piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 31


Angie
-Jak się czujesz, Angie?-zapytał troskliwie Pablo.
-Źle Pablo. Jestem załamana... Nie będę miała dziecka...-Pablo mnie przytulił.
-Nie martw się wszystko się ułoży-pocieszał mnie.
-Z drugiej strony może to i lepiej... Źle bym się czuła mając dziecko z mężem mojej zmarłej siostry...
-Nie myśl o tym, tylko się uśmiechnij-powiedział Pablo, a ja posłusznie się uśmiechnęłam-I tak ma być. Masz być zawsze uśmiechnięta.
-Dziękuję Pablo. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła...
-Nie masz za co dziękować. Chodź, idziemy do Resto. Rozchmurzysz się trochę.
   Poszliśmy do Resto Bandu, a potem Pablo odprowadził mnie do domu.
   Nie wiem, co robić... German jest dobrym człowiekiem, ale ja nie wiem, czy mogę być z mężem mojej zmarłej siostry... Poza tym jest jeszcze coś... Chyba jestem zakochana w ... Pablo... Co robić? Już od jakiegoś czasu czuję, że Pablo jest kimś więcej niż tylko przyjacielem... Wiem, że on też coś do mnie czuje. Muszę poważnie porozmawiać z Germanem... Z Pablem też...
   Nie będę teraz o tym myśleć. Później z nimi porozmawiam, a teraz poczekam na Violę. Jeszcze nie przyszła, na pewno jest z Leonem. Mam dla niej niespodziankę, jestem pewna, że się ucieszy.
Violetta
   Byliśmy wszyscy razem w Resto. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Potem Leon poszedł mnie odprowadzić.
-Leon, wejdziesz? Olga na pewno upiekła jakieś ciasto...
-Dobrze-zgodził się-Ciasto mnie przekonało...
   Weszliśmy do środka. Zdziwiłam się, bo w kuchni razem z Olgą stała Angelika!
-Babcia!-podbiegłam i rzuciłam jej się na szyję.
-Witaj kochana, to jest ten słynny Leon?-zapytała patrząc na mojego chłopaka.
-Tak, to on-odpowiedziałam.
-Dzień dobry. Miło mi panią poznać-powiedział Leon i podał babci rękę.
-Mnie również-uśmiechnęła się-Siadajcie, upiekłyśmy z Olgą pyszne ciasto.
   Usiedliśmy do stołu, rozmawialiśmy i jedliśmy ciasto. Było naprawdę przepyszne. Później Leon poszedł do domu, a ja długo rozmawiałam z babcią. Jest taka kochana. Bardzo dobrze mi się z nią rozmawia, tak samo jak z Angie. Szkoda tylko, że mamy z nami nie ma...

Tydzień później:

Violetta
   Dzisiaj występ! Bardzo się denerwuję, ale jeszcze bardziej jestem szczęśliwa. Od jutra zaczynają się wakacje! Muszę się przygotować i razem z Cami pójdziemy po Fran.
Francesca
   Luca powiedział, że mogę zrezygnować z pracy, bo Resto Band wyszedł na prostą. Powiedział nawet, że nigdy nie było lepiej... To świetnie! Bardzo się cieszę, że interesy idą dobrze, bo jedynym plusem mojej pracy był Marco, ale zwolnili go... Marco został zwolniony bez powodu, przyjaciel pracodawcy potrzebował pracy, więc on musiał kogoś zwolnić. Padło na Marco... Niesprawiedliwość... Dlatego jestem szczęśliwa, że mogę odejść. Chciałabym pracować jako ktoś więcej niż sprzedawczyni, chciałabym na poważnie zająć się muzyką. Ale najpierw muszę skończyć szkołę.
-Fran! Dziewczyny już przyszły-usłyszałam Lucę.
-Już idę!-odkrzyknęłam i pobiegłam na dół.
-Cześć-przywitałyśmy się i ruszyłyśmy do studia-Bardzo stresuje się tym występem... Co jeśli nam nie wyjdzie?
-To normalne, my też się denerwujemy, ale wszystko będzie dobrze-powiedziała Cami.
-Tak, zgadzam się z Cami, a kiedy już wyjdziemy na scenę i zaczniemy śpiewać wszystko będzie inaczej. Będzie pięknie-mówiła Viola.
-Leon tu idzie-zauważyłam.
Violetta
-Cześć-powiedział Leon i pocałował mnie w policzek.
-Cześć-odpowiedziałyśmy.
-Pablo mówi, że mamy się wszyscy zebrać w sali tanecznej za pół godziny.
-Ok, to może pójdziemy jeszcze do Resto?-zaproponowałam.
-Świetny pomysł, chodźmy-odpowiedziała Cami i wszyscy razem poszliśmy do RestoBandu, gdzie byli już Naty, Maxi, Andres i Braco.
-Cześć-przywitaliśmy się i usiedliśmy koło przyjaciół-Denerwujecie się?
-Tak, bardzo-powiedział Andres.
-Boję się, że coś pójdzie nie tak...-powiedział Maxi-Może Gregorio ma rację... Może nie jesteśmy jeszcze gotowi...
-Nie mówcie tak, wszystko będzie dobrze. Każdy z nas się denerwuje, ale pokażemy Gregoriowi na co nas stać-powiedziała Fran, a Braco powiedział coś w swoim języku.
-Braco też się denerwuje, ale uważa, że Francesca ma rację-przetłumaczył Maxi.
-Wszystko będzie dobrze-powiedziałam.
-Tak, a teraz lepiej już chodźmy, bo się spóźnimy-powiedział Leon i wszyscy wróciliśmy do Studia.

Violetta
   Po chwili przyszedł Pablo, a zaraz za nim Antonio, Angie i Gregorio.
-Witajcie kochani. Za godzinę zaczyna się występ, więc nie traćmy czasu i chodźmy.
   Poszliśmy do teatru, w którym odbędzie się występ z okazji zakończenia roku szkolnego. Kiedy zostało już tylko 5 min., wszyscy jeszcze bardziej zaczęliśmy się stresować.
-Nie denerwujcie się, tylko wejdźcie na scenę i pokażcie wszystkim, co potraficie.
   Pablo wyszedł na scenę, aby nas zapowiedzieć.
-Witam Państwa bardzo serdecznie. Dziś, z okazji zakończenia roku szkolnego w Studio 21, uczniowie przygotowali występy. Jak wiadomo, w każdej szkole znajdą się osoby, których łączy uczucie. My, jako nauczyciele też to widzimy i naprawdę miło jest patrzeć, gdy piosenkę o miłości śpiewają osoby, które wiedzą, co znaczy kochać i nie muszą udawać. Dlatego zaraz na tej scenie zobaczymy jedną z takich par. W piosence Podemos Leon Verdas i Violetta Castillo. Zapraszam na scenę.
 Pablo zszedł ze sceny, a ja i Leon zaczęliśmy śpiewać. Było cudownie! Uwielbiam śpiewać z Leonem. Po skończonej piosence wszyscy zaczęli klaskać. Zeszliśmy ze sceny.
Ludmiła
    Nie rozumiem, jak piosenka tych gołąbeczków może się podobać... Przecież oni nie potrafią śpiewać! Ja i Tomas pokażemy tym wszystkim niedorajdom, co to znaczy muzyka, śpiew i taniec. W końcu jesteśmy najlepsi!
-Patrzcie i uczcie się, bo tak śpiewają prawdziwe gwiazdy. 
-Śmieszne Ludmiła, nie wiedziałam, że potrafisz tak żartować...-powiedziała Francesca.
-Fran... Biedactwo... Nie powinnaś zazdrościć, to brzydko...
-Ona nie ma ci czego zazdrościć, bo jest od ciebie lepsza!-powiedziała Camila.
-Chyba w snach-zaśmiałam się-Chodź Tomi.
-Kolejna para to Tomas Heredia i Ludmiła Ferro. Zaśpiewają piosenkę Tienes todo. Zapraszam-powiedział Pablo, a my weszliśmy na scenę i zaczęliśmy śpiewać. Wyszło genialnie.
Violetta
 -Teraz na scenę zapraszam Violettę Castillo w piosence Te creo jej autorstwa-powiedział Pablo, a ja weszłam na scenę.
   Zaczęłam śpiewać. To uczucie jest cudowne. Muzyka to moja pasja, kocham śpiewać. Widząc na widowni moją rodzinę, czułam się jeszcze lepiej. Potem zeszłam ze sceny.
-Byłaś cudowna-powiedział Leon i pocałował mnie.
-Kolejna piosenka nosi tytuł Destinada brillar. Napisała ją Ludmiła Ferro, zapraszam.
   Ludmiła zaśpiewała i zeszła ze sceny.
-Widzicie, tak wygląda prawdziwa gwiazda. Wy nigdy nie nauczycie się być tak cudowni jak Ludmiła Ferro...
   Ona nie byłaby sobą, gdyby się nie chwaliła chociaż przez chwilę...
-Oprócz miłości w każdej szkole znajdzie się także przyjaźń. Dlatego zapraszam na scenę przyjaciółki Francescę Resto i Camilę Torres w piosence Junto a ti .
   Dziewczyny weszły na scenę i zaczęły śpiewać. Były świetne. W pewnym momencie przyszła po mnie Cami i razem dokończyłyśmy piosenkę. Śpiewanie z przyjaciółkami jest cudowne. Po skończonej piosence zeszłyśmy ze sceny.
-W trakcie piosenki dołączyła kolejna przyjaciółka Violetta Castillo. Bardzo się cieszymy, że w naszej szkole można zobaczyć prawdziwą przyjaźń, jaką mogli państwo usłyszeć na tej scenie. Zbliżamy się do końca i w ostatniej już piosence Ser mejor zobaczymy wszystkich uczniów Studio 21
   Weszłam na scenę i zaczęłam śpiewać, potem reszta uczniów do mnie dołączyła. Zeszliśmy ze sceny.
-To była ostatnia piosenka. Zapraszam teraz na scenę wszystkich uczniów-powiedział Pablo, a my weszliśmy na scenę-Ogłaszam, że właśnie zakończył się rok szkolny 2012/2013. Od teraz mamy już wakacje. Bardzo dziękujemy państwu za przybycie.
   Ukłoniliśmy się i w podskokach zeszliśmy ze sceny krzycząc głośno:


Wakacje!


