piątek, 11 października 2013

Rozdział 64


Violetta
   Po chwili do mojego pokoju weszły dziewczyny. Zamknęłam pamiętnik i przywitałam się z nimi.
- To co? Babski wieczór? - zapytała rozentuzjazmowana Francesca - Spokojnie. Przekupiłam twojego tatę moim "Tiramisu".
   Zaśmiałyśmy się i dołączyła do nas Camila.
- Cami? A ty nie z Broduey'em? - zdziwiłam się.
- Przecież musiałam się dowiedzieć, dlaczego zemdlałaś. Przecież nie uwierzę w śpiewkę, że to tak po prostu. Ja nie Leon.
   Moje przyjaciółki poszły się przebrać w piżamy. Wróciły po 15 min. 
- No! Opowiadaj! - rozkazała Ludmiła.
- Dziewczyny, pamiętacie ten mój sen z urodzin Leona? 
- Tak, ale co to ma do rzeczy? - zapytała Fran.
- No właśnie ma... 
   Opowiedziałam im o tym, że Lara jest dziewczyną z mojego snu i dlatego zrobiło mi się słabo. Były bardzo zdziwione. Dziewczyny też nie miały pojęcia, dlaczego mi się śniła, ale utrzymują, że to nic poważnego... Ja również mam taką nadzieję. 
- Dobra, koniec o mnie! Teraz pogadamy o... - zastanowiłam się chwilę - Lu! Interesuje mnie, dlaczego nie chcesz pogadać z Fede... Przecież to na odległość widać, że mu się podobasz!
- Cicho! - uciszyła mnie blondynka - Bo usłyszy!
- Przynajmniej wreszcie poważnie pogadacie... - odezwała się Cami.
- To nie takie proste... Federico... - zaczęła Lu i w tym momencie do pokoju wszedł Federico z gitarą.
- Rozmawiacie o mnie? Jak słodko! Chcę posłuchać! - powiedział i uśmiechnięty usiadł koło nas.
- Fede... Po co tu przyszedłeś? - zapytałam.
- Chciałem z wami pośpiewać, ale wolę słuchać jak rozmawiacie o mnie. Kontynuujcie. Nie przeszkadzajcie sobie. Jakby mnie nie było...
- Chyba śnisz! - krzyknęłyśmy wszystkie.
- To może pośpiewamy - zaproponowała Ludmiła, a Federico zaczął grać i śpiewać. 
   Po chwili dołączyłyśmy do niego. Lu wpatrywała się w niego jak w obrazek... Ciekawe, czy on to zauważył... Oni muszą być razem! Są dla siebie stworzeni! Gdy Federico śpiewał, Ludmiła była w innym świecie. To takie piękne. Jej miny nigdy nie zapomnę...
   Szturchnęłam przyjaciółkę, żeby się ocknęła.
- Federico, wiesz, że cię uwielbiam - zaczęłam - ale idź już sobie!
- Dobra, już dobra... Ale tak dla pewności... Uwielbiasz mnie bardziej od Leona? - zapytał, a ja rzuciłam w niego poduszką.
- Chyba śnisz! - krzyknęłam, a on w tym czasie rzucił tą poduszkę w naszą stronę.
   I tak zaczęła się bitwa na poduszki! Po chwili do pokoju wbiegła Angie.
- Co to za hałas!? - krzyknęła - Bitwa na poduszki! I twojej ukochanej ciotki nie zaprosiłaś!?
   Ciocia dołączyła do nas i razem świetnie się bawiliśmy. Przez moment pomyślałam, że z Leonem zabawa byłaby jeszcze fajniejsza, ale dziewczyny i Fede nie pozwoliły mi za długo o nim myśleć, bo poduszki latały po całym pokoju, a ja nie chciałam oberwać w głowę.
   Po 15 min. zaciętej walki zmęczeni opadliśmy na łóżko. Gdy Angie pomogła nam uwolnić się od Fede, dokończyłyśmy naszą rozmowę.
- Lu, musisz z nim pogadać! - zachęciłam.
- Viola ma rację. Patrzysz na niego tak, jak ona na Leona - wtrąciła się Fran.
- Albo jak Fran na Marco!
- Czy Cami na Broduey'a!
- To jest miłość! - krzyknęłyśmy razem.
- Dajcie mi spokój! Pogadajmy lepiej o Camili - zaproponowała Ludmiła, a my niechętnie się zgodziłyśmy i zaczęłyśmy rozmowę o Brazylijczyku, który skradł serce naszej przyjaciółki. Rozmawiałyśmy tak przez długi czas. To o Camili i Broduey'u, to o Marco i Fran, to o mnie i Leonie i oczywiście o Fede i Lu. Nawet nie zauważyłyśmy jak szybko zleciał ten czas. Uwielbiam moje przyjaciółki!  Z nimi nie da się nudzić! Gdy zorientowałyśmy się, że jest już środek nocy, położyłyśmy się spać. W końcu jutro idziemy do Studia.

