dla niej piknik... Mam nadzieję, że się ucieszy... Poszedłem po nią.
-Cześć.
-Hej, Maxi. Idziemy?
-Tak-złapałem ją za rękę i poszliśmy.
-Jak tu pięknie... Przygotowałeś piknik? Jesteś kochany... - pocałowała mnie.
   Rozmawialiśmy i patrzyliśmy w niebo, trzymając się za ręce...
Violetta
   Ciągle byłam ciekawa, co Leon wymyślił... Po chwili byliśmy już na miejscu.
-Piknik! Uwielbiam pikniki!-przytuliłam Leona.
   Usiedliśmy i rozmawialiśmy... Po chwili Leon mnie pocałował... Jestem taka szczęśliwa! Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i patrzyliśmy w niebo...




------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Oto rozdział 14
Przepraszam, że taki krótki,
ale nie wiem, gdzie podziałam moje notatki...






*Angelika*

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 13


Francesca
   Gdzie Viola? Chciałam jej opowiedzieć o tym, że spotykam się z Marco... Jestem taka szczęśliwa!
-Leon, co z Violą? Nie było jej dziś w studio...
-Nie wiem, po tym, co zrobiła...-łza spłynęła mu po policzku-Nie interesuje mnie to.
-Co się stało?-zapytałam.
-Jej się zapytaj!-i poszedł.
   Wtedy podeszła Cami.
-Co mu?- spytała.
-Nie mam pojęcia... Chyba się pokłócili... Idziemy do Violi?
-Jasne, chodź-poszłyśmy. 
   Nie miałyśmy pojęcia, co się mogło stać... Po zajęciach ja, Cami i Nati poszłyśmy do Violi.
-Cześć Angie... Angie? Co ty tu robisz?-zdziwiłam się.
-Ja.. Tak naprawdę jestem ciocią Violi...
-Co? Nie ważne... Czemu Violi nie było dzisiaj w studio?-zapytałam.
-Ona jest załamana, siedzi w pokoju i płacze... Pokłóciła się z Leonem...
-O co się pokłócili?-zapytała Cami.
-Lepiej niech wam sama powie... Idźcie do niej. może ją przekonacie, że nie może siedzieć zamknięta w swoim pokoju...powiedziała Angie.
-Dobrze... Biedna Viola...-powiedziała Nati.
 Violetta
   Jestem załamana... Płakałam cały dzień... Po południu przyszły do mnie dziewczyny.
-Hej, Violu...-powiedziała Fran.
-Hej-powiedziałam i otarłam łzy.
-Nie płacz... Co się stało?
-Pokłóciłam się z Leonem-po tych słowach jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Cii-przytuliła mnie Fran-Nie płacz... O co się pokłóciliście?
   Pokazałam im zdjęcia... Patrzyły na nie ze zdziwieniem... Tylko Nati nie była zdziwiona...
-To nie było tak, jak myślicie... Przyszedł i powiedział, że mnie kocha... Ja mu powiedziałam, że dla mnie liczy się tylko Leon... Wtedy Tomas mnie pocałował, ale... przecież ja tego nie chciałam... Jestem idiotką!
-Powiedziałaś Leonowi to, co nam?-spytała Cami.
-Nie chciał mnie słuchać...
-Tomas to drań...-wtrąciła Nati.
-On jest po prostu zakochany w Violi, nie chciał przecież zrobić nic złego...-powiedziała Cami.
-Nie, wy nic nie wiecie-powiedziała.
-Co? O czym?-spytałam.
-On to wszystko zaplanował... Słyszałam, jak rozmawia z Ludmiłą... Oni są razem... Całowali się...
-Co!?-powiedziałyśmy chórem.
-Zaraz... Mam to nagrane!-Nat pokazała nam nagranie w telefonie (rozdział 8). Na tym nagraniu mówią, że chcą mnie zniszczyć...
-Jak on mógł!? - zdenerwowałam się.
-Poczekajcie tu-powiedziała Nat- zaraz wrócę.
-Gdzie ona poszła?-spytałam-Coś sobie przypomniałam... Tata ma zainstalowane kamery przed domem... Na pewno wystko się nagrało.
Natalia
-Leon!-zawołałam.
-Co jest?
-Co jest!? Viola płacze, a ty się pytasz co jest!? Opanuj się do cholery!
-Sama jest sobie winna-powiedział, ale widać było, że ledwo mu to przez gardło przeszło...
-To on ją pocałował! Ona tego nie chciała!
-Nie broń jej Nat... Myślisz, że mi jest łatwo? Kocham ją najbardziej na świecie, a ona...
-Leon! Jak możesz! Zobacz...-wyjęłam telefon i pokazałam mu nagrania-To było od początku zaplanowane.
-Cholera! Jestem idiotą!
-Jesteś... Ale nie trać czasu i biegnij do niej!-powiedziałam.
Leon
   Szybko pobiegłem do Violetty.
-Cześć Angie.
-Cześć, biegnij do niej - już wiedziała o co mi chodzi.
   Szybko wbiegłem na górę.
-Violu...
-Leon spójrz-włączyła nagranie z kamer.
-Nie musisz mi tego pokazywać... Wierzę ci-powiedziałem, ale ona mnie nie słuchała. Na nagraniu wyraźnie było widać , że to on ją pocałował, a ona przez cały czas mówiła, że to mnie kocha.
-Zostawimy was samych...-Fran i Cami wyszły.
-Przepraszam... kochanie...-zacząłem.
-Jak mogłeś wątpić w moją miłość!-do jej napuchniętych od płaczu oczu napłynęły łzy.
-Wiem... Jestem idiotą...
-Dobrze, że chociaż o tym wiesz-powiedziała i się uśmiechnęła.
   Przytuliłem ją.
-Tak bardzo cię kocham-powiedziałem i pocałowałem ją.
Angie
   German wrócił, mam nadzieję, że się już pogodzili...
-Cześć-powiedział German i pocałował mnie-jak się czujesz?
-Lepiej, kiedy jej powiemy?
-Teraz...
-Jest u niej Leon.
-To nic, przecież Viola i tak mu powie, a Leon jest po części jak rodzina.
-Fajnie, że go lubisz...
-Idziemy jej powiedzieć?
   Poszliśmy na górę.
-Violu?-weszliśmy do pokoju, dobrze, że się już pogodzili...
-Tak?
-Chcemy ci coś powiedzieć...-powiedział German.
-To może ja już pójdę...-powiedział Leon.
-Nie, zostań. Jesteś częścią naszej rodziny-Leon się uśmiechnął.
-Więc...-zaczął German.
-Chcieliśmy powiedzieć Violu, że będziesz miała rodzeństwo... Jestem w ciąży.
-To świetna wiadomość! Gratuluję!
-No... To tyle, co mieliśmy do powiedzenia, zostawiamy was samych.
-Samych?-powrócił dawny German.
-Tak, samych, Chodź już!-powiedziałam i pociągnęłam go za rękę.
Violetta
   Cieszę się, zawsze chciałam mieć rodzeństwo!


