Nie wierzyłam własnym oczom. To, co zobaczyłam, było... Nie potrafię tego określić... Czułam się strasznie. Mój chłopak i moja przyjaciółka!? Jak mogli mi coś takiego zrobić!? Czyli moja zazdrość wcale nie była głupotą... Miałam rację. Maxi był całym moim światem, a teraz? W jednej sekundzie moje życie wywróciło się do góry nogami...
Biegłam przed siebie, ale w mojej głowie wciąż siedział obraz pocałunku mojej byłej przyjaciółki i byłego chłopaka...
- Naty! Poczekaj! To nie tak, jak myślisz! - słyszałam wołania Maxiego, ale nie zwracałam na niego uwagi. Moje oczy były zalane łzami. Nic nie widziałam, a mimo to, wciąż biegłam. W pewnym momencie przewróciłam się. Na szczęście, lub nie, złapał mnie Maxi - Daj mi to wszystko wytłumaczyć...
- Nie! Nienawidzę cię! Zostaw mnie w spokoju! Nienawidzę cię! To koniec! Rozumiesz!? Koniec! Nie chcę cię więcej widzieć! - wykrzyczałam te słowa i pobiegłam do Resto. Było mi ciężko, bo kocham Maxiego, ale nienawidziłam go za to, co mi zrobił... Nie potrafiłam mu wybaczyć...
Camila
Co ja narobiłam? Nie wiem, co we mnie wstąpiło... Po prostu ucieszyłam się na widok dawno niewidzianego przyjaciela i jakoś tak wyszło... Zrobiłam to pod wpływem impulsu. Nie chciałam nikogo zranić. Jestem idiotką! No pięknie! Dopiero co wróciłam i już ktoś ma przeze mnie kłopoty...
Przecież ja kocham Bordueya, Maxi to tylko przyjaciel. Kocham go jak brata, a może nie? Może czuję do niego coś więcej? Nie, to niemożliwe... Sama już nie wiem. Gubię się w tym wszystkim...
Pobiegłam za nimi. Zauważyłam Maxiego. Siedział załamany na ławce i przyglądał się swojej czapce. To chyba ta, którą dostał od Naty... Usiadłam koło niego.
- Przepraszam... - wykrztusiłam. W duszy skarciłam się za to, że stać mnie tylko na głupie "Przepraszam", ale nie potrafiłam powiedzieć niczego innego. Nie potrafiłam patrzeć, jak moi przyjaciele cierpią i to jeszcze przeze mnie...
- Dlaczego to zrobiłaś? -zapytał. "Gdybym to wiedziała..." - pomyślałam.
- Nie wiem... Przepraszam, Maxi. Ja... Nie chciałam...
- W porządku, Cami. Przecież wiem, że nie zrobiłaś tego celowo. Przyjaźnimy się i nic więcej, prawda?
- T-tak. Tak, tylko się przyjaźnimy - przecież nie mogłam mu powiedzieć, że chyba coś do niego czuję, bo to zniszczyłoby naszą przyjaźń... Nie chcę tego, a poza tym sama nie wiem, co czuję i dopóki sama się tego nie dowiem dopóty nikt inny nie będzie wiedział o moich wątpliwościach. Już i tak wystarczająco nabroiłam...
- Cieszę się - odpowiedział i przytulił mnie.
- Co ty tu jeszcze robisz? Biegnij do niej!
- Ale... Ona nie chce mnie znać... - odpowiedział i znowu spojrzał na czapkę.
- To nieprawda. Dziewczyny, gdy są zdenerwowane, mówią różne rzeczy, ale niekoniecznie to samo myślą. Ona cię kocha, więc nie użalaj się tutaj nad sobą, tylko biegnij do niej... Albo poczekaj!
Szybko wstałam i podbiegłam do stojącego niedaleko straganu z kwiatami.
- Potrzebuję kwiaty na przeprosiny. Mój kolega musi się pogodzić z dziewczyną.
- Oczywiście - uśmiechnął się sprzedawca i podał mi bukiet czerwonych róż. Dobrze się składa, bo Naty uwielbia kolor czerwony, a róże to idealne kwiaty na przeprosiny. W środek wstawił jedną białą różę symbolizującą nadzieję - Proszę.
