niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 50 !

Następnego dnia:

Violetta
   Leon ma dzisiaj urodziny! Wstałam wcześnie i poszłam się przygotować. Szybko zjadłam śniadanie, pożegnałam się i poszłam do domu mojego chłopaka. Drzwi otworzyła mi jego mama.
-Dzień dobry Violetto, wejdź.
-Dzień dobry-powiedziałam i weszłam do środka.
-Wszystko gotowe-pani Verdas uśmiechnęła się do mnie i zawołała-Leon!
   Leon zbiegł po schodach na dół, a ja rzuciłam mu się na szyję.
-Wszystkiego najlepszego!-krzyknęłam i podałam mu prezent.
-O! Prezent! Dziękuję-pocałował mnie w policzek-Co ty tak szybko?-zdziwił się.
-Chciałam ci pokazać, że też czasem potrafię zdążyć i to nawet przed czasem!
-Czasem tak... Ale to tylko raz do roku, w moje urodziny-powiedział uśmiechnięty, otwierając prezent. Wyjął z torby karteczkę. Tylko to w niej było... Na karteczce było napisane:
Wszystkiego najlepszego!   
Prezent w Twoim pokoju, kochanie.
Violetta
   Gdy to przeczytał spojrzał na mnie wzrokiem, mówiącym: "Co ty knujesz?". Potem złapał mnie za rękę i poszliśmy na górę. Weszliśmy do pokoju Leona. Ja usiadłam na jego łóżku, a on rozglądał się po pokoju. Wziął do ręki prezent ode mnie, a mianowicie gitarę.
-Jesteś niezwykła! Skąd wiedziałaś, że moja gitara się zepsuła? Czytasz mi w myślach?-zapytał i usiadł koło mnie.
-Dokładnie! Czytam ci w myślach! Wcale nie powiedziała mi tego twoja mama...-uśmiechnęłam się-Teraz czekam na podziękowania...
-Niech ci będzie-przybliżył się i pocałował mnie czule w usta-Mam dla ciebie niespodziankę.
-Dla mnie? To ty masz dzisiaj urodziny!
-Nie marudź, tylko chodź-powiedział stanowczo, wstał i wyciągnął dłoń, którą bez zastanowienia chwyciłam.
-Gdzie idziemy?-zapytałam. Leon wziął gitarę, a potem wyszliśmy z pokoju.
-Zobaczysz.
   Pożegnaliśmy się z rodzicami Leona i poszliśmy. Nie mam pojęcia dokąd mnie prowadził.... 
Francesca
   Chwilę po tym, jak się obudziłam, zadzwonił mój telefon. To Marco. Dzisiaj mija pół roku odkąd się znamy, pewnie dlatego dzwoni. Odebrałam.
-Tak?
-Witaj piękna, masz ochotę spotkać się ze mną dzisiaj, z okazji tego wyjątkowego dnia?-zapytał.
-Oczywiście! Z tobą zawsze-odpowiedziałam.
-Świetnie, przyjdę po ciebie za godzinę. Kocham cię! Do zobaczenia-powiedział i rozłączył się. 
   Dopiero po chwili dotarło do mnie, że za godzinę muszę być gotowa! Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam i zeszłam na dół. Zostało mi jeszcze dziesięć minut do przyjścia Marco, więc mam czas zjeść śniadanie z mamą i Lucą.
   Luca, jak zwykle, pokazywał nam sztuczki magiczne... Na szczęście Marco wybawił mnie dzwonkiem do drzwi. Szybko pobiegłam otworzyć.
-Francesca, poczekaj! Nie pokazałem jeszcze najważniejszego!
-Przepraszam, pokażesz mi kiedy indziej!-krzyknęłam i szybko zamknęłam za sobą drzwi, a potem odetchnęłam z ulgą. Biedna mama musiała tam zostać...-Cześć!
-Hej, dzisiaj mija pół roku od naszego pierwszego spotkania, dlatego zapraszam cię do wyjątkowego miejsca.
-Gdzie idziemy?-zapytałam. Byłam bardzo ciekawa.
-To niespodzianka-odpowiedział Marco i pocałował mnie w policzek.