------------------------------------------------------------------------------------------------------------


O to rozdział 13
Przepraszam, że taki krótki, 
ale chciałam ich szybko pogodzić.


*Angelika*


Rozdział 12


Angie
-Jesteś... w ciąży?-zapytał German, po czym wstał i podszedł do mnie.
   Stałam jak słup, nic nie mówiłam, łzy napływały mi do oczu, odpowiedzi można było się domyśleć.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
-Bo sama się dopiero dowiedziałam...-przytulił mnie-Co my teraz zrobimy?
-Wychowamy je razem, wszystko będzie dobrze...
-Nie... Mówiłam, że nie chcę, żebyś był ze mną tylko ze względu na ciążę!
-Co ty wygadujesz!? Nic nie wiedziałem o ciąży, a zerwałem z Jade, bo to ciebie kocham!-wtedy mnie pocałował.
Violetta
   Leon musiał na mnie poczekać... Biedactwo... Z moim tatą...sam na sam... Chociaż tata pogodził się z tym, że mam chłopaka i nawet polubił Leona, zawsze go wypytywał...
-Jestem gotowa-powiedziałam.
-Nareszcie! Ile można czekać...-powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Tylko nie bądź za długo!-powiedział tata.
-Dobrze, dobrze...
-Do widzenia-powiedział Leon, po czym złapał mnie za rękę i poszliśmy.
   Obejrzeliśmy komedię, nie mogłam wytrzymać, ciągle się śmiałam... Przez całą drogę do domu też...
-Jak przestaniesz się śmiać, to zadzwoń-pocałował mnie i poszedł.

