Federico
No to się wkopałem... Co mam jej odpowiedzieć? Przecież nie powiem jej, że mi się śniła... To bez sensu, ona ma chłopaka... Sam nie wiem, dlaczego mi się śniła. Nie mam pojęcia... To wszystko jest jakieś dziwne, ale piosenka fajna. trzeba przyznać.
- Nie, nic.. - odpowiedziałem po chwili i modliłem się, żeby nie drążyła tematu - Chodźcie jeść śniadanie.
- Okej... Gdzie Tommy? - zapytała blondynka i usiadła do stołu, a razem z nią Viola, Fran i Naty.
- Gada przez telefon - odpowiedział Maxi.
Dziewczyny jadły śniadanie, a my po kolei poszliśmy się ubrać. Każdemu z nas zajęło to niecałe 5 min. Tylko Tomasowi trochę dłużej, bo wciąż rozmawiał przez komórkę. Gdy w końcu skończył gadać, przyszedł do nas.
- Słuchajcie, ja muszę już lecieć. Cześć! - powiedział, wziął rzeczy i ruszył w stronę drzwi. Jak nie bez przerwy dzwoniące telefony, to szybko zwijający się Tomas. Nawet się z dziewczyną nie pożegnał...Jakoś go nie lubię... No ale cóż.. Może ma jakieś ważne powody, ale wątpię...
- Czekaj! - zawołała Ludmiła i podbiegła do Hiszpana.
- Nie, nic.. - odpowiedziałem po chwili i modliłem się, żeby nie drążyła tematu - Chodźcie jeść śniadanie.
- Okej... Gdzie Tommy? - zapytała blondynka i usiadła do stołu, a razem z nią Viola, Fran i Naty.
- Gada przez telefon - odpowiedział Maxi.
Dziewczyny jadły śniadanie, a my po kolei poszliśmy się ubrać. Każdemu z nas zajęło to niecałe 5 min. Tylko Tomasowi trochę dłużej, bo wciąż rozmawiał przez komórkę. Gdy w końcu skończył gadać, przyszedł do nas.
- Słuchajcie, ja muszę już lecieć. Cześć! - powiedział, wziął rzeczy i ruszył w stronę drzwi. Jak nie bez przerwy dzwoniące telefony, to szybko zwijający się Tomas. Nawet się z dziewczyną nie pożegnał...Jakoś go nie lubię... No ale cóż.. Może ma jakieś ważne powody, ale wątpię...
- Czekaj! - zawołała Ludmiła i podbiegła do Hiszpana.
Ludmiła
Znowu się tak zachowuje! Rzucił tylko głupie "Cześć" na pożegnanie i myśli, że wystarczy! Okej, rozumiem, że się spieszy, ale już od jakiegoś czasu jest jakiś dziwny. Nigdy taki nie był... Nie rozumiem go! Jestem bardzo rozczarowana jego ostatnim zachowaniem... Traktuje mnie jak przedmiot, a przecież jeszcze niedawno było tak pięknie... Co się stało? Dlaczego już nie czuję tych motylków w brzuchu, gdy jestem w jego towarzystwie?
Szybko wstałam od stołu i podbiegłam do niego. Tomas zatrzymał się przed drzwiami.
- Ludmiła, naprawdę nie mam teraz czasu... - powiedział i już chciał wychodzić, ale złapałam go za nadgarstek. Jesteśmy w wystarczającej odległości od naszych przyjaciół, więc mogłam z nim porozmawiać.
- Gdzie się tak spieszysz?
- Ja...
- Stało się coś?
- Tak, właściwie tak. Bo... - podrapał się po głowie, a ja widziałam, że kłamie. To bolało. Osoba, która kocha nie okłamuje... - Bo mój tata jest w złym stanie i muszę się z nim zobaczyć.
- Przecież twój tata jest w Hiszpanii - skrzyżowałam ręce na piersi.
- No tak, ale on... wraca. Znaczy wczoraj wrócił.
- Tomas, jeszcze nigdy mnie tak nie okłamywałeś...
- Nie wierzysz mi? - zapytał z pretensją w głosie.