-Powiedz mi! Proooooooszę!-błagałam, jak mała dziewczynka, która chce dostać lizaka.
-Nie, bo wtedy nie będzie niespodzianki-powiedział, a ja westchnęłam.
   Poszliśmy. Nie wiem, gdzie szliśmy, ja trzymałam Marco za rękę, a ten prowadził mnie do tej niespodzianki... Jestem ciekawa, co to... Przez całą drogę prosiłam go, żeby mi powiedział, ale on był nieugięty... Po 15 min. doszliśmy do tego miejsca.
   Była to piękna restauracja pod nazwą: "Francesca". Cudowne miejsce.
-Wow!-nic innego nie mogłam z siebie wydusić...
María
   Violetta rano spotkała się z Leonem, Angie poszła na spotkanie z Pablo, Olga wyszła na zakupy, a Ramallo jej pomaga, więc zostałam sama w domu. Czekam teraz na Germana, ma dzisiaj wrócić. Nie mogę się doczekać jego reakcji na mój widok.
   Jakiś czas po dwunastej, usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach. Uśmiechnęłam się tylko i dalej czytałam gazetę. German wszedł z telefonem przy uchu. Mówił coś o interesach... Odłożyłam gazetę i skierowałam wzrok na męża. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, German zaniemówił... Po chwili milczenia powiedział do telefonu.
-Muszę kończyć, omówimy to jutro-rozłączył się i spojrzał na mnie-María?-zapytał z niedowierzaniem, a ja wstałam z kanapy i rzuciłam się na niego.
-German! Tak bardzo tęskniłam!
-Nie wierzę...
-Kochanie, wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha-powiedziałam i zaśmiałam się, a po chwili mój mąż zrobił to samo-Wszystko ci opowiem, ale najpierw zrobię nam coś do picia-powiedziałam i skierowałam się w stronę kuchni, a German usiadł na kanapie i chyba nadal nie mógł uwierzyć w to, co widzi,bo przyglądał się mi, jakby chciał sprawdzić, czy to rzeczywiście ja...
   Gdy zrobiłam nam herbaty, wróciłam do salonu i usiadłam koło Germana. Kiedy już doszedł do siebie, zaczęłam mu opowiadać całą moją historię. Był bardzo zdziwiony. Rozmawialiśmy przez długi czas o wszystkim, co się działo przez ostatnie trzynaście lat. Oczywiście nakrzyczałam na niego za to, że zabraniał śpiewać naszej córce, ale szybko mu wybaczyłam.
   Potem poszliśmy do restauracji na obiad. Bardzo się cieszę, że spędze resztę dzisiejszego dnia z moim ukochanym.
Angie
   Umówiłam się dzisiaj z Pablo w RestoBandzie. Właśnie weszłam, Pablo siedział przy jednym ze stolików. Podeszłam i przywitałam się, a on odsunął mi krzesło. Siedzieliśmy i podszedł do nas Luca.
-Coś podać?-zapytał.
-Poprosimy dwa koktajle brzoskwiniowe-powiedział Pablo. On wie, że to moje ulubione. Wie o mnie wszystko.
-Dobrze-powiedział Luca i odszedł. Po chwili wrócił z naszym zamówieniem-Smacznego.
   Rozmawialiśmy, popijając koktajle. Rozmawialiśmy o wszystkim. O nas, o Violetcie, o powrocie mojej siostry bliźniaczki, o Studio 21. Mamy niespodziankę dla uczniów, ale dowiedzą się o niej dopiero na rozpoczęciu roku szkolnego, czyli już za niecały miesiąc... Jak ten czas szybko leci... I pomyśleć, że jeszcze niedawno traktowałam Pablo tylko jak przyjaciela, a teraz jesteśmy razem szczęśliwi. Wszystko się dobrze ułożyło. Cieszę się z takiego obrotu spraw.
   Gdy skończyliśmy rozmawiać o mnie, zaczęliśmy temat Pabla. Dowiedziałam się, że córka jego kolegi z Madrytu przyjeżdża niedługo do Buenos Aires. Zamieszka u Pabla. Możliwe, że będzie tu już na stałe lub wróci do rodziców. Nie wiem, dlaczego ją tu przysyłają, Pablo też nie wie, ale nie wnikam w to.
