Andres
Leon ma dzisiaj imprezę urodzinową. Dziwne, bo urodziny miał wczoraj... Wiem! Może go ófolutki podmieniły i pomyliły datę? Tak! To wszystko wyjaśnia!
Muszę jak najszybciej do niego zadzwonić i dowiedzieć się, gdzie jest mój przyjaciel! Ja, odważny Andres, uratuję go!
Muszę jak najszybciej do niego zadzwonić i dowiedzieć się, gdzie jest mój przyjaciel! Ja, odważny Andres, uratuję go!
Leon
Wyszliśmy z wody. Byliśmy cali mokrzy, ale co się dziwić...
-Jesteś głodna?-spytałem, gdy leżeliśmy na kocu i ogrzewaliśmy się w promieniach słońca.
-Troszeczkę...
Poszedłem do namiotu i przygotowałem śniadanie dla najcudowniejszej dziewczyny świata. Już miałem wracać do Violetty, gdy zadzwonił telefon. Andres.
-Słucham?
-Leon? To Ty?-zapytał. Co za kretyn...
-Tak, to ja-potwierdziłem wychodząc z namiotu. Podałem Violetcie jedzenie i powiedziałem-Smacznego.
-Dziękuję. Skąd wiedziałeś, że właśnie jem tortillę? Wow-nie mam słów na inteligencję Andresa-Kiedy masz urodziny?
-Miałem wczoraj-przecież on dobrze o tym wie.
-Tak! Czyli nie porwali cię kosmici? Jak się cieszę.
-Andres... Nie ważne. Pamiętaj o imprezie. Dzisiaj.
-Czyli jednak! Porwali mojego przyjaciela! Muszę go uratować! A ty kosmito, trzymaj się od nas z daleka!
-Andres, uspokój się. Nikt mnie nie porwał i nie jestem żadnym kosmitą!-próbowałem przemówić mu do rozsądku, ale szybko zdałem sobie sprawę, że mi się nie uda.
-Nie wierzę ci. Każdy kosmita by tak powiedział!-po tych słowach rozłączył się.
-Kto to?-zapytała Violetta popijając sok.
-Andres. Mówił coś o kosmitach i ufoludkach...
-Cały Andres!-zaśmiała się.
-Tak. Wiesz, że podobno kosmici mnie porwali? Andres tak twierdzi.
Przez jakiś czas śmialiśmy się z poziomu inteligencji mojego przyjaciela i jedliśmy śniadanie. Potem, gdy już wyschnęliśmy po porannej kąpieli i zakończyliśmy pogawędkę o Andresie, zaczęliśmy się wygłupiać. Biegaliśmy wokół drzew i śmialiśmy się bez powodu. Zrobiłem nawet zdjęcie. Violetta wyglądała pięknie.
-Patrz, jak ładnie wyszłaś-pokazałem jej zdjęcie.
-Usuń to!
-Przestań. Przecież to ładne zdjęcie.
-Ładne!? Ja nie wychodzę ładnie na zdjęciach!
-Nie, a ja nie jestem przystojny-powiedziałem sarkastycznie.
W końcu ustaliliśmy, że to zdjęcie jest ładne i mogę ustawić je sobie na tapetę. Violetta też zrobiła mi zdjęcie i również ustawiła na tapetę.
Tak wyglądał nasz kompromis.
Znowu zaczęliśmy się wygłupiać. Gdy się zmęczyliśmy, usiedliśmy pod drzewem.
-Czas się zbierać...-powiedziałem niechętnie.
-Nie, jeszcze nie-Violetta położyła głowę na moim ramieniu. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas, ale doszliśmy do wniosku, że rzeczywiście trzeba się zbierać, jeśli chcemy zdążyć na imprezę. Spakowaliśmy wszystko i ruszyliśmy w drogę.
Chciałam zacząć krzyczeć, ale on zasłonił mi usta dłonią. Przestraszyłam się. Nie wiedziałam, co się stanie... Nie minęło nawet 15 sekund, a usłyszałam najpiękniejszy głos świata.
-Francesca!-zawołał Marco i przyłożył temu dupkowi. On nawet ze złamaną ręką potrafi walczyć. Jest cudowny.
-Debilu, miałeś pilnować, czy ktoś nie idzie!-usłyszałam jeszcze, zanim dwa głupki wsiadły do samochodu i odjechały.
-Nic ci nie jest?-zapytał troskliwie i przytulił mnie.
-Nie-odpowiedziałam zszokowana-Kim oni są?
-Nie mam pojęcia.
Nie drążyłam tematu. Pewnie to jacyś chuligani, którzy chcieli zrobić mi kawał...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Kto to?-zapytała Violetta popijając sok.
-Andres. Mówił coś o kosmitach i ufoludkach...
-Cały Andres!-zaśmiała się.
-Tak. Wiesz, że podobno kosmici mnie porwali? Andres tak twierdzi.
Przez jakiś czas śmialiśmy się z poziomu inteligencji mojego przyjaciela i jedliśmy śniadanie. Potem, gdy już wyschnęliśmy po porannej kąpieli i zakończyliśmy pogawędkę o Andresie, zaczęliśmy się wygłupiać. Biegaliśmy wokół drzew i śmialiśmy się bez powodu. Zrobiłem nawet zdjęcie. Violetta wyglądała pięknie.
-Patrz, jak ładnie wyszłaś-pokazałem jej zdjęcie.
-Usuń to!
-Przestań. Przecież to ładne zdjęcie.
-Ładne!? Ja nie wychodzę ładnie na zdjęciach!
-Nie, a ja nie jestem przystojny-powiedziałem sarkastycznie.
W końcu ustaliliśmy, że to zdjęcie jest ładne i mogę ustawić je sobie na tapetę. Violetta też zrobiła mi zdjęcie i również ustawiła na tapetę.