--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 31
Jak Wam się podoba?
My też mamy od dzisiaj Wakacje!

Wychodzi na to, że większość z Was woli Naxi.
To dobrze, bo nie chcę niczego zmieniać.
Co do powrotu Marii, to muszę się jeszcze zastanowić...
Większości podoba się ten pomysł, ale jeszcze to przemyślę :D

Bardzo dziękuję Baby V.  za miłe słowa i wsparcie.


 

*Angelika*

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 30


Maxi
   Violetta ma rację... Naty jest dla mnie wszystkim, nie mogę tego zepsuć! Ale... Co jeśli ona nadal coś czuje do Andresa? Kiedy się rozstali, była załamana... Muszę się dowiedzieć, czy Naty naprawdę mnie kocha... Muszę ją odzyskać.
   Poszedłem do studia.
-Naty, możemy porozmawiać?-zapytałem.
-Yhymm-poszliśmy do parku-O co chodzi? 
-Przepraszam... Byłem zazdrosny, ale ty przecież nic do Andresa nie czujesz, prawda?
-Oczywiście, że nie!-zapewniła, a ja odetchnąłem z ulgą-Andres to przeszłość.
-Przepraszam cię...-zatrzymaliśmy się a Naty się do mnie przytuliła-Kocham cię.
-Ja ciebie też-odpowiedziała i poszliśmy z powrotem do studia.
Naty
   Jestem taka szczęśliwa! Pogodziłam się z Maxim! Nie wiem, co mu powiedziała Violetta, ale podziałało! Zrozumiał, że kocham tylko jego, a Andres nic dla mnie nie znaczy. Idziemy teraz do Studio 21 trzymając się za ręce. Kocham Maxiego i mam nadzieję, że już nic nas nie rozdzieli.
Violetta
   Mam nadzieję, że się pogodzą. Nie chcę patrzeć, jak moja przyjaciółka i mój przyjaciel się kłócą.
-O! Idą-zauważyła Francesca-Trzymają się za ręce!
-To znaczy, że się pogodzili. Viola, jesteś wielka-powiedziała Camila.
-Dobra, chodźmy na próbę-powiedziałam i poszłyśmy. Po chwili zauważyłam Leona.
-Cześć Viola-powiedział i przytulił mnie.
-Cześć, opowiadaj, jak przeżyłeś z Andresem.
-To było straszne... Opowiadał o kosmitach i chciał, żeby go zabrali na statek kosmiczny...
   Leon opowiedział mi o wszystkim, o tym jak musiał się męczyć z Andresem... Biedaczek...
-Ale jesteś cały i zdrowy, a to najważniejsze-powiedziałam i przytuliłam się do Leona. Wtedy wszedł Pablo.
-No dzieciaki, zaczynamy próbę.
Francesca

   Po próbie zadzwoniłam do Marco. Umówiliśmy się w parku. Poszliśmy na spacer.
-Jak było na próbie?-zapytał.
-Dobrze. Cieszę się, że już niedługo będą wakacje.
-Ja też. Będziemy mieli dużo czasu dla siebie. Pojedziemy do mojej chatki-powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
   Później razem śpiewaliśmy... Nie wiedziałam, że Marco ma taki piękny głos... On jest wspaniały. Kocham go!
   Po 2 godzinach Marco odprowadził mnie do domu. Jestem szczęściarą, że mam takiego chłopaka!
Violetta
   Po próbie poszłam do domu. Tata i Angie jak zwykle dziwnie się zachowywali...
-Violu, musimy porozmawiać-zaczął tata-Usiądź.
-Co się stało?-zapytałam.
-Chodzi o to, że.... jakiś czas temu... okazało się, że ... nie jestem w ciąży-powiedziała Angie, a do oczu napłynęły jej łzy.
-Co? Jak to?
-Lekarze się pomylili-powiedział tata.
-Tak mi przykro...-powiedziałam i przytuliłam Angie.
   Zjedliśmy razem obiad, a potem poszłam do swojego pokoju. Wszystko opisałam w pamiętniku.

Miesiąc później:

   Został tydzień do wakacji. Nie mogę się doczekać występu. Po śniadaniu przyszedł po mnie Leon. Razem poszliśmy do studia.
-Już nie mogę się doczekać wakacji-powiedziałam.
-Ja też. Będziemy mieli dużo czasu dla siebie-powiedział i pocałował mnie.
-Tak, tylko szkoda, że Camila wyjeżdża... Będzie mi jej brakowało...
-Nie myśl o tym. Taki wyjazd dobrze jej zrobi. Może pozna kogoś nowego...
-Masz rację.
   W Studio 21 dużo się dzieje. To zamieszanie jest związane z występem na zakończenie roku. Każdy się denerwuje... Ja również. Pablo dodaje nam otuchy i mówi, że wszystko będzie dobrze. Natomiast Gregorio uważa, że jesteśmy do niczego... Z wyjątkiem Ludmiły, która według niego jest niesamowita...
-Witam dzieciaki-powiedział Pablo, gdy wszedł do sali-Zaczynamy próbę. Został już tylko tydzień. Na początku chcę posłuchać Violetty i Leona. Zapraszam na scenę.
   Zaśpiewaliśmy Podemos i zeszliśmy ze sceny.
-Świetnie! Naprawdę bardzo dobrze! Tylko tak dalej. Teraz Tomas i Ludmiła. Chodźcie na scenę.
   Ludmiła jak zawsze pewna siebie weszła na scenę, a zaraz za nią Tomas. Zaśpiewali Tienes todo. Muszę przyznać, że ładnie im to wyszło.
-Bardzo dobrze. Tylko, Ludmiła musisz bardziej skupić się na tym, co śpiewasz. Poza tym bardzo mi się podobało. Dziewczyny zaśpiewacie teraz waszą piosenkę, dobrze?
   Cami i Fran weszły na scenę i zaśpiewały Junto a ti.
-Bardzo dobrze. Ludmiła, teraz ty. Ludmiła zaśpiewała Destinada brillar, po czym zeszła ze sceny.
-Świetnie Ludmiła. Bardzo dobrze. Violetto, zapraszam na scenę.
   Zaśpiewałam Te creo.
-Dobrze. Tylko musisz być bardziej pewna siebie. Masz piękny głos i powinnaś to pokazać.
   Po chwili do sali weszli Antonio, Gregorio i Angie.
-Jak wam idzie?-zapytał Antonio.
-Bardzo dobrze. Dzieciaki są świetnie przygotowani-powiedział Pablo, po czym zwrócił się do nas-Wejdźcie na scenę i pokażcie, co potraficie.
   Wszyscy razem zaśpiewaliśmy Ser mejor.
-Świetnie. Miałeś rację Pablo. Oni są naprawdę genialni. Jestem pewien, że na występie za tydzień pójdzie wam równie dobrze-powiedział Antonio.
-Jestem z was bardzo dumny-powiedział Pablo.
-Ja uważam, że stać was na więcej. W ogóle się nie staracie. Jeśli tak chcecie wystąpić, to cały występ okaże się wielką klapą-stwierdził Gregorio.
-Gregorio!-skarcił go Antonio-Idź się przewietrzyć!
-Dobra, już idę-Gregorio wyszedł, a zaraz za nim Antonio.
-Nie zwracajcie uwagi na Gregoria-zaczęła Angie-Jesteście fantastyczni. Trzymajcie tak dalej!
-Na dzisiaj to koniec. Idźcie odpocząć-powiedział Pablo.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 30
Mam już "Sekretnik Violetty"
Pogodziłam Naxi, ale ze względu na kłótnie dotyczące
Naxi i Caxi postanowiłam zrobić ankietę.
Nadal mam wątpliwości, co do Angie...
Myślałam o tym, żeby była z Pablem,
a wróciła Maria i była z Germanem,,,
Co myślicie o powrocie Marii?
Głosujcie w ankietach.


*Angelika*

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 29


Violetta
-Naty, co się stało? O co się pokłóciliście?-zapytała Cami.
-Maxi zaprosił mnie na randkę do romantycznej restauracji... Było cudownie, dopóki... nie dostałam sms-a...
-Sms-a? Od kogo?-dopytywałam.
-Od Andresa...-powiedziała i wyciągnęła z kieszeni telefon, pokazała nam tę wiadomość.
-"Naty, kocham Cię! Nigdy nie przestałem... Spotkajmy się jutro. Twój na zawsze, Andres"-Camila przeczytała sms-a.
-Maxi to zobaczył i zrobił się zazdrosny... Powiedział, że jak chcę, to mogę od razu iść do Andresa... Potem wyszedł. Pobiegłam za nim, ale on nie chciał mnie słuchać...
-I tylko o to się obraził?-spytała Cami.
-Nie.., bo już od jakiegoś czasu Maxi jest o niego zazdrosny... Andres mnie zaczepia, zagaduje... Ostatnio dostałam nawet bukiet róż...
-Ale przecież ty kochasz tylko Maxiego, prawda?
-Oczywiście!-zapewniła.
-W takim razie się nie przejmuj, pomożemy ci odzyskać Maxiego i wszystko wróci do normy. A z Andresem też sobie jakoś poradzimy-powiedziała Fran i wszystkie się przytuliłyśmy.
   Robiłyśmy sobie kolejne fotki.















