Leon
Violetta naprawdę potrafi przeciągać... Nie mam nawet pewności, że mi dzisiaj powie, a ja jestem bardzo ciekawy, co się stało... Ona i Ludmiła przez kilka godzin pod jednym dachem, a dom ciągle stoi... Nic nie wybuchło, pożaru nie ma... Dziwne...
Wreszcie dojechaliśmy do domu Violetty. Weszliśmy do środka.
-Dzień dobry-powiedziałem.
-Dzień dobry Leon-powiedział pan Castillo.
-Nienawidzę cię-krzyknęła Violetta do swojego ojca-Jak mogłeś!? Nienawidzę cię!
-Violetta!-krzyknął German, ale Violetta nie zwracała na to uwagi, tylko pobiegła do swojego pokoju-Leon, co się stało Violetcie? O co jej chodzi?
-Nie mam pojęcia, ale zaraz się dowiem-powiedziałem i poszedłem na górę. Byłem zdziwiony całą tą sytuacją. Wszedłem do pokoju Violetty, a ona siedziała zapłakana na łóżku. Usiadłem koło niej i o nic nie pytałem, po prostu ją przytuliłem-Nie płacz...-powiedziałem po chwili-Co się stało?
-Tata od zawsze niszczy mi życie...-powiedziała cicho.
-O czym ty mówisz? Czy to ma jakiś związek z Ludmiłą?-zapytałem, a ona kiwnęła głową.
-Tata od dzieciństwa robił wszystko, żebym była nieszczęśliwa-rozpłakała się jeszcze bardziej, a ja mocno ją przytuliłem.
-Chcesz o tym pogadać?
-Chodź, coś ci pokażę...-złapała mnie za rękę i zaprowadziła na poddasze. Nie miałem pojęcia, co chce mi pokazać... Z tego, co mi mówiła Violetta, wiem tylko tyle, że tam były rzeczy jej mamy.
-Co mi chcesz pokazać?-zapytał Leon, a ja szukałam albumu ze zdjęciami w kartonie.
-Zdjęcia-powiedziałam i usiadłam koło kartonów, Leon usiadł koło mnie-Znalazłam! Kiedyś, jak byłam mała przyjaźniłam się z Ludmiłą...
-Co?-zdziwił się, a ja pokazałam mu zdjęcia z Ludmiłą.
-Ona była wtedy inna...-opowiedziałam mu całą historię o przyjaźni z Ludmiłą.
-Wow-powiedział tylko-Nigdy bym się nie spodziewał, że Ludmiła była kiedyś dobra...
-A ja nie mogę uwierzyć w to, że mój własny ojciec zniszczył mi dzieciństwo...-powiedziałam, a łzy spływały mi po policzku. Przytuliłam się do Leona-Teraz już wiesz, dlaczego jestem na tatę wściekła. Nie dość, że przez cały czas zabraniał mi praktycznie wszystkiego, to jeszcze dowiaduję się, że kłamał tylko po to, żeby zniszczyć mi przyjaźń z dzieciństwa... Skąd mam mieć pewność, że nie zrobi tego samego z nami?-po tych słowach jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Nie mów tak-przytulił mnie mocniej, a po chwili spojrzał mi prosto w oczy-Nikt nas nie rozdzieli, jasne? Nie pozwolę na to, obiecuję-powiedział i pocałował mnie.
-Dziękuję ci.
-Za co?
-Za to, że jesteś-powiedziałam, a Leon ponownie mnie przytulił.
-A teraz już nie płacz, tylko się uśmiechnij-powiedział, a ja posłusznie się uśmiechnęłam-Chodź, powinnaś porozmawiać z tatą-Leon próbował wstać, ale nie pozwoliłam mu na to i mocno ścisnęłam jego dłoń.
-Nie Leon, ja nie chcę z nim rozmawiać...
-Ale wiesz, że kiedyś będziesz musiała?
-Później...-powiedziałam i przytuliłam się do Leona. Siedzieliśmy tak przez chwilę, kiedy ktoś wszedł na górę. To była Angie.
-Tu jesteście-powiedziała i podeszła do nas-Cześć Leon.
-Cześć Angie-odpowiedział.
-Violu, co się stało? Twój tata mówi, że jesteś na niego wściekła nie wiadomo o co... Co znowu przeskrobał? Hę?-zapytała uśmiechając się, wtedy weszła babcia.
-Witaj Leon-przywitała się.
-Dzięń dobry.
-Violetto, co się stało?-zapytała babcia, a ja opowiedziałam im całą historię z Ludmiłą.
-Nie przejmuj się-zaczęła Angie-Twój tata jest... Jakby to ładnie powiedzieć... German najpierw robi, a dopiero potem myśli... Już ja mu wygarnę!
-Teraz się tym nie martw, tylko chodźcie już na kolację-powiedziała babcia.
-Nie, ja nie chcę widzieć się z tatą...
-Twój tata będzie jadł dzisiaj w gabinecie, bo ma dużo pracy-powiedziała Angie.
-No, więc chodźcie. Zrobiłam pyszne ciasto, tylko uważaj na Olgę.., bo jest trochę zazdrosna...-powiedziała Angelika.
-Ok, to chodźmy-powiedziałam i wstałam z podłogi, ciągle trzymając Leona za rękę.
-Tylko już nie płacz-powiedział i otarł moje łzy.
Zeszliśmy na dół, zjedliśmy kolację, a potem ciasto. Rzeczywiście było bardzo smaczne, ale ze względu na Olgę nic nie mówiłam. Było fajnie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a przede wszystkim tata nie psuł nam wszystkim humoru. Niestety kiedyś musiał nastąpić koniec tej miłej atmosfery, ponieważ mój kochany tata najwidoczniej skończył już pracę i przyszedł do nas.
-No tak... Wszystko, co piękne, kiedyś się kończy...-powiedziałam cicho-Leon zjadłeś? Świetnie-odpowiedziałam za niego, złapałam go za rękę i wstaliśmy od stołu-My już pójdziemy na górę.
Szybko poszłam do pokoju, ciągnąc Leona za sobą. Kiedy byliśmy już w moim pokoju, odetchnęłam z ulgą.
-I co? Będziesz teraz przez cały czas unikała taty?-zapytał.
-Chyba tak...-usiadłam na łóżku.
-Przecież to niemożliwe, mieszkacie razem...
-A jednak spróbuję...
-Violu-usiadł koło mnie i złapał mnie za rękę-Kochanie nie możesz ciągle uciekać przed ojcem, bo będziesz się źle czuła... Powinniście porozmawiać, wszystko sobie wyjaśnić i dojść do porozumienia. Jestem pewien, że twój tata nie chciał cię skrzywdzić... Obiecaj, że z nim porozmawiasz.
-Obiecuję-powiedziałam i przytuliłam się do Leona-Ale co jeśli tata nadal będzie się tak zachowywał?
-Wtedy będziesz musiała wytrzymać tu jeszcze 3 miesiące-powiedział.
-Czemu trzy?-zapytałam.
-Bo w październiku będziesz miała 18 lat i wtedy będziemy mogli razem zamieszkać-uśmiechnął się do mnie. Zapomniałam, że będę niedługo będę miała osiemnastkę! Jak to miło, że Leon o tym pamięta. To takie słodkie...
-Naprawdę? To cudownie!-bardzo się ucieszyłam i mocno przytuliłam się do Leona-Kocham Cię, wiesz?
-Oczywiście, że wiem. Kto by mnie nie kochał? Przecież jestem taki cudowny!-powiedział i pocałował mnie-Jestem idealny, prawda?
-Pewnie, że jesteś!-uśmiechnęliśmy się.
-Muszę już iść do domu...-powiedział wstając.
-No tak... Niestety...-poszłam odprowadzić Leona do drzwi, na szczęście taty już nie było w salonie-Zobaczymy się jutro?
-Pewnie, będę tęsknił-powiedział i pocałował mnie, wtedy przyszedł tata...
-Dosyć tych czułości-powiedział. On zawsze przychodzi w niewłaściwym momencie...
-Wszystko będzie dobrze, nie martw się. Dobranoc-powiedział i pocałował mnie w policzek-Do widzenia panie Castillo.
-Do widzenia Leon.
Kiedy Leon poszedł, ja nie chcąc rozmawiać z tatą od razu udałam się do pokoju.
-Dzień dobry-powiedziałem.
-Dzień dobry Leon-powiedział pan Castillo.
-Nienawidzę cię-krzyknęła Violetta do swojego ojca-Jak mogłeś!? Nienawidzę cię!
-Violetta!-krzyknął German, ale Violetta nie zwracała na to uwagi, tylko pobiegła do swojego pokoju-Leon, co się stało Violetcie? O co jej chodzi?
-Nie mam pojęcia, ale zaraz się dowiem-powiedziałem i poszedłem na górę. Byłem zdziwiony całą tą sytuacją. Wszedłem do pokoju Violetty, a ona siedziała zapłakana na łóżku. Usiadłem koło niej i o nic nie pytałem, po prostu ją przytuliłem-Nie płacz...-powiedziałem po chwili-Co się stało?
-Tata od zawsze niszczy mi życie...-powiedziała cicho.