- Dziękuję - zapłaciłam i szybko wróciłam do Maxiego i podałam mu bukiet. - Teraz biegnij do niej!
Violetta
Wszystko już było gotowe na wejście Camili. Każdy z nas był przebrany w strój. Czekaliśmy na przyjaciółkę, ale zamiast niej do baru wpadła załamana Naty.
- Naty? Co się stało? - zapytałam troskliwie, a Hiszpanka jeszcze bardziej się rozpłakała i pobiegła do kuchni. Rzuciłam dziewczynom pytające spojrzenie, a one wzruszyły ramionami.
Chciałyśmy za nią pobiec, ale do Resto wbiegł Maxi z kwiatami i wszystko było jasne... Chłopak nabroił, a teraz próbuje naprawić szkody. Wierzę, że mu się uda, bo Naty go kocha, on ją również i bez względu na to, o co się pokłócili, długo bez siebie nie wytrzymają.
- Jest w kuchni - powiedziałyśmy wszystkie jednocześnie, a Maxi od razu się tam udał. Chwilę później do baru weszła nasza długo oczekiwana przyjaciółka. Wyglądała na przybitą...
- Niespodzianka! - krzyknęliśmy entuzjastycznie i wszyscy rzuciliśmy się na Camilę.
- Dziękuję, kochani! Tak się cieszę, że was widzę! - powiedziała Cami i przytuliła każdego po kolei. Zaczęła od dziewczyn. Ostatnią dziewczyną była Ludmiła... Cam wiedziała o wszystkim, bo często rozmawiałyśmy, ale nie przyjęła z radością tej wiadomości, dlatego bałam się jej reakcji...
- Ludmiła.
- Fajnie, że wróciłaś, Cami.
- Tobie mogłabym powiedzieć to samo - uśmiechnęła się Camila - Cieszę się, że jesteś sobą.
- Ja też - przytuliły się - W końcu taka piękna i utalentowana dziewczyna nie może być zła i wredna - zaśmiałyśmy się.
- Jak to wredna? - zdziwił się Federico.
- To już przeszłość, Fede... Później ci opowiem - odpowiedziała, Lu.
- Właśnie. Cami, to jest Federico. Fede, to Camila - przedstawiłam ich.
- Miło mi cię poznać - powiedziała Cam i uśmiechnęła się.
- Mnie również. Podałbym ci rękę, ale jak widzisz jest złamana...
- Właśnie widzę. Co ci się stało? - spytała, a Fede i Marco zaczęli opowiadać, jak to ładnie bronili Fran.
- I tak właśnie nasze kaleki zostały kalekami... - powiedział Leon.
- A ten znowu zaczyna... - Fede złapał się za głowę.
- Czekaj... Jesteś z Włoch? - zauważyła Camila.
- Zdradził mnie akcent? - odpowiedział pytaniem na pytanie, a Cami przytaknęła.
- Zdecydowanie za dużo czasu spędzam z Francescą. Każdego Włocha rozpoznam - zaśmiała się.
- Ej! Nie tak dużo, bo dwa miesiące się nie widziałyśmy! - oburzyła się Fran.
- Dobrze, już dobrze... Teraz was przepraszam, muszę iść do naszych kłócących się gołąbeczków...
Spojrzałyśmy po sobie z Fran. Skąd Cami wie, że oni się pokłócili? Może była przy tym? Może coś słyszała? Muszę się tego dowiedzieć... Zanim odeszła w stronę kuchni, zapytałam ją o to.
- No bo... To tak jakby przeze mnie... Później wam opowiem - mówiła zerkając kątem oka na chłopaków, więc zrozumiałam, że nie chcę nic mówić przy nich. W końcu to ich nie dotyczy.
- Chłopaki, mam pomysł! Zaśpiewajcie coś!
- Świetny pomysł, Ludmiła. W końcu od czegoś jest zespół! Tylko nazwę musimy wymyślić...
- Nad nazwą później się zastanowimy, ale nie możemy zaśpiewać bez Maxiego....
- Zostawcie go w spokoju i idźcie już! - pogoniła ich Ludmiła, a oni posłusznie weszli na scenę - Andres? Idź sprawdź, czy nie ma cię na dworze?
- Już idę! - powiedział i wyszedł z Resto.