Następnego dnia:

   Rano, gdy wstałyśmy kłóciłyśmy się o łazienkę. Udało się! Ja wchodzę pierwsza. Ubrałam się, umyłam i wymalowałam. Zajęło mi to prawie godzinę.
-Nareszcie!-powiedziała Cam, gdy wyszłam. 
   Teraz kolej Camili, potem Naty i na końcu Fran. Cami szybko mnie minęła i wbiegła do łazienki. 
   Gdy wszystkie byłyśmy już gotowe, przygotowałyśmy śniadanie. Jadłyśmy, plotkowałyśmy i śmiałyśmy się.
-Ciekawe, co u chłopaków. Mam nadzieję, Leon jeszcze żyje... Dobrze wiemy, jak ciężko jest czasem wytrzymać z Andresem-powiedziałam.
-Aż tak bardzo tęsknisz za Leonem?
-Trochę-powiedziałam, po czym zadzwonił mój telefon-To Leon!
-On też już się za tobą stęsknił... Idź odbierz, bo się jeszcze rozmyślę!-powiedziała Francesca.
-Dzięki, kochana jesteś-wstałam od stołu i odebrałam telefon-Cześć Leon!
-Cześć, tęsknię za tobą-powiedział Leon.
-Ja za tobą też.
-Dziewczyny pozwoliły ci odebrać?
-Tak.
-Dziwne... No nieważne. Dzwonię, żeby zapytać, kiedy będziesz w studio.
-Tak za godzinę-odpowiedziałam.
-Świetnie, kocham cię.
-Ja ciebie też. Wytrzymałeś z Andresem?
-Tak, ale było ciężko...
-Nie wątpię.
-W studio wszystko ci opowiem. Zobaczymy się za godzinę.Kocham cię, pa!
-Ja też cię kocham. Do zobaczenia.                                                                          
   Wróciłam do dziewczyn.                                                                           
-I co? Żyje?-zapytała Cami.
-Tak-odpowiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam-On jest cudowny.
   Usiadłam, a po chwili zadzwonił telefon Fran.
-Marco!-krzyknęła szczęśliwa, patrząc na ekran komórki, na którym wyświetliło się ich wspólne zdjęcie.
-Kolejny, który tęskni...-zaśmiała się Nati, a Francesca poszła odebrać.
Francesca
-Cześć Marco-powiedziałam, gdy odebrałam telefon.
-Cześć śliczna. Spotkamy się dzisiaj?
-Pewnie-ucieszyłam się-Tylko, że ja długo będę dzisiaj w studio, bo mamy próby...
-To zadzwoń, jak będziesz miała czas, to przyjadę po ciebie.
-Dobrze-odpowiedziałam.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też, do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
   Wróciłam do dziewczyn.
-Jak Marco? Tęskni?-zapytała Cami.
-Tak-odpowiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam-On jest cudowny.
-Ty też!? Fran, nie załamuj mnie! Najpierw Viola, a teraz ty...
-To właśnie jest miłość-powiedziała Viola-Prawda Fran?
-O! Violetta się ocknęła!-zauważyła Naty.
-Zgadzam się z tobą Violu-powiedziałam-Idziemy do studia?
-Tak.
   Wszystkie wstałyśmy od stołu i ruszyłyśmy w drogę, prowadzącą do Studio 21.
Violetta
   Po 10 min. byłyśmy już w studiu.
-O! Tam idzie Maxi-powiedziałam-Naty idź z nim pogadać.
-Nie, nie... Ja nie chcę...
-Dlaczego?-spytała Cami.
-A co jeśli zazdrość o Andresa była tylko pretekstem, żeby mnie zostawić...
-To nieprawda... Naty, on jest w tobie po uszy zakochany! Widzisz, jaki jest smutny?
-To może ja pójdę z nim porozmawiać?-zaproponowałam.
-Dobrze, dziękuję Violu-powiedziała Naty.
-Chodźmy do studia-powiedziała Fran.
   Dziewczyny poszły do studia, a ja usiadłam koło Maxiego na ławce.
-Cześć, możemy pogadać?
-Cześć. Coś się stało?-zapytał.
-Nie.., a właściwie to tak... Chodzi mi o Naty...
-Nie chcę o niej rozmawiać-powiedział stanowczo.
-Nie musisz... Po prostu przez chwilę posłuchaj, co mam do powiedzenia.
-Dobra, mów. Ale obiecaj, że potem dasz mi spokój.
-Umowa stoi. A więc tak. Wczoraj wszystkie spałyśmy u Fran. Wszystkie oprócz Naty. Ona chciała spędzić z tobą ten wieczór. Po północy przyszła do nas cała zapłakana. Powiedziała, że się pokłóciliście. Pokazała nam tego sms-a, opowiedziała o różnych wybrykach Andresa, o kwiatach, o wszystkim. Była załamana, bo ona ciebie kocha, jesteś dla niej wszystkim. Wiesz, ile jeszcze razy zdarzy się taka sytuacja, że chłopacy będą się za nią oglądać. Naty jest śliczna, więc nie ma się co dziwić. Szkoda tylko, że nie zauważyłeś, że dla niej nie liczy się bukiet róż od Andresa, ani to, że powie jej, że ją kocha. Naty nie zwraca na to uwagi, bo ona świata poza tobą nie widzi. Dla niej liczysz się tylko ty. Przemyśl to...-wstałam i poszłam do studia.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 29
Jak Wam się podoba?
A co do Angie, to ja nadal mam wątpliwości...
W ankiecie więcej głosów było za Germanem,
ale różnica nie była wcale taka duża...
Mam fajny pomysł na Pablangie,
ale wciąż nie wiem, kogo wybrać
Pablo czy German?



*Angelika*


środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 28



Camila
-Gdzie Nati?-zapytała Violetta.
-Nie może przyjść, bo jest z Maxim-powiedziała Francesca.
-Dobra, więc zaczynamy Babski wieczór-powiedziała Viola.
-Tak, przygotowałam popcorn, jakieś ciastka i picie-powiedziała Fran.
-No Cam, co chciałaś nam powiedzieć?-zapytała Violetta.
-Postanowiłam, że wyjeżdżam...
Violetta
-Co? Jak to wyjeżdżasz? Czemu?-pytała zdziwiona Fran.
-Chodzi o Carlosa?-spytałam.
-Słuchajcie dziewczyny... Ja nie chcę wam zawracać głowy przez całe wakacje, dlatego wyjeżdżam...
-Co ty pleciesz Cam? Przecież jesteśmy przyjaciółkami-powiedziałam.
-Chcę zapomnieć i odpocząć przez wakacje.
-Przecież miałyśmy tyle planów...-powiedziała Fran.
-Wiem, ale chłopacy nie dadzą wam spokoju-zaśmiała się-Są w was zakochani po uszy, więc lepiej żebyście spędziły z nimi te wakacje.
-Ale czemu chcesz wyjechać na całe 2 miesiące?
-Nie mówmy o tym... Chciałam was tylko poinformować...-powiedziała Cami, kiedy nagle zadzwonił mój telefon-Czy Leon da ci wreszcie spokój?
-Daj, ja odbiorę-zaproponowała Francesca i wyciągnęła rękę.
-Ok, ale weź na głośnik-podałam jej telefon.
-Leon, tak, Violetta bardzo cię kocha, ale zobaczycie się jutro. Wytrzymaj!
-Francesca, daj mi Violettę-powiedział Leon.
-Nie dam ci jej, teraz jest nasza. Pogadasz z nią jutro. Nic ci się nie stanie, jak trochę potęsknisz...-odparła Francesca, a my się zaśmiałyśmy.
-Fajnie, że macie niezły ubaw, kiedy ja tu przeżywam katusze...
-Leon, nie potrafisz wytrzymać bez Violi nawet dwóch godzin? Przecież widzieliście się niedawno...-powiedziała Camila.
-Dobra dziewczyny, dajcie mi z nim pogadać-powiedziałam.
-Nie, bo dobrze wiemy, że będziesz z nim przez 3 godziny rozmawiała-powiedziała Cam.
-Macie rację i nam zazdrościcie-powiedział Leon.
-Leon, nie pomagasz...-odparłam.
-Leon, jak chcesz porozmawiać z Violą, to teraz, przy nas i masz 5 min-powiedziała Fran.
-I myślisz, że zdążę jej wszystko powiedzieć!?
-Wiem, że nie, ale nie masz wyjścia...-po tych słowach Leon się rozłączył-To chyba nie było nic ważnego...
   Po 2 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Luca?-zapytała Cami.
-Nie... Miał być dopiero jutro...-odpowiedziała Fran i podeszła do drzwi-Leon!? Co ty tu robisz?
-Leon!-rzuciłam mu się na szyję.
-Wpuśćcie mnie, Andres doprowadza mnie do szału-Leon złapał się za głowę.
-Ja?-spytał zdziwiony Andres.
-Nie, Violetta-odpowiedział sarkastycznie Leon.
-Widzisz Violu? Musisz coś z tym zrobić, bo jeszcze się rozstaniecie... I co wtedy?-mówił Andres, a ja i Fran się zaśmiałyśmy.
-Same widzicie... Już dłużej nie wytrzymam...
-Ooo... Biedny Leon...-mocno się do niego przytuliłam-No Fran... Nie bądź taka...
-Wejdźcie...-powiedziała niechętnie i wpuściła ich do środka.
-A co wy tutaj...?-spytała zdziwiona Cami na widok chłopaków.
-Psują nam nasz wieczór...-powiedziała Fran.
   Pogadaliśmy chwilę z chłopakami o tym, jak bardzo Andres jest nieznośny... Potem z trudem wygoniłyśmy chłopaków z domu Francesci, w końcu to był babski wieczór... Biedny Leon... Wytrzyma! Miałyśmy przecież porozmawiać z Cami o jej problemach, a nie wysłuchiwać jakichś problemików mojego chłopaka...      
   Powinna być tu jeszcze Nati, ale ona wolała spotkać się z chłopakiem... Przecież chodzi o jej przyjaciółkę! Ale od zawsze było wiadomo, że my trzy byłyśmy zawsze najlepszymi przyjaciółkami... Ciężko nam było zapomnieć o tym, co robiła razem z Ludmiłą... No, ale jej wybaczyłyśmy. Cieszę się, że się zmieniła i że jest szczęśliwa z Maxim, ale chyba jeden wieczór niczego nie zmieni...
   Po wyjściu chłopaków wróciłyśmy do rozmowy z Cami.
-No, nareszcie mamy spokój-powiedziałam.
-Tak... Cami? Chcesz zapomnieć o Carlosie, tak?
-Nic do niego nie czuję, ale... jest mi przykro, że tak mnie potraktował... Dlaczego był ze mną? Przecież miał   ciężarną dziewczynę...-powiedziała Camila ze smutkiem w głosie.
-Cam... Nie przejmuj się...-pocieszałam ją-Na pewno poznasz kogoś, kto cię pokocha...
-Tak, Viola ma rację. Nie zawracaj sobie nim głowy. Nie ma sensu...-powiedziała Francesca.
-Łatwo wam mówić! Ty Violu, masz chłopaka, który świata poza tobą nie widzi, a ty Fran, masz Marco, który również za tobą szaleje! A ciągle tylko narzekacie! Tylko ja mam takiego pecha!-zaniemówiłyśmy. Cami nie powinna nam zazdrościć, ani źle życzyć... Jesteśmy przyjaciółkami-Przepraszam dziewczyny, przepraszam... Nie powinnam tego mówić... Bardzo się cieszę, że jesteście szczęśliwe. Przepraszam...
-W porządku...-powiedziałam i wszystkie się przytuliłyśmy.
-Kocham was dziewczyny-powiedziała Cam.
-Ja też was kocham-odpowiedziałam.
-I ja-dodała Fran-Przyjaciółki na zawsze?
-Na zawsze!-powiedziałyśmy wszystkie naraz.
Leon
   Dziewczyny zostawiły mnie na pastwę losu z Andresem... Po 3 godzinach oglądania filmu położyliśmy się spać.
-Leon? Myślisz, że kosmity istnieją?-i jak tu z nim wytrzymać?
-Kosmici Andres, kosmici...
-Co? Jakie eko śmieci?-westchnąłem.
-Tak Andres, istnieją i jak nie będziesz spał, to przyjdą tu i zabiorą ciebie na statek. Dobranoc-przewróciłem się na bok i po chwili zasnąłem.
Andres
   Co się stanie, jak przyjdzie tu jakiś kosmita i będzie chciał mnie zabrać? Byłoby całkiem fajnie... Tylko, co z moimi przyjaciółmi? Będą tęsknić... Przecież jestem inteligentny i taki zabawny! A Leon? Biedaczek... On najbardziej będzie tęsknił za naszymi wieczorami filmowymi... Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzi... Teraz idę spać. Może jak się obudzę, mój nowy przyjaciel kosmita już tu będzie...
Violetta
    Śmiałyśmy się z dziewczynami i postanowiłyśmy, że już czas na przebieranie i sesję zdjęciową. W końcu to nasza tradycja.








 












 

 








 

Po sesji zdjęciowej Francesca opowiadała nam o Marco i była bardzo szczęśliwa. Ona jest w nim naprawdę zakochana... Ja i Cami bardzo się cieszymy z jej szczęścia.
   Potem znowu zaczęłyśmy się śmiać, kiedy usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Było dwadzieścia po północy...
-Znowu chłopacy?-zastanawiała się Francesca, po czym otworzyła drzwi. Zobaczyłyśmy zapłakaną Nati-Co się stało?
-Pokłóciłam się z Maxim...-powiedziała Nati, a my wszystkie ją przytuliłyśmy.


---------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 28
Jak Wam się podoba?
Jutro nie będzie rozdziału, 
bo jadę na wycieczkę do Torunia.
W piątek też nie, bo mam wizytę u lekarza,
a potem idę do babci, więc nie zdążę.
Może w sobotę... W każdym bądź razie na pewno w niedzielę.

*Angelika*

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 27


Camila
   Zadzwoniłam do dziewczyn i umówiłam się z nimi w Resto. Chcę im powiedzieć o moim wyjeździe... Ciekawe, jak zareagują... Mam nadzieję, że nie będą złe, bo nie chcę im zawracać głowy... Na wakacjach odpocznę i wszystko się ułoży. Trzeba być optymistą!
Francesca
   Ciekawe, o co chodzi Camili... Gdy dzwoniła, wydawała się być smutna... Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało... Chyba za dużo czasu spędzam z Marco, a za mało z przyjaciółmi... Nawet nie wiem, co jest Cami, dlaczego jest smutna... Przyjaciółka powinna wiedzieć takie rzeczy.
Violetta
   Przed chwilą dzwoniła Cami. Była smutna... Pewnie ciągle myśli o tym draniu, co ją tak potraktował... Biedna Camila... Może za dużo czasu spędzam z Leonem, a mało z przyjaciółkami... Trzeba to zmienić! Przecież powinnam wiedzieć, co czuje moja przyjaciółka i dlaczego jest smutna...
   Angie i tata znowu się dziwnie zachowują... Niby próbowali mi coś powiedzieć, ale w końcu do tego nie doszło... O co im chodzi? Postanowiłam spytać Olgę, ona zawsze wie o wszystkim...
-Olgito?-złapałam ją za ręce.
-Słucham cię. Coś się stało?-zapytała.
-Nie, nic się nie stało. Chodzi o...-nie dokończyłam, bo Olga mi przerwała.
-Problemy sercowe? Chodzi o Leona?
-Nie, ja...
-Wiedziałam!-Olga nie dała mi dojść do słowa-Występujecie w komedii? Cudownie! Przyjdę was oglądać. Będziecie cudowni! Chyba się z nim nie pokłóciłaś?
-Nie, z Leonem wszystko w porządku.
-To dobrze, tak pięknie razem wyglądacie...-tym razem ja przerwałam Oldze.
-Olga, chodzi o tatę i Angie.
-Co z nimi? Biorą ślub?-zapytała zaciekawiona.
-Nie. Chciałam się dowiedzieć od ciebie-powiedziałam.
-Co chcesz wiedzieć? Ja nic nie wiem o żadnym ślubie...
-Nie chodzi mi o ślub.
-A o co?
-Nie zauważyłaś, że od wczoraj są jacyś dziwni...
-Dziwni?
-Tak, dziwnie się zachowują... Jakby chcieli mi coś powiedzieć, ale nie mam pojęcia co...
-Rzeczywiście... Angie wyszła gdzieś wczoraj, ale nie powiedziała gdzie...
-Naprawdę?
-Taak-Olga podała mi ciastka i sok pomarańczowy-Gdy wróciła była smutna... Od razu poszła do twojego taty, chyba płakała... Ciekawe o co chodzi...
-Ciekawe... Dziękuję Olgita, jesteś kochana!-przytuliłam ją, wzięłam sok i wróciłam do pokoju.   
   Olga jest trochę dziwna, ale bardzo ją za to kocham. Ciekawe, o co chodzi Camili, Angie i tacie... Coś jest nie tak... Muszę się iść do Resto Bandu, bo się spóźnię.         
Francesca
   O, idzie Violetta.
-Violu!-dogoniłam ją.
-Cześć Fran, wiesz o co chodzi Camili?
-Nie, nie mam pojęcia, ale jak rozmawiałyśmy przez telefon, to była smutna.
-Tak, też to zauważyłam, ale nie mam pojęcia, o co może chodzić. Może o Carlosa...
-Możliwe...                                                                           
Camila
   Jestem już w Resto. Czekam na dziewczyny. Tylko, co ja mam im powiedzieć? O, idą.
-Cześć dziewczyny-powiedziałam.
-Cześć, co jest?-zapytała Viola, a ja dostałam sms-a. Przeczytałam.                   
-Dziewczyny, nie mogę teraz... Mama mi napisała, że mam szybko wracać do domu...
-To może... Babski wieczór? U mnie? Mam wolną chatę-zaproponowała Fran.
-Świetny pomysł!-powiedziałam-To lecę! Do zobaczenia!-pożegnałam się i wyszłam.
   Zastanawiam się, co się stało... Mama nie napisała, o co chodzi. Trochę się martwię...
Violetta
-No i nie dowiemy się, co jest Camili...-powiedziała Fran.
-Dopiero wieczorem... Martwię się o nią... Jest przygnębiona.
-Tak, tylko co się stało?-przez chwilę siedziałyśmy w ciszy i zastanawiałyśmy się. 
-Dobra... Nie ma sensu tu tak siedzieć i rozmyślać. Cami wszystko nam opowie...-powiedziałam.
-Tak, masz rację... Umówiłam się z Marco. Muszę lecieć! Pa!-pożegnałyśmy się i poszłyśmy.
   Naprawdę się martwię o Camilę... Coś jest nie tak... Może to ma jakiś związek z tym sms-em. Nie warto o tym myśleć, wszystkiego dowiem się od Cam dzisiaj wieczorem, tylko muszę zapytać taty... Wróciłam do domu i od razu weszłam do jego gabinetu. Tata siedział nad papierami, był nieobecny... Pewnie chodzi o tą sprawę z Angie...
-Cześć tato-przywitałam się.
-Cześć córeczko, nie zauważyłem, kiedy weszłaś-powiedział i oderwał się od papierów-Coś się stało?
-Mam prośbę...
-Tak? O co chodzi?-zapytał.
-Chciałabym iść dzisiaj na noc do Francesci. Mogę?
-Nie-powiedział stanowczo.
-Co!? Dlaczego nie?
-Jutro idziesz rano do szkoły, musisz się wyspać.                                       
-Obiecuję, że pójdziemy spać o odpowiedniej porze. Prooszę! Tato, zgódź się!-błagałam.
-Nie Violetta, nie chcę, żebyś spała poza domem...
-Ale tatoo, proszeeeę...
-Dobrze, niech ci będzie-zgodził się tata.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Kocham cię tato!-przytuliłam się do taty i poszłam do swojego pokoju.
   Nuciłam sobie Te creo, kiedy nagle zadzwonił mój telefon. To Leon. Odebrałam.
-Słucham?
-Dzień dobry. Czy rozmawiam z panią Violettą Castillo?
-Tak, przy telefonie. Kto mówi?-zapytałam.
-Leon Verdas z tej strony-przedstawił się.
-Leon Verdas... Leon Verdas... Hmm... Już wiem! Znam cię!
-Naprawdę? Jestem zaszczycony... Wyjrzyj przez okno-powiedział, a ja podeszłam do okna i odsłoniłam firankę. Na trawie zobaczyłam serce ułożone z czerwonych róż, a w środku napis Leonetta. Rozłączyłam się i zbiegłam na dół, do Leona. Rzuciłam mu się na szyję.          
-Co przeskrobałeś?-zapytałam po chwili.
-Nic! Chciałem ci zrobić niespodziankę.
-No dobrze już dobrze...-powiedziałam i przytuliłam się do Leona. Przez chwilę staliśmy w tym sercu.
-Masz ochotę na koktajl?-zapytał po chwili, a ja kiwnęłam głową. Po 5 min byliśmy już w Resto Bandzie. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy koktajl-Andres jest o ciebie zazdrosny...
-Co mu zrobiłeś?-zapytałam.
-Obraził się, bo obiecałem, że obejrzę z nim film dzisiaj, ale odwołałem to, bo chciałem się z tobą spotkać.
-Niepotrzebnie... Ja umówiłam się z dziewczynami... Będziemy nocować u Fran...
-Co? A tak bardzo chciałem spędzić z tobą ten czas...-zrobił smutną minkę.
-Leon-złapałam go za rękę-Zobaczymy się jutro, idź do Andresa, a ja pójdę się przygotować na spotkanie z dziewczynami.
-Myślałem, że będziesz wolała być ze mną...
-Chciałabym, ale Cami ma problem i chce pogadać.
-No tak, zawsze, jak któraś z was ma jakiś kłopot robicie sobie Babski wieczór... Kocham cię-powiedział, pocałował mnie i poszedł.

1 godzinę później:

   Jestem już pod domem Fran. Pewnie już na mnie czekają. Nie myliłam się.
-Cześć dziewczyny-przywitałam się.
-Hej-odpowiedziały.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 27
Przepraszam, 
że tak długo musieliście czekać,
ale miałam urwanie głowy...

Chciałabym bardzo podziękować Clarie
za cudowny nagłówek.

*Angelika*

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 26


Angie
   Mam dzisiaj wizytę u ginekologa... Nie mówiłam nic Germanowi, bo nie chcę, żeby się martwił... Jest już 13.00! Muszę się pośpieszyć! Za godzinę mam wizytę...
Violetta
   Jestem bardzo szczęśliwa! Leon odzyskał pamięć, za półtorej miesiąca będzie występ, a potem wakacje! Ludmile nie udało się rozdzielić Leonetty, jak mówi Fran. Wszystko się układa! Usłyszałam dzwonek do drzwi. Ciekawe, kto to. Ja z nikim się nie umawiałam... Chciałam otworzyć, ale Olga mnie uprzedziła.
-Violetta, to tylko twój Romeo-powiedziała uśmiechnięta, odwróciła się w stronę kuchni, a do salonu wszedł Leon.
-Tylko? Chyba aż!-oburzył się, a ja się zaśmiałam.
-Przepraszam cię Leon-powiedziała Olga-ale bywasz tu tak często, że jestem już przyzwyczajona do twojej obecności... Gdybyś przyszedł z bukietem kwiatów, to bym powiedziała, że przyszedł AŻ ROMEO, a tak to przyszedł tylko Leon...-Olgita wróciła do kuchni.
-Nie mam kwiatów, ale mam propozycję... 
-Tak? Jaką?-zapytałam i razem z Leonem usiedliśmy na kanapie.

-Miałabyś ochotę spędzić dzień z najprzystojniejszym facetem pod słońcem?-zapytał uśmiechnięty.
-Miałabym, ale.. ja nie znam takiego faceta...
-Nie znasz? Jesteś pewna? Popatrz na mnie...-spojrzałam mu prosto w oczy.
-Nikogo takiego nie widzę...-powiedziałam po chwili.
-Podpowiem ci... Ten najprzystojniejszy facet pod słońcem znajduje się teraz w twoim domu, siedzi koło ciebie, trzyma cię za rękę i kocha cię najbardziej na świecie. Wiesz już?
-Nie... Tu jesteś tylko ty... Gdzie ten przystojniak?-zapytałam, wiedziałam, że się zdenerwuje.
-Wiesz co? Jak nie chcesz, to pójdę sam...-powiedział kierując się do wyjścia.
-Poczekaj-złapałam go za rękę-Żartowałam przecież... To gdzie idziemy?-przytuliłam się mocno do Leona.
-Teraz to ja nie wiem czy chcę iść gdzieś z tobą...
-Na pewno nie chcesz?-zapytałam i pocałowałam Leona
-Musisz mnie przekonać...-powiedział, a ja znowu go pocałowałam.
-Już?
-Jeszcze nie jestem do końca pewien...
-To spadaj!-powiedziałam i usiadłam z powrotem na kanapie i udałam obrażoną.
   Po chwili zobaczyłam, że Olga przygląda się nam, jedząc popcorn... 
-Powinniście wystąpić w komedii...-zaproponowała, a my zaczęliśmy się śmiać.
-To co? Idziemy?-zapytałam, gdy już opanowałam śmiech.
-Czyli jednak chcesz iść?
-Oczywiście, że tak!
-No to chodźmy!
   Wzięłam torebkę i poszliśmy.
Angie
-Dzień dobry-powiedziałam, gdy weszłam.
-Dzień dobry, co panią do mnie sprowadza-powiedziała kobieta. Była to ładna brunetka. Wyglądała na miłą.
-Martwię się, bo od 4 miesięcy jestem w ciąży, a tylko na początku miałam mdłości. Potem nie miałam żadnych objawów...
-Dobrze. Zbadam panią i zobaczymy co się dzieje. Proszę się nie martwić.
Ludmiła
   Mój plan nie wypalił... Akurat teraz Leon odzyskał pamięć!? Teraz!? Miałam szansę, żeby ich zniszczyć, ale Leon musiał sobie wszystko przypomnieć! Muszę wymyślić coś nowego... Violetta musi zapłacić za to, co mi zrobiła... Musi!
Violetta
-Gdzie idziemy?-zapytałam.
-Na piknik-odpowiedział Leon.
-Na piknik? Cudownie! Uwielbiam pikniki!-rzuciłam mu się na szyję.
-Wiem kochanie.
   Po 5 minutach byliśmy już na miejscu. 
-Jak tu pięknie...                                                                                                     
   Usiedliśmy na trawie pełnej kwiatów, Leon zerwał jednego i dał mi go.
-Dziękuję-powiedziałam i pocałowałam go-Mam nadzieję, że wiesz, jak stąd wrócić do domu...
-Oczywiście! Za kogo ty mnie masz?
-Za Leona...
-Co ty sugerujesz?
-Ja? Ależ nic-uśmiechnęłam się
-Ja w przeciwieństwie do ciebie nigdy się nie gubię...
-Czy ty coś sugerujesz?-spytałam.
-To, że ty kochanie kompletnie nie masz orientacji w terenie, nie znaczy, że ja jestem taki sam...
-Lubisz mnie denerwować, co nie?
-Kocham cię, kocham cię, kocham cię.... denerwować-powiedział.
-Ach tak... Żegnaj Leon, ja wracam do domu-powiedziałam wstając, a Leon pociągnął mnie za rękę tak, że usiadłam mu na kolanach.
-Przecież nie wiesz jak stąd trafić do domu...-powiedział i pocałował mnie-Bardzo cię kocham.
-Ja ciebie też-powiedziałam i przytuliłam się do Leona.                  
German
   Nie widziałem dzisiaj Angie... Martwię się, Olga powiedziała, że wyszła, ale nie wie gdzie... Angie zawsze mówi, gdzie idzie... Nie powinna się przemęczać, w końcu jest w ciąży...
   Po 10 min. zapłakana Angie weszła do mnie do gabinetu.
-Angie? Martwiłem się... Gdzie byłaś? Czemu płaczesz?-przytuliłem ją.          
-German ja...-próbowała coś powiedzieć.
-Co się stało?
-Nie jestem w ciąży...-Angie wybuchnęła płaczem.
-Co!? Jak to?-zapytałem zdziwiony i mocno przytuliłem Angie.
-Byłam u ginekologa... Ona mi powiedziała, że nigdy nie byłam w ciąży, że lekarz, który to stwierdził musiał się pomylić... Rozumiesz!? To była pomyłka...-Angie znowu wybuchnęła płaczem.
-Nie płacz...-nie wiedziałem, co robić... Sam byłem zszokowany tym, co usłyszałem przed chwilą... To straszne...-Wszystko będzie dobrze...
Camila
   Bardzo się cieszę z występu na koniec roku. Nie mogę się doczekać! Zaraz potem wyjeżdżam na wakacje z rodzicami. To dobrze, bo nie chcę zawracać głowy przyjaciołom swoimi problemami... Viola jest po uszy zakochana w Leonie, Fran w Marco, a Nati w Maxim... Bardzo ich kocham i cieszę się, że są szczęśliwi, dlatego nie chcę im przeszkadzać. Niech spędzają ze sobą jak najwięcej czasu. Jaką byłabym przyjaciółką, gdybym zanudzała ich swoimi problemami? Niech korzystają ze swojego szczęścia!
   Ja wyjadę, odpocznę trochę i może oswoję się z tym, że Carlos tak mnie potraktował... Nie kocham go, ale boli mnie, że nikt nie może mnie pokochać... Jestem aż taka straszna? W każdym bądź razie, na wakacjach trochę wyluzuję i wrócę szczęśliwa!                      
Violetta
   Leon odprowadził mnie do domu. Po kolacji poszłam do swojego pokoju i otworzyłam pamiętnik.
"To była cudowna sobota spędzona z najprzystojniejszym facetem pod słońcem! Jestem najszczęśliwsza na świecie! Leon zabrał mnie na piknik. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, zrobił mi nawet jedno zdjęcie... 

To zdjęcie zostawię sobie na pamiątkę pięknej soboty! Gdy wróciłam do domu, tata i Angie dziwnie się zachowywali... Byli smutni, ciekawe, co się stało? Mam nadzieję, że nie będą niczego przede mną ukrywać..."
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 26
Jak Wam się podoba?
PS.
Umie ktoś robić jakiś fajny nagłówek?



*Angelika*

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 25


Leon
   ...wszystkie garnki spadły mi na głowę...
-Ała-powiedziałem i złapałem się za głowę.
-Co z garnkami?-spytał Luca.
-Luca!-skarciła go siostra.
-W porządku?-zapytała troskliwie Violetta.
-Nie.., ale myślę, że jeden pocałunek załatwi sprawę...-już miałem ją pocałować, kiedy nagle mnie odepchnęła.
-Chciałbyś-powiedziała, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Tak trzymaj Viola!-powiedziała Cami.
Violetta
   Po godzinie każdy wrócił do domu, Leon zaprosił mnie na spacer. Usiedliśmy na Naszej Ławce.
-Muszę ci coś powiedzieć-odparł po chwili.
-Tak?
-Wszystko pamiętam-szepnął mi do ucha.
-Co?-zdziwiłam się.
-Kiedy spadły mi garnki na głowę, wszystko sobie przypomniałem-uśmiechnął się.
-Co? Niemożliwe...
-A jednak...
-Naprawdę? Tak się cieszę!-przytuliłam go.
-Ja też kochanie, mam nawet pomysł na jutrzejsze spotkanie z moją byłą...
-Zamieniam się w słuch.
-Skoro nikt jeszcze nie wie, że odzyskałem pamięć nie zaszkodzi udawać...
-Co masz na myśli?
  Leon opowiedział mi o jego planie, a potem odprowadził do domu. Gdy byłam już w swoim pokoju, zaczęłam pisać w pamiętniku.
   "Leon odzyskał pamięć! Tak się cieszę!!! :D Mamy plan na Ludmiłę... Tym razem nie uda jej się nas rozdzielić! Oprócz tego, Pablo powiedział, że każdy ma coś zaśpiewać na uroczystości zakończenia roku szkolnego... Bardzo się cieszę! Mam już nawet kilka pomysłów... Nie mogę się doczekać jutra!"
   Zamknęłam pamiętnik i położyłam się spać. Jutro będzie wspaniały dzień!

Następnego dnia:

W Studio 21:

Ludmiła
   Ciekawe, jak Leon zareaguje, gdy mu powiem o Violi takie straszne rzeczy... Nie mogę się doczekać rozmowy z nim! O, idzie Leon.
-Ludmiła idzie!-krzyknęłam i podeszłam do Leona-Cześć Leon!
-Cześć.. Ludmiła, tak?
-Tak, it's me!-powiedziałam piskliwym głosem i uśmiechnęłam się.
-Chciałaś ze mną rozmawiać-powiedział.
-Tak, chodzi o Violettę-powiedziałam smutniejszym już głosem i usiedliśmy na ławce.
-O Violettę?
-Tak, wiesz Leon... Mówiłam ci już, że byliśmy razem... Chociaż zerwaliśmy, to nadal się przyjaźnimy... Kiedy wszystko sobie przypomnisz, będziesz wiedział, że mówimy sobie o wszystkim, bo jesteśmy THE BEST FRIEND!-uśmiechnęłam się.
-Naprawdę? Fajnie, przynajmniej wiem, komu oprócz Violetty mogę zaufać...-Leon chyba się nabrał... Wszystko idzie zgodnie z planem.
-Oczywiście Leon, zawsze możesz na mnie liczyć...
-Dziękuję-powiedział-To... O czym chciałaś mi powiedzieć?
-Jak już mówiłam... Mówimy sobie wszystko, nawet najgorszą prawdę... Violetta... Wiem, że bardzo ją kochasz i pewnie cię to zaboli, ale nie potrafię cię okłamywać...
Leon
-Nie strasz mnie Ludmiła... O co chodzi?-Tak! Ludmiła się nabrała! Wszystko idzie zgodnie z planem...
-Leon... Violetta... Przez ten cały czas, kiedy byłeś w śpiączce... To ja byłam przy tobie... Przykro mi to mówić, ale... Kiedy prosiłam ją, żeby przyszła, mówiła... Cytuję: Nie będę traciła czasu, przecież Leon cały czas śpi, a ty jesteś przy nim cały czas, więc po co ja mam tam być?
-Co!? Niemożliwe...-udawałem, że się przejmuję.
-Przykro mi... a poza tym widziałam ją... z Maxim...-pokazałam mu zdjęcia.













-Maxi? To podobno mój przyjaciel...-udawałem, że bardzo się przejąłem zdjęciami.
-Bardzo mi przykro, Leon...
-Dziękuję Ludmiła, jesteś prawdziwą przyjaciółką... Idziemy na zajęcia?
-Tak, chodźmy.
   Gdy weszliśmy do sali, wszyscy już tam byli. Od razu podszedłem do Violetty i pocałowałem ją. Ludmiła bardzo się zdziwiła. Jej mina mówiła sama za siebie...
Violetta
   Leon z Ludmiłą weszli do sali. Leon od razu podszedł do mnie i mnie pocałował.
-Cześć kochanie-powiedział.
-Cześć-odpowiedziałam. 
   Tak! Udało się! Ludmiła była bardzo zdziwiona, a jej mina... Biedna Ludmi... Nie udało jej się nas rozdzielić...  Do sali wszedł Pablo, a zaraz za nim Antonio.              
-Witajcie-powiedział Pablo-Wczoraj wspominałem o występie na koniec roku. Czy macie już jakieś pomysły?
-Tak-wszyscy mówili naraz, nic nie dało się zrozumieć.
-Cisza!-uciszył nas Antonio-Uspokójcie się!
-Na występie na pewno chciałbym zobaczyć-Pablo spojrzał na kartkę i zaczął czytać-Podemos, Junto a ti, Destinada brillar i Tienes todo.
-Na koniec możemy zaśpiewać Ser mejor-zaproponowałam.
-Świetny pomysł, Violu!
-Mam jedną dobrą wiadomość-powiedziałam uśmiechnięta.
-Jaką?
-Leon odzyskał pamięć!-powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-To wspaniale! Bardzo się cieszę-powiedział Pablo-Teraz zastanówmy się, kto jakie piosenki zaprezentuje... Jakieś propozycje?
-Myślę-zaczęła Ludmiła-że ja powinnam we wszystkich wystąpić. W końcu jestem najlepsza!
-Nie Ludmiła, ty możesz zaśpiewać Destinada brillar. Podemos jest piosenką o miłości, więc myślę, że najlepiej będzie, jak zaśpiewa ją Leon z Violettą. Co o tym sądzicie?
-Tak będzie najlepiej-powiedziała Fran.
-Zgadzacie się?-zapytał Antonio.
-Oczywiście, że tak-powiedzieliśmy.
-Veo Veo, Camila, Francesca?-dziewczyny przybiły sobie piątkę i kiwnęły głowami-Tienes todo, Tomas i...
-Ja!-zgłosiła się Ludmiła.
-Dobrze Ludmiła, zaśpiewasz tę piosenkę z Tomasem.
-Pablo?-zgłosiła się Camila.
-Tak?
-Myślę, że powinniśmy też wystawić Te creo Violetty.
-Tak, to dobry pomysł. Violetto, zaśpiewasz?
-Z wielką chęcią, dziękuję-uśmiechnęłam się.
-Tak więc, wszystko mamy ustalone. Jeszcze raz przeczytam, kto jaką piosenkę zaśpiewa.

Podemos - Leon i Violetta
Tienes todo - Tomas i Ludmiła
Te creo - Violetta
Destinada brillar - Ludmiła
Junto a ti - Camila i Francesca
Ser mejor - wszyscy 

-W takiej kolejności zaśpiewacie piosenki. Czy wszystkim to pasuje?-spytał Pablo.
-Tak-krzyknęliśmy chórem.
-Świetnie, od dzisiaj dokładnie za półtorej miesiąca odbędzie się występ. Od poniedziałku zaczniemy przygotowania. Do zobaczenia! Miłego weekendu!



-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 25
Wybrałam piosenkę Podemos,
zgodnie z tym, co sobie życzyliście.
Wam też życzę miłego weekendu.


