*
- Uspokój się, Vilu - to dziwne, były tak daleko od siebie, a jednak Violetta czuła bliskość przyjaciółki, czuła ją tutaj, w Madrycie, mimo, że była w Buenos Aires - Niczym się nie przejmuj. Zacznij od początku, bo nic nie rozumiem. Co się stało na twoich urodzinach?
Wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić. To jednak nie był sen. To się dzieje naprawdę. Tu i teraz. Nie mogła w to uwierzyć... Wyjaśniła jej wszystko po kolei. Od wypadku, po spotkanie z Federico. Francesca słuchała jej bardzo uważnie, ale wciąż miała wiele pytań.
- Ale pisałam do was. Najczęściej do ciebie i Leona. Nie miałam numeru, bo telefon się zniszczył i nic nie dało się z niego wydobyć, ale pisałam listy. Cały czas. Zaraz po pogrzebie mamy napisałam do Leona. Potem do ciebie. Do wszystkich napisałam. Ale nie dostałam odpowiedzi, czemu?
- Nie płacz, Vilu. Strasznie mi przykro. Teraz już rozumiem... Wiedziałam. Zawsze wiedziałam, że nas nie zostawiłaś, że coś się stało, ale... Jakie listy, Violetta? Ja nic nie dostałam i z tego co wiem, Leon, Cami, ani nikt inny też nic nie dostali...
- Jak to? - pytała z niedowierzaniem. Jak to możliwe? - Nie rozumiem... Fran, przysięgam, że je wysłałam. Naprawdę... Milion razy...
- Spokojnie, wierzę ci. Ale nie oczekuję, że oni uwierzą... Wiesz, odkąd nie dawałaś znaku życia, wszyscy myślą...
- Wiem. - przerwała jej Violetta - Federico mi wszystko powiedział... Dziękuję ci, że byłaś cały czas po mojej stronie... Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę.
- Ja też się cieszę. Nie wiesz, jak bardzo. Zadzwoniłaś, a czekałam na ten telefon pół roku. Wiedziałam, że w końcu znajdziemy sposób, żeby się skontaktować. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, Vilu. Ufam ci i wiem, że byś mnie nie oszukała. Znam cię i czułam, że coś się stało, bo byś nas nie zostawiła, prawda?
- Dziękuję. Znasz mnie lepiej niż ja sama - zaśmiała się - Nigdy bym was tego ni zrobiła. Potrzebuję was wszystkich i strasznie tęsknię. Niestety, nadal nie rozumiem, co z tymi listami... Chyba, że... Jezu... Czekaj, a... Tata?
- Spokojnie, wierzę ci. Ale nie oczekuję, że oni uwierzą... Wiesz, odkąd nie dawałaś znaku życia, wszyscy myślą...
- Wiem. - przerwała jej Violetta - Federico mi wszystko powiedział... Dziękuję ci, że byłaś cały czas po mojej stronie... Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę.
- Ja też się cieszę. Nie wiesz, jak bardzo. Zadzwoniłaś, a czekałam na ten telefon pół roku. Wiedziałam, że w końcu znajdziemy sposób, żeby się skontaktować. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, Vilu. Ufam ci i wiem, że byś mnie nie oszukała. Znam cię i czułam, że coś się stało, bo byś nas nie zostawiła, prawda?
- Dziękuję. Znasz mnie lepiej niż ja sama - zaśmiała się - Nigdy bym was tego ni zrobiła. Potrzebuję was wszystkich i strasznie tęsknię. Niestety, nadal nie rozumiem, co z tymi listami... Chyba, że... Jezu... Czekaj, a... Tata?
*
Czy to możliwe? Czy German byłby do tego zdolny? Zdolny, by znowu zranić swoją córkę? By znowu ją okłamywać? By znowu przyczynić się do jej rozstania z Leonem? Do rozstania z przyjaciółmi? Czy byłby zdolny znowu przyczynić się do jej nieszczęścia? Sprawić, że Violetta cierpi? Że cierpi Leon? Że cierpią znajomi? Czy byłby zdolny poświęcić dobre relacje z córką dla chorych ambicji?
Violetta w głębi duszy miała nadzieję, że istnieje jakieś racjonalne wyjaśnienie zniknięcia listów bez udziału taty... Ale jednocześnie wiedziała, że to nieprawda... Była wściekła. Po raz kolejny się zawiodła... To wszystko jego wina!
- Niszczysz mi życie! - rano, jak tylko dziewczyna zobaczyła się z ojcem po prostu nie wytrzymała.