-O czym ty mówisz? Czy to ma jakiś związek z Ludmiłą?-zapytałem, a ona kiwnęła głową.
-Tata od dzieciństwa robił wszystko, żebym była nieszczęśliwa-rozpłakała się jeszcze bardziej, a ja mocno ją przytuliłem.
-Chcesz o tym pogadać?
-Chodź, coś ci pokażę...-złapała mnie za rękę i zaprowadziła na poddasze. Nie miałem pojęcia, co chce mi pokazać... Z tego, co mi mówiła Violetta, wiem tylko tyle, że tam były rzeczy jej mamy.
Violetta
Była na tatę bardzo zła i wściekła. Cieszyłam się, że Leon był przy mnie, on jest taki kochany... Wiedziałam, że skoro na poddaszu są wszystkie rzeczy mamy, to na pewno znajdą się tam jakieś zdjęcia z dzieciństwa...-Co mi chcesz pokazać?-zapytał Leon, a ja szukałam albumu ze zdjęciami w kartonie.
-Zdjęcia-powiedziałam i usiadłam koło kartonów, Leon usiadł koło mnie-Znalazłam! Kiedyś, jak byłam mała przyjaźniłam się z Ludmiłą...
-Co?-zdziwił się, a ja pokazałam mu zdjęcia z Ludmiłą.
-Ona była wtedy inna...-opowiedziałam mu całą historię o przyjaźni z Ludmiłą.
-Wow-powiedział tylko-Nigdy bym się nie spodziewał, że Ludmiła była kiedyś dobra...
-A ja nie mogę uwierzyć w to, że mój własny ojciec zniszczył mi dzieciństwo...-powiedziałam, a łzy spływały mi po policzku. Przytuliłam się do Leona-Teraz już wiesz, dlaczego jestem na tatę wściekła. Nie dość, że przez cały czas zabraniał mi praktycznie wszystkiego, to jeszcze dowiaduję się, że kłamał tylko po to, żeby zniszczyć mi przyjaźń z dzieciństwa... Skąd mam mieć pewność, że nie zrobi tego samego z nami?-po tych słowach jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Nie mów tak-przytulił mnie mocniej, a po chwili spojrzał mi prosto w oczy-Nikt nas nie rozdzieli, jasne? Nie pozwolę na to, obiecuję-powiedział i pocałował mnie.
-Dziękuję ci.
-Za co?
-Za to, że jesteś-powiedziałam, a Leon ponownie mnie przytulił.
-A teraz już nie płacz, tylko się uśmiechnij-powiedział, a ja posłusznie się uśmiechnęłam-Chodź, powinnaś porozmawiać z tatą-Leon próbował wstać, ale nie pozwoliłam mu na to i mocno ścisnęłam jego dłoń.
-Nie Leon, ja nie chcę z nim rozmawiać...
-Ale wiesz, że kiedyś będziesz musiała?
-Później...-powiedziałam i przytuliłam się do Leona. Siedzieliśmy tak przez chwilę, kiedy ktoś wszedł na górę. To była Angie.
-Tu jesteście-powiedziała i podeszła do nas-Cześć Leon.
-Cześć Angie-odpowiedział.
-Violu, co się stało? Twój tata mówi, że jesteś na niego wściekła nie wiadomo o co... Co znowu przeskrobał? Hę?-zapytała uśmiechając się, wtedy weszła babcia.
-Witaj Leon-przywitała się.
-Dzięń dobry.
-Violetto, co się stało?-zapytała babcia, a ja opowiedziałam im całą historię z Ludmiłą.
-Nie przejmuj się-zaczęła Angie-Twój tata jest... Jakby to ładnie powiedzieć... German najpierw robi, a dopiero potem myśli... Już ja mu wygarnę!
-Teraz się tym nie martw, tylko chodźcie już na kolację-powiedziała babcia.
-Nie, ja nie chcę widzieć się z tatą...
-Twój tata będzie jadł dzisiaj w gabinecie, bo ma dużo pracy-powiedziała Angie.
-No, więc chodźcie. Zrobiłam pyszne ciasto, tylko uważaj na Olgę.., bo jest trochę zazdrosna...-powiedziała Angelika.
-Ok, to chodźmy-powiedziałam i wstałam z podłogi, ciągle trzymając Leona za rękę.
-Tylko już nie płacz-powiedział i otarł moje łzy.
Zeszliśmy na dół, zjedliśmy kolację, a potem ciasto. Rzeczywiście było bardzo smaczne, ale ze względu na Olgę nic nie mówiłam. Było fajnie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a przede wszystkim tata nie psuł nam wszystkim humoru. Niestety kiedyś musiał nastąpić koniec tej miłej atmosfery, ponieważ mój kochany tata najwidoczniej skończył już pracę i przyszedł do nas.