Tak wyglądał nasz kompromis.
Znowu zaczęliśmy się wygłupiać. Gdy się zmęczyliśmy, usiedliśmy pod drzewem.
-Czas się zbierać...-powiedziałem niechętnie.
-Nie, jeszcze nie-Violetta położyła głowę na moim ramieniu. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas, ale doszliśmy do wniosku, że rzeczywiście trzeba się zbierać, jeśli chcemy zdążyć na imprezę. Spakowaliśmy wszystko i ruszyliśmy w drogę.
Francesca
Umówiłam się z Marco. Upierał się, że po mnie przyjdzie. Nie wiem, dlaczego, ale on chyba nie chce, żebym wychodziła sama z domu. O co mu chodzi? Marco raczej nie ma w zwyczaju być zazdrosnym, więc to musi być coś innego. Zgodziłam się, żeby po mnie przyszedł, ale nie miałam zamiaru na niego czekać. Postanowiłam wyjść mu naprzeciw. Ciągle myślę o tym śnie. Był piękny. Kiedy pomyślę o tym, że to ja i Marco, wiem, że to ten jedyny i nie mam żadnych wątpliwości. Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
Szłam i wypatrywałam Marco. W pewnej chwili ktoś zasłonił mi oczy. Na początku myślałam, że to mój chłopak, ale czułam się dziwnie. W towarzystwie Marco zawsze czułam się bezpiecznie, a teraz nie...
-Cicho-usłyszałam jakiś głos.Chciałam zacząć krzyczeć, ale on zasłonił mi usta dłonią. Przestraszyłam się. Nie wiedziałam, co się stanie... Nie minęło nawet 15 sekund, a usłyszałam najpiękniejszy głos świata.
-Francesca!-zawołał Marco i przyłożył temu dupkowi. On nawet ze złamaną ręką potrafi walczyć. Jest cudowny.
-Debilu, miałeś pilnować, czy ktoś nie idzie!-usłyszałam jeszcze, zanim dwa głupki wsiadły do samochodu i odjechały.
-Nic ci nie jest?-zapytał troskliwie i przytulił mnie.
-Nie-odpowiedziałam zszokowana-Kim oni są?
-Nie mam pojęcia.
Nie drążyłam tematu. Pewnie to jacyś chuligani, którzy chcieli zrobić mi kawał...
Violetta
Wróciliśmy. Porozmawiałam chwilę z mamą, a teraz jestem w pokoju i opisuję cały wczorajszy i dzisiejszy dzień w pamiętniku. Jestem szczęśliwa! Zaraz ma przyjść do mnie Ludmiła. Trochę się niepokoję... Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.
-Cześć, Violu-do pokoju weszła Angie-Jak ci minął dzień?
-Wspaniale! Nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa-opowiedziałam cioci o wszystkim, a potem rozmawiałyśmy jeszcze o dzisiejszej imprezie.
Zeszłyśmy na dół. Po 15 min. ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć. Ludmiła.
-Dzień dobry-powiedziała moja przyjaciółka wchodząc do środka.
-Ludmiła, tak dawno się nie widziałyśmy-powiedziała mama.
-Miło panią znowu widzieć.
Poszłyśmy do mojego pokoju.
-Co jest, Lu?-zapytałam.
Ludmiła opowiedziała mi o tym, co usłyszała. To rzeczywiście dziwne...
-Rozmawiałaś z mamą?-zapytałam.
-Tak, ale niczego się nie dowiedziałam. Zawsze, gdy zaczynam ten temat, mama mnie zbywa. Ja muszę się dowiedzieć, co z moją siostrą! Muszę...
Oto rozdział 53
Jak Wam się podoba?
Postaram się od teraz dodawać częściej rozdziały,
ale niczego nie obiecuję, bo mam dużo na głowie...
Trzymajcie kciuki za moją wenę,
która ma się już coraz lepiej ;)
Następny rozdział, mam nadzieję, pojutrze.
Następny rozdział, mam nadzieję, pojutrze.
*Angelika*
Cudny ;***
OdpowiedzUsuńAndres jak zwykle ma coś nie tak z mózgiem
Przepraszam , że dawno nie komentowałam , ale nie miałam czasu ;D
Czekam na następny ;)
Andres <3 Ci goście od Fran wrócą jeszcze, czy to tylko tak jednorazowo? Trzymam kciuki za wenę:) i zapraszam do mnie http://violetta-moja-historia-wikra.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJeszcze wrócą...
UsuńAle nic więcej nie powiem.
Dziękuję, mam nadzieję, że moja wena nie będzie mi szwankowała...
Wejdę na pewno ;)
Andreas i jego kosmici ;d
OdpowiedzUsuńCiekawe co to byli za goście ...
Rozdział boski;d
Nie umiem doczekać się kolejnego ;)
Pozdrawiam ;*
Super nie mogę doczekać się kolejnego Pozdro<3
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA na moim blogu http://violetta-tkt.blogspot.co.uk/
Gratuluję:)
Buziaki:***
Siemka! Nie wiem czy już tu pisałam, chyba tak no ale do rzeczy! Twój blog jest świetniasty! Powiedziałabym gorzej ale zostańmy przy nowym słowie :) Rozdział świetny, czytam i czytam Twój blog i Ci powiem,że czytam go od 30. Nigdy nie komentowałam, właściwie nie wiem czemu może byłam jak Naty - bałam się wyrażać swoją opinie i byłam w cieniu "Ludmiły"? Tego nie wiem,ale się odważyłam i prosze (miałam sie nie rozpisywać) ja mam o blogu i o rozdziałach pisać a nie o sobie heeh :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Pozdrowionko
Andziuś <3
A i wyczukuje następnego rozdziału :)
Usuń