czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 27


Camila
   Zadzwoniłam do dziewczyn i umówiłam się z nimi w Resto. Chcę im powiedzieć o moim wyjeździe... Ciekawe, jak zareagują... Mam nadzieję, że nie będą złe, bo nie chcę im zawracać głowy... Na wakacjach odpocznę i wszystko się ułoży. Trzeba być optymistą!
Francesca
   Ciekawe, o co chodzi Camili... Gdy dzwoniła, wydawała się być smutna... Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało... Chyba za dużo czasu spędzam z Marco, a za mało z przyjaciółmi... Nawet nie wiem, co jest Cami, dlaczego jest smutna... Przyjaciółka powinna wiedzieć takie rzeczy.
Violetta
   Przed chwilą dzwoniła Cami. Była smutna... Pewnie ciągle myśli o tym draniu, co ją tak potraktował... Biedna Camila... Może za dużo czasu spędzam z Leonem, a mało z przyjaciółkami... Trzeba to zmienić! Przecież powinnam wiedzieć, co czuje moja przyjaciółka i dlaczego jest smutna...
   Angie i tata znowu się dziwnie zachowują... Niby próbowali mi coś powiedzieć, ale w końcu do tego nie doszło... O co im chodzi? Postanowiłam spytać Olgę, ona zawsze wie o wszystkim...
-Olgito?-złapałam ją za ręce.
-Słucham cię. Coś się stało?-zapytała.
-Nie, nic się nie stało. Chodzi o...-nie dokończyłam, bo Olga mi przerwała.
-Problemy sercowe? Chodzi o Leona?
-Nie, ja...
-Wiedziałam!-Olga nie dała mi dojść do słowa-Występujecie w komedii? Cudownie! Przyjdę was oglądać. Będziecie cudowni! Chyba się z nim nie pokłóciłaś?
-Nie, z Leonem wszystko w porządku.
-To dobrze, tak pięknie razem wyglądacie...-tym razem ja przerwałam Oldze.
-Olga, chodzi o tatę i Angie.
-Co z nimi? Biorą ślub?-zapytała zaciekawiona.
-Nie. Chciałam się dowiedzieć od ciebie-powiedziałam.
-Co chcesz wiedzieć? Ja nic nie wiem o żadnym ślubie...
-Nie chodzi mi o ślub.
-A o co?
-Nie zauważyłaś, że od wczoraj są jacyś dziwni...
-Dziwni?
-Tak, dziwnie się zachowują... Jakby chcieli mi coś powiedzieć, ale nie mam pojęcia co...
-Rzeczywiście... Angie wyszła gdzieś wczoraj, ale nie powiedziała gdzie...
-Naprawdę?
-Taak-Olga podała mi ciastka i sok pomarańczowy-Gdy wróciła była smutna... Od razu poszła do twojego taty, chyba płakała... Ciekawe o co chodzi...
-Ciekawe... Dziękuję Olgita, jesteś kochana!-przytuliłam ją, wzięłam sok i wróciłam do pokoju.   
   Olga jest trochę dziwna, ale bardzo ją za to kocham. Ciekawe, o co chodzi Camili, Angie i tacie... Coś jest nie tak... Muszę się iść do Resto Bandu, bo się spóźnię.         
Francesca
   O, idzie Violetta.
-Violu!-dogoniłam ją.
-Cześć Fran, wiesz o co chodzi Camili?
-Nie, nie mam pojęcia, ale jak rozmawiałyśmy przez telefon, to była smutna.
-Tak, też to zauważyłam, ale nie mam pojęcia, o co może chodzić. Może o Carlosa...
-Możliwe...                                                                           
Camila
   Jestem już w Resto. Czekam na dziewczyny. Tylko, co ja mam im powiedzieć? O, idą.
-Cześć dziewczyny-powiedziałam.
-Cześć, co jest?-zapytała Viola, a ja dostałam sms-a. Przeczytałam.                   
-Dziewczyny, nie mogę teraz... Mama mi napisała, że mam szybko wracać do domu...
-To może... Babski wieczór? U mnie? Mam wolną chatę-zaproponowała Fran.
-Świetny pomysł!-powiedziałam-To lecę! Do zobaczenia!-pożegnałam się i wyszłam.
   Zastanawiam się, co się stało... Mama nie napisała, o co chodzi. Trochę się martwię...
Violetta
-No i nie dowiemy się, co jest Camili...-powiedziała Fran.
-Dopiero wieczorem... Martwię się o nią... Jest przygnębiona.
-Tak, tylko co się stało?-przez chwilę siedziałyśmy w ciszy i zastanawiałyśmy się. 
-Dobra... Nie ma sensu tu tak siedzieć i rozmyślać. Cami wszystko nam opowie...-powiedziałam.
-Tak, masz rację... Umówiłam się z Marco. Muszę lecieć! Pa!-pożegnałyśmy się i poszłyśmy.
   Naprawdę się martwię o Camilę... Coś jest nie tak... Może to ma jakiś związek z tym sms-em. Nie warto o tym myśleć, wszystkiego dowiem się od Cam dzisiaj wieczorem, tylko muszę zapytać taty... Wróciłam do domu i od razu weszłam do jego gabinetu. Tata siedział nad papierami, był nieobecny... Pewnie chodzi o tą sprawę z Angie...
-Cześć tato-przywitałam się.
-Cześć córeczko, nie zauważyłem, kiedy weszłaś-powiedział i oderwał się od papierów-Coś się stało?
-Mam prośbę...
-Tak? O co chodzi?-zapytał.
-Chciałabym iść dzisiaj na noc do Francesci. Mogę?
-Nie-powiedział stanowczo.
-Co!? Dlaczego nie?
-Jutro idziesz rano do szkoły, musisz się wyspać.                                       
-Obiecuję, że pójdziemy spać o odpowiedniej porze. Prooszę! Tato, zgódź się!-błagałam.
-Nie Violetta, nie chcę, żebyś spała poza domem...
-Ale tatoo, proszeeeę...
-Dobrze, niech ci będzie-zgodził się tata.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Kocham cię tato!-przytuliłam się do taty i poszłam do swojego pokoju.
   Nuciłam sobie Te creo, kiedy nagle zadzwonił mój telefon. To Leon. Odebrałam.
-Słucham?
-Dzień dobry. Czy rozmawiam z panią Violettą Castillo?
-Tak, przy telefonie. Kto mówi?-zapytałam.
-Leon Verdas z tej strony-przedstawił się.
-Leon Verdas... Leon Verdas... Hmm... Już wiem! Znam cię!
-Naprawdę? Jestem zaszczycony... Wyjrzyj przez okno-powiedział, a ja podeszłam do okna i odsłoniłam firankę. Na trawie zobaczyłam serce ułożone z czerwonych róż, a w środku napis Leonetta. Rozłączyłam się i zbiegłam na dół, do Leona. Rzuciłam mu się na szyję.          
-Co przeskrobałeś?-zapytałam po chwili.
-Nic! Chciałem ci zrobić niespodziankę.
-No dobrze już dobrze...-powiedziałam i przytuliłam się do Leona. Przez chwilę staliśmy w tym sercu.
-Masz ochotę na koktajl?-zapytał po chwili, a ja kiwnęłam głową. Po 5 min byliśmy już w Resto Bandzie. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy koktajl-Andres jest o ciebie zazdrosny...
-Co mu zrobiłeś?-zapytałam.
-Obraził się, bo obiecałem, że obejrzę z nim film dzisiaj, ale odwołałem to, bo chciałem się z tobą spotkać.
-Niepotrzebnie... Ja umówiłam się z dziewczynami... Będziemy nocować u Fran...
-Co? A tak bardzo chciałem spędzić z tobą ten czas...-zrobił smutną minkę.
-Leon-złapałam go za rękę-Zobaczymy się jutro, idź do Andresa, a ja pójdę się przygotować na spotkanie z dziewczynami.
-Myślałem, że będziesz wolała być ze mną...
-Chciałabym, ale Cami ma problem i chce pogadać.
-No tak, zawsze, jak któraś z was ma jakiś kłopot robicie sobie Babski wieczór... Kocham cię-powiedział, pocałował mnie i poszedł.

1 godzinę później:

   Jestem już pod domem Fran. Pewnie już na mnie czekają. Nie myliłam się.
-Cześć dziewczyny-przywitałam się.
-Hej-odpowiedziały.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 27
Przepraszam, 
że tak długo musieliście czekać,
ale miałam urwanie głowy...

Chciałabym bardzo podziękować Clarie
za cudowny nagłówek.

*Angelika*

7 komentarzy:

  1. cudny <3
    ojj jakie to było słodkie.. serce i ten napis <33 cieszę się, że u Leonetty wszystko w jak najlepszym porządku <33
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)
    Mam nadzieję, że Angie i German w końcu powiedzią Violi o co chodzi ;)
    Czekam na kolejny :* a nagłówek naprawdę świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Leonetta ma się dobrze i to mnie cieszy;)
    Rozdział świetny czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. słitaśne serce od Leośka, oooh *_* pisz szybko następny i zapraszam oczywiście do mnie na 4 rozdział :
    http://vilu-y-leon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział. Czekam na next. ;)
    Zapraszam do mnie: http://angie-my-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny, jak zwykle :)
    Jednakże coś mało Leonetty :)

    Naprawdę nie masz za co dziękować, cała przyjemność po mojej stronie :D

    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny,
    Clarie

    P.S Jeśli znudziłby Ci się nagłówek to masz do mnie emaila :)

    OdpowiedzUsuń