   Tę dziewczynę poznałam w zeszłym roku. Jest naprawdę miła. Ma na imię Lara i jest mniej więcej w wieku naszych uczniów. To ładna dziewczyna i dobrze tańczy, ale ze śpiewem jest trochę gorzej... Poza tym z tego, co się dowiedziałam nie interesuje się muzyką, ani niczym podobnym.
   Później poszliśmy na spacer. Szliśmy przez chwilę trzymając się za ręce, a gdy się zatrzymaliśmy, Pablo mnie pocałował. Jestem bardzo szczęśliwa.

Natalia
   Maxi poprosił mnie, żebym poszła z nim na urodziny do jego pięcioletniego kuzyna. Zgodziłam się. Mój chłopak ma po mnie przyjść dokładnie za 46 minut. Tylko... W co ja mam się ubrać? Może przebiorę się za kopciuszka? Zaśmiałam się na samą myśl... Jak ja bym wyglądała jako kopciuszek? Co najmniej dziwnie...
   Po chwili rozmyślań, postanowiłam, że zadzwonię do Maxiego i po prostu go zapytam. Odebrał po drugim sygnale.
-Maxi, mam pytanie. Jak mam się ubrać?-zapytałam.
-Obojętnie, co na siebie włożysz... Przecież ty zawsze wyglądasz ślicznie-odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się. Niestety... Wcale mi to nie pomogło.
-Maxi, byłabym wdzięczna, gdybyś jednak mi pomógł-powiedziałam i usiadłam na łóżku.
-Ubierz się zwyczajnie. To pięciolatki... Ja też nie ubieram garnituru, tylko zwykłe ubrania, więc się nie przejmuj. Jesteś śliczna. Pamiętaj o tym. Do zobaczenia-powiedział i rozłączył się. Właściwie, to miał rację. To pięciolatki, więc ubrałam się tak, jak zawsze.
   Kiedy Maxi przyszedł, poszliśmy na to przyjęcie urodzinowe. Maxi obiecał, że potem pójdziemy gdzieś razem. Uwielbiam spędzać z nim czas!
   Na przyjęciu było naprawdę zabawnie! Te dzieci są bardzo słodkie... Maxi, na ich prośbę przebrał się za dinozaura. To było przekomiczne! Mój chłopak wszedł na scenę w tym przebraniu i tańczył. Tylko, że nic mu nie wychodziło... Przez ten kostium, co chwilę się przewracał, a ja i dzieci mieliśmy niezły ubaw! Aż mnie brzuch bolał od śmiania się! Gdy, skończył się wygłupiać, szybko zjedliśmy tort i wymknęliśmy się, bo wszyscy chcieli, żeby Maxi jeszcze raz wystąpił...
   Poszliśmy na obiecany wcześniej spacer, a ja miałam w głowie widok przewracającego się Maxiego i nie mogłam przestać się chichotać.
-Mogłabyś przestać się ze mnie wyśmiewać?
-Byłeś cudowny!-stwierdziłam, po czym ponownie zaczęłam się śmiać.
   Tak właśnie spędziliśmy resztę dnia. Śmialiśmy się do łez! Ja śmiałam się z Maxiego, a on ze mnie, że ciągle się śmieję. To był cudowny dzień! Nigdy go nie zapomnę.

Olga
   Wyszłam z Ramallo na zakupy. Może wreszcie mi się oświadczy? Czekam na to już od lat!
-Ramallo? Chcesz mi coś powiedzieć?-postanowiłam mu trochę pomóc. Przybliżyłam się do niego, próbując go przytulić.
-Przestrzeń osobista, Olgo! Przestrzeń osobista!-powiedział i zaczął się ode mnie odsuwać. Ach... Nieśmiały ten mój Ramallito... Nie odważy się wyznać mi swoich uczuć...
-Proszę pana. Wiem, że jest pan trochę nieśmiały i wstydliwy, ale mi może pan powiedzieć. Naprawdę.
-O czym pani mówi, Olgo?
