wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 11


Violetta
   Poszliśmy na spacer, a potem do Resto Bandu. Kiedy weszliśmy Fran, Cami, Nati i Maxi rzucili mi się na szyję.
-Mamy ci tyle do opowiedzenia!-powiedziała Fran. Usiedliśmy przy stoliku, zamówiliśmy koktaile i zaczęliśmy rozmawiać.
-Po pierwsze-zaczęła Cami-bardzo się cieszymy, że jesteście razem.
   Wszyscy się uśmiechnęliśmy.
-Po drugie, Maxi ...
-Pozwól Cami, że ja to powiem-powiedział Maxi i złapał Natę za rękę-spotykam się z Nati.
-To cudownie, gratuluję Wam!-powiedziałam i przytuliłam ich.
-A po trzecie-zaczęła Fran-jestem zakochana w Marco, a on myślę, że też coś do mnie czuje...
-Tak się cieszę Fran!-powiedziałam.
   Dziewczyny opowiadały mi jeszcze długo o wszystkim, co się wydarzyło.
-A teraz ty opowiadaj, jak było w Madrycie?-zaproponowała Nati.
-Nic ciekawego się nie wydarzyło, ale bardzo za Wami tęskniłam-powiedziałam.
-Tak, a najbardziej za Leonem, prawda?-powiedziała Fran.
-Oczywiście, że za mną najbardziej, to logiczne-powiedział pewny siebie Leon, przytuliłam go.
   Opowiedziałam im, co robiłam w Madrycie. Trwało to tak długo, że nawet nie zauważyliśmy jak szybko zleciał czas. Była już 20.59.
-Za minutę dziewiąta! Muszę już lecieć, bo mnie tata zabije!-powiedziałam, gdy spojrzałam na zegarek.
-Odprowadzę cię-powiedział Leon.
   Pożegnaliśmy się i poszliśmy w stronę mojego domu.
-Masz ochotę iść ze mną jutro do kina?-spytał, kiedy byliśmy jjuż przed moim domem.
-Pewnie, na co idziemy?
-Wybierz coś...
-Dobrze, dobranoc.
-Dobranoc-powiedział i pocałował mnie w policzek.
   Kiedy weszłam do domu, było dziwnie cicho, a tata nawet nie zauważył, że późno wróciłam... Dziwne... Po chwili zauważyłam, że nie ma Jade...
-Gdzie Jade?-spytałam.
-Jade się wyprowadziła-powiedział tata.
-Tak!-ucieszyłam się, ale kiedy się zorientowałam, że to nie było poprawne zachowanie powiedziałam-Znaczy... Szkoda... Co się stało? Rozstaliście się?
-Tak, okazało się, że Jade mnie oszukiwała, więc nie mogłem z nią zostać po tym wszystkim...
-Przykro mi...-powiedziałam, chociaż wcale tak nie uważałam.
-Nie udawaj, wiem, że się cieszysz... Ja zresztą też.
-Idę spać, dobranoc!
Angie
   Od dwóch dni źle się czuję i muszę być blisko łazienki... Mam nadzieję, że to nie przez to, co się stało w Madrycie... Mam nadzieję, że po prostu jestem chora... Muszę to sprawdzić.
  Wykonałam test ciążowy. Wynik był pozytywny...
"Muszę mu powiedzieć"-pomyślałam.
-German, możemy porozmawiać?
-Pewnie, coś się stało?-zapytał German.
-Jeszcze pytasz... To, co zdarzyło się w Madrycie, nie powinno mieć miejsca...-powiedziałam
-Angie, jesteśmy dorośli, a ja nie jestem już z Jade...
-Wtedy jeszcze byłeś! Czy to dlatego z nią zerwałeś?
-Nie! Zerwałem z nią, bo mnie oszukała. Była ze mną tylko dla pieniędzy!
-To całe oszustwo było tobie na rękę, prawda!? I tak chciałeś z nią zerwać, bo się przespaliśmy! A ja nie chcę tak żyć! Nie chcę, żebyś był ze mną tylko ze względu na dziecko!-zdenerwowałam się.
-Angie! Nie rozumiesz, że cię kocham!? Chwila.... Jakie dziecko?


------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Oto rozdział 11
Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam czasu.
Zbliża się koniec roku, 
a ja chcę mieć dobrą średnią na koniec.
W tej chwili dobre oceny 
są dla mnie najważniejsze.  



*Angelika*

5 komentarzy:

  1. Rozdział super jak zawsze, życzę powodzenia w końcowo- rocznej bieganinie za najlepszą średnią znam ten ból ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następny ?
    Ja też mam próby poprawy średniej. Powodzenia !
    Zapraszam do mnie the-real-love-of-leonetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewałam się że Angie będzie w ciąży wow!A rozdział Świetny

    OdpowiedzUsuń