Studio 21:

Tomas
   Rozmawiałem z Ludmi, bo nie wiem, co zrobić z Violettą... Ona naprawdę kocha tego Leona... Od zawsze niszczyłem mu życie, a Violetta jest ładna i bardzo wrażliwa... Muszę to jakoś wykorzystać, żeby ją zdobyć... Tylko jak? Co mam zrobić?  ... Wiem! Mam pomysł! 
-Kotku? 
-Tak Tomi, masz już jakiś pomysł?-powiedziała Ludmiła.
-Tak...-opowiedziałem jej o moim pomyśle. Chyba jej się spodobał...
   Po południu zaczęliśmy realizację naszego planu. Poszedłem do domu Violi, czekałem, aż wyjdzie z domu. Zaczął padać deszcz, ale ja i tak czekałem. Po jakimś czasie wyszła, wtedy ją zaczepiłem.
-Cześć Violu-powiedziałem.
-Cześć, co ty tu robisz?
-Chciałem z tobą porozmawiać...
-Ok, tylko szybko. Nie mam teraz zbyt dużo czasu...
-Wiem, że wybrałaś Leona-powiedziałem smutno-Bardzo się cieszę, że jesteś szczęśliwa...
-Tomas...-chyba się nabrała, zrobiło jej się mnie żal... O to chodziło...
-Kocham cię!-powiedziałem i POCAŁOWAŁEM JĄ. Ludmi robiła zdjęcia.
-Co ty wyprawiasz!?-odepchnęła mnie.
-Przepraszam... Ja...
-Tomas! Ja kocham tylko Leona! I to się nie zmieni!
-Ale przecież... coś do mnie czułaś...
-Tak mi się tylko zdawało. To Leona kocham i kochać będę! Nie masz prawa mnie całować, wiedząc jak bardzo jestem zakochana w Leonie. Po co to robisz!?-była zdenerwowana.
-Przepraszam... ja tak bardzo cię kocham...
-Idź sobie! Nie mam ochoty tego słuchać! Wynoś się!
   Poszedłem. Udało się! 
-Tomi! "Ja tak bardzo cię kocham"-śmiała się-Nie wiedziałam, że tak świetnie potrafisz kłamać.
-Jeszcze mnie nie znasz-pocałowaliśmy się-Jak zdjęcia?
-Świetne są, sam zobacz-pokazała mi je- Biegnę pokazać je Leonowi.
                                                                             Violetta
   Jak on mógł mnie pocałować!? Muszę powiedziec o tym Leonowi... Nie mogę go okłamywać... Spotkałam się z nim, ale nic mu nie powiedziałam... Nie potrafiłam... Tak bardzo go kocham... nie chciałam go zranić... Co teraz? Przecież powinnam mu powiedzieć...
                                                                             Ludmiła
   Świetnie wyszło z tymi zdjęciami... Nie mogę się doczekać miny Leona, jak zobaczy te zdjęcia...
   Nie zastałam go w domu. Mam nadzieję, że Violetta mnie nie uprzedziła i nie powiedziała mu pierwsza... Wsunęłam te zdjęcia pod drzwi, jak Leon wróci i je zobaczy... Koniec Leonetty gwarantowany!
                                                                               Leon
   Wróciłem ze spotkania z Violą. Jestem taki szczęśliwy, że mam przy sobie taką dziewczynę, jak ona. Tak bardzo ją kocham! 
-Co to?-spojrzałem na zdjęcia-Boże!
   Co to ma być do cholery!? Jak mogła mi to zrobić!? Dlaczego!? Boże, dlaczego!? 
   Nie mogłem zasnąć tej nocy... Rano, jak się obudziłem, miałem nadzieję, że to tylko sen... Niestety... To była rzeczywistość.
   Poszedłem do Violetty. Nie mogłem wytrzymać. 
-Cześć Leon, cieszę się, że cię widzę. Nie byliśmy umówieni, prawda?-chciałam go przytulić, ale on mnie odepchnął-Leon? Co się stało?
-Nie udawaj! Dobrze wiesz, co się stało!-pokazałem jej zdjęcia.
-Leon... Ja... Mogę wyjaśnić... To nie tak jak myślisz...
-Nie? A jak!?-łzy napływały mi do oczu.
-Leon,  ja nie...
-Nie chcę tego słuchać! Jak mogłaś!?-trzasnąłem drzwiami i wyszedłem.
                                                                          Violetta
   Rozpłakałam się. Idiotka ze mnie! Dobrze, że w domu byłam tylko ja i Angie... Opowiedziałam jej wszystko i przez resztę dnia nie wychodziłam z domu... Cały czas tylko płakałam...