-No tak... Wszystko, co piękne, kiedyś się kończy...-powiedziałam cicho-Leon zjadłeś? Świetnie-odpowiedziałam za niego, złapałam go za rękę i wstaliśmy od stołu-My już pójdziemy na górę.
Szybko poszłam do pokoju, ciągnąc Leona za sobą. Kiedy byliśmy już w moim pokoju, odetchnęłam z ulgą.
-I co? Będziesz teraz przez cały czas unikała taty?-zapytał.
-Chyba tak...-usiadłam na łóżku.
-Przecież to niemożliwe, mieszkacie razem...
-A jednak spróbuję...
-Violu-usiadł koło mnie i złapał mnie za rękę-Kochanie nie możesz ciągle uciekać przed ojcem, bo będziesz się źle czuła... Powinniście porozmawiać, wszystko sobie wyjaśnić i dojść do porozumienia. Jestem pewien, że twój tata nie chciał cię skrzywdzić... Obiecaj, że z nim porozmawiasz.
-Obiecuję-powiedziałam i przytuliłam się do Leona-Ale co jeśli tata nadal będzie się tak zachowywał?
-Wtedy będziesz musiała wytrzymać tu jeszcze 3 miesiące-powiedział.
-Czemu trzy?-zapytałam.
-Bo w październiku będziesz miała 18 lat i wtedy będziemy mogli razem zamieszkać-uśmiechnął się do mnie. Zapomniałam, że będę niedługo będę miała osiemnastkę! Jak to miło, że Leon o tym pamięta. To takie słodkie...
-Naprawdę? To cudownie!-bardzo się ucieszyłam i mocno przytuliłam się do Leona-Kocham Cię, wiesz?
-Oczywiście, że wiem. Kto by mnie nie kochał? Przecież jestem taki cudowny!-powiedział i pocałował mnie-Jestem idealny, prawda?
-Pewnie, że jesteś!-uśmiechnęliśmy się.
-Muszę już iść do domu...-powiedział wstając.
-No tak... Niestety...-poszłam odprowadzić Leona do drzwi, na szczęście taty już nie było w salonie-Zobaczymy się jutro?
-Pewnie, będę tęsknił-powiedział i pocałował mnie, wtedy przyszedł tata...
-Dosyć tych czułości-powiedział. On zawsze przychodzi w niewłaściwym momencie...
-Wszystko będzie dobrze, nie martw się. Dobranoc-powiedział i pocałował mnie w policzek-Do widzenia panie Castillo.
-Do widzenia Leon.
Kiedy Leon poszedł, ja nie chcąc rozmawiać z tatą od razu udałam się do pokoju.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto rozdział 35
Chciałam dodać wczoraj,
ale gdy go skończyłam była już 23.00, więc jest dzisiaj.
Wiem, że w tym rozdziale jest tylko Leonetta
i rodzina Violetty, ale obiecuję, że w następnym
będzie więcej pozostałych bohaterów.
Chciałam jeszcze powiedzieć, że przedwczoraj
miałam bardzo wyświetleń (jak dla mnie),
a mianowicie: 1 519
Dla mnie to wielka radość, bo zazwyczaj było
koło dziewięciuset wyświetleń,
a tu nagle ponad tysiąc ;D
Nie wiem, czy według Was to dużo,
ale ja jestem bardzo szczęśliwa!
*Angelika*
Bosi :D
OdpowiedzUsuńGratlacje ;p
Zapraszam do mnie http://historia-violetty-i-leona.blogspot.com/
Fajne,ale...
OdpowiedzUsuńŻE CO?!!!Leon i Violetta zamiezkają razem?!No nie
Super.
OdpowiedzUsuńFajnie jakby Vilu i German się pokłócili o np. Leona i ona by do niego uciekła hehe ;D
Czekam na next. ;D
Świetny :D
OdpowiedzUsuńTen German, to zawsze musi coś zrobić..
Super, że niedługo Viola i Leon razem zamieszkają ^^ Ciekawe co się wydarzy na 18 Violi!
Czekam na next! ;)
Mam takie pytanko... kiedy pierwszy raz Leonetty :)
OdpowiedzUsuńMon***
Jeszcze trochę musicie na to poczekać...
UsuńŚwietny rozdział ;) Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńDodatkowo otrzymałaś nominacje na moim blogu germanigie.blogspot.com
O maj! <33
OdpowiedzUsuńSuperaśnie.
Jejku, dobrze, że Viola może wszystko powiedzieć |Leonowi ;**
http://violetta-story.blogspot.com -zapraszam! Nowy rozdział!