środa, 8 maja 2013

Rozdział 6


Angie
   Postanowiłam powiedzieć Violetcie prawdę... Nie mogę już dłużej kłamać. Pablo uświadomił mi, że jeśli ją kocham powinnam być z nią szczera...
-Violu? Możemy porozmawiać?
-Tak, jasne. Wejdź. Coś się stało?
-Nie... Właściwie to tak.. Bo...
-Co się stało Angie?-zapytała.
-Muszę ci coś powiedzieć... bo ja ... cię okłamałam...-zaczęłam.
-Co? Nie rozumiem...-powiedziała.
-Maria... twoja mama jest moją siostrą... Jestem twoją ciocią...
-Co? Jak mogłaś mi nie powiedzieć! Tata wie?
-Nie, Violu bałam się, że cię wywiezie dlatego nic nie powiedziałam...
-Co!?-Violetta wybiegła z pokoju.
-Violu! Czekaj!-zawołałam i pobiegłam za nią.

German
   Podpisywałem papiery, kiedy nagle weszła zapłakana Angie.
-Co się stało? Czemu płaczesz?- spytałem.
-Powiedziałam Violetcie, że jestem jej ciotką i...
-Że kim jesteś!?-spytałem zdziwiony.
-Siostrą Marii, a Violetta u-u-uciekła.
-Co!? Jak to uciekła!? 

Maxi
   Idzie Nati... Jest taka piękna... Niestety ona jest z Andresem... Chwila, czy ona płacze?
-Nati? Co się stało-spytałem.
-Nic nie idzie tak, jak po-po-powinno-odpowiedziała i rzuciła mi się na szyję.
-Możesz mi powiedzieć...-zapewniałem.
-Zerwałam z Andresem i Ludmiłą.
-Przecież to dobra wiadomość-ucieszyłem się-Znaczy... Dobrze, że już się nie przyjaźnisz z Ludmiłą...
-Ale teraz nie mam przy-przyjaciół-powiedziała płacząc.
-Masz mnie...
-Dziękuję-powiedziała i przytuliłą mnie-jesteś dla mnie taki dobry...

Violetta
  Jak mogli mnie oszukać!? Byłam załamana i biegłam przed siebie... Po jakimś czasie zgubiłam się...
Postanowiłam iść przed siebie, aż dojdę do jakiegoś sensownego miejsca, gdzie zorientuje się gdzie jestem...

Tymczasem:

Leon
-Leon! Otwórz!-usłyszałem głośne pukanie do drzwi i poszedłem otworzyć.
-Pan Castillo? Angie? Co się stało?-zapytałem przerażony.
-Jest u ciebie Violetta?-zapytała Angie.
-Nie, nie ma-odpowiedziałem zdzwiwiony-Coś się stało Violetcie?
-Nie wiemy... Uciekła z domu i nie odbiera telefonu...
-CO!?-wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Violetty.
-Co robisz?-spytał zdziwiony ojciec Violi.
-Dzwonię do Violetty-odpowiedziałem.
-Dobry pomysł. Od ciebie na pewno odbierze...
-Violetta?
-Leon! Leon ja nie wiem gdzie jestem-powiedziała zapłakana.
-Nie płacz, wszystko będzie dobrze, już po ciebie jedziemy-uspokajałem ją.
-Jedziemy?
-Tak, ja Angie i twój tata...
-Nie! Leon proszę przyjedź sam... Proszę...-powiedziała błagalnie.
-Dobrze, tylko nie płacz. Powiedz, gdzie jesteś-Violetta podała ulicę i się rozłączyła.
-Co mówiła? Gdzie jest?-zapytała Angie.
-Zgubiła się, już po nią jadę.
-Pojedźmy moim samochodem-powiedział tata Violi.
-Nie... Violetta prosiła, żebym przyjechał sam...
-Co!? Jak to sam?-zdenerwował się pan Castillo.
-Niech Leon sam pojedzie-wtrąciła moja mama-a państwo niech sobie usiądą.
-Tak będzie lepiej German. Leon powinien być teraz przy Violi, teraz, gdy przeżywa trudne chwile...-powiedziała Angie.
-Dobrze - zgodził się pan Castillo.
-Hanno zaparz państwu herbaty-powiedziała mama do gosposi.
    Szybko pobiegłem do samochodu i ruszyłem. Po 9 min. byłem już na miejscu.
-Leon!-Violetta rzuciła mi się na szyję-jak się cieszę, że cię widzę!
-Violetto, nawet nie wiesz jak bardzo się martwiłem! Jak dobrze, że nic ci nie jest-powiedziałem ściskając ją z całych sił.
-Przepraszam...
-Nie przepraszaj... Powiedz, dlaczego uciekłaś?- zapytałem i usiedliśmy na ławce.
-Bo... Dowiedziałam się, że Angie jest moją ciotką i oboje z tatą mnie okłamywali. Tata mówił, że nie mama nie miała krewnych, a Angie nic mi nie powiedziała... Niedawno dowiedziałam się też, że tata ukrywa na poddaszu rzeczy mamy...
   Nic nie powiedziałem, tylko ją przytuliłem. 
-Nie przejmuj się, wszystko się jakoś ułoży-powiedziałem po chwili-Powinniśmy wracać. Twój tata i ... ciocia się zamartwiają...
-Ja nie chcę... Wolę być tu.. z tobą-powiedziała i przytuliła się do mnie.
-Musimy...
-Dobrze-zgodziła się.
   Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy...

W Resto Band:

Nati
-Maxi bardzo ci dziękuję, że jesteś przy mnie...
-Nie dziękuj, jesteś dla mnie bardzo ważna-uśmiechnęłam się.
-Maxi?-spytałam.
-Tak?-i pocałowałam go. Od zawsze mi się podobał...
-Przepraszam...
-Nie przepraszaj. Nie gniewam się... wręcz przeciwnie.
  Przytuliliśmy się do siebie i poszliśmy. Jestem taka zakochana...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 6
Jak chcieliście.
Jak Wam się podobał?

*Angelika*



6 komentarzy: