Leon
Dlaczego nie pamiętam własnych rodziców!? Jak to możliwe, że nie mogę sobie przypomnieć?
-Pamiętasz coś jeszcze?-pytał dalej lekarz.
-Wiem, że chodzę do szkoły muzycznej Studio 21, Violetta też się tam uczy...-znowu się do niej uśmiechnąłem.
-Pamiętasz coś poza Studio 21 i Violettą?-zastanowiłem się chwilę po czym odpowiedziałem.
-Nie...
-Dobrze.., teraz odpoczywaj-powiedział lekarz i wszyscy wyszli z sali.
Violetta
-Doktorze, co jest z Leonem?-zapytał pan Verdas-Dlaczego nas nie pamięta?
-Leon miał poważny uraz głowy. Czasami skutkiem tego jest amnezja. W tym wypadku mamy do czynienia z amnezją częściową-tłumaczył lekarz.
-Co to znaczy?-zapytałam.
-To znaczy, że pacjent pamięta tylko niektóre sytuacje ze swojego życia. Czasem pamięta się traumatyczne chwilę, a czasem, tak jak teraz, pamięta się te najważniejsze i najpiękniejsze chwilę ze swojego życia. Proszę się nie denerwować. To, że Leon państwa nie pamięta, to nie znaczy, że was nie kocha-zwrócił się do mnie-Po prostu, jak widać, jest w tobie bardzo zakochany, Violetto-uśmiechnęłam się-Na pewno wiele dla niego znaczysz. Wszystko będzie dobrze.
-Ile to potrwa?-spytała mama Leona.
-Nie wiadomo. Zazwyczaj, przy amnezji częściowej nie jest to długotrwałe. Trzeba przypominać Leonowi różne sytuacje, pokazywać zdjęcia, zabierać do znajomych miejsc, ale pod żadnym pozorem proszę nie naciskać. To mogłoby spowodować stres, co opóźniłoby powrót pamięci.
-A kiedy Leon może wyjść ze szpitala.
-Jeszcze dzisiaj mogą go państwo zabrać do domu-lekarz się uśmiechnął.
-A kiedy Leon może wyjść ze szpitala.
-Jeszcze dzisiaj mogą go państwo zabrać do domu-lekarz się uśmiechnął.
-Dobrze, dziękujemy doktorze-powiedział pan Verdas, przytulając żonę.
Weszłam do sali Leona.
-Violu, kochanie-powiedział Leon, a ja usiadłam przy nim i ścisnęłam jego dłoń.-Kiedy mogę stąd wyjść?
-Jeszcze dzisiaj-uśmiechnęłam się.
-Świetnie! Pójdziemy na jakiś spacer, czy coś?-spytał Leon, a ja się zaśmiałam.
-Dopiero wychodzisz ze szpitala, a już ci randki w głowie?
-Przez miesiąc nigdzie nie byliśmy, trzeba to nadrobić. Przy okazji opowiesz mi wszystko o rodzicach i w ogóle...
-Dobrze, już dobrze. Tęskniłam za tobą...
-Wiem kochanie, ale teraz już wszystko będzie tak, jak dawniej-powiedział i pocałował moją dłoń..
-Leon! Nareszcie się obudziłeś!-do sali weszła Francesca-Tak się cieszę!
-Leon, to jest Francesca, przyjaciółka. Chodzi z nami do studia.
-Cześć-powiedział.
-Ma amnezję-wytłumaczyłam.
-Aaaa... Niedługo sobie wszystko przypomnisz.
-Dobra, Leon przygotuj się do wyjścia, a my pójdziemy się przejść. Chodź Fran.
Wyszłyśmy na zewnątrz.
-Violu, Leon cię pamięta?-spytała Fran.
-Tak, ma amnezję częściową... Pamięta mnie i studio-powiedziałam.
-Niesamowite! Wiesz, że jego rodzice was podsłuchiwali?
-Co!?-zdziwiłam się.
-No, kiedy weszłam, zobaczyłam ich. Są strasznie wścibscy!
-Tak, szczególnie tata Leona. Zawsze nas o wszystko wypytywał...
-Dobra, ja lecę. Powiem wszystkim, że Leon się wybudził i ma amnezję, żebyś nie musiała powtarzać na okrągło tego samego-powiedziała Fran.
-Dziękuję, kochana jesteś!-przytuliłyśmy się na pożegnanie.
Kiedy wróciłam do szpitala, Leon był już gotowy.
-Chcesz zabrać te zdjęcia czy będziesz tak dobroduszna i mi je podarujesz?-zapytał.
-No nie wiem, nie wiem...-uśmiechnęłam się-Możesz je sobie wziąć... Mam kopie w domu, na wypadek gdybyś chciał mi je kiedyś zabrać.
-Przygotowana jesteś-powiedział Leon i mnie przytulił.
-Jedziemy dzieciaki! Gotowi?-do sali weszli rodzice Leona.
-Tak-Leon złapał mnie za rękę i poszliśmy do samochodu.
Wsiedliśmy do samochodu pana Verdas. Ja z Leonem usiedliśmy na tylnych siedzeniach, a pani Verdas obok męża, który prowadził auto.
-Violu, może zjesz z nami obiad?-zaproponowała mama Leona-Co ty nato? Leon na pewno się ucieszy.
-Tak-Leon złapał mnie za rękę i uśmiechnął się-Potem i tak mamy wyjść na spacer...
-Dobrze, powiadomię tylko tatę-napisałam do taty sms-a, że zjem u Leona. Po chwili tata odpisał, że się zgadza.
-Violu, kochanie-powiedział Leon, a ja usiadłam przy nim i ścisnęłam jego dłoń.-Kiedy mogę stąd wyjść?
-Jeszcze dzisiaj-uśmiechnęłam się.
-Świetnie! Pójdziemy na jakiś spacer, czy coś?-spytał Leon, a ja się zaśmiałam.
-Dopiero wychodzisz ze szpitala, a już ci randki w głowie?
-Przez miesiąc nigdzie nie byliśmy, trzeba to nadrobić. Przy okazji opowiesz mi wszystko o rodzicach i w ogóle...
-Dobrze, już dobrze. Tęskniłam za tobą...
-Wiem kochanie, ale teraz już wszystko będzie tak, jak dawniej-powiedział i pocałował moją dłoń..
-Leon! Nareszcie się obudziłeś!-do sali weszła Francesca-Tak się cieszę!
-Leon, to jest Francesca, przyjaciółka. Chodzi z nami do studia.
-Cześć-powiedział.
-Ma amnezję-wytłumaczyłam.
-Aaaa... Niedługo sobie wszystko przypomnisz.
-Dobra, Leon przygotuj się do wyjścia, a my pójdziemy się przejść. Chodź Fran.
Wyszłyśmy na zewnątrz.
-Violu, Leon cię pamięta?-spytała Fran.
-Tak, ma amnezję częściową... Pamięta mnie i studio-powiedziałam.
-Niesamowite! Wiesz, że jego rodzice was podsłuchiwali?
-Co!?-zdziwiłam się.
-No, kiedy weszłam, zobaczyłam ich. Są strasznie wścibscy!
-Tak, szczególnie tata Leona. Zawsze nas o wszystko wypytywał...
-Dobra, ja lecę. Powiem wszystkim, że Leon się wybudził i ma amnezję, żebyś nie musiała powtarzać na okrągło tego samego-powiedziała Fran.
-Dziękuję, kochana jesteś!-przytuliłyśmy się na pożegnanie.
Kiedy wróciłam do szpitala, Leon był już gotowy.
-Chcesz zabrać te zdjęcia czy będziesz tak dobroduszna i mi je podarujesz?-zapytał.
-No nie wiem, nie wiem...-uśmiechnęłam się-Możesz je sobie wziąć... Mam kopie w domu, na wypadek gdybyś chciał mi je kiedyś zabrać.
-Przygotowana jesteś-powiedział Leon i mnie przytulił.
-Jedziemy dzieciaki! Gotowi?-do sali weszli rodzice Leona.
-Tak-Leon złapał mnie za rękę i poszliśmy do samochodu.
Wsiedliśmy do samochodu pana Verdas. Ja z Leonem usiedliśmy na tylnych siedzeniach, a pani Verdas obok męża, który prowadził auto.
-Violu, może zjesz z nami obiad?-zaproponowała mama Leona-Co ty nato? Leon na pewno się ucieszy.
-Tak-Leon złapał mnie za rękę i uśmiechnął się-Potem i tak mamy wyjść na spacer...
-Dobrze, powiadomię tylko tatę-napisałam do taty sms-a, że zjem u Leona. Po chwili tata odpisał, że się zgadza.
Ludmiła
Przez cały miesiąc nic nie wymyśliłam... Jak to możliwe? Ja, taka idealna, inteligentna i nic nie wymyśliłam?
Aż trudno w to uwierzyć... Może Tomas na coś wpadł? Oby...
-Hej Tomi!-rzuciłam mu się na ramiona.
-Ludmi!-pocałował mnie.
-Masz jakiś pomysł na koniec naszej Leonetty?-zapytałam z nadzieją.
-Niestety... Kochanie, nic mi nie przychodzi do głowy...
-Mi też nie... Chwila! Już wiem!
-Jaki masz pomysł?-zapytał.
-Leon ma amnezję... Trzeba mu nagadać bzdur...
-Dobre... Czemu ja na to nie wpadłem?
-Bo jestem od ciebie mądrzejsza. Musimy ich rozdzielić, bo...-powiedziałam za dużo.
-Bo? Właściwie, to dlaczego chcesz zniszczyć ich związek? Nigdy mi tego nie mówiłaś...
-To jest moja sprawa! Forget it! - uśmiechnęłam się i przytuliłam do Tomasa
Aż trudno w to uwierzyć... Może Tomas na coś wpadł? Oby...
-Hej Tomi!-rzuciłam mu się na ramiona.
-Ludmi!-pocałował mnie.
-Masz jakiś pomysł na koniec naszej Leonetty?-zapytałam z nadzieją.
-Niestety... Kochanie, nic mi nie przychodzi do głowy...
-Mi też nie... Chwila! Już wiem!
-Jaki masz pomysł?-zapytał.
-Leon ma amnezję... Trzeba mu nagadać bzdur...
-Dobre... Czemu ja na to nie wpadłem?
-Bo jestem od ciebie mądrzejsza. Musimy ich rozdzielić, bo...-powiedziałam za dużo.
-Bo? Właściwie, to dlaczego chcesz zniszczyć ich związek? Nigdy mi tego nie mówiłaś...
-To jest moja sprawa! Forget it! - uśmiechnęłam się i przytuliłam do Tomasa
-Chcę wiedzieć dlaczego...-powiedział po chwili-Ty wiesz, dlaczego ja chcę zniszczyć ich związek...
-Tak, bo nie znosisz Leona i chcesz mu uprzykrzyć życie...
-Yhmm, a dlaczego ty?-dopytywał.
-Nie chcę o tym mówić!-wyszłam i trzasnęłam drzwiami.
Przecież nie muszę mu się spowiadać! Moja sprawa, co robię i dlaczego! Jestem Ludmiła i nikt nie będzie mną rządził! To ja tu mam nad wszystkimi władzę!
-Tak, bo nie znosisz Leona i chcesz mu uprzykrzyć życie...
-Yhmm, a dlaczego ty?-dopytywał.
-Nie chcę o tym mówić!-wyszłam i trzasnęłam drzwiami.
Tomas
O co jej chodzi? Jest jakaś dziwna... Dlaczego tak się zdenerwowała, jak ją spytałem o powód jej nienawiści do Violetty? Jeszcze nigdy nie widziałem takiej Ludmiły...Dlaczego chce im uprzykrzyć życie? Ciekawe...
Leon
Po obiedzie wyszliśmy na spacer. Po 45 min. chodzenia, usiedliśmy na Naszej Ławce.
-Wiesz... Dziwnie jest nikogo nie pamiętać...-powiedziałem.
-Wiem, ale niedługo wszystko sobie przypomnisz.
-Opowiedz mi o wszystkich ze studia, o moich rodzicach. Chcę wiedzieć wszystko!
-Dobrze... Od czego by tu zacząć?
-Alfabetycznie. A... Jest ktoś na A?