------------------------------------------------------------------------------------------------------------                                                                                

                                                                   Oto rozdział 12
                                                               Jak Wam się podoba?
                                                           Pewnie nie za bardzo... Co? 
                                                                


*Angelika*

czwartek, 16 maja 2013

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 11


Violetta
   Poszliśmy na spacer, a potem do Resto Bandu. Kiedy weszliśmy Fran, Cami, Nati i Maxi rzucili mi się na szyję.
-Mamy ci tyle do opowiedzenia!-powiedziała Fran. Usiedliśmy przy stoliku, zamówiliśmy koktaile i zaczęliśmy rozmawiać.
-Po pierwsze-zaczęła Cami-bardzo się cieszymy, że jesteście razem.
   Wszyscy się uśmiechnęliśmy.
-Po drugie, Maxi ...
-Pozwól Cami, że ja to powiem-powiedział Maxi i złapał Natę za rękę-spotykam się z Nati.
-To cudownie, gratuluję Wam!-powiedziałam i przytuliłam ich.
-A po trzecie-zaczęła Fran-jestem zakochana w Marco, a on myślę, że też coś do mnie czuje...
-Tak się cieszę Fran!-powiedziałam.
   Dziewczyny opowiadały mi jeszcze długo o wszystkim, co się wydarzyło.
-A teraz ty opowiadaj, jak było w Madrycie?-zaproponowała Nati.
-Nic ciekawego się nie wydarzyło, ale bardzo za Wami tęskniłam-powiedziałam.
-Tak, a najbardziej za Leonem, prawda?-powiedziała Fran.
-Oczywiście, że za mną najbardziej, to logiczne-powiedział pewny siebie Leon, przytuliłam go.
   Opowiedziałam im, co robiłam w Madrycie. Trwało to tak długo, że nawet nie zauważyliśmy jak szybko zleciał czas. Była już 20.59.
-Za minutę dziewiąta! Muszę już lecieć, bo mnie tata zabije!-powiedziałam, gdy spojrzałam na zegarek.
-Odprowadzę cię-powiedział Leon.
   Pożegnaliśmy się i poszliśmy w stronę mojego domu.
-Masz ochotę iść ze mną jutro do kina?-spytał, kiedy byliśmy jjuż przed moim domem.
-Pewnie, na co idziemy?
-Wybierz coś...
-Dobrze, dobranoc.
-Dobranoc-powiedział i pocałował mnie w policzek.
   Kiedy weszłam do domu, było dziwnie cicho, a tata nawet nie zauważył, że późno wróciłam... Dziwne... Po chwili zauważyłam, że nie ma Jade...
-Gdzie Jade?-spytałam.
-Jade się wyprowadziła-powiedział tata.
-Tak!-ucieszyłam się, ale kiedy się zorientowałam, że to nie było poprawne zachowanie powiedziałam-Znaczy... Szkoda... Co się stało? Rozstaliście się?
-Tak, okazało się, że Jade mnie oszukiwała, więc nie mogłem z nią zostać po tym wszystkim...
-Przykro mi...-powiedziałam, chociaż wcale tak nie uważałam.
-Nie udawaj, wiem, że się cieszysz... Ja zresztą też.
-Idę spać, dobranoc!
Angie
   Od dwóch dni źle się czuję i muszę być blisko łazienki... Mam nadzieję, że to nie przez to, co się stało w Madrycie... Mam nadzieję, że po prostu jestem chora... Muszę to sprawdzić.
  Wykonałam test ciążowy. Wynik był pozytywny...
"Muszę mu powiedzieć"-pomyślałam.
-German, możemy porozmawiać?
-Pewnie, coś się stało?-zapytał German.
-Jeszcze pytasz... To, co zdarzyło się w Madrycie, nie powinno mieć miejsca...-powiedziałam
-Angie, jesteśmy dorośli, a ja nie jestem już z Jade...
-Wtedy jeszcze byłeś! Czy to dlatego z nią zerwałeś?
-Nie! Zerwałem z nią, bo mnie oszukała. Była ze mną tylko dla pieniędzy!
-To całe oszustwo było tobie na rękę, prawda!? I tak chciałeś z nią zerwać, bo się przespaliśmy! A ja nie chcę tak żyć! Nie chcę, żebyś był ze mną tylko ze względu na dziecko!-zdenerwowałam się.
-Angie! Nie rozumiesz, że cię kocham!? Chwila.... Jakie dziecko?


------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Oto rozdział 11
Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam czasu.
Zbliża się koniec roku, 
a ja chcę mieć dobrą średnią na koniec.
W tej chwili dobre oceny 
są dla mnie najważniejsze.  