- Znam cię wystarczająco dobrze... I jeśli tak dalej ma wyglądać nasz związek to...
- No pewnie! Najpierw zmuszasz mnie do przyjścia tutaj, choć wiesz, że przebywanie z Leonem i resztą twoich przyjaciół jest dla mnie trudne, a potem jeszcze wszystkiego się czepiasz!
- Tak, zwal wszystko na mnie! Wiesz co!? Idź już sobie, nie mam ochoty widzieć cię na oczy! To nie do wiary, że tak się zmieniłeś...
- Ja się zmieniłem!? To ty zrobiłaś się nagle wielce dobroduszna! - nie wierzę, że to powiedział! Jest zły, że pogodziłam się z przyjaciółmi i jestem szczęśliwa. On najchętniej nadal wszystkim uprzykrzałby życie!
- Co!? A więc to moja wina!? Wynoś się! - wskazałam palcem na drzwi, a po moich policzkach spłynęły łzy - Wynoś się z mojego życia!
Tomas wyszedł, a ja odczułam ulgę. To dziwne... Przecież powinnam być smutna, bo właśnie zerwałam z chłopakiem, którego kochałam... Bolało mnie to, że zostałam oszukana, a do tego on jeszcze oskarża mnie mówiąc, że to moja wina! Widząc moje łzy, Violetta podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Co się stało? - zapytała troskliwie.
- Zerwałam z Tomasem, Vilu. Pierwszy raz wiem, jak to jest, gdy kończy się miłość... - mówiłam przez łzy.
-Lu... Miłość nigdy się nie kończy - patrzyłam na nią pytającym wzrokiem, bo nie wiedziałam, co chce przez to powiedzieć - Jeśli to jest miłość, to wrócicie do siebie, a jeśli to już koniec, to znaczy, że nigdy nie było początku...
- Może masz rację, może tylko mi się wydawało, że go kocham... Dzięki, Vilu - przytuliłyśmy się - poza tym już od jakiegoś czasu coś się między nami psuło, a szczególnie od wczoraj...
- Chodzi o te telefony i o to, że nie zwracał na ciebie uwagi? - zapytała.
- Nie... - odpowiedziałam po krótkim zastanowieniu.
- A więc? O co chodzi? - zapytała zdziwiona.
- Chyba... Podoba mi się Federico... - szepnęłam jej na ucho, a ona szeroko się uśmiechnęła.
- No, to teraz mamy już pewność, że Tomas nie był tym jedynym. Chodź, wracajmy do nich.
Szybko wstałam od stołu i podbiegłam do niego. Tomas zatrzymał się przed drzwiami.
- Ludmiła, naprawdę nie mam teraz czasu... - powiedział i już chciał wychodzić, ale złapałam go za nadgarstek. Jesteśmy w wystarczającej odległości od naszych przyjaciół, więc mogłam z nim porozmawiać.
- Gdzie się tak spieszysz?
- Ja...
- Stało się coś?
- Tak, właściwie tak. Bo... - podrapał się po głowie, a ja widziałam, że kłamie. To bolało. Osoba, która kocha nie okłamuje... - Bo mój tata jest w złym stanie i muszę się z nim zobaczyć.
- Przecież twój tata jest w Hiszpanii - skrzyżowałam ręce na piersi.
- No tak, ale on... wraca. Znaczy wczoraj wrócił.
- Tomas, jeszcze nigdy mnie tak nie okłamywałeś...
- Nie wierzysz mi? - zapytał z pretensją w głosie.
- Znam cię wystarczająco dobrze... I jeśli tak dalej ma wyglądać nasz związek to...
- No pewnie! Najpierw zmuszasz mnie do przyjścia tutaj, choć wiesz, że przebywanie z Leonem i resztą twoich przyjaciół jest dla mnie trudne, a potem jeszcze wszystkiego się czepiasz!
- Tak, zwal wszystko na mnie! Wiesz co!? Idź już sobie, nie mam ochoty widzieć cię na oczy! To nie do wiary, że tak się zmieniłeś...