- Niezła jesteś! - stwierdziła Francesca, a Lu uśmiechnęła się zwycięsko - Teraz opowiadaj, Cami.
Podczas, gdy chłopcy świetnie się bawili na scenie, a Andres ruszył w poszukiwaniu samego siebie, Camila opowiedziała nam o zdarzeniu, które miało miejsce, gdy wysiadła z samolotu... Zdziwiłyśmy się i przez moment byłyśmy rozczarowane zachowaniem Cami, ale ona zapewniła nas, że nie zrobiła tego specjalnie i że nic do Maxiego nie czuje. W końcu ma chłopaka... Tylko nie wiadomo, jak to z nimi będzie. On w Brazylii, a ona w Argentynie... Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Nie chcę, żeby moi przyjaciele cierpieli... Za bardzo ich kocham!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Naty? Co się stało? - zapytałam troskliwie, a Hiszpanka jeszcze bardziej się rozpłakała i pobiegła do kuchni. Rzuciłam dziewczynom pytające spojrzenie, a one wzruszyły ramionami.
Chciałyśmy za nią pobiec, ale do Resto wbiegł Maxi z kwiatami i wszystko było jasne... Chłopak nabroił, a teraz próbuje naprawić szkody. Wierzę, że mu się uda, bo Naty go kocha, on ją również i bez względu na to, o co się pokłócili, długo bez siebie nie wytrzymają.
- Jest w kuchni - powiedziałyśmy wszystkie jednocześnie, a Maxi od razu się tam udał. Chwilę później do baru weszła nasza długo oczekiwana przyjaciółka. Wyglądała na przybitą...
- Niespodzianka! - krzyknęliśmy entuzjastycznie i wszyscy rzuciliśmy się na Camilę.
- Dziękuję, kochani! Tak się cieszę, że was widzę! - powiedziała Cami i przytuliła każdego po kolei. Zaczęła od dziewczyn. Ostatnią dziewczyną była Ludmiła... Cam wiedziała o wszystkim, bo często rozmawiałyśmy, ale nie przyjęła z radością tej wiadomości, dlatego bałam się jej reakcji...
- Ludmiła.
- Fajnie, że wróciłaś, Cami.
- Tobie mogłabym powiedzieć to samo - uśmiechnęła się Camila - Cieszę się, że jesteś sobą.
- Ja też - przytuliły się - W końcu taka piękna i utalentowana dziewczyna nie może być zła i wredna - zaśmiałyśmy się.
- Jak to wredna? - zdziwił się Federico.
- To już przeszłość, Fede... Później ci opowiem - odpowiedziała, Lu.
- Właśnie. Cami, to jest Federico. Fede, to Camila - przedstawiłam ich.
- Miło mi cię poznać - powiedziała Cam i uśmiechnęła się.
- Mnie również. Podałbym ci rękę, ale jak widzisz jest złamana...
- Właśnie widzę. Co ci się stało? - spytała, a Fede i Marco zaczęli opowiadać, jak to ładnie bronili Fran.
- I tak właśnie nasze kaleki zostały kalekami... - powiedział Leon.
- A ten znowu zaczyna... - Fede złapał się za głowę.
- Czekaj... Jesteś z Włoch? - zauważyła Camila.
- Zdradził mnie akcent? - odpowiedział pytaniem na pytanie, a Cami przytaknęła.
- Zdecydowanie za dużo czasu spędzam z Francescą. Każdego Włocha rozpoznam - zaśmiała się.
- Ej! Nie tak dużo, bo dwa miesiące się nie widziałyśmy! - oburzyła się Fran.
- Dobrze, już dobrze... Teraz was przepraszam, muszę iść do naszych kłócących się gołąbeczków...
Spojrzałyśmy po sobie z Fran. Skąd Cami wie, że oni się pokłócili? Może była przy tym? Może coś słyszała? Muszę się tego dowiedzieć... Zanim odeszła w stronę kuchni, zapytałam ją o to.
- No bo... To tak jakby przeze mnie... Później wam opowiem - mówiła zerkając kątem oka na chłopaków, więc zrozumiałam, że nie chcę nic mówić przy nich. W końcu to ich nie dotyczy.
- Chłopaki, mam pomysł! Zaśpiewajcie coś!