-Ramallo, niech pan przestanie wreszcie ukrywać swoich uczuć do mnie. Wiem, co pan czuje i musi pan to wreszcie wyznać i oświadczyć mi się.
-Ale Olgo, ja nie mam zamiaru nikomu się oświadczać!-zaprotestował. Chociaż wiedziałam, że i tak mnie kocha, zabolało mnie to...
-No jasne! Bo ty nigdy nie będziesz miał zamiaru! Pewnie, że nie, Ramallo! Po co?-krzyczałam oddając mu torby z zakupami. Potem szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu.
-Ale Olgo!-krzyczał za mną. Już się stęsknił ten mój Ramallo... Jak on musi mnie bardzo kochać... Jestem taka szczęśliwa! On tak bardzo mnie kocha, że sekundy beze mnie nie wytrzyma...
Camila
   Jestem bardzo szczęśliwa! Nie mogę się doczekać, jak opowiem o wszystkim dziewczynom! Wracam za niecały tydzień. Dzisiaj umówiłam się na randkę z chłopakiem, który mnie uszczęśliwił... Poznałam go kilka dni po moim wyjeździe! On jest cudowny! Taki przystojny i miły, i w ogóle wspaniały! Ma na imię Broduey! Przyjechał z Brazylii i boję się, że będzie musiał tam wrócić, a ja znów będę cierpieć... Ale nie chcę teraz o tym myśleć. Teraz liczymy się tylko my i nasza cudowna randka!
   Muszę zadzwonić do Leona, bo ma dzisiaj urodziny. Wzięłam telefon i wybrałam jego numer.
-Halo?-odebrał.
-Wszystkiego najlepszego, Leon!-krzyknęłam do słuchawki.
-Dzięki, Cami. Jak tam wakacje?-zapytał.
-Wspaniale!
-Violetta chce z tobą porozmawiać...-powiedział i oddał telefon Violi lub sama mu go wyrwała...
-Cześć Cami! Co słychać? Jak mijają ci wakacje? Kiedy wracasz? Kogo tam poznałaś? Jest przystojny?-zasypała mnie lawiną pytań, a to ostatnie chyba nie spodobało się Leonowi...
-Jest cudownie! Wracam za kilka dni, wtedy wszystko wam opowiem, a teraz już nie przeszkadzam. Przekaż Leonowi jeszcze raz wszystkiego najlepszego i miłej zabawy! Zdzwonimy się jeszcze, pa!-rozłączyłam się. Wszyscy jesteśmy teraz bardzo szczęśliwi i bardzo się z tego cieszę!
   Po piętnastu minutach przyszedł Broduey i poszliśmy na piknik. Było cudownie! Jestem najszczęśliwsza na świecie! Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, jedliśmy, patrzeliśmy w chmury...
-Wiesz... Bardzo się cieszę, że się poznaliśmy-powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
-Ja też-odpowiedziałam i mocno się do niego przytuliłam.
   To był najcudowniejszy dzień w moim życiu! Jestem zakochana i mogłabym to wykrzyczeć całemu światu!
   Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć, ale to jest najładniejsze. Muszę wysłać to do Fran i Violi, ale to później, bo teraz spędzam czas z najwspanialszym człowiekiem na świecie!
Ludmiła
   Spotykam się dzisiaj z Tommym! Chciałam, żebyśmy poszli wszyscy razem, ja i Tomas, Violetta i Leon, Francesca i Marco i Natalia i Maxi, ale Tomas nie chce spotk   ać się z Leonem, a Francesca ze mną, więć postanowiliśmy pójść sami... Poza tym Leon ma dzisiaj urodziny i spędza je z Violettą, więc są zajęci. Za to jutro urządzają przyjęcie, tylko że Tommy nie chce iść, ale jakoś go przekonam...
   Najpierw zajmowaliśmy się jego kuzynką - Agus. Potem, gdy rodzice Tomasa wrócili, my poszliśmy na spacer. Próbowałam go przekonać, żeby poszedł na urodziny Leona.
-Dlaczego nie chcesz iść?-zapytałam.
-Bo go nie lubię!
-Dostałeś zaproszenie i tak po prostu sobie nie przyjdziesz?