- Ja się zmieniłem!? To ty zrobiłaś się nagle wielce dobroduszna! - nie wierzę, że to powiedział! Jest zły, że pogodziłam się z przyjaciółmi i jestem szczęśliwa. On najchętniej nadal wszystkim uprzykrzałby życie!
- Co!? A więc to moja wina!? Wynoś się! - wskazałam palcem na drzwi, a po moich policzkach spłynęły łzy - Wynoś się z mojego życia!
Tomas wyszedł, a ja odczułam ulgę. To dziwne... Przecież powinnam być smutna, bo właśnie zerwałam z chłopakiem, którego kochałam... Bolało mnie to, że zostałam oszukana, a do tego on jeszcze oskarża mnie mówiąc, że to moja wina! Widząc moje łzy, Violetta podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Co się stało? - zapytała troskliwie.
- Zerwałam z Tomasem, Vilu. Pierwszy raz wiem, jak to jest, gdy kończy się miłość... - mówiłam przez łzy.
-Lu... Miłość nigdy się nie kończy - patrzyłam na nią pytającym wzrokiem, bo nie wiedziałam, co chce przez to powiedzieć - Jeśli to jest miłość, to wrócicie do siebie, a jeśli to już koniec, to znaczy, że nigdy nie było początku...
- Może masz rację, może tylko mi się wydawało, że go kocham... Dzięki, Vilu - przytuliłyśmy się - poza tym już od jakiegoś czasu coś się między nami psuło, a szczególnie od wczoraj...
- Chodzi o te telefony i o to, że nie zwracał na ciebie uwagi? - zapytała.
- Nie... - odpowiedziałam po krótkim zastanowieniu.
- A więc? O co chodzi? - zapytała zdziwiona.
- Chyba... Podoba mi się Federico... - szepnęłam jej na ucho, a ona szeroko się uśmiechnęła.
- No, to teraz mamy już pewność, że Tomas nie był tym jedynym. Chodź, wracajmy do nich.
Federico
Ludmiła i Violetta wróciły do stołu. Blondynka była po części smutna, a po części wesoła... Znam ją od wczoraj, a już widzę w niej piękną dziewczynę. Nie powinienem tak myśleć, bo ona ma chłopaka, ale przecież nic złego nie robię. Podoba mi się. Tyle. Jej piękne blond włosy i wspaniały uśmiech przyprawiają mnie o dreszcze. Nic z tym nie zrobię... Poza tym, ona chyba pokłóciła się z Tomasem, bo płakała. Nie słyszałem, o co się kłócili, ale chyba już jest dobrze, bo nie wygląda na załamaną.
- I co? Gdzie zwiał Tommy? - zapytał Maxi.
- Już mnie to nie interesuje. - odpowiedziała oschle. Wszyscy wyraźnie się przestraszyli. Ludmiła potrafi być groźna...
- Dobra, zmieńmy temat. Wiecie już coś o przedstawieniu na rozpoczęcie roku? - zapytała Francesca.
- Angie mówiła, że dopiero planują, więc na chwilę obecną nic konkretnego nie ma - odpowiedziała Violetta.
- Ej, a może my coś przygotujemy? W końcu za 3 dni rozpoczęcie - zaproponował Leon.
- Tak, to dobry pomysł. Ja mogę zaśpiewać. W końcu jestem taka olśniewająca. Mój talent nie zna granic! - powiedziała Ludmiła odgarniając swoje blond włosy. Wszyscy zachichotali.
- A gdzie ta dobra Ludmi? - zapytała Naty
- Tu jestem. Przecież mówię prawdę. Jestem piękna mądra i utalentowana. Nie będę się nad sobą użalała. Przecież jestem taka doskonała.
- Ona ma rację. Też tak mam. Przecież jestem taki przystojny. Po prostu ideał, prawda kochanie? - Leon spojrzał na Violettę.
- Tak, tak. Oczywiście - przytaknęła.
- Widzicie?
- Dobra, dobra, Verdas. Ludmiła mówi prawdę, jest śliczna, ale ty? Polemizowałbym... - wszyscy zaczęli się śmiać, a blondynka szeroko się do mnie uśmiechnęła.
- Po prostu mi zazdrościcie, że jestem taki wspaniały!