- Może "dzień dobry"? - powiedział jakoś specjalnie niewzruszony German.
- W ogóle cię to nie interesuje, prawda? Masz gdzieś, jak się czuję! Masz gdzieś moje zdanie! Zawsze miałeś... Nienawidzę cię! - wybuchła.
- Violetta! Nie waż się tak do mnie mówić! Jestem twoim ojcem!
- Ojcem?! Śmieszne... Ty to nazywasz bycie ojcem?! Nie zasłużyłeś na mój szacunek, tatusiu... - ostatnie słowo wypowiedziała ironicznie. Zaczęła mu wszystko wyrzucać. Słyszała tylko, jak tata wykrzykiwał jej imię, by się uspokoiła, ale ona nie miała nawet zamiaru. Nie zaważała na to. - Jak mogłeś?! Powiedz, jak mogłeś znowu mi to zrobić?! Tylko, że teraz już przegiąłeś, tato... Nie dość, że od dziecka byłam oszukiwana, to jeszcze robisz mi to, gdy jestem już dorosła! Miałam nadzieję, że już będzie dobrze, a ty znowu to zrobiłeś! Dlaczego?! Dlaczego chowałeś te listy?!
- Jakie listy? - po jego minie można było wywnioskować, że kłamie...
- Nie udawaj, że o niczym nie wiesz! Tato! Chociaż raz powiedz prawdę!
- Violetta... - westchnął - Jak będziesz dorosła, to zrozumiesz, że to dla twojego dobra. Uwierz mi.
- Nie. Już nie. A wiesz, co mnie najbardziej boli? Że ja, mimo że jestem już dorosła i mogłam spokojnie wrócić do domu, zostałam tu z tobą... Zostałam, bo mnie potrzebowałeś, a ja potrzebowałam ciebie po kolejnej stracie mamy, ale ty jak zwykle mnie zawiodłeś... Przez ciebie omal nie straciłam przyjaciół! Właściwie... Straciłam. Mam tylko i aż Francescę. Leona też straciłam... To wszystko twoja wina! Teraz jestem już pewna! Wracam do domu! - pobiegła do pokoju, nie zwracając uwagi na wołania ojca.
- Violetta! Violetta, wracaj! Natychmiast! - ale nie słuchała.
Była wściekła bardziej niż kiedykolwiek. Miała mu za złe... To wszystko jego wina! Ale czemu? Nie rozumiała, dlaczego ojciec tak ją krzywdzi... Dlaczego? Przecież ją kocha...
Zaczęła się pakować.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Jest i 9 rozdział.
Trochę krótszy i więcej dialogów, ale chciałam,
żebyście się trochę nacieszyli dobrym obrotem spraw,
zanim coś namieszam... :D
Teraz tak.
Tłumaczę, dlaczego jest dzisiaj, a nie we wtorek.
BO.
Znalazłam pracę na ostatnie 3 tyg. sierpnia
i jest to dla mnie świetna okazja do zarobienia trochę hajsu,
rozumiecie? :D
Ale ta praca jest daleko, więc wyjeżdżam i tam będę nocować.
Nie ma tam internetu.
A ja pracuję 14 godzin, więc mam tylko czas na spanie,
ale oczywiście, jak będę miała jakiś pomysł, to zapiszę na tel,
jak tylko znajdę czas, ok?
BO.
Znalazłam pracę na ostatnie 3 tyg. sierpnia
i jest to dla mnie świetna okazja do zarobienia trochę hajsu,
rozumiecie? :D
Ale ta praca jest daleko, więc wyjeżdżam i tam będę nocować.
Nie ma tam internetu.
A ja pracuję 14 godzin, więc mam tylko czas na spanie,
ale oczywiście, jak będę miała jakiś pomysł, to zapiszę na tel,
jak tylko znajdę czas, ok?
Więc do końca wakacji niestety nie będzie rozdziału ;c
Znalazłam tę pracę wczoraj, a teraz właśnie wyjeżdżam
(jest 5.53, więc doceńcie to, że wstałam specjalnie szybciej, żeby ten rozdział dokończyć)
Więc.
Trzymajcie kciuki :)
i do zoba we wrześniu ♥
Los quiero!
Angiee
Znalazłam tę pracę wczoraj, a teraz właśnie wyjeżdżam
(jest 5.53, więc doceńcie to, że wstałam specjalnie szybciej, żeby ten rozdział dokończyć)
Więc.
Trzymajcie kciuki :)
i do zoba we wrześniu ♥
Los quiero!
Angiee