-Właśnie taki mam zamiar. Poza tym... Nie wierzę, że Leon mnie zaprosił.
-A jednak...
-Jasne... To Violetta dała to zaproszenie, prawda?-Kurczę! Domyślił się!
-No tak, ale...
-W takim razie nie idę! Nigdy się z nim nie zaprzyjaźnię-Tommy był nieugięty, ale Ludmiła nigdy się nie poddaje!
   Przez cały czas go prosiłam, błagałam i przekonywałam i wreszcie się zgodził. Juhuu! Ludmiła znowu wygrała!
-Będzie fajnie. Zobaczysz!-powiedziałam i przybliżyłam się do Tomasa, a on mnie pocałował.
Francesca
   Usiedliśmy przy stoliku, a po chwili przyszła do nas młoda blondwłosa kelnerka.
-Dzień dobry-przywitała się i podała nam karty dań-Proszę.
-Dziękujemy-odpowiedzieliśmy i zaczęliśmy przeglądać karty.
-Ta piękna pani-Marco wskazał na mnie-Ma na imię Francesca.
-O! Bardzo nam miło! W takim razie jest pani u nas honorowym gościem.
-Mnie również jest miło-powiedziałam z uśmiechem i razem z Marco zamówiliśmy ravioli z dynią. Było przepyszne!
   Potem ta miła kelnerka przyniosła nam deser, czyli tiramisu-moje ulubione ciasto! I do tego na koszt firmy! Wow! Jak ja się cieszę, że mam na imię Francesca!
   W pewnym momencie Marco wyszedł do toalety. Wrócił z mikrofonem w ręku, a w tle grała melodia do piosenki "Entre tu y yo". Mój chłopak zaczął mi ją śpiewać. To było takie romantyczne Marco jest taki kochany!
   Od teraz to będzie moja ulubiona restauracja, a ten dzień zaliczam do jednych z najcudowniejszych dni w moim życiu!
Violetta
   Teraz jesteśmy w lesie i jestem jeszcze bardziej ciekawa, jaką niespodziankę ma dla mnie Leon w lesie... W lesie? To musi być coś niezwykłego...
-Leon, powiedz mi!
-Nie-odparł stanowczo, a po chwili dodał-Pamiętasz, jak byłaś zła na tatę, to powiedziałaś mi, że chciałabyś spać w lesie, bo tu jest tak spokojnie...
-Pamiętasz, co wtedy mówiłam?
-Oczywiście, że tak! Wracając do rzeczy. Dzisiaj będziemy spali w lesie-powiedział i wtedy zauważyłam namiot.
-Wow! Jesteś niezwykły!-krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
-Wiem! Jestem niezwykły, cudowny, przystojny, inteligentny...
-O nie! Znowu się zaczyna...-weszłam do środka. Było tam pełno kanapek, ciastek i innych słodyczy.
-No co? Mówię prawdę!-Leon usiadł koło mnie w namiocie.
-Ktoś w ogóle wie o tym wszystkim?-zapytałam i wzięłam do ręki jedno ciastko.
-Wszyscy, kochanie. Widzisz? Nie tylko ty potrafisz zaskakiwać! A tak w ogóle... Kogo zaprosiłaś na moje urodziny?-zapytał. Bałam się tego pytania...
-Wszystkich naszych znajomych...
-Przestań. Przecież wiesz, o co pytam...
-Musiałam go zaprosić. Chcę, żebyście się pogodzili, Leon-powiedziałam, a on wywrócił oczami.
-Nigdy się z nim nie pogodzę! Tomas to zwykła świnia!
-Leon! Chociaż spróbuj...-nic nie odpowiedział-No proszę... Zrób to dla mnie...-powiedziałam i przytuliłam się do Leona, a on po chwili objął mnie ramieniem.
-No dobrze, ale nic nie obiecuję.
-Świetnie-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Dobra, teraz śpiewamy-zaproponował Leon i zaczął grać na gitarze piosenkę "Voy por ti". Zaśpiewał początek, a ja do niego dołączyłam.