*Angelika*

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 24


Ludmiła
   ... Nie ważne... Źle się czuję, kiedy to wspominam... Violetta pożałuje, że mi to zrobiła! Obiecuję! Nie spocznę dopóki ona nie będzie cierpiała tak, jak ja...
Violetta
-Na czym skończyłam?
-K jak kocham cię-powiedział i pocałował mnie.
-W takim razie teraz L. Leon, to ty. Ludmiła... O mój Boże... 
-Jest aż taka straszna?-zapytał Leon.
-Tak... Kiedyś z nią chodziłeś... Ona zawsze próbuje nas zniszczyć... Nie wiem dlaczego, ale już nie raz się przez nią pokłóciliśmy...
-Naprawdę?
-Tak, boję się, że ona może chcieć wykorzystać twoją amnezję, żeby nas rozdzielić...
-Nie uda jej się-powiedział i mocno mnie przytulił-Obiecuję, że nie uwierzę w żadne jej słowo. 
-Nie mówmy o niej. Jedziemy dalej, M. Maxi. Jest naszym przyjacielem, zawsze pomocny. Spotyka się z Natą. Marco spotyka się z Fran, poznali się niedawno, ale bardzo się kochają, prawie tak bardzo, jak my-uśmiechnęłam się-N. Natalia. Nati też jest przyjaciółką, spotyka się z Maxim. Kiedyś przyjaźniła się z Ludmiłą, ale się zmieniła i jest naprawdę fajna. Napoleon, w skrócie Napo, to kuzyn Ludmiły. Jest w porządku. Na O nikogo nie ma, P. Pablo. Jest nauczycielem w Studio 21, zastępcą Antonia. Bardzo miły, a Gregorio go nie znosi i często się kłócą. R nie, S nie, T. Tomas. Spotyka się z Ludmiłą, ale Tomas mówi, że ciągle mnie kocha.
-Czekaj, czekaj... Wy  byliście razem?-zapytał zdezorientowany.
-Nie, kiedyś myślałam, że coś do niego czuję, ale to nie była prawda, bo kocham tylko ciebie-powiedziałam i pocałowałam Leona-Na niego też uważaj, bo jest zdolny do tego, żeby kłamać i nas rozdzielić...
-Nie martw się... Ani Ludmiła, ani Tomas nie zniszczą naszej miłości, nie pozwolę na to-Leon bardzo mocno  mnie przytulił.
-U nie, V. Violetta, to ja-uśmiechnęłam się-W nie X, Y, Z nie. To wszyscy.
-A twoi rodzice? Nie wymieniłaś ich.
-Właśnie, zapomniałam. Tata-German. Jest nadopiekuńczy, ale kochany. Moja mama miała na imię Maria, zmarła, jak miałam 5 lat...-Leon nic nie powiedział tylko mocno mnie przytulił. Siedzieliśmy tak wtulenie w siebie przez jakieś 15 min. zapomnieliśmy o wszystkim.
-Musimy wracać-powiedziałam. Potem wróciliśmy do domów.
   Weszłam do swojego pokoju i otworzyłam pamiętnik.
   "Tak bardzo się cieszę, że Leon się wybudził! Jestem taka szczęśliwa, a będę jeszcze szczęśliwsza, gdy wszystko sobie przypomni... Co prawda pamięta mnie, ale i tak chciałabym, żeby przypomniał sobie naszych przyjaciół i żeby wszystko było tak, jak dawniej... Jutro pierwszy dzień Leona w Studio 21 po wypadku..."

Następnego dnia:

   Zeszłam na dół zjeść śniadanie.
-Dzień dobry Violu-powiedziała Angie.
-Dzień dobry-powiedziałam i usiadłam koło niej.
-Co z Leonem, wczoraj nie miałaś czasu mi opowiedzieć. Wiem tylko, że ma amnezję i niczego nie pamięta.
-Nie do końca... Leon pamięta mnie-powiedziałam popijając herbatę.
-Jak to cię pamięta?-zdziwiła się Angie.
-Ma amnezję częściową, pamięta mnie i studio...
-Oooh... Jakie to romantyczne-powiedziała, a ja się uśmiechnęłam.
-Dzisiaj jego pierwszy dzień w studio po tym wszystkim-powiedziałam i usłyszałam dzwonek do drzwi.
   Olga poszła otworzyć, po chwili powiedziała.
-Violetto, Leon do przyszedł-zdziwiłam się, gdy to powiedziała, przecież Leon nie pamięta, gdzie mieszkam... Podeszłam do drzwi.
-Cześć Leon-przytuliłam go.
-Idziemy?
-Tak, chodźmy-chwyciłam torbę i poszliśmy do studio.
-Pamiętasz, gdzie mieszkam?-spytałam po chwili.
-Nie, ale mieszkamy niedaleko siebie, a na twoich drzwiach jest napisane: Castillo, więc się domyśliłem.
   Po paru minutach byliśmy już w Studio 21. Gdy weszliśmy, nasi przyjaciele od razu do nas podbiegli. Mówiłam Leonowi, że tak może się stać, bo dawno go nie widzieli, więc Leon był przygotowany i w ogóle się nie zdziwił.
-Cześć, Leon nareszcie wróciłeś-zaczęła Cami-Wiem, że nas nie pamiętasz, ale niedługo wszystko sobie przypomnisz...
-Mam taką nadzieję-powiedział Leon.
Leon
   Dziwnie jest nie pamiętać przyjaciół... Na szczęście Violetta wszystko mi o nich opowiedziała, więc wiem mniej-więcej, kto kim jest... Poszliśmy na zajęcia z Pablo.
-Dzień dobry wszystkim-przywitał się Pablo-Na początek. Leon bardzo się cieszę, że jesteś już z nami. Już niedługo wszystko sobie przypomnisz. Mam nadzieję, że pamiętasz swoje piosenki?
-Tak, wszystkie pamiętam.
-To świetnie, bo mam dla was wszystkich świetną wiadomość. Jak wiedzie za półtorej miesiąca jest zakończenie roku szkolnego i chciałbym, abyśmy przygotowali uroczystość z okazji tego dnia. 
-Będziemy robić przesłuchania do roli głównej, które i tak wygram-powiedziała jakaś blondynka.
-To jest Ludmiła-szepnęła mi do ucha Violetta.
-Nie Ludmiła, żeby było jasne, chcę, żeby każde z was zaśpiewało jakąś piosenkę. Nie będzie żadnych castingów. Zastanówcie się, jakie piosenki chcecie zaśpiewać i dajcie mi znać. Macie czas do jutra.
   Po lekcji z Pablo każdy z nas zastanawiał się, jakie piosenki zaśpiewać na koniec roku. Po chwili podeszła do mnie Ludmiła.
-Cześć Leon, pewnie mnie nie pamiętasz... Jestem Ludmiła.
-Cześć.
-Nie wiem czy wiesz, ale kiedyś byliśmy razem-mówiła.
-Naprawdę?-udawałem, że nic nie wiem.
-Chodź, przejdziemy się wszystko ci opowiem-złapała mnie za rękę, ale ja ją puściłem.
-Przepraszam cię Ludmiła, ale teraz nie mam czasu... Może pogadamy jutro?
-Pewnie... To do jutra.
   Podszedłem do Violetty.
-Rozmawiałem z Ludmiłą-powiedziałem.
-Co ci mówiła?-zapytała.
-Tylko, że byliśmy kiedyś razem. Umówiliśmy się, że pogadamy jutro.
-Ciekawa jestem, co za bajki ci opowie...
-Ona myśli, że niczego nie pamiętam, prawda?
-Tak.
-Więc nie wie, że ciebie pamiętam, a to znaczy, że będzie mi mówiła o tobie same kłamstwa, tylko, że ja znam prawdę-uśmiechnąłem się od Violi-Mówiłem ci już, że cię kocham?
-Nie-skłamała-jeszcze nigdy...
-Niemożliwe...-chciałem ją pocałować.
-Ej! Zakochani! Idziecie z nami do Resto?-usłyszałem Maxiego.
-Już idziemy-powiedziała Viola.
Violetta
   Poszliśmy wszyscy razem do Resto Bandu. Po chwili przyszła do nas Angie.
-Cześć dzieciaki, co słychać?-usiadła koło nas.
-Wiesz, że będziemy występować na zakończeniu roku szkolnego?-zapytała Nati.
-Pablo coś mi wspominał.
   Wszyscy razem rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
-Z czego wy się tak śmiejecie?-podszedł do nas Luca z koktajlami i usiadł koło Fran. Znowu zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się. Było cudownie! Zrobiłam im nawet kilka zdjęć.


Leon
-Kto chce mi pomóc w kuchni, bo kucharz nie może przyjechać?-zapytał Luca.
-Ja chcę-zgłosiłem się
-Świetnie, chodź. 
   Poszliśmy do kuchni. Luca pokazał mi, co mam robić. Reszta też przyszła pomóc. 
-Może mi ktoś podać mały garnek?-zapytałem.
-A gdzie są garnki?
-Sam muszę wszystko robić? Mój Boże... Co za ludzie...
-Nie przesadzaj kochanie-powiedziała Viola.
   Otworzyłem szafkę, żeby wziąć garnek, kiedy nagle...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 24
Zastanawiam się jaką piosenkę wybrać...
Waham się pomiędzy 
Podemos / Voy por ti
Która lepsza?

*Angelika*

środa, 5 czerwca 2013

Miesiąc bloga !