-Tak-odpowiedziała-Angie.
-Więc zacznij od niej.
-Dobrze. Angie jest nauczycielką w studio, uczy śpiewu. Jest także moją ciotką... Dowiedziałam się o tym jakieś pół roku temu... Jest zawsze uśmiechnięta, pomocna, miła. Jest jeszcze Antonio. To dyrektor Studio 21. Także jest miły.
-Jest ktoś jeszcze na A?-zapytałem.
-Jeszcze Andres. To twój przyjaciel. Czasem jest dziwny, ale ogólnie jest w porządku. To już wszyscy na A. -Więc teraz B.
-Braco. Świetnie tańczy, pochodzi z... Właściwie to nie wiem skąd... Nikt nie wie... Jest fajny. Teraz C. Camila. Jest świetną przyjaciółką, pięknie śpiewa. Jest miła, pomocna. Przyjaźń to dla niej rzecz święta-słuchałem jej z zaciekawieniem-Na D nikogo nie ma, na E też nie, F. Francesca jest moją przyjaciółką, poznałeś ją w szpitalu.
-Pamiętam.
-Ma bardzo ładny głos, jest bardzo kochana... Spotyka się z Marco. Teraz G. Gregorio. Choreograf... Jest bardzo surowy i bardzo nerwowy... Na H nikogo nie ma, na I też nie, na J także nie, K też nie...-zaśmiałem się-Z czego się śmiejesz?
-Tak pięknie wyglądasz, mówiąc alfabet.
-Ciebie to bawi? Ja się produkuję, żeby ci wszystko przypomnieć, a ty się śmiejesz?-udała obrażoną.
-Kontynuuj kochanie-przytuliłem ją.
-Pamiętam.
-Ma bardzo ładny głos, jest bardzo kochana... Spotyka się z Marco. Teraz G. Gregorio. Choreograf... Jest bardzo surowy i bardzo nerwowy... Na H nikogo nie ma, na I też nie, na J także nie, K też nie...-zaśmiałem się-Z czego się śmiejesz?
-Tak pięknie wyglądasz, mówiąc alfabet.
-Ciebie to bawi? Ja się produkuję, żeby ci wszystko przypomnieć, a ty się śmiejesz?-udała obrażoną.
-Kontynuuj kochanie-przytuliłem ją.
Ludmiła
Nie mam zamiaru nikomu mówić, dlaczego chcę zniszczyć Violettę... To jest moja tajemnica, o której nikt się nie ma prawa dowiedzieć!
Prawda jest taka, że...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Prawda jest taka, że...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto rozdział 23
Myślę, że jest wystarczająco długi.
Myślę, że jest wystarczająco długi.
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam,
ale nie miałam czasu.
Postaram się od teraz
dodawać codziennie po jednym rozdziale.
:)
*Angelika*
Jo, głupia Ludmiła niech se idzie na drzewo. Myślałam, że powie coś o ławeczce *,* zapraszam do mnie, jest 22 http://the-real-love-of-leonetta.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWow nie no masakra z tą Ludmiłą co ona kombinuje. Rozdział boski czekam na next :)
OdpowiedzUsuńco ta Ludmi ukrywa, no tak się cieszę, że Leoś i Viola są tacy szczęśliwi, tylko niech ten Tomas z Ludmilą, niczego nie zepsują....!
OdpowiedzUsuńLudmiła za dużo kombinuje, mogłaby sobie dać spokój..
OdpowiedzUsuńrozdział boski :) Czekam na next :*
Ale ty jesteś wredna małpa, wiesz ? :D
OdpowiedzUsuńJak ty mi śmiesz kazać Leosiowi zapomnieć i jeszcze do tego ta Ludmi .. Wrr .. :>
Ciao,
Velvet .xx
Czy tylko ja zauwarzylam ze Napisałaś że Cami spotyka się z Maxim? Hehe ale jezeli mialo tak byc to ok! Ja jestem za Caxi!
OdpowiedzUsuńJesteś spostrzegawcza! :)
UsuńPrzepraszam za błąd, już poprawiam.
Niestety, jak na razie jest Naxi :)
Pozdrawiam ♥