   Przez jakiś czas śpiewaliśmy różne piosenki, a potem zrobiliśmy się trochę głodni, więc jedliśmy i wygłupialiśmy się. Potem znowu śpiewaliśmy, odpoczywaliśmy, jedliśmy, wygłupialiśmy się, śpiewaliśmy. I tak w kółko. Ok. godziny 23.00 położyliśmy się.
-Dziękuję za cudowne urodziny-szepnął mi Leon, a ja mocno się do nie go przytuliłam.
-Proszę bardzo. Kocham cię-po chwili zasnęłam wtulona w Leona.
   To był cudowny dzień!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 50!
Tak długo wyczekiwany...
Jest dzisiaj, więc nie zabijajcie,
wiem, że późno, ale jest!
Podoba się?
Same randki jak widzicie ;)
Następny rozdział będzie pojutrze.


10 komentarzy:

  1. Masz farta :d Już miałam wbijać ci na chatę z łopatą hahahaha xD Rozdział świetny <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Czekam na next. Masz szczęście, już wykopałam Ci grób! I tyle pracy na marne! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. super dodawaj następny

    OdpowiedzUsuń
  4. nominowałam Cię --> http://martina-codzien.blogspot.com/2013/08/versatile-blog-d.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! No tym razem cię nie zabijemy ;)hehe
    Pisz dalej kochana!
    zapraszam:
    http://violettadisneypoland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny, jak zawsze. Same randki ale to sprawia, że rozdział jest romantyczny! Twoje rozdziały zawsze są boskie i nie wypieraj się, bo ja Was znam, Wy skromniutkie i utalentowane bloggerki! Ja bym Cię i tak nie zabiła... :) Chociaż... jak rozwalisz Loenettę to wiedz, że mój tatko jest policjantem. O ile policjant to to samo co geodeta XD :D
    Zawsze Twoje rozdziały są niezwykłe. Twój sposób pisania jest taki luźny, nie nudny, a luźny. Piszesz tak swobodnie i to jest najlepsze w tym blogu. nie wprowadzasz dzieci, przestępstw, morderstw, bla, bla, bla... i u Ciebie miłość wygląda inaczej, tak... pięknie to opisujesz. Zazdroszczę Ci talentu. I powiem, że naprawdę nieziemsko piszesz, bo ja to muszę się wysilić by napisać taki długi komentarz. Tylko jak mi się coś naprawdę bardzo podoba! :D Kocham Twoje rozdziały, są zawsze świeże, lekkie i zabawne. Mogłabyś napisać książkę. Kupiłabym ja nawet gdyby była po 1.000 złotych! :D Warto dla takiego arcydzieła! Rozważ to. :) Pisz tak dalej, bo niczego Ci nie brakuje!
    I... miło by mi było gdybyś wpadła od czasu do czasu na te blogi;
    milosc-po-prostu-jest.blogspot.com (a tu nie wiem, to blog Weer ruś :D)
    violetta-nowy-etap.blogspot.com (nowy rozdział codziennie)
    ludmila-ferro-superstar.blogspot.com (tu prawdopodobnie nowy rozdział dzisiaj lub jutro)
    Cudownie i czekam na nowy rozdział z Twojej strony. I pamiętaj Pisanie to radość. A radość z pisania jest niesamowita! :) Nie wiem czy zrozumiałaś moje słowa. :) Kocham Twoje opowiadania i Twoją inwencję twórczą! :)
    PS: Kiedy rozdział na Francescę i Anubisie? :)
    Weny, Viel. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana!
      Postaram się nie rozwalić Leonetty... w najbliższym czasie ;) hahahh
      Dopiero nadrobiłam wszystkie komentarze i dlatego dopiero teraz odpisuję ;)
      Jeszcze raz bardzo dziękuję za miłe słowa i nie przesadzaj ;D
      Zgadzam się pisanie to radość.
      Czytam wszystkie Twoje blogi! Są świetne! ;*
      Na Francesce rozdział dzisiaj, na Anubisie też.
      Dziękuję ♥

      Usuń
  7. Świetny ! Pisz dalej !
    zapraszam http://tini-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudnie!
    Leoś zawsze jest skromny, nie prawdaż?
    Wszystko piękne! Gitara, namiot!
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny blog wpadnij do mnie :)

    OdpowiedzUsuń