- Świetny pomysł, Ludmiła. W końcu od czegoś jest zespół! Tylko nazwę musimy wymyślić...
- Nad nazwą później się zastanowimy, ale nie możemy zaśpiewać bez Maxiego....
- Zostawcie go w spokoju i idźcie już! - pogoniła ich Ludmiła, a oni posłusznie weszli na scenę - Andres? Idź sprawdź, czy nie ma cię na dworze?
- Już idę! - powiedział i wyszedł z Resto.
- Niezła jesteś! - stwierdziła Francesca, a Lu uśmiechnęła się zwycięsko - Teraz opowiadaj, Cami.
Podczas, gdy chłopcy świetnie się bawili na scenie, a Andres ruszył w poszukiwaniu samego siebie, Camila opowiedziała nam o zdarzeniu, które miało miejsce, gdy wysiadła z samolotu... Zdziwiłyśmy się i przez moment byłyśmy rozczarowane zachowaniem Cami, ale ona zapewniła nas, że nie zrobiła tego specjalnie i że nic do Maxiego nie czuje. W końcu ma chłopaka... Tylko nie wiadomo, jak to z nimi będzie. On w Brazylii, a ona w Argentynie... Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Nie chcę, żeby moi przyjaciele cierpieli... Za bardzo ich kocham!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto rozdział 60
Jak Wam się podoba?
Nie wydaje Wam się, że jest za dużo dialogów? Mnie tak...
Jak wiecie, jestem chora i bardzo Wam dziękuję za wszystkie życzenia powrotu do zdrowia itd.
Dziękuję, kocham Was!
Następny w piątek :)
Angiee
Next! ;*
OdpowiedzUsuńświetny ♥ Cami zakochana w Maxim ? Lubię Naxi ale jeśli zrobisz Caxi też będzie dobrze :**
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NEXT
BOSKO! <3
OdpowiedzUsuńA ja chcę Naxi. <3
X. <3
P.S.: Wyłączysz weryfikację obrazkową? Lepiej komentuje się bez niej. :)
Nie mam weryfikacji obrazkowej. Nigdy nie miałam :)
UsuńNieziemski! ;)
OdpowiedzUsuńNawet w chorobie potrafisz poświęcić się i napisać rozdział. Podziwiam cię za to.;* Czekam niecierpliwie na następny. ;)
Buziaki;*
Z.
Genialne <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
http://tell-me-vilu-story.blogspot.com/
świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Naty wybaczy Maxi'emu i się pogodzą :)
bo chce Naxi <3
czekam na next ;*
Genialny rozdział :) Zdrowiej szybko. Jak byś miała chwilę to wpadnij do mnie http://leonetta-nasza-historia.blogspot.com/ dopiero zaczynamy i chciałybyśmy znać twoją opinię.
OdpowiedzUsuńsuper rozdział masz talent jak chcesz wejdź na mojego bloga austin-and-ally3.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMam do was wielką prośbę, prowadzę stronkę o Violettcie i bardzo mi na tym zależy żeby dowiedziało się o niej więcej osób :) Czy moglibyście udostępnić na waszym blogu naszą stronkę? A my na naszej stronce wasz Blog? proszę o odpowiedź :) Link do stronki:
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/pages/Violetta-PL/201093746724330?fref=ts
O odpowiedź proszę na email : pamcis@interia.pl
fajny rozdział :) ale proszę nie rozdzielaj naxi ! za bardzo ich kocham ! ja i moje przyjaciółki uwielbiamy naxi i leonette :* naxi jest moją 2 ulubioną parą z serialu 1 jest leonetta . proszę cię , błagam nie rozdzielaj ich
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńi zapraszam na http://modezrobiesama.blogspot.com/
super blog. czekam na next. nie rozdzielaj naxi pleas :-)
OdpowiedzUsuńsweet niemogę się doczekać nexta ja dopiero zaczynam ale zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://leonetta7.blogspot.com/
Cześć pisze z anonima bo nie mogę się zalogować na google :)
OdpowiedzUsuńWięc mam pytanie czy chciałabyś żeby na moim kanale na youtube pojawiła się reklama twojego bloga?
Jeśli chcesz się dowiedzieć czegoś więcej pisz na: sara.grochowska@wp.pl