- Tak, wmawiaj sobie - powiedzieliśmy chórem, tylko Violetta śmiała się z naszej rozmowy, jeśli można to tak nazwać.
- Po prostu mi zazdrościcie, że jestem taki wspaniały!
- Tak, wmawiaj sobie - powiedzieliśmy chórem, tylko Violetta śmiała się z naszej rozmowy, jeśli można to tak nazwać.
Camila
Dzisiaj wracam do domu. Z jednej strony bardzo się cieszę, że znów zobaczę się z przyjaciółmi, a z drugiej strony... Tutaj poznałam Brodueya i spędziłam wspaniałe chwile... Szkoda, że on nie może ze mną wrócić... Tu jest jego dom, a mój jest w Buenos Aires. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. Borduey obiecał mi, że niedługo znowu się spotkamy, ale wiem, że to będzie trudne...
Jestem już na lotnisku. Wysłałam sms-a do dziewczyn, że wracam.
- Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś - powiedziałam i przytuliłam się do Brazylijczyka - Dziękuję za wszystko.
- Kocham Cię, Cami.
Podbiegłam do samolotu, pomachałam na pożegnanie temu cudownemu chłopakowi i wsiadłam. Usiadłam na swoim miejscu i czekałam, aż samolot wystartuje. Jestem szczęśliwa. Tu, w Brazylii byłam szczęśliwa, ale wiem, że czas wracać. Nadzieja, że niedługo znów zobaczę przepiękne oczy Brodueya, nie opuszczała mnie.
- Samolot przygotowuje się do startu. Proszę zapiąć pasy - usłyszałam głos, po czym zrobiłam, tak jak mi kazano.
- Buenos Aires, oto wracam!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Samolot przygotowuje się do startu. Proszę zapiąć pasy - usłyszałam głos, po czym zrobiłam, tak jak mi kazano.
- Buenos Aires, oto wracam!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto rozdział 58
Jak Wam się podoba?
W tym rozdziale akcja toczy się wokół Ludmiły,
ale obiecuję, że w następnym będzie więcej Leonetty :)
Rozdział w niedzielę na pewno będzie, ale jestem chora (:c),
więc nie zabijajcie mnie, jeśli będzie krótki...
Wasze komentarze mnie dopingują!
*Angiee*
Dla mnie spoko bo lubię Lu
OdpowiedzUsuńNawet bardziej niż Violę
Vilu jest taka niezdecydowana -,-
Czekam na Ludico <333
I życzę dużo weny ^^
Zosia ;*
Fajny rozdział, też lubię Ludmi. Uwielbiam cię!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta.
Zdrowiej szybko!
suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuoper
OdpowiedzUsuńDodaj w następnym rozdziale trochę angie a poza tym rozdział superowy
OdpowiedzUsuńja też jestem chora
OdpowiedzUsuńa rozdział super ♥
mam nadzieję że w następnym rozdziale będzie tak jak mówisz i będzie dużo leonetty♥♥♥
życzę weny ;)
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńTwój blog jest genialny <3
Wpadnij do mnie.
Boski!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tylko co Tomas knuję!;D
Buziaczki;*
Z.
Świetny ^^
OdpowiedzUsuńFedemila :]
http://tell-me-vilu-story.blogspot.com/
Super swietny czekam az leonetta zamieszka ze soba i wezmą slub , bedą mieli dziecko i bedą zyli długo i szczęsliwe, tylko nie rozdzielaj nigdy Leonetty bo nie przezyje tego u na zawał umre :D ♥ ♥ CZEKAM NA NEXT ♥♥♥
OdpowiedzUsuńjeśli masz facebooka polub tą stronkę:
OdpowiedzUsuń/www.facebook.com/pages/Violetta-Poland/183801285131176?ref=h
świetny, boski kocham !! czekam na next !!
OdpowiedzUsuńhttp://crazylife-uchwyconechwile.uchwycone-chwile.pl/ Hejka zapraszam na mojego bloga. Dopiero zaczynam..:D
OdpowiedzUsuńBorduey ? XD Co do rozdziału, to świetny :)
OdpowiedzUsuń