*Angelika*

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 10


Violetta
   Wsiadłam do samolotu.
-Violetta!-zobaczyłam Leona, ucieszyłam się jak mała dziewczynka.
-Leon!-rzuciłam mu się na szyję.
-Przepraszam, wierzę ci-przytulił mnie z całych sił.
-Tak się cieszę, że tu jesteś.
-Będę tęsknił...-powiedział i pocałował mnie, a ja odwzajemniłam pocałunek. Chociaż nadal czułam coś do Tomasa, wiedziałam, że w ramionach Leona czuję się szczęśliwa.
-Ja też będę tęskniła, ale za 2 tygodnie wrócę i wszystko będzie już jasne...
   Jeszcze raz go przytuliłam.
-Kocham cię!-krzyknął Leon, pomachał mi i wysiadł.
   Byłam szczęśliwa. Wszystko jest na dobrej drodze. Jest tylko jeszcze jeden mały szczegół, Tomas. Ciągle coś do niego czułam...

12 dni później:

   Jutro wracamy do Buenos Aires. Wreszcie zobaczę się z przyjaciółmi. Bardzo się cieszę. Podjęłam już decyzję, co do Tomasa i Leona. Wiem już, którego z nich kocham. Zdjęcie jednego z nich podarłam.
   Codziennie dostawałam SMS-a od Leona:
"Tęsknię" 
   Spędziłam dużo czasu z tatą i ciocią. Chciałabym, żeby oni byli razem, a ta wstrętna Jade niech zniknie z naszego życia. Jestem już spakowana, nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do domu. Jestem taka podekscytowana!
   Dostałam SMS-a. To od Leona:
"Tęsknię. Kiedy wracasz?"
   Podobnego SMS-a dostałam od Tomasa:
"Kiedy wracasz? Kocham cię"
   Odpisałam im:
"Jutro. Mam samolot o 12.10"

Następnego dnia:

Leon
   Violetta wysiada z samolotu. Tak bardzo ją kocham. 
Zaraz... Ona biegnie do... Tomasa! Nie!
-Bardzo mi przykro Leon...-powiedziała z sarkazmem.
   Zaczęli się ze mnie śmiać... Co się dzieje? Nieee!
  
   Obudziłem się. To był tylko sen...

W samolocie:

Violetta
   Tak się cieszę, że wracam do domu. Za godzinę będę w Buenos Aires.
Leon
   Violetta niedługo tu będzie. Nie mogę się doczekać, bardzo za nią tęskniłem. Ciekawe kogo wybrała, mam nadzieję, że mnie... Tak bardzo ją kocham.
Tomas
   Violetta niedługo będzie w Buenos Aires. Na pewno mnie wybrała. jestem tego pewien.

Godzinę później:

Violetta
   Zaraz lądujemy. Nie mogę się doczekać, kiedy go zobaczę. Wylądowaliśmy.
   Wysiadłam. Trochę dalej, po mojej lewej stronie stał Leon, a po prawej Tomas. Czekali, którego z nich wybiorę. Ja już byłam pewna. 
   Pobiegłam do......Leona. Rzuciłam mu się na szyję. On przytulił mnie z całych sił.
-Kocham cię-szepnęłam mu do ucha. 
   Leon mnie pocałował. Byłam taka szczęśliwa.
-Założyłaś naszyjnik ode mnie?-zapytał i usmiechnął się.
-Zawsze go noszę-powiedziałam i przytuliłam się do Leona.
Tomas
   Co!? I tak będziesz moja Violu... Zobaczysz!
Violetta
   Leon wziął moje walizki i poszliśmy do mojego domu. Tata szedł za nami, a Angie pilnowała go, żeby nie przerwał nam naszego szczęścia. Kiedy byliśmy już w domu, tata zapytał Leona, czy chce zjeść z nami obiad. Leon się zgodził.
-Pójdę się rozpakować, tylko tato proszę, nie męcz Leona.
-Nie rozumiem o co ci chodzi...-powiedział tata.
   Poszłam z nadzieją, że Leon przetrwa sam na sam z tatą... Kiedy wróciłam na szczęście wszystko było w porządku. Zjedliśmy obiad, a potem Leon zaprosił mnie na spacer. Byłam taka szczęśliwa!


------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Oto rozdział 10
Jak Wam się spodobał?
Za pomysł dziękuję Anonimowemu
Rozdział 11 pojawi się we wtorek 14.05.2013r. 


*Angelika*