Następnego dnia:

   Po śniadaniu z moimi wspaniałymi przyjaciółkami i Federico, który nie dawał nam spokoju cały ranek, ruszyłyśmy w drogę do szkoły muzycznej. Gdy weszłyśmy, zaczęłam szukać Leona. Wtedy wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię...
- Nie, to ja przepraszam - uśmiechnął się do mnie - Jestem Diego.
- Violetta.
- Uczysz się tu? - zapytał.
- Tak.
- No racja. Taka ładna dziewczyna musi mieć wiele talentów - uśmiechnęłam się. Takie samo zdanie wypowiedział Leon, gdy się poznaliśmy (Rozdział 1)Pamiętam każdą chwilę z nim spędzoną. Tak bardzo go kocham! To zdanie w ustach Diego nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, jak gdy mówił to mój Leon... Już wtedy, pierwszego dnia, gdy się spotkaliśmy się w nim zakochałam... Nie wiem, dlaczego. Po prostu, Leon jest wspaniały.
- Dziękuję.
- Za pół godziny mam przesłuchanie. Przyjdziesz? - zapytał.
- Wiesz... Nie wiem...
- No, nie daj się prosić.
- Zastanowię się, a teraz muszę już lecieć. Pa! - pożegnałam się i poszłam szukać Leona.
   Zauważyłam go przy sali od muzyki. Podbiegłam do mojego chłopaka i rzuciłam mu się na szyję, on natomiast pocałował mnie w policzek.
- Chodź - złapał mnie za rękę i pociągnął do sali.
   Podszedł do keyboardu i zaczął grać piosenkę "Voy por ti". Uwielbiam słuchać jak on pięknie śpiewa...

Es por lo menos que parezco invisible
Y solo yo entiendo lo que me hicistes
Mirame bien, dime quien es el mejor!

Po chwili dołączyłam do niego i śpiewaliśmy już razem.

Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veras mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti

   Gdy skończyliśmy śpiewać przytuliłam się do niego, a on objął mnie ramieniem.
 - Kocham cię - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Ja ciebie bardziej - uśmiechnął się i pogładził mnie po policzku, po czym pocałował.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 64
Jak Wam się podoba?
Następny może dodam w niedzielę, ale wątpię, bo jadę do Gdańska na "Violettę" :D
A jutro muszę iść do szkoły!
Skandal!!!
Jak nie będzie rozdziału w niedzielę, to w poniedziałek będzie na 100%,
bo mamy wolne :D

Angiee

4 komentarze:

  1. Wspaniały!
    Diego się pojawił! Hurrra! xd
    Byleby za bardzo nie namieszał, chociaż... jak wolisz cokolwiek zrobisz i tak będę czytać twojego bloga bo jest BOSKI!
    Dzisiaj tak mi się nudziło, że przypomniałam sobie tą historię na nowo i przeczytałam wszystkie rozdziały od samego początku. xd
    Nie mogę się doczekać następnego.
    Buziaczki;*
    Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoła w sobotę to CHAŃBA!!! Rozdział oczywiście super hiper. Łał pierwszy raz nie mam weny na komentarza :D
    Margaret :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cud!
      Margaret nie ma weny na komy!!!
      Ludzie, świętujemy! xd.
      Hahahhah, żartuję, uwielbiam Cię :)

      Usuń
  3. Też cię uwielbiam :*
    Margaret :**

    OdpowiedzUsuń