Cześć!
Wczoraj minął miesiąc odkąd założyłam bloga! :DD
Bardzo Wam dziękuję za to że czytacie.
Czytajcie dalej!!!
   Kocham Was ! ;**













*Angelika*

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 23


Leon
   Dlaczego nie pamiętam własnych rodziców!? Jak to możliwe, że nie mogę sobie przypomnieć?
-Pamiętasz coś jeszcze?-pytał dalej lekarz.
-Wiem, że chodzę do szkoły muzycznej Studio 21, Violetta też się tam uczy...-znowu się do niej uśmiechnąłem.
-Pamiętasz coś poza Studio 21 i Violettą?-zastanowiłem się chwilę po czym odpowiedziałem.
-Nie...
-Dobrze.., teraz odpoczywaj-powiedział lekarz i wszyscy wyszli z sali.
Violetta
-Doktorze, co jest z Leonem?-zapytał pan Verdas-Dlaczego nas nie pamięta?
-Leon miał poważny uraz głowy. Czasami skutkiem tego jest amnezja. W tym wypadku mamy do czynienia z amnezją częściową-tłumaczył lekarz.
-Co to znaczy?-zapytałam.
-To znaczy, że pacjent pamięta tylko niektóre sytuacje ze swojego życia. Czasem pamięta się traumatyczne chwilę, a czasem, tak jak teraz, pamięta się te najważniejsze i najpiękniejsze chwilę ze swojego życia. Proszę się nie denerwować. To, że Leon państwa nie pamięta, to nie znaczy, że was nie kocha-zwrócił się do mnie-Po prostu, jak widać, jest w tobie bardzo zakochany, Violetto-uśmiechnęłam się-Na pewno wiele dla niego znaczysz. Wszystko będzie dobrze.
-Ile to potrwa?-spytała mama Leona.
-Nie wiadomo. Zazwyczaj, przy amnezji częściowej nie jest to długotrwałe. Trzeba przypominać Leonowi różne sytuacje, pokazywać zdjęcia, zabierać do znajomych miejsc, ale pod żadnym pozorem proszę nie naciskać. To mogłoby spowodować stres, co opóźniłoby powrót pamięci.
-A kiedy Leon może wyjść ze szpitala.
-Jeszcze dzisiaj mogą go państwo zabrać do domu-lekarz się uśmiechnął.
-Dobrze, dziękujemy doktorze-powiedział pan Verdas, przytulając żonę.
   Weszłam do sali Leona.
-Violu, kochanie-powiedział Leon, a ja usiadłam przy nim i ścisnęłam jego dłoń.-Kiedy mogę stąd wyjść?
-Jeszcze dzisiaj-uśmiechnęłam się.
-Świetnie! Pójdziemy na jakiś spacer, czy coś?-spytał Leon, a ja się zaśmiałam.
-Dopiero wychodzisz ze szpitala, a już ci randki w głowie?
-Przez miesiąc nigdzie nie byliśmy, trzeba to nadrobić. Przy okazji opowiesz mi wszystko o rodzicach i w ogóle...
-Dobrze, już dobrze. Tęskniłam za tobą...
-Wiem kochanie, ale teraz już wszystko będzie tak, jak dawniej-powiedział i pocałował moją dłoń..
-Leon! Nareszcie się obudziłeś!-do sali weszła Francesca-Tak się cieszę!
-Leon, to jest Francesca, przyjaciółka. Chodzi z nami do studia.
-Cześć-powiedział.
-Ma amnezję-wytłumaczyłam.
-Aaaa... Niedługo sobie wszystko przypomnisz.
-Dobra, Leon przygotuj się do wyjścia, a my pójdziemy się przejść. Chodź Fran.
   Wyszłyśmy na zewnątrz.
-Violu, Leon cię pamięta?-spytała Fran.
-Tak, ma amnezję częściową... Pamięta mnie i studio-powiedziałam.
-Niesamowite! Wiesz, że jego rodzice was podsłuchiwali?
-Co!?-zdziwiłam się.
-No, kiedy weszłam, zobaczyłam ich. Są strasznie wścibscy!
-Tak, szczególnie tata Leona. Zawsze nas o wszystko wypytywał...
-Dobra, ja lecę. Powiem wszystkim, że Leon się wybudził i ma amnezję, żebyś nie musiała powtarzać na okrągło tego samego-powiedziała Fran.
-Dziękuję, kochana jesteś!-przytuliłyśmy się na pożegnanie.                  
   Kiedy wróciłam do szpitala, Leon był już gotowy.
-Chcesz zabrać te zdjęcia czy będziesz tak dobroduszna i mi je podarujesz?-zapytał.
-No nie wiem, nie wiem...-uśmiechnęłam się-Możesz je sobie wziąć... Mam kopie w domu, na wypadek gdybyś chciał mi je kiedyś zabrać.
-Przygotowana jesteś-powiedział Leon i mnie przytulił.
-Jedziemy dzieciaki! Gotowi?-do sali weszli rodzice Leona.
-Tak-Leon złapał mnie za rękę i poszliśmy do samochodu.
   Wsiedliśmy do samochodu pana Verdas. Ja z Leonem usiedliśmy na tylnych siedzeniach, a pani Verdas obok męża, który prowadził auto.
-Violu, może zjesz z nami obiad?-zaproponowała mama Leona-Co ty nato? Leon na pewno się ucieszy.
-Tak-Leon złapał mnie za rękę i uśmiechnął się-Potem i tak mamy wyjść na spacer...
-Dobrze, powiadomię tylko tatę-napisałam do taty sms-a, że zjem u Leona. Po chwili tata odpisał, że się zgadza.               
Ludmiła
   Przez cały miesiąc nic nie wymyśliłam... Jak to możliwe? Ja, taka idealna, inteligentna i nic nie wymyśliłam?
Aż trudno w to uwierzyć... Może Tomas na coś wpadł? Oby...
-Hej Tomi!-rzuciłam mu się na ramiona.
-Ludmi!-pocałował mnie.
-Masz jakiś pomysł na koniec naszej Leonetty?-zapytałam z nadzieją.
-Niestety... Kochanie, nic mi nie przychodzi do głowy...
-Mi też nie... Chwila! Już wiem!
-Jaki masz pomysł?-zapytał.
-Leon ma amnezję... Trzeba mu nagadać bzdur...
-Dobre... Czemu ja na to nie wpadłem?
-Bo jestem od ciebie mądrzejsza. Musimy ich rozdzielić, bo...-powiedziałam za dużo.
-Bo? Właściwie, to dlaczego chcesz zniszczyć ich związek? Nigdy mi tego nie mówiłaś...
-To jest moja sprawa! Forget it! - uśmiechnęłam się i przytuliłam do Tomasa 
-Chcę wiedzieć dlaczego...-powiedział po chwili-Ty wiesz, dlaczego ja chcę zniszczyć ich związek...
-Tak, bo nie znosisz Leona i chcesz mu uprzykrzyć życie...
-Yhmm, a dlaczego ty?-dopytywał.
-Nie chcę o tym mówić!-wyszłam i trzasnęłam drzwiami.
Tomas
   O co jej chodzi? Jest jakaś dziwna... Dlaczego tak się zdenerwowała, jak ją spytałem o powód jej nienawiści do Violetty? Jeszcze nigdy nie widziałem takiej Ludmiły...Dlaczego chce im uprzykrzyć życie? Ciekawe... 
Leon
   Po obiedzie wyszliśmy na spacer. Po 45 min. chodzenia, usiedliśmy na Naszej Ławce.
-Wiesz... Dziwnie jest nikogo nie pamiętać...-powiedziałem.
-Wiem, ale niedługo wszystko sobie przypomnisz.
-Opowiedz mi o wszystkich ze studia, o moich rodzicach. Chcę wiedzieć wszystko!
-Dobrze... Od czego by tu zacząć? 
-Alfabetycznie. A... Jest ktoś na A?
-Tak-odpowiedziała-Angie.
-Więc zacznij od niej.
-Dobrze. Angie jest nauczycielką w studio, uczy śpiewu. Jest także moją ciotką... Dowiedziałam się o tym jakieś pół roku temu... Jest zawsze uśmiechnięta, pomocna, miła. Jest jeszcze Antonio. To dyrektor Studio 21. Także jest miły. 
-Jest ktoś jeszcze na A?-zapytałem.
-Jeszcze Andres. To twój przyjaciel. Czasem jest dziwny, ale ogólnie jest w porządku. To już wszyscy na A. -Więc teraz B.
-Braco. Świetnie tańczy, pochodzi z... Właściwie to nie wiem skąd... Nikt nie wie... Jest fajny. Teraz C. Camila. Jest świetną przyjaciółką, pięknie śpiewa. Jest miła, pomocna. Przyjaźń to dla niej rzecz święta-słuchałem jej z zaciekawieniem-Na D nikogo nie ma, na E też nie, F. Francesca jest moją przyjaciółką, poznałeś ją w szpitalu.
-Pamiętam.
-Ma bardzo ładny głos, jest bardzo kochana... Spotyka się z Marco. Teraz G. Gregorio. Choreograf... Jest bardzo surowy i bardzo nerwowy... Na H nikogo nie ma, na I też nie, na J także nie, K też nie...-zaśmiałem się-Z czego się śmiejesz?
-Tak pięknie wyglądasz, mówiąc alfabet.
-Ciebie to bawi? Ja się produkuję, żeby ci wszystko przypomnieć, a ty się śmiejesz?-udała obrażoną.
-Kontynuuj kochanie-przytuliłem ją.
Ludmiła
   Przecież nie muszę mu się spowiadać! Moja sprawa, co robię i dlaczego! Jestem Ludmiła i nikt nie będzie mną rządził! To ja tu mam nad wszystkimi władzę!       
   Nie mam zamiaru nikomu mówić, dlaczego chcę zniszczyć Violettę... To jest moja tajemnica, o której nikt się nie ma prawa dowiedzieć!
   Prawda jest taka, że...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Oto rozdział 23
Myślę, że jest wystarczająco długi.
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam,
ale nie miałam czasu.
Postaram się od teraz
dodawać codziennie po jednym rozdziale.
:)



*Angelika*